"Zamę" obejrzałem ostatniego dnia festiwalu Nowe Horyzonty. Nie chodzi tu o bitwę z czasów wojen punickich – filmową wizję tej Zamy można zobaczyć w "Scypionie Afrykańskim" (wersji z czasów Mussoliniego, lub z początku lat 70.). W recenzowanej koprodukcji (argentyńsko-francusko-hiszpańsko-holendersko-amerykańskiej) tytułowe słowo to nazwisko głównego bohatera. Akcja rozgrywa się w Ameryce Południowej, w kolonii hiszpańskiej, najpewniej w XVIII w., na co wskazuje już w pierwszej scenie kapelusz z trójkątnym rondem.
więcej