PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=464544}

Pozwól mi wejść

Låt den rätte komma in
6,7 39 832
oceny
6,7 10 1 39832
6,9 16
ocen krytyków
Pozwól mi wejść
powrót do forum filmu Pozwól mi wejść

Powieść „Wpuść mnie” Lindqvista czyta się bardzo dobrze i pochłania szybko, ale w porównaniu ze swoją adaptacją jest przeładowana wątkami, niepotrzebną makabrą (to zapewne element, który miał szokować i przyciągnąć czytelnika) oraz perwersjami seksualnymi, jej konstrukcja zaś sprawia wrażenie nieco zwichniętej.
Film wydaje się przy niej czystszy i bardziej elegancki. A że wielu rzeczy łopatologicznie w nim nie wyjaśniono, otwiera także widzom znacznie szersze pole do interpretacji i własnych przemyśleń.

Ponieważ scenarzystą był sam autor książki, można przypuszczać iż przemyślał kilka rzeczy ponownie i wyciągnął z tej historii samą esencję, doskonale zresztą przekładając ją na język filmu. I to filmu nakręconego w minimalistyczny, wręcz surowy sposób, gdzie powolne tempo narracji, wydarzenia, spojrzenia i proste dialogi mówią nam więcej, niż długie tyrady i opisy lub pełna zawijasów fabularnych akcja innych podobnych „dzieł”.

Przykładowo (SPOILERY):
- Autorzy filmu skrócili losy świeżej wampirzycy Victorii, ograniczając się do wskazania jej stanu, scenki z kotami i samobójstwa; podobnie wątki jej przyjaciół pijaczków. Praktycznie pominęli rozbudowane w książce wątki Tommy’ego i związku jego matki z policjantem Staffanem. Zrezygnowali ze scen Oskara z metrem i pożarem w szkole oraz ze zdjęciami braci Forsberg.
- Co bardzo ważne, zrezygnowano z „ożywiania” Hakana i robienia z niego zombie, kończąc jego wątek śmiercią w szpitalu. W ten sposób postać ta tylko zyskała, zamiast horrorowych eventów oraz obrzydliwych szczegółów, wyeksponowano poświęcenie i tragedię człowieka.
- Wyrzucono większość wątków homo i pedofilskich, historię Eli, szczegóły jej „współpracy” z Hakanem; nawet okoliczność że niekoniecznie jest ona osobą, którą się być wydaje, zaledwie zasygnalizowano (jak widać po wpisach na forum, większość widzów nie domyśliła się prawdy – i bardzo dobrze, cała historia staje się przez to bardziej uniwersalna).
- W to miejsce bardziej skupiono się na przyjaźni /miłości?/ outsiderów oraz ukazaniu samotności ludzi i kłopotów społecznych w tym bogatym, pozornie szczęśliwym społeczeństwie. Akcja dzieje się w 1981, a jednak już wtedy w filmie i książce nie ma praktycznie pełnych rodzin, normalnych ludzi i stosunków międzyludzkich, wszystko przesiąknięte jest jakąś dekadencją, depresyjnym nastrojem i rozpaczliwym poszukiwaniem ciepła oraz sensu. Ostatnio widać to wyraźnie we wszystkich skandynawskich historiach – książkach i filmach, kryminałach i horrorach (ilmy Moodyssona, cykl Wallandera, „Insomnia”, Lindqvist, podobno też Stieg Larsson, filmy takie jak „Den Osynlige”, „Brysomme Mannen”, czy „Naboer”, itp.). Mam silne wrażenie, że jakiś strach przed przyszłością i przeczucie czegoś złego wychodzi tam od pewnego czasu z podświadomości społecznej. W większości historii, jak i w naszym filmie, dzięki pomysłom autorów lub elementom nadprzyrodzonym sens się pojawia, ludzie się odnajdują. Ale w prawdziwym życiu?

