Gdybym po seansie „Juno” nie został w kinie na kolejną projekcję nie obejrzałbym bezapelacyjnie najlepszej komedii tego roku !!
To, że filmy z tego gatunku w ostatnich latach najlepiej leżą Francuzom już wspominałem, jak widać trend ten dalej się utrzymuje. Opowieść o pewnym pocztowcu, który zostaje zesłany na zadupie, gdzieś na północnym krańcu Francji, to nie tylko znakomita walka ze stereotypami, ale przede wszystkim arcyśmieszna komedia, na której można wić się w fotelu rozsadzani kolejnymi salwami śmiechu.
A gdy już polecą napisy końcowe człowiek ma przeświadczenie, że z jednej strony obejrzał świetny film, a z drugiej, myślami jest w takim małym miasteczku pełnym życzliwości, gdzie do każdego można bez pukania wejść, choćby tylko po to, by napić się z nim wytrawnej nalewki.
Kupa śmiechu. Warto zobaczyć !!
Aż cholerna szkoda, że tylko Francuzi docenią soczystość tych wszystkich dialogów.
PS. Oglądajcie ten film w kinie, albo na DVD, bo wątpię, że niedzielny tłumacz z napisy.info, czy napisy.24, będzie potrafił w miarę zabawnie przetłumaczyć francuskie dialogi. Nie ma szans !!
Jak najbardziej się zgadzam. Wstałam o pogańskiej godzinie (6.30), żeby zobaczyć ten film, bo mamy poranne seanse po 6zł, a jak wiadomo - student musi oszczędzać :D , ale warto było! Wspaniały film. Cała sala śmiała się, pochrząkiwała i chichotała... Już dawno nie byłam na filmie, który wywołałby tak pozytywne reakcje publiczności (chyba tylko "Wycieczkowicze" i pierwszy "Shrek"). Jak najbardziej zobaczyć!!!
„Wstałam o pogańskiej godzinie (6.30), żeby zobaczyć ten film, bo mamy poranne seanse po 6zł, a jak wiadomo - student musi oszczędzać :D”
Wiem coś o tym :)
Z drugiej strony, nie narzekaj, ja teraz za każdy bilet muszę bulić 17 zł (w multipleksie) i 13 zł (w pozostałych). Ten po studiach ma jeszcze gorzej :|
„Cała sala śmiała się, pochrząkiwała i chichotała”
Coś w tym jest. Choć przyznam się, że na moim seansie żal mi było jednej dziewczyny, która zabrała na seans swojego faceta. Ona, chichotała przez cały seans, a koleś tylko siedział podparty, nie zaśmiał się ani razu (musiał wynudzić się jak mops). Jak mi było jej szkoda…
„Już dawno nie byłam na filmie, który wywołałby tak pozytywne reakcje publiczności”
Niemniej śmiechu było sporo, wśród reszty publiczności też, to fakt. Choć w mojej ocenie, chyba nic pobije seansu „Death Proof”, gdzie po seansie cała sala biła brawo. To dopiero było coś :)
Cześć !!
"Wstałam o pogańskiej godzinie (6.30), żeby zobaczyć ten film, bo mamy poranne seanse po 6zł, a jak wiadomo - student musi oszczędzać :D"
wow! gdzie tak jest? :D ja parę razy chciałem iść rano do kina (bo np. na wydziale okazywało się, że nie ma wykładu), a multipleksach pierwsze seanse są koło 11.