PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=845}

Pi

7,4 110 686
ocen
7,4 10 1 110686
6,9 26
ocen krytyków
Pi
powrót do forum filmu Pi

Burzą ogólnie mój koncept na temat podjętej w filmie tematyki. Skoro główny bohater przewiercił sobie głowę to dlaczego żyje? Jedyne (moje)wyjaśnienie to takie, że tak naprawdę tylko sobie to uroił. A jeśli tak, to zastanawiam się ile z filmu działo się w jego głowie, a ile w rzeczywistosci (tej filmowej). Parę pytań: 1. Czy ten rozbebłany mózg pojawiający się w filmie to jest jego? 2. Czy jego dom komputery, kable, monitory są alegorią jego własnego mózgu, świata w jakim sie znajduje? 3. Czy ta substancja, którą znalazł na komputerze to są kawałki jego mózgu, a raczej jego resztek?

ocenił(a) film na 8
melpomene_fw

Uszkodzenie mózgu nie zawsze jest śmiertelne. Nie podam konkretnych przykładów, ale jestem pewna, że bez trudu znajdziesz coś w sieci. Czytałam wiele artykułów o podobnych, bądź drastyczniejszych przypadkach, które nie kończyły się zgonem poszkodowanych.

"Czy jego dom komputery, kable, monitory są alegorią jego własnego mózgu, świata w jakim sie znajduje?" - ciekawa interpretacja, ale czemu ma służyć to porównanie? Tzn. na pewno można znaleźć pewne analogie pomiędzy ludzkim umysłem a komputerem... Tylko do czego zmierzasz? Symbolika powinna ukazywać jakieś ukryte treści, tymczasem to nic nie wnosi. Chyba, że ma to służyć właśnie pokazaniu podobieństwa ludzkiego mózgu do zwykłej maszyny liczącej... Kurczę, jest to dla mnie już tak utarte i oczywiste, że nie zwracam na to uwagi:D

Co do reszty pytań - oglądałam film dość dawno, więc nie pamiętam szczegółów.

ocenił(a) film na 8
xwxw

Zmierzam do rozszyfrowania filmu :)... Główny bohater pracuje na "wysokich obrotach" aby coś obliczyć, znaleźć odpowiedź, wynik, tak samo, jak jego komputer. Ludzie zachowują się czasami jak maszyny, ale i one i ludzie się psują. W maszynie np. komputerze można przykręcić śrubkę - np. wiertarką i wszystko gra. Tutaj pojawia się pewien problem - człowiek nie jest maszyną, na niego wiertarka nie działa w taki sam sposób jak na urządzenia techniczne. Może wyrządzić sobie ogromną szkodę traktując się niczym maszynę, i tak się stało na końcu filmu - główny bohater nie umiał już obliczać nie był tak bezosobowo doskonały jak maszyny (błąd ludzki)...

ocenił(a) film na 8
melpomene_fw

Imo człowiek jest maszyną, jedynie trochę bardziej zaawansowaną... Kiedyś myślałam, że Bóg ma wolną wolę, jest niezależny, a więc musi być jakimś chaotycznym błędem w strukturze rzeczywistości (już nieaktualne). Nie wiem, jak na to wpadłam, ale ładnie jest to ukazane w filmie, gdzie ta liczba, która jest Bogiem, określona została jako błąd komputera:D

(post pisany pod wpływem alkoholu...)

ocenił(a) film na 8
xwxw

dzięki za wytłumaczenie (zdanie w nawiasie) to wiele tłumaczy:)
Tylko jeśli on szukał liczby Pi, to starał się znaleźć wzór, zależność a nie chos w tym wszystkim, przecież on chciał cały ten chaos uporządkować...

ocenił(a) film na 9
melpomene_fw

słusznie

ocenił(a) film na 10
xwxw

A mi się wydaje, że to człowiek ze swoją wolną wolą i świadomością jest błędem systemu, tak samo jak cała nasza planeta, która uważana jest za wyjątkową ze względu na życie, które się na niej rozwinęło (chociaż nauka jak na razie nie może udowodnić, że jest to ewenement na skalę wszechświata).
Natomiast Bóg musiałby być raczej kimś w rodzaju Wielkiego Programisty.

A matematyka jest kodem na Wszechświat.

użytkownik usunięty
melpomene_fw

film ma w gruncie rzeczy bardzo proste przesłanie. pewnych problemów nie rozwiążesz za pomocą złych narzędzi. już sam początek służy widzowi do tego by uświadomić go o niewłaściwym toku głównego bohatera. matka mówiła mi bym nie patrzył w słońce. ale pokusa była silniejsza co się stanie gdy zacznę robić takie rzeczy? bohater jest ciekawski i za tą butę zostaje ukarany niczym ikar. umysł to nie wszystko i wszystkich problemów nie da się nim rozwiązać. komputer nie ma świadomości jak niby błędnie wywnioskował w swych jazdach. analogią komputera jest tutaj mózg człowieka który dla bohatera jest tym niewłaściwym narzędziem, przeforsowanym z powodu niemożliwości rozwiązania spraw przekraczających go. zaznaczam mózg to nie świadomość. a bohater miesza i miksuje te dwie sprawy ciągle- materia nie wytłumaczy duchowości ponieważ znajduje się bliżej spirali holicznej czytaj hierarchi bytów stworzonych. więc wracają przesłanie jest proste buta doprowadzi cię do klęski zniszczenia, gdy zadajesz pytania bądź pokorny choćby z samego faktu iż musisz je zadawać to minimum.

użytkownik usunięty
melpomene_fw

Wg mnie przez to wywiercenie dziury w głowie pozbył się cząstki mózgu, która powodowała zarówno jego chorobę, jak i jego geniusz. Po owym zabiegu widać, że jest szczęśliwy (więc można zaryzykować stwierdzenie, że jest wyleczony) oraz nie umie obliczyć wyniku podanych przez Jenny działań.
Może to mieć również znaczenie symboliczne - pozbył się części siebie, obsesji, która go niszczyła. Zaakceptował fakt (paląc kartkę z liczbą), że niektóre rzeczy pozostaną dla nas niezrozumiałe.

Co do tego gościa z krwawiącą ręką, mózgiem na schodach i potem nadjeżdżającym pociągiem, to nie mam pojęcia.

2 pytanie) Odnośnie tej alegorii to wątpię. Prędzej ten pokój pokazuje właśnie tę obsesję, która stała się jego światem i go ogranicza (zasłonięte okno). Na końcu otwiera się na świat niszcząc ten swój.

3 pytanie) Nie wiem, ale wątpię by to miało jakieś większe znaczenie.

ocenił(a) film na 8

Ja nie wierzę, że w filmach tego typu jakakolwiek rzecz dzieje się bez przyczyny lub nie ma większego znaczenia... musi mieć, tylko nie wiemy jaki...

użytkownik usunięty
melpomene_fw

niektóre rzeczy sa z pewnego powodu a inne budują tylko klimat. nie dopatrujmy się symboliki tam gdzie jej nie ma na siłę.

ocenił(a) film na 10

Zauważ jednak, że to, że dana osoba nie rozumie/nie dostrzega/ symboliki czegoś nie znaczy wcale, że tej symboliki nie ma. Jest, tyle że nie jest widoczna dla każdego. Dobrze że ludzie pytają i chcą dyskutować. Nie popieram takiego zniechęcania do szukania i rozwijania się. Twierdzenie, że ktoś szuka na siłę można zastosować do każdego - nawet najbardziej oczywistego - przesłania czy symbolu, bo wystarczy, by znalazła się osoba, która tego nie rozumie i z jej punktu widzenia rozumienie owej symboliki będzie na siłę.

użytkownik usunięty
Eleonora

idziesz całkiem w drugą stronę ja tylko skorygowałem że nie można tak bardzo zagęszczać sprawy i wypatrywać obsesyjnie bo to nic nie da. pewne symbole uderzą jednego inne zostaną niezauważone. to sprawa intuicyjna. owszem można oglądnąć po raz kolejny ten film aby doszukać się jak największej ilości symboli i pewnie znajdzie się za drugim razem tego dużo więcej natomiast stwierdzenie po obejrzeniu iż wszystko ma znaczenie jest strasznym wypatrzeniem i nie wiem co ma na celu.

ocenił(a) film na 10

Znaczy w jaką stronę idę? Nie szukam przecież nic na siłę. Poza tym nie widzę tu żadnej obsesji - u założycielki tematu czy u kogokolwiek innego. Dla mnie to rozwijająca dyskusja o filmie. Z doświadczenia wiem, że ludzie nagminnie przyczepiają łatkę widzenia głębi na siłę do tego, czego sami nie rozumieją, a co właśnie inne osoby widzą intuicyjnie i bez problemu. Jeśli ktoś jest zainteresowany tym, czy dana scena przez innych widzów odbierana jest w jakiś symboliczny sposób (jakoś dla nich czytelna), to bardzo dobrze że pyta. Jeśli faktycznie w tym elemencie nie ma tej głębi dla nikogo, to po prostu takie pytanie zostanie bez odpowiedzi. I tyle. Pytać zawsze warto.

