Terry Gilliam ma nowe kłopoty z "Don Kichotem"

Terry Gilliam skończył zdjęcia do "The Man Who Killed Don Quixote" i wydawało się, że udało mu się złamać ciążącą nad przygotowywanym od 17 lat projektem klątwę. Koniec zdjęć nie oznacza jednak końca problemów.


Ekipa filmu jest oskarżana o zniszczenie zabytkowego XII-wiecznego portugalskiego klasztoru w miejscowości Tomar. Twórcy rzekomo zostawili po sobie nadłupane kamienie, popękane dachówki i wyrwane z korzeniami drzewa. Klasztor Convento de Cristo był niegdyś siedzibą Templariuszy, a obecnie znajduje się na liście zabytków Unesco. Portugalski rząd wszczął śledztwo w sprawie zniszczeń.

Gilliam odpiera zarzuty. To jeden z najwspanialszych budynków, jakie widziałem. Cokolwiek robiliśmy na miejscu, staraliśmy się ochronić budowlę przed szkodami. I nam się to udało. Nie ścięliśmy drzew, nie zniszczyliśmy kamieni, napisał reżyser na Facebooku. Nie okazaliśmy cienia braku szacunku. Ludzie powinni sprawdzić fakty, zanim zaczną histerycznie jęczeć.

Bohaterem filmu jest Toby, niegdyś idealistyczny kinoman, obecnie arogancki publicysta, który trafia na kopię swojego nakręconego w czasie studiów filmu opartego na "Don Kichocie" Cervantesa. Mężczyzna jest przerażony efektem, jaki wywarł ten film na spokojną wioskę, w której został nakręcony. Cała reszta to już seria niefortunnych zdarzeń...

W obsadzie są m.in. Adam Driver i Jonathan Pryce.