PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10134}

Uzależnienie

The Addiction
6,4 1 580
ocen
6,4 10 1 1580
6,5 4
oceny krytyków
Uzależnienie
powrót do forum filmu Uzależnienie

no przyznać muszę, że film w pewien sposób odbiega od oklepanych, efekciarskich i płytkich produkcji, ale nie jest też jakimś wielce udanym produktem. Film ogólnie ciekawie zrobiony, ma super klimacik, jakoś tam stara się zmusić widza do myślenia. no tak, stara się zmusić widza do zastanowienia się nad istotą zła, zwłaszcza jako części naszej natury. no i tu dostajemy iście pseudo-filozoficzny bełkot. i to nawet nie dziwi, bo główną bohaterką jak i narratorem (chociaż trudno tu mówić o typowej narracji) jest studentka filozofii. zostajemy obsypani cytatami różnych filozofów i nie tylko, jak i rozmyśleniami głównej bohaterki. wygląda to tak jakby jakiś emo starał się udowodnić, że umie czytać książki. ogólnie nie trzeba kończyć studiów z filozofii żeby wiedzieć, że zło drzemie w każdym z nas i że czasem to że stajemy się źli nie wynika zupełnie z naszej wolnej woli. i o to w ogóle chyba chodziło w tym filmie, ale uważam, że ten cały szajz filozoficzny był zupełnie niepotrzebny. no co jest cholera, ludzie nie umieją sami myśleć? muszą ciągle cytować i opierać swoje myśli, wypowiedzi na stwierdzeniach innych ziomków?? tak jakby kurde każdy człowieczek potrzebował swojego guru, który poprowadzi go za rączkę przez całe życie. trochę jakby bali się wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie i mieć swoje własne zdanie i wolą się oddać ograniczającej ich władzy, ideologii jakiegoś mistrza (czy też religii). ehh
no a to całe zło... no wszyscy wiemy, że zło jest złe ;P , że drzemie w każdym z nas. ogólnie się twierdzi, że każdy ma wybór w wyborze drogi dobra czy zła. no, ale jak wszyscy się domyślamy nie jest to takie proste. czasami zostajemy postawieni w sytuacji, w której ta możliwość wyboru jest ograniczona lub po prostu jej nie ma (czy też wybór jest, ale obojętnie którą drogę wybierzemy to będzie źle). w filmie jest to uzależnienie wampirów od krwi, która zmusza ich do krzywdzenia zwykłych śmiertelników, czyli są niejako zmuszeni do czynienia zła. jakoś tam się usprawiedliwiają te wampirki, coś tam jest mowa o cierpieniu, wymienia sie oczywiście wszechwiedzących filozofów, że ten czy ten pisał co będzie z istotą która czyni zło czy coś tam takiego. z troszka głupi jak dla mnie jest motyw z tym tekstem co walą wampirki do swoich ofiar zaraz przed wkłuciem się w szyjkę. wampirzyca mówi: "powiedz mi żebym odeszła" a ofiara oczywiście zamiast tego mówi coś w stylu: "proszę, nie rób mi krzywdy" no a wtedy oczywiście bidul zostaje potraktowany jak kartonik z soczkiem... potem główna bohaterka po okresie bujnego wampirzenia doznaje oświecenia, że to czym się stała, to co jej pozostało po dawnym życiu nie jest warte dalszego krzywdzenia i odbierania innym "ludzkiego życia" i postanawia odebrać sobie życie przez wystawienie się na światło słoneczne. no i tu pojawia się motyw religijny a dokładnie chrześcijański... też nie wiem po co to... z jednej ideologii (grzeszę więc jestem itp) przechodzi w drugą (Jezus cię kocha, odkupienie grzechu itp)... looosie...
no jak wcześniej wspomniałem film ma spoko klimat, formę, aktorstwo też naprawdę ma się nieźle, no ale ta demagogia filozoficzna i ewidentna propaganda chrześcijańska, że nawet wampiry w końcu wybiorą tą jedyną właściwą religię... ;) no dobra może troszkę wyjąłem to z kontekstu, ale ja to tak widzę. daję 7/10

