Jedna z najmniej śmiesznych komedyjek, jakie dane mi było do tej pory widzieć. Kompletnie nie mój typ humoru w dodatku kiepsko podany. Sporo w filmie, zwłaszcza na początku, oklepanych tekstów, choć częściowo może to wina tłumaczenia, w każdym razie tylko czekałam aż któryś z bohaterów palnie "twój stary". Gagi przeważnie cienkie, a nawet jak lepsze to nadmiernie przedłużane, co je skutecznie mordowało. (Przykład - scena z Jezuskiem miała szansę być śmieszna) Sam film rozkręcił się trochę w drugiej połowie i nie był aż tak nudny jak w pierwszej, kiedy miałam ochotę darować sobie ten seans. Najlepszy w tym niesmacznym sosie był Sacha Baron, który stworzył najlepszą postać, i scenki z jego udziałem. Trochę więcej mogło być wyścigów samochodowych.
Ogólnie słabieńki, tak na 2-3/10.
I nie wiem jak traktować naśmiewanie się z reklam i sponsorów - było to autoironiczne czy schizofreniczne?