Dlaczego? Bo ciężko oglądać film o ludziach żyjących gdzieś na końcu świata (Hiszpanii), skazanych jedynie na naturę i własne siły. Domy z kamieni rzecznych, bez okien często wraz ze zwierzętami. Pożywienie daje natura, ona też zabiera - zabija zarazkami z wody i powietrza. Dzieci sa najbardziej narażone i śmierć zbiera żniwo - widzimy to po zagubionym w polu cmentarzu. Brak ubrań, obuwia, pomocy lekarskiej czy duchowej. Zdani na siebie i łaskawo-niełaskawą przyrodę. Przygnębiająca rzeczywistość wioski z pierwszej połowy XX wieku. XX wieku!!!
To prawda, ale można spojrzeć na film od strony technicznej no i na sam pomysł. Wg mnie film jest bdb bo jest świetnie realistyczny jak na swoje czasy, nawet fajnei zmontowany (całość sie trzyma kupy, pokazuje charakter wyprawy ekipy filmowej), pokazuje nedze i biede mieszkancow tej części Hiszpani, mocne sceny z osłem zabitym przez pszczoły, z dziewczynką która 2 dni później umiera, z 'chowaniem' dziecka w rzece...
Jedyne mankamenty - cały czas wkurwiająca, monotonna, męcząca muzyka w tle, która sprawiała, że film bywał był lekko monotonny. Ja wiem, ze to rok 33 i dokument, ale czasami można było choćby wyłączyć tę muzykę, żeby jakoś zadziałać na widza. I jeszcze jeden mankament - antyfrakowska "konkluzja" pod koniec filmu, ale wnioskuje, że dodana została nie przez samego Bunuela, tylko? sam nie wiem kogo. Zeby nie było, bynajmniej nie popieram działan Franco, ale coś takiego jest niepotrzebne przy tak dobrym filmie.
Pzdr.