Oskarżyciele z Pensylwanii domagali się rewizji decyzji stanowego Sądu Najwyższego, który uchylił wyrok skazujący
Billa Cosby'ego w związku z oskarżeniami o liczne gwałty i napaście na tle seksualnym. Dziś Sąd Najwyższy odmówił jej rozpatrzenia, tym samym utrzymując w mocy decyzję, która w czerwcu 2021 roku doprowadziła do uwolnienia gwiazdora po ponad dwóch latach odsiadki.
Oskarżenia wobec Billa Cosby'ego
Przypomnijmy:
Cosby trafił za kratki po tym, jak w 2018 roku sąd wymierzył mu karę pozbawienia wolności od 3 do 10 lat za to, że w 2004 roku odurzył narkotykami i dopuścił się napaści seksualnej wobec Andrei Constand. Aktor był oskarżony o molestowanie seksualne oraz kilkanaście przypadków napaści na tle seksualnym przez blisko 60 kobiet, lecz tylko sprawa Constand nie była przedawniona i nie zakończyła się w sądzie cywilnym. Gwiazdora nazwano wówczas "agresywnym drapieżcą seksualnym".
W 79-stronicowym orzeczeniu sędziowie Sądu Najwyższego Pensylwanii podali dwa powody dzisiejszego unieważnienia wyroku. Po pierwsze, ich zdaniem zeznania pięciu kobiet, które nie miały nic wspólnego ze sprawą, ale twierdziły, że
Cosby znęcał się nad nimi przy innych okazjach, były niesprawiedliwe wobec gwiazdora. W znaczący sposób wpłynęły jednak na decyzję ławy przysięgłych w 2018 roku.
Po drugie w 2005 roku
Cosby zawarł ugodę z ówczesnym prokuratorem stanowym Bruce'em Castorem. Castor stwierdził, iż wobec braku fizycznych dowodów nie ma szans na postawienie aktorowi zarzutów karnych za napaść na Constand. W związku z tym jedynym sposobem na stwierdzenie winy byłby proces cywilny. Prokurator obiecał podobno Cosby'emu, że jeśli złoży on zeznania w procesie cywilnym, zostanie zwolniony z odpowiedzialności karnej. Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót, gdy kilkanaście lat później następca Castora odtajnił obciążające
Cosby'ego zeznania, a potem użył ich do postawienia aktorowi zarzutów, które ostatecznie przyczyniły się do jego skazania. Zdaniem sądu prokurator nie miał do tego prawa.