Recenzja filmu

Odwrócić przeznaczenie (2007)
Jieho Lee
Kevin Bacon
Julie Delpy

Przeznaczony na straty?

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy początkującymi reżyserami, długo wyczekującymi na swoją szansę zaistnienia w świecie show biznesu. Nagle nadarza się okazja, więc staramy się ją jak najlepiej
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy początkującymi reżyserami, długo wyczekującymi na swoją szansę zaistnienia w świecie show biznesu. Nagle nadarza się okazja, więc staramy się ją jak najlepiej wykorzystać. Pragniemy stworzyć dzieło ambitne, oryginalne, niebanalne. Niestety czasami zostają tylko chęci.  Tak jak w przypadku debiutującego reżysera Jieho Lee, który swoim obrazem wtopił się jedynie w tłum podobnych prac. Wykorzystał bardzo popularny ostatnio schemat ukazujący przeplatające się wątki różnych ludzi, którzy często nieświadomie mogą wzajemnie na siebie wpływać. Dzieło zostało podzielone na cztery części, z których każda przedstawia inną emocję: szczęście, smutek, przyjemność i miłość. W filmie odwołanie to często wydaje się nieco naciągane. Obserwując historie znudzonego życiem bankiera (Forest Whitaker), przewidującego przyszłość gangstera (Brendan Fraser) i jego bezwzględnego szefa (Andy Garcia), wschodzącej gwiazdy muzyki pop (Sarah Michelle-Gellar), zdeterminowanego lekarza (Kevin Bacon), czy roztrzepanego siostrzeńca szefa mafii (Emile Hirsch), dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę  nie wzruszają one swoim dramatyzmem. Pomimo ładnej obwódki, nie ma w nich nic szczególnego. Jedynie gra aktorów, zwłaszcza obiecującego Emile'a Hirscha, nieprzeciętnego Brendana Frasera, czy świetnego Kevina Bacona, dodaje filmowi smaku. Tych trzech panów wywiązało sie z zadania najlepiej. Hirsch po wspaniałej kreacji w filmie "Wszystko za życie" całkowicie zmienił swój "image" wcielając się w irytującego, pewnego siebie nastolatka. Podobnie Brendan Fraser zaskoczył mnie swoją rolą. Podobała mi się jego kamienna twarz, bezkompromisowość i gangsterskie wyrafinowanie. Znakomita obsada aktorska działa z jednej strony na korzyść dzieła, gdyż to właśnie ona może sprawić, że film będzie zauważany. Z drugiej zaś strony plejada gwiazd sugeruje automatycznie, iż możemy spodziewać się naprawdę dobrego kina. I w tym wypadku rozczarowanie zdaje się być jeszcze większe. Film "Odwrócić przeznaczenie" pragnie dorównać obrazom o podobnej tematyce, takim jak: "Hawaje-Oslo", "Crash", czy  "Guzikowcy". Chociaż w wymienionych pozycjach naprawdę da się wyczuć tę elektryzującą moc przeznaczenia, to napięcie budowane już od pierwszych scen. Reżyser Jieho Lee zapomniał, że kluczem do sukcesu nie jest jedynie niebanalna obsada, lecz także niebanalna fabuła, szczególnie kiedy porusza się z pozoru tak prosty temat. Osobiście uwielbiam tego typu filmy i może dlatego dużą wagę przykładam do przekazu treści. Niestety podczas oglądania "Odwrócić przeznaczenie" nie udało mi się skupić na jego metaforycznym charakterze, gdyż takowy albo nie istniał, albo był tak dobrze ukryty, że tylko nieliczni mogli go dostrzec. Faktem jest jednak, że aby stworzyć coś ambitnego, nie wystarczy powklejać w konwersacje bohaterów "mądrych" powiedzeń i rad na przyszłość. Aby nie zniechęcać potencjalnego widza, muszę przyznać, że mimo wszystko film całkiem miło się ogląda. Może dzieje się tak za sprawą wpadającej w ucho muzyki Marcela Zarvosa, niezłych zdjęć Walta Lloyda, czy właśnie doborowej obsady? Cokolwiek to jest, pozwala przez 97 minut nie zmrużyć oka...
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Debiutancki film fabularny amerykańskiego reżysera koreańskiego pochodzenia Jieho Lee jest kolejnym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones