10 filmowych mitów, w które (nie) uwierzyliśmy

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/10+filmowych+mit%C3%B3w%2C+w+kt%C3%B3re+%28nie%29+uwierzyli%C5%9Bmy-141883
10 filmowych mitów, w które (nie) uwierzyliśmy
Jeśli spodziewaliście się kolejnego newsa o tym, że Tomasz Karolak zagra Wiedźmina, a Patryk Vega nakręci film z Marvel Cinematic Universe, musimy Was rozczarować – dobre żarty to w dzisiejszych czasach towar deficytowy, nawet 1 kwietnia. Co oczywiście nie oznacza, że zapomnieliśmy o prima aprillis i drobnej niespodziance. Historia kina pełna jest rozmaitych dowcipów – tajemnic, półprawd oraz zwyczajnych kłamstw, które uznano za prawdę wyrytą w kamieniu. Oto najciekawsze z nich. 


10 filmowych mitów, które warto obalić (albo potwierdzić)

 


Dokonując wyboru, stawialiśmy na interesującą historię stojącą za powszechną (nie)wiedzą, popkulturową rangę zmyłki oraz popularność bądź złą sławę filmu. Stąd obecność takich klasyków jak "Lśnienie" i takich klasyków jak "Cannibal Holocaust" oraz ilościowa przewaga horrorów. I choć większość filmów łączy ponury motyw śmierci, wypadku bądź złowrogiego fatum, sednem rankingu jest przegląd absurdów, w które jesteśmy w stanie uwierzyć – zazwyczaj z miłości do kina. 


NIE WSZYSTKO ZŁOTO...


Jednym z najbardziej ikonicznych kadrów z serii filmów o przygodach agenta 007 jest obraz pomalowanej na złoto Jill Masterson. Jak mówi sam James Bond, kobieta umarła, "udusiwszy się przez skórę". Sean Connery musiał sprzedać tę linijkę dialogu bardzo przekonująco, bo wielu widzów uwierzyło, iż podobny los spotkał na planie aktorkę Shirley Eaton. Popularność plotki o jej ostatecznym poświęceniu dla roli spotęgował zapewne fakt, że nie grywała ona potem dużych ról i zaledwie kilka lat po premierze "Goldfingera" porzuciła karierę aktorską. Pogłoski o jej śmierci okazały się jednak mocno przesadzone: Eaton nie umarła pomalowana na złoto. Co więcej, jak udowodniono w programie "Pogromcy mitów", nawet nie da się kogoś w ten sposób zabić. Scenariuszowy pomysł na śmierć Masterson był rzekomo zainspirowany prawdziwą śmiercią szwajcarskiej modelki. Podczas kręcenia ikonicznej sceny obecny był lekarz i na wszelki wypadek nie pomalowano brzucha Eaton, żeby jej skóra mogła oddychać. Przezorny zawsze ubezpieczony, ale warto pamiętać, że filmy o Agencie Jej Królewskiej Mości nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością.
 


DESKOLOTKI NA SPRZEDAŻ


Jako dzieciaki marzyliśmy o dwóch rzeczach: by zostać paleontologiem i latać na deskolotce. Sprawy nie ułatwił nam Robert Zemeckis. Zapewniając, że gadżet, na którym śmigał Marty McFly, jest prawdziwy (ale nie został udostępniony ze względu na liczne wypadki), tylko zaostrzył nasz apetyt. W nadziei, że produkt trafi do sklepów, a następnie zostanie sprowadzony do Polski, ćwiczyliśmy się w umiejętności jazdy na deskorolce, będącej najlepszym (a właściwie jedynym dostępnym) substytutem futurystycznego pojazdu. Skutki bywały różne. Dziś pocieszamy się faktem, że podobnych naiwniaków nie brakowało w USA. Pracownicy pewnej sieci oferującej sprzęt sportowy bardzo często musieli tłumaczyć klientom, że sprzętu nie da się sprowadzić, bo nie istnieje. Ot, magia kina.
 


