Ciekaw byłem tego co z tego wyjdzie a wyszedł miks niezwykle słaby. Starodawny język osadzony we współczesnym świecie... Najemników z karabinami nazywać rycerzami (śmiech na sali). Język ten pasuje do średniowiecznych reali, we współczesnych tworzy kontrast który wybija z tego co dzieje się na ekranie.
Mam podobne zdanie, widziałam komentarze, że osadzenie sztuki we współczesnych czasach podkreśla jej ponadczasową wymowę, ale się z tym nie zgadzam. Jeśli coś ma ponadczasową wymowę to ma, nie trzeba takich zabiegów. Aktorzy unieśli swoje role, Hopkins rewelacyjny, jednak błazny, rycerze i dyby przy garniturach, samochodach i komputerach są po prostu śmieszne. Jak piszesz - nie współgra to co słychać z tym co widać. Nie lubię takich tworów.