Poza tym sami twórcy - niezależnie czy chodzi o film, obraz, muzykę czy np. utwór literacki - wiele rzeczy tworzą praktycznie nieświadomie. W przypadku prawdziwej sztuki wiele w niej jest treści nieświadomych dla samego twórcy i właściwie trudno mówić o jakichś granicach symboliczności. To tak jak z psychoanalizą czy psychologią analityczną. Człowiek coś robi, mówi, gestykuluje - wiele tym wszystkim przekazuje, choć dużej części tego sam nie jest świadom. Dobrze że są ludzie chętni do głębszego zastanowienia. To sprzyja rozwojowi.

użytkownik usunięty
Eleonora

źle rozumiesz moje intencje od samego początku. nie jestem tu żeby komuś przyklejać łatki, nie napisałem że melpomene fm. ogląda film z obsesją a raczej że jego wypowiedź wskazuje na na taką tendencję. ale to tylko jego wypowiedź i nic więcej. czasami niestety w merytorycznej rozmowie takie rzeczy dzieją się samoistnie ja mogę nie mieć takiego zamiaru a jednak ktoś coś weźmie do siebie. nie będę się już spierał na żaden temat bo mówimy o dwóch różnych sprawach.

a odnośnie nieświadomych informacji przekazywanych przez znaczenie to ten film jest naprawdę złym przykładem bo tu akurat autor bardzo jasno i precyzyjnie sprzedaje nam znaczenie. wszystko inne co nadbudujemy na to to nasza interpretacja.

ocenił(a) film na 10

Ja nadal uważam, że melpomene ma pozytywne odruchy zastanawiając się nad filmem i interesując się cudzymi przemyśleniami. Tylko dzięki takiemu podejściu forum dyskusyjne może jakoś funkcjonować. Bez tego zostają tylko suche wpisy prezentujące czyjąś opinię w około trzech zdaniach, najczęściej niczym nie wzbogacające (bo po prostu zbyt ubogie w formie i treści). Napisałeś, że źle rozumiem Twoje intencje, ale jakkolwiek je przedstawisz Twoje działanie sprowadza się do namawiania ludzi, żeby nie dyskutowali z zaangażowaniem, bo według Ciebie to zachowanie obsesyjne. Będę zawsze krytykować tego rodzaju wpisy jak te Twoje, bo nic nie wznoszą do dyskusji, a tylko zniechęcają ludzi do zagłębiania się w jakikolwiek temat, co jest niezbędne do jakiegokolwiek rozwoju.

A co do filmu, pod którym piszemy, to nie masz racji, co do tego, że nie można tu szukać podświadomych czy nieświadomych treści twórcy z tego względu, że Aronofsky zrobił go pod wpływem fascynacji kabałą i z założenia film ten porusza właśnie tematykę metafizyczną jak i psychologiczną i tym samym wszelkie kwestie związane z podświadomością człowieka. Kabała nie pojawia się tutaj przypadkowo czy jako przypadkowy dodatek dla budowy klimatu. Ona jest podstawą tego filmu. Ten film jest rezultatem przemyśleń osoby zgłębiającej kabałę. Tak więc akurat właśnie w filmie tego rodzaju co do istnienia nieświadomych przekazów można mieć po prostu pewność. Gdyby film poruszał jakąś prostą tematykę (nie tak osobistą i nie tak ściśle związaną z podświadomością twórcy i podświadomością w ogóle) i był pomyślany jako czysto rozrywkowy (miał jakąś prostą strukturę/treść), wtedy faktycznie byłoby małe prawdopodobieństwo, że zawiera jakieś odbicie bardzo osobistego wnętrza autora, ale w sytuacji, gdy wewnętrzne przeżycia człowieka, jego filozofia życiowa, przemiany duchowe, postrzeganie świata itp. - kiedy to wszystko jest samym tematem filmu, to wprost niemożliwym by było, żeby w filmie nie znalazły się przebłyski nieświadomości czy podświadomości autora. To po prostu temat tego filmu.

Ty po prostu bardzo uprościłeś ten film przyjmując, że chodzi tu jedynie o chorobę psychiczną i dodatkowo podszedłeś do tej choroby w bardzo kliniczny sposób. Bez zwracania uwagi na wszelkie okoliczności, aspekty metafizyczne, kwestie przemian duchowych człowieka jak i jego rozwoju, symbolikę podświadomości, poruszane zagadnienia (przykładowo Boga, idei/sensu istnienia, współżycia ze światem, różnych stanów świadomości przy spojrzeniu uwzględniającym wszystkie aspekty metafizyczne itd.).

użytkownik usunięty
Eleonora

"Ja nadal uważam, że melpomene ma pozytywne odruchy zastanawiając się nad filmem i interesując się cudzymi przemyśleniami"

uczepiłaś się. czytaj posty co z czego wynika bo tracisz sens całej dyskusji.

"A co do filmu, pod którym piszemy, to nie masz racji, co do tego, że nie można tu szukać podświadomych czy nieświadomych treści twórcy"

przykład?

"Ty po prostu bardzo uprościłeś ten film przyjmując, że chodzi tu jedynie o chorobę psychiczną i dodatkowo podszedłeś do tej choroby w bardzo kliniczny sposób"

jeszcze raz czytaj ze zrozumieniem a nie to co chcesz przeczytać.
w sposób kliniczny to mógłbym podejść do Ciebie ale tego nie robię.



ocenił(a) film na 10

Najpierw musiałbyś mieć jakąkolwiek wiedzę z zakresu psychiatrii żeby podejść do mnie w sposób kliniczny. To tak odnośnie Twojej głupiej uwagi na końcu wpisu. W ogóle niesamowity jesteś. Najpierw widzisz obsesję w dyskutowaniu o treści filmu na filmowym forum dyskusyjnym, a teraz usiłujesz mi dojechać wmawiając jakieś problemy psychiczne. Może to kwestia projekcji. Może jednak lepiej skup się na sobie.

Powtarzam Ci jeszcze raz, że w sytuacji, gdy tematem filmu, tak jak w przypadku "Pi", z założenia twórcy są treści podświadome, to chcąc nie chcąc, wplecie w film ileś ze swoich własnych treści podświadomych. To jest normalne zjawisko. Na tym polega proces tworzenia. I to też wykorzystuje terapia przez twórczość. Ludzie tworząc uświadamiają sobie rzeczy, które były w nich głęboko, których byli nieświadomi. Poobserwuj ludzi tworzących, przyjrzyj się ich twórczości, albo poobserwuj swoją twórczość, jeśli cokolwiek tworzysz. Nie chodzi mi oczywiście o działania czysto mechaniczne jak obieranie marchwi. Najlepiej o pisanie lub malarstwo. Kiedy człowiek coś tworzy i później to czyta często zachodzi zjawisko, że przez ten utwór dowiaduje się różnych rzeczy od siebie samego - ze swojej podświadomości. Tak jakby sam sobie wtedy coś objaśniasz, sam czegoś siebie uczysz. Kiedy się jedynie myśli nad czymś nie daje to tak dobrych efektów, bo nie można na te przemyślenia potem spojrzeć ponownie z perspektywy (tzn. nie będąc już pod ich wpływem, w trakcie ich snucia). Trudniej jest dać się ponieść myślom i wyobraźni i jednocześnie obserwować te myśli z poziomu świadomego. Daje się to robić, ale tak jest dużo trudniej. Tworząc masz zawsze bardziej aktywną niż normalnie podświadomość i stąd też bierze się sama twórczość. Potem, kiedy czytasz taki tekst w normalnym stanie świadomości, masz dostęp do części swojej podświadomości zawartej w tym tekście. Można tez dać jakiś swój tekst komuś innemu do przeczytania i kiedy zacznie Ci mówić co mu pod wpływem tego przychodzi mu do głowy, jakie skojarzenia itd. nagle uświadamiasz sobie jakąś myśl, która była w Tobie i jest w sumie taka oczywista (nie nowa tylko wręcz stara), ale wcześniej jej nie zauważałeś czy nie rozumiałeś.

To są normalne cechy procesu tworzenia. Kiedy się tworzy przychodzą do głowy różne symbole, których używa się jakby odruchowo i tworząc człowiek nawet nie zauważa, że postrzega świat poprzez nie. A później, patrząc na to, co stworzył, może to dostrzec.
Nie wiem jak dokładniej Ci to objaśnić, ale to jest bardzo ciekawa tematyka. Jest na przykład bardzo ciekawa książka "Symbole duszy". Strasznie dawno ją czytałam i już mało co z niej pamiętam, ale tam także jest między innymi o tym jak wykorzystuje się swoją wewnętrzną symbolikę - symbolikę podświadomości - kiedy się tworzy. I na podobnej zasadzie, jak działają na nas symbole zawarte w danym tekście kiedy go czytamy. Działają bezpośrednio na podświadomość. To jest bardzo fajne zjawisko.