ZŁY OMEN


8

Omen

The Omen
1h 46m
Niejedna ekipa filmowa musiała zmagać się na planie z przeróżnymi dziwnymi wydarzeniami. Kiedy jednak zdarzeń jest cała masa, a tematem filmu Antychryst, to łatwo przychodzi dopatrzeć się działania sił nieczystych. A wokół obsady i ekipy "Omenu" działo się naprawdę wiele złego. Na dwa miesiące przed rozpoczęciem zdjęć zginął syn Gregory'ego Pecka. Sam aktor cudem uniknął śmierci, kiedy w ostatniej chwili zrezygnował z lotu samolotem, który się rozbił. Kiedy Peck leciał do Wielkiej Brytanii na plan filmu, w jego samolot uderzył piorun. Dwa dni później do Anglii leciał jeden z producentów. W jego samolot również uderzył piorun. W innego producenta piorun prawie uderzył, kiedy ten przebywał w Rzymie. Kaskader zastępujący Pecka w scenie ataku rottweilerów został przez psy naprawdę zaatakowany. Zwierzęta dostały szału i nie reagowały na komendy. Trener zwierząt odpowiedzialny za pawiany zginął, kiedy tygrys schwytał go za głowę i zagryzł. Specjalista od efektów, który pracował przy scenie z odcięciem głowy, miał wypadek samochodowy. Zginęła w nim jego pasażerka – właśnie tracąc głowę. Wypadek miał rzekomo miejsce przy znaku informującym, że do miasta Ommen pozostało 66,6 km. Producent Mace Neufeld z kolei cudem uniknął śmierci w wybuchu restauracji, do której wybierał się na obiad. Co udało mu się i drugi raz, kiedy to jego hotel Londynie eksplodował tuż po tym, jak opuścił go razem z żoną. Wszystkie te przypadki sprawiły, że zrodziła się legenda o tym, jak to diabeł chciał powstrzymać ekipę przed nakręceniem filmu.



ZIEMNIAKI KONTRATAKUJĄ


Ucieczka przez pole asteroid, którą w "Imperium Kontratakuje" salwuje się Han Solo na pokładzie Sokoła Millennium, to jedna z najbardziej ikonicznych scena całego gwiezdnowojennego cyklu. Zaś znając ówczesną kreatywność gości od efektów specjalnych, szybko pojawiła się plotka, że pościg Imperium za Hanem rozgrywa się tak naprawdę w scenografii z przecinających bezkres kosmosu ziemniaków. Long story short: plotka okazała się prawdziwa. Z uwagi na podobieństwo w fakturze, cuda żyznej gleby doskonale sprawdziły się jako asteroidy, choć większość z nich widzimy na drugim albo i trzecim planie. W pewnym momencie Sokół Millennium musi też wyminąć... but, rozmiar 43. Szalone, szalone czasy.



GDZIE JEST FORSA Z "FARGO"?


W grudniu 2001 roku lotem błyskawicy internet obiegła informacja z gatunku "stranger than fiction". Oto po obejrzeniu oscarowego kryminału "Fargo" młoda Japonka Takako Konishi wyruszyła w podróż do Ameryki, aby odnaleźć walizkę z pieniędzmi, którą w filmie zakopuje w śniegach Minnesoty bohater Steve'a Buscemiego. Poszukiwaczka była podobno przekonana, że dzieło braci Coenów oparte jest na faktach – zmyliła ją umieszczona przez twórców dla żartu informacja w napisach początkowych. Nikomu nie było, niestety, do śmiechu, gdy 28-latka została znaleziona martwa. Sprawą Japonki zainteresował się m.in. nagrodzony BAFTA dokumentalista Paul Berczeller. Wkrótce udało mu się ustalić, że dziewczyna wcale nie szukała pieniędzy. Do Fargo przyjechała po to, by popełnić samobójstwo. Z miasteczka pochodził bowiem jej były chłopak, amerykański bankier. Śmierć w jego rodzinnej miejscowości miała być ostateczną zemstą za złamane serce. Historię o poszukiwaniach filmowej walizki wymyślili lokalni mieszkańcy.



BRANDON LEE UMIERA W "KRUKU"


Wokół śmierci Brandona Lee na planie filmu "Kruk" krąży niejeden mit, od teorii spiskowych spekulujących o zemście chińskiej mafii po teorie, według których rodzina Lee objęta jest klątwą. W rzeczywistości Lee umarł na skutek tragicznego wypadku, zastrzelony z nieodpowiednio przygotowanego pistoletu-rekwizytu. Ale do dziś wiele osób wierzy, że w skończonym filmie znajduje się materiał z chwili jego śmierci. To jednak mało prawdopodobne, by do ostatecznej wersji filmu trafiło nagranie z wypadku. Dlaczego producenci filmu mieliby upubliczniać dowód swojego ewidentnego zaniedbania? Taśmy dokumentujące zdarzenie zostały podobno skonfiskowane i następnie zniszczone przez policję, a materiał rzekomo nie został nawet wywołany.
 


"CANNIBAL HOLOCAUST" TO SNUFF MOVIE?


Ciężka jest dola prekursora, o czym na własnej skórze przekonał się reżyser Ruggero Deodato. Na parę dekad przed tym jak found footage doczekało się własnej nazwy i gatunku, Włoch zrealizował film tak wiarygodnie imitujący prawdziwe zdjęcia archiwalne, że trafił przed sąd oskarżony o morderstwo. "Nadzy i rozszarpani" składa się bowiem w dużej mierze ze scen pokazujących losy zaginionej grupy filmowców. Z "odkrytych" taśm wynikało, że stali się oni ofiarami kanibali. Widzowie na ekranie zobaczyli przerażającą przemoc i ich śmierć. I wiele osób uwierzyło, że Deodato naprawdę zabijał na potrzeby swojego dzieła. Oliwy do ognia dodał fakt, że aktorzy grający grupę filmowców nie pojawiali się publicznie. Zaczęto więc zadawać pytania, co się z nimi stało. W rzeczywistości Deodato nakazał im podpisanie kontraktów, w których zobowiązywali się do rocznej przerwy w występach publicznych i aktorskiej pracy. Kiedy reżyser wyjaśnił sprawę, oskarżenia o morderstwa wycofano. Warto jednak pamiętać, że choć ludzi na potrzeby "Cannibal Holocaust" nie zabijano, to zwierzęta – owszem. Z tego też powodu film do dziś jest cenzurowany lub zakazany w wielu krajach świata.