W każdym razie film świetnie wpisuje się w tę tendencję, jest przy tym dziełem właściwie skomponowanym, przemyślanym, szokującym tylko w tych kilku momentach, w których naprawdę potrzeba, otwiera jednocześnie wiele problemów i daje wiele możliwości ich interpretacji. Jeśli dodać do tego doskonałe aktorstwo, zdjęcia i wspaniałą muzykę, otrzymujemy prawdziwe arcydzieło.
Książka natomiast sygnalizuje wszystkie te kwestie, lecz wydaje się bardziej bestsellerowym horrorem - czytadłem. Choć nie należy do najcieńszych, jej akcja gna do przodu jak oszalała, a jednocześnie powieść naszpikowana jest wątpliwymi „atrakcjami” fabularnymi i opisowymi oraz dosyć tanią psychologią większości postaci pobocznych. Ponadto wyraźnie widać seksualne zwichrowania autora i zapewne związane z tym poczucie winy (więc wymyślił on sobie eskapistycznie idealnego, „bezpiecznego” partnera – istotę androgyniczną, wyglądająca jak dziecko, lecz dzieckiem nie będącą, radzącą sobie, ale zarazem wymagającą opieki, jednocześnie niewinną i potworną; wszystko to zaś podszyte jest mrocznymi fantazjami, w książce objawiającymi się morderstwami, perwersjami we wspomnieniach Eli i historią Hakana, będącego zdaje się alter ego autora). Powieść czyta się b. dobrze, polecam ją wszystkim, szczególnie zaś zainteresowanym nieujawnionymi w filmie szczegółami. Jednak prawdziwym dziełem o uniwersalnej wymowie jest dla mnie film Alfredsona, nie książka Linqvista.

ocenił(a) film na 8
Martinn

Zgadzam się. Pominięcie wielu wątków z książki czyni film ciekawszych, bogatszym interpretacyjnie. Zwłaszcza tej nieco baśniowej historii o tym jak Eli stał(a) się wampirem i dalszych losów zmasakrowanego pedofila...

Koper

Książki nie czytałam, ale mam zamiar, dlatego zamówiłam. Jestem jej bardzo ciekawa. Film mi się podobał i to bardzo, jednak wydaje mi się, że amerykańska wersja zmieni zapatrywanie wielu ludzi na tę produkcję...

użytkownik usunięty
masquerade__

Wersja amerykańska ma na pewno jedną dobrą rzecz - ten plakat http://www.filmweb.pl/news/Krwawy+anio%C5%82ek+na+nowym+plakacie+%22Let+Me+In%22 -63267 ;P
- oby reszta była choć w połowie tak udana, to nie będzie źle.

Jeśli LMI ci się naprawdę spodobał, obejrzyj jeszcze ten szwedzki film http://www.filmweb.pl/film/Niewidzialny-2002-173799 (koniecznie oryginał, bo on też posiada hollywoodzki remake, jednak tragiczny).

ocenił(a) film na 8
Martinn

Masz słuszność.
Film jest po prostu śliczną, poruszającą historią o przyjaźni dwojga wyrzutków społeczeństwa (SPOILER choć niestety musieli wepchnąć do filmu koszmarek o nawiązaniu do wątpliwej płci Eli- co na szczęście, jak wspomniałeś, nie jest na tyle jednoznaczne, by zrujnowało film ) z nutą nadnaturalną.
Twór pana Lindqvista z kolei... o matko. Jak ja żałuję, że to przeczytałam. Widziałam spoilery, zostałam ostrzeżona. Ale nie. Wydawało mi się, że wytrzymam.
Moje dobre wrażenia po filmie zostały zepsute. Pedofilskie mokre sny na jawie, wątki postaci pobocznych rozciągnięte na tyle, że można by z nich zrobić oddzielne powieści (szczególnie historia Tommy'ego, która splata się z losami głównych protagonistów na tyle, że ten raz czy dwa ich spotyka) i... "nie jestem dziewczyną"- przy czym w tym przypadku nie da się uratować myślą, że to stwierdzenie było powiedzianym w dziecinny sposób "nie jestem człowiekiem", a do poharatanego krocza dorobić teorii, że wampiry przy inicjacji tracą narządy płciowe czy coś w ten deseń. A gdzieś tam w tle plącze się coś, z czego w przełożeniu na film udało się zrobić rzecz bardzo ładną.
Generalnie wszystkiego w tej książce za dużo. Nasrano w niej kontrowersyjnymi wątkami. Wystarczyłoby to, co zawarto w filmie- ponure społeczeństwo, pojawiający się w nim potwór i prześladowany chłopiec potrzebujący bratniej duszy. Piękne w swej prostocie. SPOILER MODE OFF
Trzeba mieć talent, by spieprzyć coś tak ładnego.

"Ponieważ scenarzystą był sam autor książki, można przypuszczać iż przemyślał kilka rzeczy ponownie i wyciągnął z tej historii samą esencję"

Ciekawe, czy takie było jego założenie. Serio.
Bo ja z kolei mam wrażenie, że miał w zamiarze zręczne upchnięcie historii w czasie antenowym, a jednocześne zrobienie filmu na zasadzie "chcesz wiedzieć resztę- sięgnij po książkę". Nie do końca mu wyszło, na szczęście.

użytkownik usunięty
Wilczek_Pustelniczek

Jaki by mu cel nie przyświecał, był autorem, znał od podszewki cała historię i swój zamysł.
Więc niezależnie od motywacji jednak wyciągnął z niej to, co najważniejsze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones