Jest taki short drink Wściekły Pies. Sporządza się go z odrobiny soku malinowego, wódki i kilku kropel sosu tabasco. A co to ma wspólnego z filmem WTC? Otóż oglądanie tego filmu jest jak picie Wściekłego Psa. Najpierw ostry smak Tabasco, następnie wódka a na końcu smak gęstego słodkiego soku łagodzi palenie i po sprawie. Pije się to na raz, wchodzi gładko a po przełknięciu nie zostaje nam żaden nieprzyjemny posmak.
Nie jest to film który pozostawia po sobie wielkie wrażenie a bywały i bywają filmy o które nie pozwalają o sobie zapomnieć, o których się chce rozmawiać, rozmyślać etc.
CAŁE SZCZĘŚCIE że reżyser taktownie ominął cały wątek "terroryzmu" i (poprawcie jeśli się mylę) chyba w ogóle w filmie nie padają słowa "terroryści" czy "zamach terrorystyczny". Tego chyba nikt by nie zniósł. Spodziewałam się jakiejś lekkiej propagandy więc było miłe zaskoczenie.
Nicolas Cage,którego uwielbiam od zawsze, był jak zwykle ok ale...chyba jeszcze wygląda na tyle dobrze, że mogli mu odpuścić te wąsy...cały film mnie to rozpraszało i nie mogłam tego przeboleć ;-)
I chyba tyle...