No i poza tym, tak jak napisałam wcześniej, psychologia wykorzystuje to na mnóstwo sposobów. W psychoanalizie, w psychologii analitycznej, w psychologii zorientowanej na proces, behawioralnej itd. W porozumiewaniu się ze schizofrenikami jest to bardzo przydatne, bo z pozoru ich wypowiedzi i zachowania wydają się pozbawione sensu, natomiast dzięki braniu pod uwagę tego, że ludzie w takim stanie przechodzą głównie na "język podświadomości", czyli posługują się symbolami, można nawiązać z nimi kontakt i prowadzić terapię.

A wracając do filmu, to powtarzam jeszcze raz - Aronofsky stworzył go pod wpływem fascynacji kabałą. To nie jest kwestia mojej ideologii, mojej interpretacji czy czegoś tam innego mojego, tylko po prostu takie są fakty. Zainteresowanie kabałą sprawia, że człowiek zaczyna coraz więcej dostrzegać, widzi coraz więcej sensu we wszystkim, coraz łatwiej wszystko układa się w całość i wiele z tych następstw wynika właśnie z tego, że wyrabia się odruch patrzenia nie tylko powierzchownego, ale też zaczyna się wnikać jakby głębiej. Widzi się rzeczy "świadomie widoczne", ale też ten głębszy sens i podświadome treści. To zawsze zmienia człowieka i ma wpływ na jego światopogląd i twórczość. Kabała bardzo silnie na to wpływa. Aczkolwiek i bez tego jest rzeczą po prostu najnormalniejszą w świecie, że w procesie twórczym podświadomość dochodzi do głosu. Tu jednak mamy jeszcze dodatkowo tematykę filmu nastawioną na podświadomość.

Napisałam Ci, że nie mam nic przeciwko temu, że przy swojej interpretacji ignorujesz to, co było natchnieniem dla filmu i światopogląd Aronofsky'ego. Ale nie pisz ludziom, że są w błędzie biorąc pod uwagę te okoliczności powstania filmu i zamysł jego twórcy. Nie pisz ludziom, że koniecznie powinni to ignorować tak jak Ty. Na to Ci zwróciłam uwagę, a że Ty nie możesz znieść zwykłej uwagi, to teraz twierdzisz, że się uczepiłam. Ok, niech Ci będzie, że się uczepiłam. Uczepiłam się tego, że nie dociera do Ciebie, że jest dobrym odruchem chcieć dyskutować na forum dyskusyjnym.

użytkownik usunięty
Eleonora

"Najpierw widzisz obsesję w dyskutowaniu o treści filmu na filmowym forum dyskusyjnym"

imputujesz coś czego nie ma.

Powtarzam Ci jeszcze raz, że w sytuacji, gdy tematem filmu, tak jak w przypadku "Pi", z założenia twórcy są treści podświadome, to chcąc nie chcąc, wplecie w film ileś ze swoich własnych treści podświadomych.

a ja mówię przykład bo nie mogę tego ogarnąć i sam takich treści nie widzę to tylko domysł twój a jeżeli nie to proszę pokaż co jest treścią nieświadomą autora. czyli coś czego on sam nie wiedział o sobie tworząc film. tylko nie wyjeżdżaj mi tu z zenem błagam.

"Trudniej jest dać się ponieść myślom i wyobraźni i jednocześnie obserwować te myśli z poziomu świadomego"

to jest najprostsza rzecz na świecie:) głupie co?

a co do nieświadomych rzeczy. film ten jest tak precyzyjnie skonstruowany zauważ każda liczba coś znaczy i jest świadomie sprzedawana przez autora dlatego proszę o przykład a nie snucie poglądów nie mających gruntu.

To są normalne cechy procesu tworzenia. Kiedy się tworzy przychodzą do głowy różne symbole, których używa się jakby odruchowo i tworząc człowiek nawet nie zauważa, że postrzega świat poprzez nie. A później, patrząc na to, co stworzył, może to dostrzec.
Nie wiem jak dokładniej Ci to objaśnić, ale to jest bardzo ciekawa tematyka. Jest na przykład bardzo ciekawa książka "Symbole duszy". Strasznie dawno ją czytałam i już mało co z niej pamiętam, ale tam także jest między innymi o tym jak wykorzystuje się swoją wewnętrzną symbolikę - symbolikę podświadomości - kiedy się tworzy. I na podobnej zasadzie, jak działają na nas symbole zawarte w danym tekście kiedy go czytamy. Działają bezpośrednio na podświadomość. To jest bardzo fajne zjawisko.

No i poza tym, tak jak napisałam wcześniej, psychologia wykorzystuje to na mnóstwo sposobów. W psychoanalizie, w psychologii analitycznej, w psychologii zorientowanej na proces, behawioralnej itd. W porozumiewaniu się ze schizofrenikami jest to bardzo przydatne, bo z pozoru ich wypowiedzi i zachowania wydają się pozbawione sensu, natomiast dzięki braniu pod uwagę tego, że ludzie w takim stanie przechodzą głównie na "język podświadomości", czyli posługują się symbolami, można nawiązać z nimi kontakt i prowadzić terapię.

latawiec lata- piszesz oczywistości.

A wracając do filmu, to powtarzam jeszcze raz - Aronofsky stworzył go pod wpływem fascynacji kabałą. To nie jest kwestia mojej ideologii, mojej interpretacji czy czegoś tam innego mojego, tylko po prostu takie są fakty. Zainteresowanie kabałą sprawia, że człowiek zaczyna coraz więcej dostrzegać, widzi coraz więcej sensu we wszystkim, coraz łatwiej wszystko układa się w całość i wiele z tych następstw wynika właśnie z tego, że wyrabia się odruch patrzenia nie tylko powierzchownego, ale też zaczyna się wnikać jakby głębiej. Widzi się rzeczy "świadomie widoczne", ale też ten głębszy sens i podświadome treści. To zawsze zmienia człowieka i ma wpływ na jego światopogląd i twórczość. Kabała bardzo silnie na to wpływa. Aczkolwiek i bez tego jest rzeczą po prostu najnormalniejszą w świecie, że w procesie twórczym podświadomość dochodzi do głosu. Tu jednak mamy jeszcze dodatkowo tematykę filmu nastawioną na podświadomość.

proponuję otworzyć nowy temat a nie pisać tego pode mną bo jeżeli ja tego nie rozumiem i nie chce zrozumieć to po co te starania?:)

"Napisałam Ci, że nie mam nic przeciwko temu, że przy swojej interpretacji ignorujesz to, co było natchnieniem dla filmu i światopogląd Aronofsky'ego.

nic nie ignoruję to ty to projektujesz. naprawdę piszesz do mnie jak do uczniaka a ja staram się Ci coś wytłumaczyć ale że nie wchodzę w twoją bajkę to już kwestia wyboru- tego też nie rozumiesz?

użytkownik usunięty

nie musisz wyciągać wszystkich armat na muchę która lata w domu- po prostu otwórz okno;)

ocenił(a) film na 10

jobek123, zanim coś napiszesz weź spróbuj przeczytać to, co chcesz skomentować, i to przeczytać ze zrozumieniem i zastanów się nad tym (i tym, co przeczytałeś, i tym o co Ci właściwie chodzi - co chcesz napisać). Po raz drugi prosisz o podanie Ci przykładu treści podświadomych Aronofsky'ego. No naprawdę, weź się zastanów co Ty wypisujesz. To, że umieszcza się w swojej twórczości treści podświadome jest związane z istotą procesu twórczego. Chcesz czy nie, takie są fakty. Natomiast żeby Ci podać przykład jakiejś treści podświadomej konkretnej osoby musiałabym znać podświadomość tej osoby. Nie ogarniasz tego naprawdę?
I po co tu wspominasz o Zen? Wszystko Ci się plącze.

@ ""Trudniej jest dać się ponieść myślom i wyobraźni i jednocześnie obserwować te myśli z poziomu świadomego"

to jest najprostsza rzecz na świecie:) głupie co?"

Głupie co? To, co napisałeś? Tak, to jest głupie, aczkolwiek to dość mocne podsumowanie. Po prostu nie rozumiesz o co chodzi. Ale określając to bez ogródek faktycznie piszesz głupoty.

@ "a co do nieświadomych rzeczy. film ten jest tak precyzyjnie skonstruowany zauważ każda liczba coś znaczy i jest świadomie sprzedawana przez autora dlatego proszę o przykład a nie snucie poglądów nie mających gruntu."

Dyskusja zaczęła się od tego, że twierdziłeś, że nie wszystko w tym filmie ma znaczenie. Teraz piszesz coś dokładnie przeciwnego. Tak więc jeszcze raz Cię poproszę, żebyś na przyszłość zastanawiał się o co Ci chodzi zanim coś napiszesz.

@ "latawiec lata- piszesz oczywistości."

Napisałeś to w odniesieniu do tego, że naturalną cechą procesu twórczego jest to, że wplata się w swoją twórczość treści podświadome. W tej chwili jest to dla Ciebie oczywiste. Parę linijek wcześniej uważasz to za bzdurę. Jeszcze raz - zanim coś napiszesz zastanów się o co Ci chodzi.

