Oglądałam wczoraj "Siostry Magdalenki" i wiem jedno" za ten film nie jest dla zwykłego śmiertelnika tylko dla kogoś, komu zależy na poznaniu prawdy(twierdzę, że film może pewne sytuacje i zachowania przejaskrawiać, ale jest to robione tylko po to, by jeszcze bardziej uzmysłowić ludziom, co znaczy ból, cierpienie, niesprawiedliwość i nielogiczność).Bardzo mi się spodobał, cały czas trzymał mnie w napięciu, nie mam mu nic do zarzucenia. Jest to naprawdę piękny film, po którym trudno wrócić do normalnej rzeczywistości, bo ciężko jest pojąć to, że takie okrutne rzeczy mogły się dziać (i najprawdopodobniej się działy) w środowisku katolickim. Jednak z drugiej strony, gdy obserwuję obecne zachowania księży czy zakonnic, to dochodzę do wniosku, że nie jest to wymysłem scenarzysty i reżysera. Takie rzeczy się dzieją. Poniżanie, bicie czy wykorzystywanie seksualne są dzisiaj na porządku dziennym. Watykan o tym nie wspomina, potrafią tylko skrytykować naprawdę dobry, co prawda może trochę antykatolicki i antychrześcijański film. Według mnie, to Watykan powinien się zastanowić, dlaczego takie sytuacje wogóle mają miejsce(?!) Powinni wziąć też pod uwagę to, że część z kobiet, które byly prztrzymywane w takich "przytułkach"jeszcze żyje i to na podstawie ich przeżyć i wspomnień nakręcono ten film, a wątpię, że to byla jedynie ich wyobraźnia, takich rzeczy nie można sobie wyobrazić, bo są zbyt bestialskie i okrutne...