p.s. sorry jeśli obraziłem czyjeś uczucia religijne itp

pozdrówka

ocenił(a) film na 9
parura

Nic z tego, z racjonalnością i logiką jeszcze u mnie z grubsza w porządku (co najwyżej pewne oznaki sklerozy i czasem innych czynników). Już prędzej, jak na początku, u Ciebie kłopoty ze zrozumieniem.
Dlatego właśnie podzieliłem roboczo uniwersum na makro i mikroświat i przeciwstawiłem je sobie. Zasada nieoznaczoności być może (bo tak naprawdę nie wiemy) działa w świecie kwantowym. W tym, co nazywamy „makroświatem” i co jest w miarę dostępne naszym zmysłom i nauce – dostrzec można raczej wyraźne oznaki determinizmu (już od lat 70-tych XX wieku naukowcy mówią wręcz o „rozłamie” i wzajemnej nieprzystawalności koncepcji makro i mikroświatowych, po to zresztą szuka się teorii unifikujacych).
Ale dobrze, niech ci będzie – nie będę pisał „na pewno”, powiedzmy że „raczej tak”. Natomiast całościowo, bo świat jest całością i to, co obserwujemy w makroświecie, nie stanowi jeszcze całości ani istoty rzeczywistości – jak mówiłem, determinizmu nie jestem pewien i nie zajmuję tu jednoznacznego stanowiska. Skoro napisałeś: „czy mam się rozpisywać na temat krytyki determinizmu?”, myślałem że się pokusisz.

Pogrobowcy Platona niedawni i współcześni też chcieli i „chcą dobrze”, tylko jakoś ciągle im nie wychodzi. W ogóle, dziwne jakieś zjawisko, ale mało kto „chce źle”. A jednak zła wynikającego z prób idealistycznego kształtowania świata – wciąż mnóstwo.


Natomiast w kwestii małego determinizmu nie zrozumiałeś nic zupełnie. A tak się staram obrazowo i nawet z przykładami pisać już któryś raz :

ocenił(a) film na 9
Martinn

"To, że wstrzymasz oddech (że wpadniesz na taki pomysł w danym momencie i że wytrzymasz tyle, a tyle sekund) – też jest zdeterminowane. Twoim uprzednim stanem psychofizycznym, który z kolei zdeterminowany jest stanem poprzednim... i tak do początku.
Twoja decyzja o wstrzymaniu oddechu jest tylko grą elektro-chemicznych wyładowań w twoim systemie nerwowym. Zależną wyłącznie od poprzednich takich wyładowań oraz bodźców ze świata zewnętrznego".

Wobec tego, skoro twierdzisz, że tak jest, to proszę - udowodnij mi to :P

Właśnie w tym rzecz - linię argumentacyjną obierasz w zależności od tego, jaki światopogląd uważasz za słuszny. Równie dobrze mogę wstrzymanie oddechu wytłumaczyć moją wolną wolą. Socjobiologia to jeszcze jeden, nie przeczę, że ciekawy, sposób tłumaczenia nas i naszego miejsca w świecie, ale kto powiedział, że ostateczny i jedyny słuszny. Poza tym jak każdy inny pogląd, ma także swoich zwolenników, jak i krytyków, którzy celują kontrargumentami. No i oczywiście tu dochodzi słynny już problem z altruizmem: czy to czasami nie było przy socjobiologii... ta zagadka: z jednej strony "samolubny gen", a z drugiej poświęcenie? Niech no sobie przypomnę...

"Odpowiednio, przekonanie o takim uporządkowaniu także nie musi nic oznaczać, jest tylko teorią lub może nawet kiedyś wiedzą naukową".

Słuszna uwaga. Zatem jak napisałem, gdy się nie ma 100% pewności, co do struktury bytu, każde twierdzenie ogólne w tej kwestii póki co jest teorią metafizyczną lub też mającą u podstaw założenia o charakterze metafizycznym właśnie. Oczywiście nie wyklucza to możliwości, że kiedyś stanie się wiedzą naukową, ale póki co ;P

