48. FPFF Gdynia: Czy "Freestyle" i "Imago" mają dobry flow?

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/48.FPFF+Gdynia%3A+Czy+%22Freestyle%22+i+%22Imago%22+maj%C4%85+dobry+flow-152128
48. FPFF Gdynia: Czy "Freestyle" i "Imago" mają dobry flow?
Festiwal w Gdyni ruszył z pokazami konkursowymi, a my mamy dla Was pierwsze recenzje. "Freestyle" (od twórcy "Disco Polo" Macieja Bochniaka), czyli reprezentanta platformy Netflix w wyścigu o Złote Lwy, możecie już sprawdzić sami. A potem przeczytać recenzję Michała Piepiórki. Z kolei "Imago" Olgi Chajdas z Leną Górą w roli głównej nieodmiennie dzieli widzów. Jaką notę wystawił filmowi Maciej Satora? 

Dziś na naszych stronach znajdziecie też podcast Łukasza Muszyńskiego z twórcami filmu otwierającego tegoroczny festiwal, czyli "Doppelganger. Sobowtór" Jana Holoubka. Sprawdźcie, z jakimi wyzwaniami musieli się mierzyć twórcy podczas tworzenia tej szpiegowskiej historii. Do posłuchania POD LINKIEM TUTAJ.


***


recenzja filmu "Freestyle", reż. Maciej Bochniak

Powierzchnie tnące
autor: Michał Piepiórka

Maciej Bochniak kminił dość długo. W "Disco Polo" zaserwował zaskoczonym widzom awanturniczy film muzyczny, ożywiający zbiorowe marzenia społeczeństwa z początku lat 90. W "Magnezji" natomiast sięgnął po klasyczną konwencję westernu, którą wykorzystał dla własnych, rozrywkowych celów. Niedawno z kolei bawił serialową publiczność polską wersją mockdokumentalnego "The Office". Do każdego z tych przedsięwzięć można było mieć większe lub mniejsze zastrzeżenia. Dało się wręcz odnieść wrażenie, że przechodzenie z konwencji w konwencję, zmiany trybów opowiadania i tonacji były jedynie formą szlifowania warsztatu. Aż w końcu reżyserskie powierzchnie tnące Bochniaka wydały na świat prawdziwy brylant w postaci "Freestyle'u".


Ten film wisiał nad polską kinematografią od dłuższego czasu. Kino gangsterskie to bodaj ulubiony gatunek twórców, próbujących przebić się do rozrywkowego mainstreamu. Czy to Maciej Kawulski, czy bracia Węgrzyn wraz z liczną rzeszą reżyserów, którym nie udało się dostać do szerszej świadomości publiczności – wszyscy oni pragnęli nakręcić taki "Freestyle", tylko zabrakło im umiejętności. Bo film Netfliksa to popis reżyserskiego kunsztu – odpowiednio budujący napięcie, ekspresowo kreujący ciekawe postacie, wciągający po uszu w gęstą historię kryminalną i co chwilę serwujący kolejne zwroty akcji. Tu nie ma miejsca na zbędny dialog, puszczoną scenę, niepotrzebną postać czy chwilę fabularnego przestoju. Jest za to nieustanna gonitwa, walka o każdą sekundę uwagi widzów. Nieprzerwany pościg o kolejny zastrzyk adrenaliny. 

Znamy to. Niemal od pierwszych ujęć jest jasne, kto patronuje "Freestyle'owi". I bracia Safdie, bo o nich mowa, pewnie osiągniętego przez Bochniaka efektu wcale by się nie powstydzili. Choć jasne jest, że to wciąż nie ten sam poziom. W "Good Time" i "Nieoszlifowanych diamentach" nie tylko montaż, praca kamery i fabuła nieustannie podbijały stawkę, doprowadzając do piętrzenia emocji. Tam działały także dźwięk, dialogi, nieustanny tumult i altmanowskie nakładające się głosy. Bracia Safdie są z pewnością bardziej precyzyjni. Przede wszystkim każdy z ich fabularnych wyborów jest jednocześnie ekscytujący oraz psychologicznie i życiowo wiarygodny. Tymczasem film Bochniaka cierpi na chorobę naśladownictwa – chce osiągnąć ten sam efekt, ale nie zawsze wie jak, więc charakterystyczne dla Safdiech nieustanne podbijanie stawki sprawia, że fabuła grzęźnie niekiedy w mieliznach konwencji, zanadto uciekając od prawdopodobieństwa i psychologicznego realizmu.