JOKER "ZABIŁ" HEATHA LEDGERA


Wchodzimy w delikatną sferę mitu romantycznego. Nieodżałowany Heath Ledger – jeden z najzdolniejszych, jeśli nie najzdolniejszy aktor swojego pokolenia umarł 22 stycznia 2008 roku, nie doczekawszy premiery "Mrocznego Rycerza" – filmu, który unieśmiertelnił go jako Jokera i zapewnił mu zaszczytne miejsce w historii kina. Nic dziwnego, że śmierć z powodu przedawkowania leków i środków nasennych szybko stała się puentą historii o szaleństwie, modernistycznym upadku w otchłań oraz roli tak wiarygodniej, że przekraczającej granice ekranu. Jak było naprawdę? Tego raczej się nie dowiemy, choć członkowie rodziny aktora, jego najbliżsi przyjaciele oraz twórcy dokumentu "I Am Heath Ledger" nie mają wątpliwości: rola Księcia Zbrodni z Gotham, choć wyczerpująca psychicznie i fizycznie, ani nie popchnęła aktora w macki uzależnienia, ani nie skłoniła go do samobójstwa na mocy przeniesienia autodestrukcyjnych przymiotów filmowej postaci. Słynny pamiętnik Ledgera, w którym dokumentował swoje przygotowania do roli, pokazuje natomiast niekorzystny wpływ aktorskiego modus operandi na zdrowotne problemy, z chroniczną bezsennością na czele. Z tej perspektywy, można się zastanawiać, czy gdyby Ledger grał w 2008 roku rolę Johna Smitha w komedii romantycznej, wciąż byłby wśród nas. Jednak bez względu na perspektywę, to raczej nie nasze i nie Wasze kompetencje.



LŚNIĄCA STRONA KSIĘŻYCA


W 1968 roku do kin trafia "2001: Odyseja kosmiczna", a rok później telewizje na całym świecie transmitują amerykańskie lądowanie na Księżycu. Przypadek? Na pewno nie w świecie zwolenników spiskowej teorii dziejów. Zdaniem foliarskiej społeczności Neil Armstrong nigdy nie postawił stopy na srebrnym globie. NASA, której zależało na pokonaniu ZSRR w kosmicznym wyścigu, miała zlecić Stanleyowi Kubrickowi sfingowanie podboju Księżyca. Z wiadomych przyczyn reżyser nie mógł, niestety, opowiedzieć nikomu o lunarnym szwindlu. Zamiast tego nakręcił "Lśnienie", które naszpikował masą wymownych symboli. 237 – numer upiornego filmowego pokoju – odnosi się do odległości dzielącej Ziemię i Księżyc. W zdaniu "All work and no play makes Jack a dull boy" słowo "All" oznacza misję Apollo 11. Z kolei kultowy sześciokątny wzór znajdujący się na dywanach w hotelu Overlook został zaprojektowany specjalnie w celu nawiązania do wyrzutni Apollo 11.  Wyłączcie telewizję, otwórzcie oczy i obejrzyjcie raz jeszcze arcydzieło horroru.



REAL WITCH PROJECT


Strach ma wielkie oczy. Doskonale wiedzą o tym twórcy "Blair Witch Project". Posługując się genialnym w swej prostocie zabiegiem – ot, wystarczyło wystylizować produkcję na autentyczny materiał – osiągnęli zadziwiające efekty. Postanowili jednak iść o krok dalej i stworzyć legendę. W dobie raczkującego internetu mieli pole do popisu: nie tylko udostępnili zebraną "dokumentację" na stronie www, ale też zadbali, aby na pewnym portalu filmowym obok nazwisk odtwórców głównych ról znalazły się adnotacje "zaginiony/a, prawdopodobnie nie żyje". Wyszło im całkiem nieźle, bo już wkrótce historia wiedźmy z lasów otaczających tytułową miejscowość zaczęła żyć własnym życiem. Dziś, kiedy fake newsy czają się na każdym kroku, stworzenie (i utrzymanie przy życiu) tego typu mistyfikacji nie byłoby tak łatwe. Niemniej siła sugestii w "Blair Witch Project" działa doskonale, czyniąc film jednym z najbardziej przerażających horrorów w historii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones