Szybka dobra akcja, fajne sceny walki, po godzinie znacznie się pogorszył, a szkoda, bo zapowiadało się niezłe widowisko.

sporo ładnych lasek i nagości, klimat japońskich horrorów, trochę wisielczego humoru. Warto zobaczyć wysoką jakość tajladzkich filmów, przy których polskie produkcje wydają się dalece zacofane ;p

Oczekiwałem innego filmu, ale nie ma w nim takiej kobiety jak na okładce, a sugeruje ona (okładka) trochę inny scenariusz.

W budynku pełnym zombie aktywiści organizują okrutną grę - walkę więźniów z zombie, którzy w przypadku wygranej zyskają wolność.

Kiczowate, ze słabymi efektami, ale za to sporą dawką niezłego gore, humoru azjatyckiego i niezłymi laseczkami 1,5h jatki ze smakowitym Andy On Chi Kit w roli głównej :)mniam

"Zombie Fight Club" to nic innego, jak tajwańska podróba "Raid" (ale bez dobrych scen walki) i "Ziemi Żywych Trupów". Wystarczy dodać do tego tabuny zombie, marne efekty specjalne i kilka Azjatek w strojach nie dłuższych niż, ciasno opinające pośladki, szorty. Fabuła jest koszmarnie porwana a kolejne sceny nie mają...

nie słuchajcie heterów oni cały czas krytykują dlatego ze są obudzeni ze nikt ich nie lubi a ten film jest świetny, kiedyś oglądałem, jest bardzo fajny i świetnie ogląda się , osoby którzy hejtują nie mają własnego zycia

Film jest fajny polecam a Lewactwo i Zwolennicy KOD krytykują ten film .