Co do reszty to chyba bez sensu faktycznie ciągnąć. Jeśli uważasz, że doświadczenia i wkład egzystencjalistów można spokojnie zbyć "pieprzeniem", to Twoja sprawa oczywiście. I masz do tego swoje prawo. Ja osobiście nie miałem zamiaru Cie przekonywać, czy namawiać, choć uważam, że nie powinno się niczego zbywać, bo to właśnie ignorancja. Ale poprzestańmy na tym, że liznąłeś, nie posmakowało Ci i generalnie wystarczy. Rozumiem i szanuję wybór.

ocenił(a) film na 9
parura

I jak tu z takim gadać? ;P

1. Jasne, już pędzę udowadniać ci od początku cały stan wiedzy ludzkości. I jeszcze udowodnię od razu /nie/istnienie boga, wytłumaczę powstanie wszechświata, życia i ludzkości. Co się będziemy ograniczać.
Ale dobrze, że chociaż wreszcie zrozumiałeś twierdzenie, bo dotychczas i z tym były kłopoty.

2. Oczywiście, że to tylko teoria. Jak praktycznie wszystko, bo nic o świecie nie wiemy na pewno. Kiedy dotykasz ręką swojego nosa prawdopodobnie jest to zupełnie czym innym, niż Ci się wydaje i ta ręka oraz ten nos też prawdopodobnie są czym innym, niż się potocznie wydaje (przypomnij sobie choćby teorię strun lub fakt, że wszystko, a więc cała „twarda” materia jest tylko pulsacją kwantowych prawdopodobieństw oraz swobodnym zamiennikiem energii, przenikanym na dodatek ze wszystkich stron przez wszystkie możliwe rodzaje promieniowań;).

Wyobraź sobie, że ewolucja to też tylko teoria i też co poniektórzy „celują kontrargumentami” (kapitalne stwierdzenie, swoją drogą;), tyle że przeważnie trafiają kulami w płot. Dokładnie tak, jak i w naszym przypadku, bo te „kontrargumenty” ograniczają się albo do religijnej wiary, że jest inaczej, albo do zbliżonego właśnie do egzystencjonalnego chciejstwa co do tego kim miałby/mógłby być człowiek – bez konkretnych, a choćby spójnych podstaw.

3 Co do metafizyki, widzę że nie obejdzie się niestety bez „zdefiniuj: metafizyka”. Bo w znaczeniu, które wydajesz się jej nadawać, niemal każdy pomysł ludzkości, dopóki nie został zmierzony i zważony w laboratorium, był metafizyką. Niemal każda bowiem nowa rzecz wskazuje fakty lub rodzi pytania dot. ogólnej „struktury bytu”.

4. Altruizm – masz rację, było to m. in. „przy socjobiologii” i już dawno zostało rozwiązane – i logicznie, i obrosło całkiem sporą liczbą konkretnych badań, eksperymentów oraz statystyki. Jesteś zupełnie nie na bieżąco. Na szczęście rozwiązanie w ogólnym zarysie jest tak proste, że np. ja wpadłem na nie już jako dziecko, zanim jeszcze w ogóle dowiedziałem się, że ludzkość też się tym zajmuje (m. in. dlatego socjobiologia tak mi się od razu spodobała, bo kiedy się z nią w końcu zetknąłem w młodości, okazało się że potwierdza moje prywatne teorie). A więc nie musisz, jak w przypadku twych egzystencjalistycznych idoli, przekopywać się przez tony rozważań o niczym. Wystarczy chwilę pomyśleć. Co niniejszym polecam jako zadanie domowe z podstaw (naprawdę dziecinnie łatwych) filozofii nieegzystencjalnej ;D

