W tym filmie wszystko jest przewidywalne, bo nie o zaskoczenie w nim chodzi. Ciepła i urocza komedia ze wspaniałą kreacją Steve'a Martina, który stanął na wysokości zadania i jeśli nie przewyższył, to na pewno dorównał pierwowzorowi postaci. Ten film jest remake'm, klasycznego dzieła (1950) Vincente'a Minellego w którym rolę ojca grał Spencer Tracy.