PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
8,8 381 104
oceny
8,8 10 1 381104
7,3 26
ocen krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

REGULAMIN:

1. Gra dzieli się na tury, którymi określamy czas jaki gracze mają by odpowiedzieć na post
Mistrza Gry. Czas na odpowiedź to 48 godzin od czasu opublikowania przez Mistrza swojego
postu.

2. W przypadku gdy Gracz wie, że nie będzie w stanie mógł odpowiedzieć w określonym terminie
zgłasza to na prywatną wiadomość do Mistrza Gry lub pod tematem rekrutacja, gdzie odbywać
się będzie dyskusja na temat gry. Zaoszczędzi nam to zbędnego czekania na ostatnią chwilę i
ułatwi rozgrywkę.

3. Jeśli wszyscy gracze swoje posty zamieszczą szybciej niż zakładany czas czyli 48 godzin,
kolejny post Mistrza Gry również pojawi się szybciej by zachować dynamikę rozgrywki.

4. Jeśli Gracz bez wyjaśnionych przyczyn nie publikuje swoich postów na czas Mistrz Gry ma
prawo jego bohatera ukarać a nawet uśmiercić, postać usuwając z rozgrywki.

5. Piszemy poprawną polszczyzną i staramy unikać błędów ortograficznych, gramatycznych
interpunkcyjnych. Dialogi zaczynamy od myślnika jak to ma miejsce w powieściach i
opowiadaniach.

6. Niedbalstwo językowe również może zostać ukarane przez Mistrza Gry.
7. Zaczynając swoje posty pod tekstem podpisujemy drukowanymi literami nazwisko swojej
postaci:
Przykład:

GERORD SELMY
W końcu ruszyliśmy z Czarnego Zamku. Dwudziestu ludzi, zwiadowcy, zarządcy, budowniczy,
którzy mieli niebawem zamieszkać w Nocnym Forcie.

8. