Nie urażając wąskiego grona osób, które uważają go za coś więcej:
dla przeciętnego zjadacza chleba - który za Jandą nie przepada i nie zna jej życiorysu na pamięć lub nie jest bliskim przyjacielem - film jest jedynie garstką niełączących się ze sobą historyjek mających gdzieś daleko jakiś sens do którego ciężko dotrzeć, a właściwie wydaje się to zbędną próbą.
Ani wątek opowieści pani Jandy, ani fabularna część nie wciągają, wydają się wyrwane z kontekstu. Prawdopodobnie niepołączone i osobno rozwinięte byłyby głębsze i ciekawsze.
Odniosłam podobne wrażenie, Najbardziej zainteresował mnie wątek fabularny, który moim zdaniem został zbyt zmarginalizowany, monologów Jandy można posłuchać, ale też nie trudno oprzeć się wrażeniu, że pasują tu jak kwiatek do kożucha. Ale już zupełnie nie rozumiem w jakim celu zamieszczono urywki z planu.
Miało być artystycznie, wyszedł dziwny zlepek w który trudno się odnaleźć. Dziwny to film.
A Ty w ogóle znasz Iwaszkiewicza? W zasadzie w Ciebie jego opowiadania też są o niczym. Do pewnych filmów trzeba się merytorycznie przygotować.
Coś tam czytałam. Ale wychodzę z założenia, że na świecie jest zbyt wiele ciekawych rzeczy, żebym mogła pozwolić sobie na tracenie czasu na te, które bez przygotowania nie przemawiają do mnie w żadnym stopniu .
Ale jakby Ci się chciało napisać w skrócie, co jest w tym filmie wartego zainteresowania, chętnie przeczytam :)
Ale pieprzenie. Zawsze jestem ciekaw czy kilka lat po takiej wypowiedzi jej właściciel dojrzał i rozumie już więcej.
I jak?
Nie. Film wciąż kompletnie do mnie nie przemawia i nie przemówi.
Jego "głębia" przejawia się tylko głębokim znużeniem w trakcie oglądania.
Może zechcesz wyjaśnić, co Ciebie w nim tak zachwyca?
Szczerość wyrażonych uczuć i ukazana prawda o życiu i śmierci.
No to jeszcze kilka lat przed Tobą. Może kilkanaście na kolejne podejście. Ale fajnie, że odpowiedziałaś, bo rzadko się zdarza, a czasem zdarza mi się pytać w niektórych wątkach, pod niektórymi filmami. Jesteś jedyna jak do tej pory.
Wątpię, żeby parę lat coś zmieniło, bo akurat tematy poruszane przez film są mi częściowo bliskie i znajome, ale forma ich ukazania do mnie nie przemawia. Nie widzę tej szczerości uczuć, widzę nieposkładaną i pourywaną całość, która przy rozwinięciu poszczególnych elementów filmu mogłaby zyskać.
Znam wiele innych tekstów kultury, w których temat utraty jest poruszony w sposób równie ludzki i pozbawiony patosu, ale dla mnie zdecydowanie bardziej poruszający.
W monologu Jandy nie widzisz szczerości? Jak mówi o śmierci swojego męża? Przecież to jest świadectwo.
"Znam wiele innych tekstów kultury, w których temat utraty jest poruszony w sposób równie ludzki i pozbawiony patosu, ale dla mnie zdecydowanie bardziej poruszający."
Czyli jednak jest ludzko.
Poproszę przykłady tych "tekstów kultury", które bardziej Cię poruszają (chociaż jesteśmy na portalu filmowym). Chętnie poznam, bo nic ciekawszego nie mam do roboty, a może zrozumiem Twój punkt widzenia.