I to nas prowadzi do ostatniego problemu – parura, nie czytasz albo nie próbujesz zrozumieć zdania innych ludzi (ograniczając się tylko do łapania czasem za słówka lub pojedyncze stwierdzenia) i nie tylko ja ci na to wskazuję. Dlatego przypomnę moje najwyraźniej pominięte krótkie zdanko powyżej: „Nie zawsze trzeba się zagłębiać w szczegóły wszystkich nadętych dywagacji na tym świecie, żeby wiedzieć że prowadzą donikąd”. Otóż na tym świecie są zapewne miliony interesujących ludzi i częściowo lub całkowicie rozwiązanych zagadnień. Co najmniej tysiące z nich znasz, o dalszych tysiącach wiesz i masz na pewno jakieś zdanie, przekonanie, opinię na ich temat. Masz ją nawet nie znając ich szczegółów, mimo że jesteś laikiem i każdy fachowiec mógłby ci zarzucić zaledwie „lizanie” problemu, jednak robisz to opierając się zarówno na własnym rozsądku, wiedzy ogólnej, jak i na zdaniu innych fachowców. I zapewniam Cię, że wiele z tych zagadnień jest w rzeczywistości poważniejszych i trudniejszych, niż egz. Na jego temat i tak wiem sporo więcej, niż zwykły laik, który tylko coś liznął. I w pełni potwierdza ta wiedza moje zdanie oraz przekonanie, że szkoda nań tracić czas.
Popatrz swoją drogą do czego Twoja postawa prowadzi. Koniec „dyskusji” i pozostałeś przy „egzystencjaliści wielkimi poetami są”. A dlaczego? - bo są i już.

Na razie. Nie będę miał w najbliższym okresie czasu na filmwebowe filozofowanie.

ocenił(a) film na 9
Martinn

Cze!

Kwestie niezrozumienia i przeinaczania przerabiałem już kiedyś z Eleo. Nadal wydaje mi się, że rozumienie to swego rodzaju współpraca obydwu dysputantów. Można napisać "byle jak", a potem mieć pretensję, że ktoś nie zrozumiał lub zrozumiał nie tak, jak tego chcieliśmy. Z czepieniem się za słówka jest podobnie - zwykle pijemy do tego, z czym się nie zgadzamy i mamy na dany temat odmienne zdanie. To jest zarzewie dyskusji właśnie, a nawet - jak utrzymywali pozytywiści z koła wiedeńskiego - przyczyna wszelkich nieporozumień. No ale przecież nie ma sensu się dąsać... na filwebie to powszechne ;)

Kwestia metafizyki - masz w istocie rację. Każda teoria musi u swego podłoża przyjąć (lub założyć) jakiś obraz świata, innymi słowy jest ufundowana na jakimś ontologicznym gruncie. Oczywiście można tych kwestii nie rozważać, przyjąć je po cichu i bezdyskusyjnie, ale one tam są, np: skoro wszystko ma swą przyczynę, co jest przyczyną tej pierwszej przyczyny? Deterministyczny obraz świata rodzi właśnie takie problemy, a zresztą - to nie ja chciałem przyjmować, że "żadna metafizyka nie istnieje", tylko Ty.

A teraz kwestia socjobiologii i determinizmu.
Ja to widzę tak, że nawet jeśli w istocie socjobiologia się nie myli, to jest właśnie w tej teorii bardzo dużo miejsca na potocznie rozumianą wolną wolę. Fakt, że nie zdajemy sobie sprawy z tej socjobiologicznej determinacji, z tych wszystkich skomplikowanych procesów, które zachodzą podczas każdej czynności, właśnie to, że odbywa się to poza naszą świadomością, możemy swe czyny uznawać za podejmowane świadomie i w ten właśnie sposób wolne. To podobnie, jak w koncepcji boskiej wszechwiedzy (czy też predestynacji), o której wspomniałeś i wydaje mi się, że wolna wola w rozumieniu potocznym z tym się nie kłóci. Po prostu nieznajomość tych tzw. bożych planów pozwala nam w jakimś sensie "oszukiwać się", czy "łudzić", że jesteśmy wolni. Innymi słowy kroczymy w nieznane i nie znamy do końca przyczyn tego stanu rzeczy. A jeśli nie znamy, to nawet stwierdzenie naukowe o powszechnym determinizmie nic tu nie zmienia. Z tego - przynajmniej według mnie - wynika, że nawet jeśli człowiek jest w dużej mierze zdeterminowany w swym postępowaniu, w jakimś sensie podejmuje wybór (w potocznym sensie) z racji nieświadomości odnośnie przyczyn swego postępowania. Tak w ogóle to znalazłem w sieci taki artykuł, którego lektura w jakiś sposób pozwala mi zmodyfikować wcześniejsze stanowisko http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=2003055 No ale z tym "powyżej tyłka" to zdecydowanie przesada. Można się zgodzić, co do zasady działania, ale wysoce dyskusyjne jest odniesienie do wartości tego działania. No chyba, że nie ma żadnej wartości...

