Film pokazuje nam, że bezkrytyczne zaufanie, całkowita wiara w instytucje kościelne może przynieść tragiczne skutki. Człowiek, który doświadcza władzy, pragnie jej jeszcze więcej. A katolickie i konserwatywne państwo mu to ułatwia. Można polemizować, mówiąc, że cała historia wydarzyła się dawno, teraz są inne czasy, w 21 wieku takie zachowania byłyby nie do pomyślenia. Ale ostatnia pralnia została zamknięta w 1998 (bodajże) roku! Taki proceder był kontynuowany we współczesnej Europie, która de facto walczy o prawa człowieka, o wolność i szacunek (sic!).
Film spowodował, że zacząłem się zastanawiać na obecną hipokryzją w KK. Czasem ciężko odróżnić oszusta, który w imię Boga manipuluje, kłamie, od prawdziwego, pełnego uczciwości i powołania duchownego.
Z zamykaniem tych ośrodków to trochę inna historia. Nie wiem, kiedy, ale już dawno przed zamknięciem ostatniego przytułku przestały one pełnić swoją funkcję. Część była otwarta tylko dlatego, że niektóre z tych kobiet były bardzo stare i nie miały dokąd pójść. Spotkała je podwójna tragedia. Większość życia spędziły w takim miejscu, a kiedy w końcu mogły być wolne, nie miały już nikogo na zewnątrz i zostały za murami aż do śmierci. Pamiętacie z filmu tę starą kobietę, która pod koniec umarła? Właśnie takie jak ona tam zostały.