@ "proponuję otworzyć nowy temat a nie pisać tego pode mną bo jeżeli ja tego nie rozumiem i nie chce zrozumieć to po co te starania?:)"

Ciekawe, że chwilę wcześniej to, czego teraz nie chcesz zrozumieć opisałeś jako oczywistą prawdę "latawiec lata"....

@ "nic nie ignoruję to ty to projektujesz. naprawdę piszesz do mnie jak do uczniaka a ja staram się Ci coś wytłumaczyć ale że nie wchodzę w twoją bajkę to już kwestia wyboru- tego też nie rozumiesz?"

Ignorujesz okoliczności powstania filmu, co mi nie przeszkadza dopóki nie czepiasz się innych dyskutujących o to, że nie mają ochoty tak samo jak Ty ignorować. Strofujesz dyskutujących, że nie powinni dopatrywać się symboliki w elementach filmu związanych z tematyką filmu. Nie mam pojęcia czy chcesz mi coś tłumaczyć. Jeśli tak, to nie masz daru dydaktycznego. W każdym bądź razie rozpętałeś burzę z niezwykle małego powodu, a mianowicie mojej uwagi pod Twoim adresem dotyczącej tego, że jeśli jedna osoba nie widzi w czymś głębi, to absolutnie nie znaczy, że tej głębi nie ma i jeśli ktoś ma ochotę pozastanawiać się i podyskutować z innymi na temat symboliki jakichś elementów filmu, które dla Ciebie żadnej symboliki nie zawierają, to nie powinieneś takiej osobie wmawiać że postępuje niewłaściwie. To jest filmowe forum dyskusyjne i przeznaczeniem tego miejsca jest prowadzenie dyskusji na temat filmów. Myślę że to jest tzw. oczywista oczywistość i nie powinno dochodzić do takiej sytuacji, że trzeba Ci to tłumaczyć w tylu postach.

użytkownik usunięty
Eleonora

" @ ""Trudniej jest dać się ponieść myślom i wyobraźni i jednocześnie obserwować te myśli z poziomu świadomego"

to jest najprostsza rzecz na świecie:) głupie co?"

Głupie co? To, co napisałeś? Tak, to jest głupie, aczkolwiek to dość mocne podsumowanie. Po prostu nie rozumiesz o co chodzi. Ale określając to bez ogródek faktycznie piszesz głupoty."

to było stwierdzenie twojej głupoty a ty to jeszcze przyklepałaś to dopiero jest masakra. i muszę jak do dziecka bo jesteś tak strasznie ograniczona że nie rozumiesz co się do Ciebie mówi. to co wyczytasz w książkach musisz jeszcze przemyśleć krytycznie i w tedy nadaje się temu prawdziwą wartość. ty jesteś jak maszynka przyjmujesz jakąś idee i ślepo za nią byś życie oddała.

"@ "a co do nieświadomych rzeczy. film ten jest tak precyzyjnie skonstruowany zauważ każda liczba coś znaczy i jest świadomie sprzedawana przez autora dlatego proszę o przykład a nie snucie poglądów nie mających gruntu."

Dyskusja zaczęła się od tego, że twierdziłeś, że nie wszystko w tym filmie ma znaczenie. Teraz piszesz coś dokładnie przeciwnego. Tak więc jeszcze raz Cię poproszę, żebyś na przyszłość zastanawiał się o co Ci chodzi zanim coś napiszesz."

nie wszystko ma ale bardzo dużo jest tego.

"@ "proponuję otworzyć nowy temat a nie pisać tego pode mną bo jeżeli ja tego nie rozumiem i nie chce zrozumieć to po co te starania?:)"

Ciekawe, że chwilę wcześniej to, czego teraz nie chcesz zrozumieć opisałeś jako oczywistą prawdę "latawiec lata"...."

czysta demagogia albo po prostu głupota.

"Jeśli tak, to nie masz daru dydaktycznego."

mam nadzieję że nie masz dzieci.



ocenił(a) film na 10

Widzę, że trzeba Ci powtórzyć jeszcze raz. jobek123, zanim coś napiszesz weź spróbuj przeczytać to, co chcesz skomentować, i to przeczytać ze zrozumieniem, bez pośpiechu i bez nerwów, bez poczucia, że wszyscy są Twoimi wrogami, a Twoim najważniejszym o ile nie jedynym zadaniem jest ukrycie niedostatków wiedzy. Tobie się ciągle wydaje, że w dyskusji chodzi o poniżenie drugiej strony, więc w momencie kiedy czujesz się urażony, a jak widać u Ciebie to zachodzi bardzo łatwo i w istocie bez realnego powodu, skupiasz się całkowicie na dojeżdżaniu rozmówcy zamiast zastanowić się nad tym, o czym mowa w dyskusji.

Zanim zechcesz się wypowiadać zastanów się nad tym, co czytasz. I to również odnosi się czytania książek, bo wyraźnie widać, że nie umiesz połączyć tego, co przeczytałeś z życiem codziennym i rzeczywistością, która Cię otacza. To o czym tu mówimy to jest wiedza bezpośrednio związana z życiem, a u Ciebie to jest jakoś kompletnie odseparowane. Prezentujesz niespójne poglądy, często bardzo powierzchowne i dodatkowo pełne sprzeczności. Nie wystarczy zapoznać się z jakąś wiedzą np. właśnie z książki. Trzeba ją jeszcze zrozumieć. U Ciebie wyraźnie brakuje tego drugiego etapu. Zapoznajesz się z literaturą itp., ale nie starasz się jej zrozumieć, albo za krótko/za mało się starasz. Grunt gruntów nie kończy się zrozumieniem i potem mamy takie sytuacje, że tępo powtarzasz jakieś urywki z filozofii wschodnich itp. pisząc jednocześnie wypowiedzi ostentacyjnie pokazujące, że nie rozumiesz zagadnienia, którego tematykę poruszasz.

To jest problem. Twój jak i w konsekwencji osób, którym przychodzi się z Tobą zetknąć w rozmowie, jednak to jest problem, nad którym Ty sam powinieneś popracować zamiast wyładowywać się na innych. To, że zaczniesz mi dojeżdżać nie sprawi, że nagle Twoje wypowiedzi nabiorą sensu.


A wracając do wcześniejszej tematyki, treści nieświadome czy podświadome są z założenie nie-świadome. Gdyby były świadome nie nazywałoby się ich nieświadomymi. W procesie twórczym człowiek wplata w to, co tworzy różne treści podświadome czy nieświadome. Później - nie będąc już w trakcie procesu twórczego - może zauważyć pewne treści podświadome i w ten sposób nawiązać kontakt ze swoją podświadomością (czy nieświadomością) z poziomu zwykłej świadomości, jednak gdyby był tych treści świadom przez cały czas należałyby one do treści świadomych, a nie podświadomych. Osoba, której odgraniczenie treści świadomych od podświadomych ulega uszkodzeniu w efekcie czego ma dostęp do treści nieświadomych czy podświadomych będąc w stanie zwykłej świadomości jawowej - treści świadome mieszają jej się z podświadomymi - cierpi na schizofrenię.
I dlatego też tak dobre efekty daje wykorzystywanie języka symboli będącego językiem podświadomości w terapii schizofreników. Inaczej nie daje się nawiązać z nimi kontaktu i zrozumieć ich świata, ani o co im chodzi, gdy coś opisują w sposób w jaki opisują. U osoby zdrowej nie następuje takie wymieszanie i nie możesz pisać, że nie ma nic trudnego w jednoczesnym byciu świadomym i posiadaniu dostępu do swojej podświadomości. Dla osoby zdrowej nie jest to możliwe. Treść uświadomiona przestaje być treścią nieświadomą.

Być może chodziło Ci o coś innego, a mianowicie np. o wyrobienie tzw. drugiej uwagi i umiejętność stałego obserwowania zarówno siebie, tego co się robi, swoich stanów emocjonalnych, swojego zachowania jak i otoczenia i swoich interakcji z innymi za pomocą bezemocjonalnej części swojej istoty. To faktycznie jest dość proste. Przynajmniej według mnie, bo chyba nie według każdego (i nie pomyśl znowu, że ja się tu czymś chwalę, chodzi mi jedynie o to, że dana rzecz dla jednej osoby łatwa, dla drugiej jest bardzo trudna i na odwrót). Jednak tutaj nie chodziło o to. Tu była mowa o symbolach i tym samym o podświadomości.
Z tego co napisałeś wygląda na to, że po prostu zetknąłeś się w książkach (o co nie trudno) z tematyką dotyczącą drugiej uwagi jak i bycia obserwatorem i obserwowanym równocześnie i uczepiłeś się tego swojego skojarzenia, mimo że gdybyś przeczytał ze zrozumieniem to, co pisałam powinieneś się był od razu połapać, że mowa była o czym innym. Gdybyś zrozumiał wiedzę zawartą w książkach (czy innych źródłach wiedzy) związaną z tymi zagadnieniami rozumiałbyś istotną różnicę. Nie mieszałoby Ci się to wszystko, gdybyś nie zatrzymał się na samym zapoznaniem się z treścią danej książki. Obrażanie się tu nic nie pomoże.
W zasadzie nie trzeba wcale tak wiele przeczytać, by całkiem sporo pojąć. Kluczowa jest tendencja do przemyśleń, do przekuwania tej wiedzy książkowej czy choćby jakiś wskazówek na wiedzę pełną, wynikającą ze zrozumienia - z gruntownego przemyślenia. Ponadto istotne jest czerpanie wiedzy z życia. Bycie bardziej nastawionym właśnie na czerpanie wiedzy z wewnątrz niż zewnątrz. A nie myślenie na zasadzie, że skoro zapoznałeś się z jakąś filozofią z danej książki czy książek, to już wiesz o co chodzi. Musisz to jeszcze zrozumieć, by można było mówić o faktycznym ogarnianiu tematu i widzeniu powiązań z życiem, rozumieniu otaczającego świata.