Podobnie jest z samodoskonaleniem się. Wydaje mi się, że z tym socjobiologia nie stoi w sprzeczności, a wręcz przeciwnie - socjobiolodzy powinni wręcz zachęcać do samodoskonalenia się jednostek - że tak się wyrażę - wysubtelniania materiału genetycznego, na ile to możliwe oraz na ile socjobiolodzy dopuszczają taka możliwość. W sumie to nadawałoby pewnego rodzaju sens naszemu życiu - wcale nie musimy być jedynie pojemnikiem dla genów i nosicielami memów - możemy "im" stworzyć optymalne warunki, pomóc się "rozwinąć", "zmodyfikować", w jakimś sensie "ulepszyć".
Trochę to przekorne, ale gdybyś zechciał zainteresować się głębiej Nietzschem, doszedłbyś zapewne do wniosku, że filozof ten wykoncypował coś w podobnym stylu, jak socjobiologia, z tymże oczywiście na poziomie, że tak się wyrażę, "humanistycznym", kulturowym.

To tak w kwestii podsumowania. Odnośnie reszty, to może jeszcze kiedyś sobie pogadamy i mam nadzieję - bez złośliwości. Odnośnie egzystencjalizmu zwłaszcza: jak wspomniałem, nie jestem rzecznikiem (w tych i innych przypadkach uczymy się wszyscy czytać i zrozumieć:P), nie są to moi "idole", a wyszczególnienie ich wkładu w humanistykę zdaje się być nierealne, podobnie jak udowadnianie całości ludzkiej wiedzy. Poza tym to nie są rzeczy konkretne, ale idee, które w jakiś sposób uszlachetniają nasz socjobiologiczny, bezsensowny z tego punktu widzenia, żywot. Nauka ścisła może ci wytłumaczyć jakiś fakt, ale nie obdarzy go znaczeniem i wartością - to jest rola humanistyki, do której swój wkład mają także egzystencjaliści. Wiem, że się powtarzam, "że słowacki..., itd", ale inaczej tego uargumentować po prostu nie potrafię i jeżeli to do Ciebie nie przemawia, to nie ma sensu tego drążyć, o czym wcześniej pisałem.
Aha, reprymendę do wiadomości przyjąłem, dzięki czemu moje dzieci będą rozumiały lepiej:D

To chyba tyle jak na razie.
Na razie.

ocenił(a) film na 9
parura

Artykuł przeczytam,
a ze złudzeniem co do w.w. masz rację, tylko że... dzisiaj nie można się już tak mocno łudzić, jak można było dawniej ;P

Zaś z potocznym sensem wolnej woli i z tym, że "No chyba, że nie ma żadnej wartości..." przypomniało mi się takie powiedzonko, nie pamiętam tylko czyje. Trochę pretensjonalnie dziś brzmi, ale jednak coś w nim jest:
"Są tylko dwie możliwości, albo nic nie ma sensu, albo wszystko ma sens" ;D

ocenił(a) film na 9
Martinn

Z drugiej strony rozwój nauki przynosi nam do rozwiązania coraz więcej zagadek, paradoksalnie - im więcej wiemy, tym wiemy mniej i dzięki temu możemy się łudzić. Miejmy tylko nadzieję, że nie zabraknie tych zagadek, bo naprawdę nie chciałbym się któregoś dnia dowiedzieć, że ktoś dotarł do granic wszechświata, rozejrzał się i stwierdził, że nic tam nie ma - chyba należę do tych, którzy potrzebują jakiegoś mitu, choćby na prywatny użytek w chwilach zwątpienia :)

Może jest gdzieś pomiędzy jakieś pośrednie stanowisko, które - przy całej wiedzy o tym, jak działamy - nie skazuje naszego jestestwa na "zmechanizowanie". I nawet jeśli nic nie ma sensu, zajdzie się ktoś, kto temu sens nada. Choćby sam patron socjobiologii, E. O. Wilson, który napisał bądź powiedział coś w stylu: "Jeśli się nie rozmnożyłeś, z punktu widzenia ewolucji byłeś bezużyteczny", stąd wniosek, że jakkolwiek sensownie, a przynajmniej użytecznie jest się rozmnożyć :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones