Wzięła włócznię i odjechała jakimś pojazdem i co się działo dalej to niewiadoma.
Predatorzy zostawili ją po środku Antarktydy bez pomocy tylko dali jej Combi-Sticka.Nawet jej nie podrzucili do Ameryki :D
Przecież kilometr dalej był zacumowany lodołamacz, a jacyś ludzie na pewno zostali na pokładzie. Wystarczyło przejść trochę po lodzie, wleźć na pokład, zdać relację i odpłynąć, chichocząc na tle zachodzącego słońca. Czy raczej zorzy polarnej ;)
No tak tylko jakoś ten rzekomo mroźny klimat Antarktydy nie przekonał mnie w tym filmie. Para z ust nie leciała, więc łatwo było się domyślić, że zbyt zimno tam nie ma. Także niestety ale ten film Antarktydy nawet nie widział.
Co zabawne w pewnym komiksie z serii AvsP poleciała ona z Predatorami i szkoliła się pod ich okiem przy okazji wydłużając sobie życie i poznając ich kulturę. Nauczyła się nawet obsługi ich masek i broni. Polowała również na Predatorów z tak zwanej "złej krwi"
Najlepsze podsumowanie tego filmu to tekst mojej matki, gdy na sam koniec, jak już królową matkę zabito, ostatni predator pada i nagle z znikąd pojawia się ich statek i inne predatory które siedziały pod czapką niewidką zamiast pomóc koledze w potrzebie i schodzi ta ich 4 i zabiera trupa tego predatora na super wypasiony kosmiczny statek, a moja matka wypala z tekstem "ooo obcy mają nosze nawet". ;D