I teraz uwaga, kiedy cokolwiek opisuję w takiej dyskusji jak ta, to nie opisuję tego w tak dokładny sposób, dlatego że chcę Cię do czegoś przekonać, więc Twoje odpowiedzi kierowane do mnie w rodzaju "po co tyle o tym piszesz i tak mnie nie przekonasz/mnie to nie interesuje" są bez sensu. Kiedy człowiek dokładnie opisuje o co mu chodzi może zminimalizować bycie źle zrozumianym przez rozmówcę. I o to tu chodzi. Zależy mi na możliwym ograniczeniu nieporozumień i dlatego wyjaśniam co mam na myśli. Mam ten komfort, że umiem to wyjaśnić. Ty - mój rozmówca - absolutnie nie musisz się zgadzać z moimi poglądami. Możesz się nie zgadzać, grunt żebyś zechciał je zrozumieć. W sytuacji gdy Ty się obrażasz o samo to, że staram Ci się coś dokładnie wyjaśnić, a jednocześnie sam nie przykładasz się wcale do wyjaśnienia swoich poglądów mamy sytuację patową i nijak nie przypomina to przyjemnej dyskusji owocnej dla obu stron.

Cofnij się do pierwszego mojego komentarza Twojego wpisu i zauważ, że napisałam w nim, że to że jedna osoba nie widzi symboliki jakiegoś elementu nie znaczy że tej symboliki na pewno nie ma, jak również nie znaczy, że jeśli inna osoba tę symbolikę widzi, to dorabia ją na siłę. To nie była nawet subiektywna opinia z mojej strony, a najzwyczajniejsze stwierdzenie faktu. Nie miałeś powodu, by czuć się tak ogromnie urażonym i by przejść do traktowania mnie w sposób nieprzyjemny. Mogłeś zastanowić się przez chwilę i zauważyć, że faktycznie tak jest. I tyle. Ponadto, po jakichś dziesięciu dniach napisałeś nagle do autorki tematu, że jednak nie ma nic niewłaściwego w zastanawianiu się nad symboliką elementów, nad którymi się ona zastanawiała. Nagle przestało to już być dla Ciebie na siłę. Te dziwne Twoje reakcje usiłuję Ci uświadomić. Nie jestem zainteresowana jakąś kłótnią czy złośliwościami. Po prostu zwracaj uwagę na to, co ktoś do Ciebie pisze. Nie możesz nawet stwierdzić czy się z kimś zgadzasz czy nie jeśli od początku dążysz jedynie do przekręcenia cudzych poglądów i nie starasz się zrozumieć tego, co Ci się tłumaczy, a wręcz obrażasz się, że skoro ktoś starannie objaśnia Ci swoje poglądy to traktuje Cię jak dziecko.

W innym temacie odezwałam się odnośnie możliwości widzenia piękna w rozwinięciu liczby Pi. Ty tam napisałeś, że to obłęd. Ja się z tym nie zgodziłam. Można by na ten temat podyskutować, a można by na tej zdawkowej wymianie opinii zakończyć. I jedno i drugie byłoby ok, ale zamiast chcieć w ogóle zrozumieć, że piszę o tym o czy piszę i o tym, co komentuję, zacząłeś mi wmawiać, że jesteś przekonany, że ja nie czytam tego, co komentuję, że zależy mi jedynie na czepianiu się Twojego stylu (??) i w końcu, że w mojej wypowiedzi chodzi mi o widzenie piękna nie w rozwinięciu liczby Pi, a o widzenie piękna w filmie. To były proste wpisy. Wyraźnie było napisane, że chodzi o rozwinięcie liczby Pi. Po co te wszystkie wymyślne fantazje, że niby chodzi mi o coś innego??

Do niczego się nie dojdzie, kiedy już na starcie aż tak przeinaczasz czyjąś wypowiedź i starasz się rozmówcy wmówić jakieś głupoty jednocześnie w ogóle nie skupiając się na czytaniu i stale obawiając się poniżenia. Jeśli nie rozumiesz o co komuś chodzi to zapytaj (o ile Cię to interesuje, a jeśli nie, to nie). A jeśli ktoś Ci odpowiada, starając się rzecz dokładniej objaśnić i nieco inaczej sformułować, żebyś zrozumiał o co mu chodzi, to nie wylatuj w odpowiedzi na to z tekstem, że traktuje Cię jak dziecko, albo że zakłada, że Ty się na niczym nie znasz, albo że Cię przekonuje. Zadajesz pytania, a potem strzelasz fochy, bo ktoś udzielił Ci odpowiedzi. Mnie interesuje wymiana poglądów z innymi użytkownikami forum. Nieraz już tak się zdarzyło, że ktoś prezentował mi poglądy, z którymi się nie zgadzałam, ale których poznanie mi coś dawało. To jest korzystne choćby pod tym względem, że poznaje się inny sposób patrzenia na daną kwestię. Nie trzeba się z nim zgadzać, ale pozytywny efekt poszerzenia postrzegania i tak zachodzi. Nie traktuj rozmówcy jak swojego wroga, a dyskusji jako udanej jedynie wtedy, gdy rozmówca w stu procentach zgadza się z Tobą.

ocenił(a) film na 8

ok może masz rację, że doszukuję się czegoś na siłę ale ta scena jest tak mocna że stwierdziłam, że to nie może być przypadek, ale może się mylę:)

użytkownik usunięty
melpomene_fw

jak najbardziej masz rację. tym wierceniem ostatecznym bohater odpuszcza wszelkich starań dociekania jakichkolwiek odpowiedzi. z tym że to jest to trochę słaby zabieg- najsłabsze ogniwo według mnie. a co do doszukiwania się to chętnie wrócę do tego filmu by jeszcze raz przyjrzeć się z bliska:)

ocenił(a) film na 10

To bardzo miło, że już nie krytykujesz dociekliwości melpomene tylko szkoda, że trudno nie odnieść wrażenia, że nie wynika to po prostu z miłego (a według mnie po prostu normalnego) jej traktowania.
Trochę śmiesznie to wszystko wygląda. Dosłownie post wcześniej napisałeś do niej: "nie dopatrujmy się symboliki tam gdzie jej nie ma na siłę.", a teraz sam postulujesz chęć tego rodzaju doszukiwania się.

użytkownik usunięty
Eleonora

i to jest ta twoja merytoryczna rozmowa właśnie już wszystko jasne. wampirzyca z ciebie jest po prostu koniec tematu.

ocenił(a) film na 10

I kolejny foch, duma urażona. A akurat tak się składa, że ten wyżej skomentowany wpis stanowi świetny przykład Twojego dziwnego stosunku do dyskusji i rozmówców. Dla Twojego własnego dobra przydatnym by było żebyś to zauważył. Choćby właśnie sam fakt, że rozpętałeś burzę czepiając się mojego komentarza Twojego postu z 3 czerwca, a kiedy połapałeś się, że nie należę do osób, które tak łatwo zbluzgać, by się wycofały, dla podreperowania wizerunku napisałeś ten post wyżej. Tylko w całym tym uniesieniu niestety nie zauważyłeś, że prezentujesz w nim stanowisko zgodne z tym, co napisałam w pośnie z 4 czerwca i w związku z tym cała Twoja nagonka na mnie (w której owo stanowisko tak bardzo usiłowałeś ośmieszyć) była bez sensu.

I teraz znowu usiłujesz mi dojechać, że niby mój wpis jest taki "wampirzy" i niemerytoryczny, tyle że zanim się tu zjawiłeś mowa była o filmie, a odkąd tu piszesz kręcimy się wyłącznie wokół Twojej dumy urażonej, bo nawet kiedy przechodzę do omawiania kwestii związanych z filmem, to zamiast odpisać coś z sensem i na temat skupiasz się na produkowaniu złośliwości.

ocenił(a) film na 10
melpomene_fw

Według mnie, gościu zrobił sobie coś w stylu częściowej lobotomii, tracą zdolności geniusza matematyki. Wcześniej widział świat we wzorach i prawidłowościach, chciał za wszelką cenę znaleźć sens i odpowiedzi. Po zabiegu - nie próbować tego w domu :) zaczął go postrzegać zupełnie inaczej, lub właściwie mówiąc zupełnie zwyczajnie, tak jak my. Zaczął dostrzegać piękno, bez konieczności jego zrozumienia.

ocenił(a) film na 8
lecho01

coś jak naczynia połaczone... w "Pieknym umyśle" z Rusellem brał tabletki nie miał omamów ale także nie mógł pracować, odstawial leki, objawy chorobowe powracały, tak jak zdolność logicznego myślenia...

ocenił(a) film na 10
melpomene_fw

---------------- SPOILER ----------------------------

Opiszę mniej więcej jak ja to postrzegam, bo akurat wczoraj odświeżyłam sobie ten film.