Całą recenzję filmu "Freestyle" przeczytacie na jego karcie TUTAJ

zwiastun filmu "Freestyle"




***


recenzja filmu "Imago", reż. Olga Chajdas



Matka-Polska
autor: Maciej Satora

Wahadło polskiej transformacji jest już rozpędzone. Rok 1987, salon jednego z mieszkań gdańskiego bloku z wielkiej płyty. Komunistyczna boazeria powoli odchodzi od ścian i nikt jakoś nie pomyślał o tym, żeby ją dokleić. W tym rozwarstwieniu utknęło przecież za wiele. Okruszki wspomnień dawnych represji, kurz pamiętający strach stanu wojennego, w końcu i popiół z papierosów odpalanych na uspokojenie nerwów po internowaniu Wałęsy. Szybki rzut oka na prawo: papież zamknięty w srebrnej ramce, stojąc na wypłowiałej ceracie, pozdrawia domowników gestem pokoju. Na lewo kuchnia – matka, wyrwana na chwilę z amoku skrobania marchewki, podgłaśnia pokrętłem radio Wolna Europa. Mocowanie się z urządzeniem nie przynosi oczekiwanego rezultatu. Nie chodzi jednak o gwar rozmów w salonie, cienkie ściany bloku nie radzą sobie z tłumieniem jazgotu dominującego wnętrze sąsiedniego pomieszczenia. Nierozpoznany hałas psuje zarówno spokój rosołu w garnku, jak i ideologiczną jedność przestrzeni; przeszkadza mamie, tacie, ale i Wojtyle, Wałęsie, a jakby spytać, to pewnie i Jaruzelskiemu, Cyrankiewiczowi czy Bierutowi. Hałas przeszkadza apolitycznie, więc groźnie. Hałas przeszkadza ponad podziałami.


Krótka interwencja od razu demaskuje hałas. Składa się na niego odpalona na cały regulator punkowa składanka z kaseciaka i siedzące na podłodze, medytujące na głos ciało córki Eli (w tej roli Lena Góra, także współautorka scenariusza). "Świruska" – powie mama, "Do szpitala z nią" – powie tata, "Do szpitala, do szpitala prędko!" – powie wujek. Dwie pary męskich rąk podnoszą ciało i ładują je do zaparkowanego pod blokiem samochodu. W szpitalu psychiatrycznym, wyciągniętym wprost z sennego koszmaru Cronenberga, naklejają jej na plecy napis "SZALONA", zamknięty w jednym słowie symbol Polski pragnącej zmiany, ale niegotowej na inność, kraju nadchodzącej przemiany ustrojowej i społeczno-kulturowej stagnacji. 

Trudno jest o "Imago" Olgi Chajdas pisać z pominięciem znaczenia transformacyjnego momentu dziejowego. Historia oparta na życiu Eli Góry (matki Leny Góry) służy tutaj reżyserce do opowiedzenia o Polsce w stanie przemiany. Filmowej Eli brakuje wiele do przaśnego wizerunku Matki-Polki, jest jednak bez wątpienia Matką-Polską, wepchniętą w wir tożsamościowego zagubienia końcówki lat 80. Zagubienia dalekiego jednak od bojaźliwej niepewności, a przesiąkniętego anarchistyczną energią i podważaniem społecznych wzorców. Ela żyje w otwartym związku, nie stroni od używek, a gdy trzeba, to w trakcie koncertu wepchnie się z widowni na scenę i zacznie wyć do mikrofonu. Jest wyzwolona i zniewolona, trudna i magnetyczna. Jest jedną z tych kobiet, która wchodząc do baru, wali banię czystej wódki, a wszystkie męskie oczy zwrócone są tylko w jej kierunku, ale i tą, która złamie ci serce, jeśli dasz jej podejść zbyt blisko. Wielka w tym zasługa hipnotyzującej Leny Góry, która psychologiczną niedostępność scenariusza obraca na korzyść swojej bohaterki, czyniąc z niemożności utożsamienia się z postacią zaletę, a nie wadę.

Całą recenzję filmu "Imago" przeczytacie na jego karcie TUTAJ
 

twórczynie "Imago" opowiadają o filmie



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones