Ta część jest o wiele lepsza niż strefa wojny z 2008. Ta część jest mroczniejsza, lepsza muzyka, i trzyma prawdziwy klimat punishera. 10/10
oglądałem war zone i zmieniam zdanie, ten film jest kiepski, war zone bije go na głowę, polecam najnowszego Punishera, tego odradzam, no i polecam najstarszego, chociaż go nie widziałem :D
Vampire19, jak możesz najpierw pisać, że"ten" Punisher jest niezły i bardzo ci się podobał, a niespełna dzień później piszesz że jest kiepski ? Ponadto, uważam że film z 2004 nie jest jakimś arcydziełem, jednak jest ciekawą pozycją, którą można przyswoić w zimny wieczór, choćby dla rozrywki.
Dokładnie, w tej części widać ból bohatera po stracie rodziny, a w War Zone to chodziło głównie o efektowną strzelaninę.
nie oglądałem war zone bo czytałem że to tylko jedna wielka sieczka, a ten punisher jest niezły, właśnie dzisiaj leci na Polsacie, za 50 min :D
przypomnę sobie ten film, bo na prawdę mi się podobał.
Sory, ale jeśli ten film "trzyma prawdziwy klimat Punishera" to chyba mamy tutaj do czynienia z hipokryzją ...
Rozpisywać się nie będę, ale prosty i skuteczny argument wysunę ...
PUNISHER=Mroczny, brutalny pan zemsty,
a teraz niech każdy sobie odpowie czemu równa Thomas Jane ...
mając w pamięci naprawdę klimatycznego i mrocznego Punishera z Lundgrenem i naprawdę brutalnego Punishera ze Stevensonem ...
Łącząc te dwa filmy powstałby co najmniej "zajebisty" Punisher, tak myślę ;)
100 % racji ;)
"nie umywa sie" ani do nowego ani do starego ..
to tylko kolejne typowo amerykanskie kino gdzie tylko chodza i strzelaja - bez klimatu o mrocznego "ducha" punishera
powinno sie mu zmienic tytul na "another america's shooting movie for mass" by nie chanbic tej seri ..
mroczna i zła to była pierwsza, z Lundgrenem
ta jest bardziej lajtowa - jest ok, całkiem niezłe kino w stylu 'zabili go i uciekł'
kisame5 ja nie wiem gdzie ty tutaj widziałeś mrok i klimat O_o. Mroczny to jest War Zone a ta wersja ze wszystkich trzech Punisherów jest nastawiona najbardziej pod młodszego widza. Praktycznie nie ma tutaj rozlewu krwi i brutalniejszych akcji. Film raczej dla niedzielnego widza.
Nie no może według ciebie mrok to rozpierduch, ala John Rambo, bo dla mnie ta część była mroczniejsza poprzez smutek ( w końcu stracił całą rodzinę). Klimat może i lepszy miał War Zone dla ciebie ale według mnie, i tak ta część bardziej jest dla mnie klimatyczna (P.S mam nadzieje ze cie nie obraziłem po porostu wyraziłem swoje zdanie, może to po częśći moja wina bo nie jestem zbyt obeznany w Marvelowskich klimatach''
Dla mnie najlepsza jest najstarsza wersja z 1989 roku z Dolphem Lundgrenem, nic na to nie poradzę. Ostatnio oglądałem też "Punisher War Zone" i film jest całkiem dobry. Zgadzam się, że to jest rozpierducha ala "John Rambo", bo miałem podobne skojarzenia (nawet odtwórczyni głównej roli kobiecej w obu filmach jest ta sama). Tyle, że ta rozpierducha mi się podobała:)
Dawno nie czytałem komiksów z Punisherem, ale z tego co pamiętam to koleś był twardy i bezwzględny dla bandytów. I taki właśnie jest Ray Stevenson w nowej odsłonie "Karzącego". Facet się nie bawi w kotka i myszkę, tylko eksterminuje bez litości winnych śmierci jego bliskich (i nie tylko).
Natomiast "środkowa" (jeśli można tak powiedzieć/napisać) wersja przygód Punishera wypada wg mnie dość słabo. Zgodzę się, że Ray Stevenson to typowy mięśniak i nie można w jego przypadku mówić o dobrym aktorstwie, ale...jako Punisher sprawdza się lepiej niż Thomas Jane, który po prostu był za miękki na tę rolę. Dodatkowo John Travolta w roli "złego" jest jakąś...pomyłką. Lubię tego aktora, ale w każdym filmie, w którym odgrywa on rolę tzw. "bad guya" gra tak samo schematycznie (te same miny, ta sama gestykulacja i gra "emocjami" - dla mnie jest bardziej śmieszny niż straszny). Dlatego najmniej podoba mi się właśnie wersja z 2004 roku i również nic na to poradzić nie mogę;) Także nie zamierzam nikogo obrażać swoją opinią, po prostu ją wyrażam na tym forum.