Max usiłował pojąć istotę życia/żywego wszechświata i zrobić to poprzez liczby. Był matematykiem, ale faktycznie skręcił na tory numerologii i zaczął przejawiać podejście zarówno do liczb jak i do świata zdecydowanie bardziej kabalistyczne niż czysto matematyczne. Tak więc szukając prawidłowości/wzorów/matematycznego opisu świata tak naprawdę szukał istoty życia. Tego, co ożywia przedmioty martwe, prawdy czy wzoru absolutnego, czyli praktycznie Boga. Kiedy był dzieckiem spojrzał na słońce, choć miał tego nie robić. Można to zrozumieć w ten sposób, że już wtedy jakby zdecydował, że chce posiąść światło/stworzenie/absolut, ale ponieważ nie był na to gotowy, to jako dziecko po patrzeniu w słońce zaczął chorować, pojawiły się migreny, ale jednocześnie pobudził się pęd do dalszego kroczenia tą drogą. Z tą drogą związane są jego bóle głowy. Im bardziej zbliża się do dotknięcia istoty stworzenia/istoty życia/istoty Boga tym silniejsze są bóle głowy. Ponieważ nie jest na to gotów (nie jest do tego przystosowany) doświadcza potwornego bólu. Zabija go to. Szukanie istoty życia/wszechświata jest dla Maxa obsesją. Podobną obsesją było dla jego starszego przyjaciela badanie liczby Pi i także w badaniu tym chodziło o to samo zgłębianie ostatecznej tajemnicy. Jak wiemy można obliczać coraz dalsze cyfry po przecinku liczby Pi i nie można przewidzieć jaka będzie następna. Pi jest niezgłębioną tajemnicą. Kosmosem samym w sobie. Jednocześnie jest wynikiem prostego rachunku matematycznego - obwodem koła podzielonym przez jego średnicę. Jest więc jednym ze "zwykłych" podstawowych elementów świata i tak jak inne ma w sobie tę całą tajemnicę stworzenia, którą wielu ludzi tak bardzo chciałoby posiąść.

Max bada giełdę, ponieważ jest ona bardzo żywym organizmem (zawiera w sobie element życia) i wydaje się być tak chaotyczna, że nie da się jej opisać żadnym wzorem. Podobnie jak Pi wydaje się nieopisywalna. Komputer Maxa w pewnym momencie podaje wyniki zgodne z rzeczywistością - udaje się mu opisać giełdę - dotyka tajemnicy wszechświata i tuż po tym dotknięciu umiera. Nie jest w stanie przeżyć zetknięcia z "boskością". Substancja, którą Max znajduje w komputerze, to substancja mózgu, ale nie Maxa, a komputera. Komputer zbliżył się do istoty życia tak bardzo, że zaczął ożywać - tak jakby został dotknięty "palcem bożym". Tchnięto w niego życie, ale jednocześnie, nie wiem jak to określić, to było zbyt silne - ta tajemnica/byt - zbyt mocny energetycznie, by maszyna to wytrzymała i nie spaliła się. Dlatego komputery Maxa, kiedy zbliżają się do "tajemnicy" zaraz potem umierają. Sam Max także zbliża się do tej tajemnicy i to powoduje jego bóle głowy. Bóle są tak silne jakby ktoś dźgał go w żywy mózg, albo inaczej jakby ta konkretna część jego mózgu eksplodowała/przepaliła się (jak procesor). Przyjaciel Maxa - ten starszy naukowiec, z którym Max gra od czasu do czasu - miał udar. Był w podobnej sytuacji co Max. Także owładnięty ideą zgłębienia tajemnicy. Pracował bardzo intensywnie i kiedy się do niej zbliżył wystarczająco blisko dostał udaru. Dlatego potem przestał się tym zajmować. Max robi mu wyrzuty nie rozumiejąc tego zagrożenia i w końcu jego przyjaciel ponownie zostaje skuszony, zaczyna szukać, badać, zbliża się znowu i dostaje drugiego udaru i umiera. Sam Max prawdopodobnie skończyłby podobnie, gdyby nie to, że postanawia uszkodzić swój mózg.

Sceny, w których widać mózg Maxa są wizualizacją jego wewnętrznych odczuć.
Krwawiący chasyd symbolizuje chyba osobę skupioną na numerologicznym studiowaniu Tory w celu poznania istoty świata/istoty Boga. To rzecz bardzo wciągająca, ale też niebezpieczna. Zbyt bliskie zetknięcie z absolutem zazwyczaj jest nie do wytrzymania i chyba właśnie to symbolizuje ten chasyd. Krwawi, bo stąpa na granicy.

Istotnym w całym filmie jest to, że Max skupiając się na chęci poznania istoty stworzenia jednocześnie oddala się od swego przedmiotu badań. Ma ładną sąsiadkę, która usiłuje go podrywać, jednak on nie zwraca na to uwagi. Przez ścianę słyszy ludzi uprawiających seks (nieważne czy jest to rzeczywistość, czy jego urojenie). To wszystko - posiadanie kochanka/kochanki, kochanie (nie tylko seks, ale też miłość), jedzenie, dbanie o siebie, bawienie się - te wszystkie mniejsze i większe elementy tworzą życie - same w sobie stanowią istotę życia. Max zaniedbuje je wszystkie, czyli zaniedbuje istotę życia - tworzenia go/bycia w nim/stanowienia części jego - na rzecz badań nad poznaniem tej istoty. Kiedy uszkadza sobie mózg i uwalnia się od obsesji matematycznego rozpracowywania wszystkiego nareszcie jest w stanie po prostu usiąść na ławce i cieszyć się chwilą. Euklides nie rozwiązał problemu w rezultacie matematycznego rozpracowywania go, a przez "wrócenie" do życia i wzięcie kąpieli - poświęcenie uwagi/wykonywanie zwykłej czynności.

Nie do końca rozumiem symbolikę mrówek. Mrówki są symboliczne same w sobie ze względu na swoje zachowania/sposób życia. Pojedyncze mrówki - oddzielone od reszty - umierają. Mrówki zachowują się tak jakby były komórkami/częściami jednego mózgu, jakby całe mrowisko miało jedną świadomość, a pojedyncze mrówki nie miały swoich własnych odrębnych świadomości czy "mózgów". Nie wiem czy do tego też jest tu nawiązanie, ale chyba nie. No ale nie wiem. Bardziej istotne jest tu chyba to, że mrówka sama w sobie jako żywe stworzenie zawiera tajemnicę istnienia, jednak Max raczej gardzi mrówkami i bez zmrużenia oka je rozgniata dużo bardziej troszcząc się o swój martwy komputer. Jest to kolejne zachowanie tego typu, że chcąc zbadać istotę życia nie zwraca uwagi na otaczające go życie i bada życie martwymi instrumentami typu komputer. Istotę życia można raczej zgłębić poprzez samo życie. Brzmi to trywialnie, ale nie chodzi o rodzaj świadomości, styl postrzegania, świadome życie. Liczby są żywe, ale sama matematyka, a przynajmniej przy podejściu typowo akademickim jest martwa.

No i też może mieć tu znaczenie fakt, że zgodnie z tradycją chasydzi wierzą, że czci się Boga przez samo życie, samo istnienie. Zwierzęta są temu najbliższe - czczą Boga każdego dnia i w każdej chwili. Ich podejście do życia jest czyste. Człowiek często przykłada zbyt dużą uwagę do "martwego" sposobu studiowania. W sensie "suchego" akademickiego podejścia - podejścia "bez duszy". Krwawiący chasyd może więc symbolizować chasyda, który zbyt intensywnie poświęca się "martwemu" studiowaniu Tory. Takie zapamiętanie się i zejście na drogę bardziej matematyczną, a mniej duchową jest niestety dość łatwe i być może o to chodzi. Przy czym chasyd "nieczysty" przez zaniedbanie duchowości, a zejście na drogę czysto-martwo-intelektualną na pewno nie wytrzyma kontaktu z absolutem/Bogiem, więc tym łatwiej, tym szybciej studia tajemnicy życia zaczną go zabijać (stąd krwawienie).

ocenił(a) film na 10
Eleonora

Odnośnie tych mrówek, to być może jednak jest też nawiązanie do ich specyfiki (tego, że wydają się być bardziej komórkami jednego mózgu niż zbiorem oddzielnych mózgów). Nawiązanie tego rodzaju, że Max żyjąc tak, jak żył jako samotny naukowiec, był taką samotną mrówką, oddzieloną od mrowiska, przez co skazaną na zagładę. Mrówka musi żyć z innymi mrówkami i tak samo Max musi żyć razem z całą resztą świata (lub w mniejszej skali po prostu z innymi ludźmi). Odgradzanie się zabija go. Musi nauczyć się być częścią życia/świata/większej całości i zacząć dostrzegać nierozerwalność wszystkiego. To jest faktyczna istota życia. Badając ją wcześniej poszedł złą drogą.

