Ale boli brak wielu postaci (m.in. Lemuela, Cliffa i Victora), a aktorstwo stoi na niskim poziomie (nawet podobieństwo Marca Singera do Michaela Biehna nie pomaga, muzyka zreszt a też nie) i coraz większe odbieganie od literackiego pierwowzoru z czasem trwania seansu. Bohaterowie zachowują się strasznie nieracjonalnie. Wiele akcentów humorystycznych jest kompletnie niepotrzebnych, a zakończenie, jak już jeden użytkownik na tym forum wspomniał jest idiotyczne (a nawet więcej, jest również beznadziejnie śmieszne, że o jejciu). Nie polecam nikomu.