I pozdrawiam.
ja właśnie sobie oglądnąłem punishera no i nie wiem jeszcze jak strefa wojny ale ten jest spoko, no i rozbił mnie motyw z płonącą czaszką a parkingu ^^
"mroczniejsza poprzez smutek" - czytasz wogóle to co napiszesz, to musi być prawdziwy dramat jeśli ktoś doszukuje się tu wiarygodności psychologicznej
Zgadzam się , ta częśc jest NAJLEPSZA!!! Widziałem tą nową i wymazałem z pamięci, uznam że jej wcale niebyło. a wracając do Walka z tym ruskiem mnie zszokowała aż mi adrenalina skacze jak se pomyśle jaki to był mięsniak ,najlepiej jak przelecieli obaj przez ściane a ten rusek poleciał na kuchenke i go oblał wrzątkiem- hehe dobre. Fajnie rozprawił sie z Trawoltą pierdzielony żucił żone pod poćiąg - to było niezłe, musiał ją bardzo kochać.
Ja uważam, że ten film to naprawdę dobry remake Punishera z Lundgrenem z 1989r. Może film nie jest arcydziełem, ale trzyma w napięciu i ma mroczny klimat oraz ciekawą fabułę. Według dobrze przedstawione jest przeistoczenie się Franka Castle w Punishera. Wiele osób zarzuca temu filmowi to, że było tam mało strzelaniny, ale moim zdaniem w tej części o to chodziło. Moim skromnym zdaniem Punisher WarZone oprócz licznej strzelaniny nic nie wnosi ciekawego i szczerze nie uważam go jako dobry film. Oczywiście to jest tylko moje zdanie i oczywiście każdy może mieć swoje.:)
Ta wersja jest najgorsza. Najlepsza jest z Lundgrenem, po niej - ta najnowsza. Jane jako Punisher - słaby. 3/10
Według mnie Thomas Jane nawet nie najgorzej wypadł w roli Franka lecz Stevenson bije go na głowę. Tak więc moje zdanie najlepszy film o Punie to ten z 2008 a ten oceniam na bardzo dobry.
Moim zdaniem wszystkie trzy części były mówiąc delikatnie średnie. Wersja z 2004 roku była niestety najsłabsza. Zwłaszcza patrząc na ten temat przez pryzmat komiksów z Punisherem, które kiedyś czytałem. Twórcy zrobili z Franka agenta FBI, całkowicie zmienili motyw ze stratą rodziny bohatera, a nawet zmniejszyli liczbę jego dzieci. Śmiesznych scen typu przebijanie się przez ściany nawet nie będę wypominał bo pozostałe wersje nie były w tym temacie dużo lepsze. Ktoś wcześniej pisał o "Punisherowskim" klimacie, według mnie najlepszy miał War Zone. Oprócz tego mamy w nim najwięcej odniesień do komiksowego pierwowzoru, choćby dzięki postaciom Jigsawa czy Micro.
Podsumowując - nie wiem jak oceniłbym "trylogie" nie mając styczności z Punisherem na papierze, jednak miałem i najwyższą notkę wystawiam War Zone.
Zgadzam się,że ta część lepsza od War Zone,,do komiksu się nie odwołuję bo obydwa odbiegają od jego treści.Mni poprostu ta część bardziej wciągnęła.
Zarówno "War Zone", jak i temu "Punisherowi" przyznałbym notę 2/5 - oba są średniakami.
To co działa na korzyść tej części, to ciekawsze rozrysowanie bohaterów i pakowanie punishera w kłopoty - pojedynek na drodze kończył leżąc zakrwawiony, na początku bandyci niemal go załatwili, zaś w wyniszczającym pojedynku z mięśniakiem robił za worek do bicia. Dzięki temu dalsze losy bohaterów nie były pewne, ani nawet nie było do końca jasne czy Travolta dostanie za swoje.
Do tego dochodzi całkiem ładna historia budowy samochodu - szkoda tylko że tak niewykorzystanego.
W "War zone" punisher pakował się w sam środek akcji pomiędzy kilkunastu zbirów i nic sobie z tego nie robił. Krew się lała litrami, a nie robiła żadnego wrażenia. W tamtym filmie dobry był tylko braciszek głównego bossa.