W poprzednim wpisie na końcu przedostatniego akapitu napisałam "Brzmi to trywialnie, ale nie chodzi o...", a powinno być bez tego "nie", czyli "Brzmi to trywialnie, ale chodzi o... "

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Super wyjasnione wszystkie watki które mnie interesowaly - DZIĘKI:::::::::DDDDDDDD

ocenił(a) film na 7
melpomene_fw

dziwny to był film

ocenił(a) film na 10
melpomene_fw

Cieszę się :)) Jeszcze może coś znaczyć kształt tej blizny/narośla na głowie Maxa. No i samo jej istnienie. Ale na to nie mam na razie żadnych pomysłów.

ocenił(a) film na 10
melpomene_fw

Wkleję tu jeszcze post, który napisałam w innym temacie, bo myślę, że może być dla Ciebie ciekawy. Pomaga w lepszym zrozumieniu "Pi" Aronofsky'ego.
Zlinkuję tu filmik http://www.youtube.com/watch?v=86P6xjyNO-U (osobiście nie oglądałam go na youtube tylko w całości (z chomika), ale mam nadzieję, że treść jest identyczna, nie ma różnic montażu, są wszystkie sceny). Chłopak pokazany w tym filmie uważany jest za sawanta, ale jest to według mnie kompletnie błędna klasyfikacja, ponieważ nie wykazuje on żadnych dysfunkcji, ani nie ma żadnych uszkodzeń mózgu. Na siłę chcą zobaczyć w jego wczesnych latach symptomy autyzmu, ale niezbyt to wychodzi. Facet tak naprawdę jest geniuszem, a nie sawantem (czyli "upośledzonym geniuszem").

No i w czym rzecz? Rzecz w tym, że on potrafi postrzegać świat przez liczby, potrafi też dokonywać w pamięci zaawansowanych obliczeń, potrafi uczyć się obcego języka w dwa tygodnie. Jednak u niego te umiejętności mają cudownie naturalny, zharmonizowany ze światem charakter. To nie jest zapamiętywanie czy liczenie takie jak występuje u sawantów, którzy przez uszkodzenie pewnych części/funkcji mózgu po prostu nie rozpraszają się/nie zaprzątają mózgu operacjami związanymi z normalnym życiem jak ubieranie się, dbanie o higienę, wyciąganie wniosków z posiadanych informacji. Sawanci potrafiący zapamiętywać bardzo duże ilości informacji czy dokonywać skomplikowanych obliczeń w pamięci nie są zdolni do twórczego myślenia. Coś za coś. Mają te niezwykłe umiejętności, ale mają one martwy charakter podobny działaniu komputera czy kalkulatora. W przypadku tego człowieka (z tego filmu) sprawa wygląda zupełnie inaczej. On czuje te liczby i świat poprzez nie bez żadnego uszczuplenia procesów poznawczych czy twórczych. Nie jest ograniczony, a wręcz przeciwnie - jest bardziej oświecony niż przeciętna osoba - w większym zespoleniu, harmonii z resztą świata. I właśnie dzięki temu zespoleniu/zestrojeniu/oświeceniu potrafi widzieć to, czego inni nie widzą.
I zwróćcie uwagę na to jak on postrzega liczbę Pi. Dlatego wklejam tutaj link do tego filmu. On postrzega Pi jako idealny krajobraz - dostrzega w niej wzór, ale nie chodzi o wzór matematyczny, a o współgranie cyfr składających się na Pi - tych cyfr po przecinku. On jest w stanie dostrzec ich porządek. I to jest właśnie ten mistyczny/boski porządek. Dostrzeganie natury świata. Odnalezienie porządku w rozwinięciu liczby Pi (w sensie jej kolejnych cyfr po przecinku) nie musi mieć charakteru matematycznego (martwego przeintelektualizowanego podejścia). Prawidłową drogą odnalezienia porządku/ładu w tej liczbie jest zdolność do dostrzeżenia/zrozumienia jej "duszy", jej mistycznej istoty. Na tym polega faktycznie prawidłowe podejście umożliwiające zrozumienie świata. Czysta "akademicka" matematyka skupia się jedynie na części istoty liczb - nie na pełni. Dokonuje rozłamu na ducha i materię. Podejście kabalistyczne zajmuje się pełnią - i duchem i materią. I tak też podchodzi do liczb.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Czytałam jego książkę, sam przyznaje, że ma zespół Aspergera i jakieś tam drobne dysfunkcje z nim związane. Ogólnie chyba wszyscy sawanci postrzegają liczby w specjalny sposób, nie chodzi o większą moc procesora. Nazywanie go geniuszem jest lekkim wyolbrzymieniem, po prostu ma pewne niezwykłe zdolności (ach, jak ja mu ich zazdroszczę...), za to nie jest wybitnie inteligentny w klasycznym ujęciu.

Ogólnie widzę, że podchodzisz do tematu w bardzo głęboki sposób; gratuluję wspaniałej interpretacji.

ocenił(a) film na 10
xwxw

Ale jego zachowanie - takie wśród ludzi, w stosunku do ludzi, przeżywanie uczuć (i w tym ogromnie subtelny sposób jego odczuwania przy równoczesnej sprawności jego wyrażania, opisywania, co nie wiem czy występuje u jakiegokolwiek sawanta, bo jak na razie nie natknęłam się na taki przypadek) - nie za bardzo pasuje do zespołu Aspergera, no chyba, że upieramy się na widzenie tego rodzaju zaburzeń u wszystkich i dostrzegamy je po prostu na siłę. Generalnie kiedy się tak dokładnie przyjrzeć zachowaniu pierwszej lepszej osoby z brzegu, to nie znajdzie się człowieka, któremu nie da się przypisać jakiegoś zespołu/zaburzenia/pewnego skrzywienia psychicznego. Z tego, co zdążyłam zauważyć w życiu, to ludzie powszechnie uważani za normalnych wykazują bardzo wiele cech związanych z różnego typu zaburzeniami i fakt, że są uważani za normalnych głównie wynika z tego, że mają dużą siłę przebicia i pewności siebie i po prostu nie pozwalają na sklasyfikowanie się jako osoby w jakiś sposób ułomne/nienormalne. Ludzie skromniejsi, faktycznie bardziej normalni, łatwiej dają sobie wmówić, że coś jest z nimi nie tak. I łatwo można spotkać ludzi niemniej normalnych niż reszta społeczeństwa, którym wmówiono, że mają zaburzenia i którzy w tę diagnozę niestety uwierzyli często ze względu na szacunek dla cudzego zdania i ufność wobec autorytetu jakim jest lekarz. A jeszcze zespół Aspergera i jemu pokrewne "rozdawane" są tak lekką ręką, a ich objawy tak ogólnie i otwarcie dla interpretacji sformułowane, że gdyby poddać sto procent społeczeństwa badaniom, to z 50% jak nie więcej odeszłoby z kwitkiem oświadczającym pozytywne rozpoznanie.

Co do inteligencji, to też istotne jest co się przez nią rozumie. Jak dla mnie ten chłopak, mając tak wspaniały, bezpośredni kontakt z Naturą/otoczeniem/światem jest naprawdę genialny. Do tego jest niesamowicie przyjemną osobą (w sensie uprzejmości, wrażliwości i łagodności zachowania). A to też jest bardzo istotne. Od niego promieniuje ta mądrość, poczucie jedności ze światem, umiejętność dostrzeżenia rzeczy faktycznie ważnych. Dla mnie faktycznie genialną osobą godną podziwu jest osoba potrafiąca zrozumieć/czuć świat, istotę świata/życia, czyli osoba w mniejszym lub większym stopniu oświecona. On wykazuje te cechy. Posiada w sobie także tę fantastyczną skromność/brak pychy charakteryzujące osobę oświeconą. Ludzie o powierzchownym podejściu mogą to uznać za wycofanie i na siłę widzieć w tym ślady autyzmu, tyle że ci sami ludzie jako zdrowe zachowanie będą postrzegać bycie nawet dość mocno zarozumiałym i pewnym siebie, w czym z kolei ja widzę złe cechy charakteru czy złe nawyki - w każdym razie coś zdecydowanie negatywnego, co raczej powinno się chcieć zlikwidować niż chwalic i rozwijać.

Warto też zwrócić uwagę na jego podejście do języków. To w jaki sposób uczy się języków i jak je postrzega. On je czuje, czuje ich istotę i właśnie dzięki temu jest w stanie ogarnąć je jako całość w tak krótkim czasie. Każdy język ma swój konkretny charakter, swoja naturę, styl. Ta sama osoba mówiąc w jednym języku zachowuje się nieco (lub mocno) inaczej niż gdy mówi w innym języku. Różnorodność języków nie jest przypadkowa. Każdy język jest ściśle związany z kulturą ludzi, wśród których ten język powstał. Jest przepojony ich symboliką i ich naturą. Bezpośrednio związany z ich podświadomością i duchowością. Dlatego w różnych językach myśli się w inny sposób, czy posługując nimi przejawia inne cechy (jest się np. bardziej swobodnym i ekstrawaganckim, a w innym języku bardziej poważnym). Ten chłopak z przytoczonego filmiku ucząc się języków przyswaja je poprzez przyswojenie ich charakteru. Być może nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, albo jest to dla niego tak naturalne, że nie rozumie, że dla innych ludzi, to coś niezwykłego. Ale to jest właśnie symptom oświecenia. W ewolucji duchowej on stoi naprawdę wysoko. To jest kwestia tego dostrojenia się/współgrania z Naturą. Są osoby, które mają spore zdolności w zakresie uczenia się języków, ale zazwyczaj jest to działanie czysto mechaniczne, mające inny charakter niż u tego chłopaka. Tak jak malowanie szczegółowych obrazów bardzo dokładnie odzwierciedlających malowany przedmiot, ale pozbawionych życia - tego dodatku kreacji pochodzącego od autora. Kiedy patrzy się na taki obraz oczywiście pamięć autora co do ilości szczegółów, ich rozmieszczenia itd. wzbudza podziw, bo wydaje się to takie trudne. Problem jednak w tym, że taki obraz jest tylko martwym odtworzeniem rzeczywistości. Nie zawiera tej duszy, którą potrafi zawierać obraz niespecjalnie dokładny, ale malowany z pasją/życiem i która to dusza "rozmawia" z duszą oglądającego obraz, wpływa na jego emocje, oddziałuje.
I analogicznie jest z uczeniem się języków. Wspaniałość tego chłopaka nie zasada się na umiejętności szybkiego uczenia się, zapamiętywania wielu danych itp., a na umiejętności całościowego postrzegania natury/istoty języka. Dalajlama też bardzo szybko "załapuje" obce języki. Niesamowicie szybko. I to jest właśnie kwestia oświecenia. I to jest naprawdę fajne, ten porządek w tym wszystkim i równoczesna prostota. Tak bardzo inne od martwo-intelektualnego podejścia skupionego wyłącznie na mechanicznej pracy bez tego duchowego elementu działania, które to podejście im dalej się brnie tym bardziej jest skomplikowane i coraz dalsze od istoty rzeczy.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

"Ale jego zachowanie (...) nie za bardzo pasuje do zespołu Aspergera..." - ojj pasuje, pasuje. On tylko nieźle sobie z tym wszystkim radzi. Zacytuję: "mam niemal obsesyjną potrzebę porządku i rutyny, co wpływa praktyczne na każdy aspekt mojego życia. Na przykład, każdego ranka na śniadanie zjadam dokładnie 45 gramów owsianki, dla pewności ważę miskę na wadze elektrycznej. Następnie przed wyjściem z domu liczę, ile sztuk odzieży mam na sobie. Denerwuję się, jeśli nie mogę wypić herbaty o tej samej porze każdego dnia" - typowy opis autystyka, z pierwszych stron jego dzieła. Z tego co pamiętam, musiał się dużo napracować, aby jego zachowanie można było uznać za normalne, przy czym w sferze uczuć na pewno pozostały mu pewne luki. Nie uważam, że jest przez to mniej wartościowy, wręcz przeciwnie. Imo cały ten wykaz skrzywień i norm psychicznych przeszkadza w prawdziwym poznaniu danej osoby, przyczynia się do niesłusznego napiętnowania odmienności.

"Co do inteligencji, to też istotne jest co się przez nią rozumie" - właśnie, pisząc o klasycznym ujęciu miałam na myśli inteligencję logiczną, przydatną w rozwiązywaniu zadań, określaną poprzez IQ. Daniel był generalnie słaby z matematyki.

Zgadzam się z całą resztą, Tammet jest wspaniałym, skromnym facetem. W cudowny, absolutny sposób pojmuje liczby i języki, na pewno odbiera rzeczywistość zupełnie inaczej niż przeciętny człowiek. Raczej nic więcej nie dodam, napisałaś już wszystko;)

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Twoja inteligencja mi imponuje. Znajdę Cię i poślubię.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Skoro pojawiają się nawet propozycje matrymonialne i autorka zapewne się pojawi, to odnośnie mrówek dwa przemyślenia: 1) Pies andaluzyjski 2) przy pierwszej próbie dotarcia do tajemnicy to właśnie mrówka wszystko "niszczy" ;) słowa nie oddadzą skojarzeń; oglądałam film z grupą znajomych i każdy miał inne, ale zmierzające w tym samym kierunku: mrówka symbolizująca naturę, niwecząca plan; mrówka jako element chaosu który nadaje porządek.
Dla mnie spore znaczenie w odbiorze miał sam niepokój, jaki towarzyszy przyglądaniu się mrówkom - jest to trochę przerażające. Podobny efekt osiągnięto w "Psie". Niezależnie od wszelkich rozumowych interpretacji, na poziomie emocjonalnym (pierwotnym:) mrówki robią "atmosferę".

użytkownik usunięty
Eleonora

dużo w tym racji. film ogólnie ma takie samo przesłanie jak wspomniany przez przyjaciela mit o ikarze.

Eleonora

A może zakrwawiona ręka to ręka, która karze za przekroczenie granicy?

Eleonora

Zgodzę się z taką interpretacją, ale wykąpał się Archimedes.

ocenił(a) film na 10
D-Fens

Oczywiście masz rację.

melpomene_fw

Ten film wywarł na mnie duże wrażenie nie tyle proste emocjonalne co budzące się emocjonalne wrażenie z rozmyśleń na absolutnym determinizmem ujetym w tym filmie. W filmie tym Max jak wiadomo próbował odkryć (uświadomić sobie ) ogólną a więc dotyczącą wszystkiego relację miedzy elementami wszechświata (wzór). Wzór ten jest wynikiem wszech porządku, porządku rzeczy jaką tworzy materia, konstytuują ją :to że istnieje, jej forma, celowość, prawidłowość, konieczność. Poczucie chaosu w świecie deterministycznym jest efektem rozumu który jest zbyt mały by pojąć wszech porządek. Pędem rozumu jest odnajdywanie relacji miedzy elementami które bada. Co jeśli tak jak w przypadku Maxa będzie na drodze do odnalezienia porzadku wszech rzeczy. Czy można w ogóle działać będąc świadomym że samo działanie jest koniecznością materii którą się jest, tu podstawa do negacji istnienia wolnej woli. Bo wolna wola wydaje się istnieć o ile nie prześledzi się że wybór musiał być tylko jeden w uporządkowanym, koniecznym, prawidłowym świecie. Ta niewiedza może być pożyteczna by dalej po prostu funkcjonować jako odrębność z poczuciem wolnej woli. Max mógł zdać sobie z tego sprawę i przeraził się bezpowrotnej beznadziejnej konsternacji. Ta beznadziejność..

użytkownik usunięty
kameleon_88

film jest na prawdę głębokim studium choroby psychicznej, jej przyczyn jak również samego przebiegu. trochę tylko psuje zakończenie banalne burząc całokształt wcześniej zbudowanej struktury.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
Blon_dziewiczy

DZIĘKI :) wlaśnie o takie wyjasnienie mi chodziło

ocenił(a) film na 9
melpomene_fw

Obejrzałam Pi przed chwilą po raz drugi i dochodzę do następujących wniosków:
1. Mózg pokazujący się w trakcie filmu jest moim zdaniem odzwierciedleniem mózgu bohatera (jak ktoś już wcześniej też to zauważył) - podczas sceny w metro, kiedy znalazł mózg na schodach, zaczął w nim grzebać długopisem - dotykając mniej więcej to samo miejsce, które sobie później przewiercił - myślę, że to byl symbol tego, że już wcześniej rozważał on takie rozwiązanie - pociąg w jego wizji kiedy wbił dlugopis w mózg jest symbolem tego "zapomnienia" czy "wyleczenia", jak i również nawiązywać moze do patrzenia w słońce
2. Wiertarka - jak ktoś już stwierdził, zrobił on to aby pozbyć się migren, które go dobijały i również geniuszu, jako, że przysparzał mu on więcej problemów, niż korzyści - był tym wszystkim po prostu zmęczony i (świadomie czy nieświadomie) poszedl za radą swojego nauczyciela, który kazal mu odpuścić.
3. Mrówka- może jest symbolem nie tylko odosobnionej jednostki, ale też "zabugowania systemu"- nie znam się na informatyce i tak dalej, ale podczas jednej z rozmów u nauczyciela rozmawiali o tych liczbach, które pojawiły się tuż przed zepsuciem się komputera - nauczyciel mówił tam o bugowaniu (czyli błędach w systemie) a bug po ang. to też "robak" - mrówka spowodowała spięcie w kompie, wygenerowanie przez niego liczb no i koniec żywota sprzętu.

ocenił(a) film na 8
Plecotus

Dzięki :) trzyma się to kupy. Pozdrawiam:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones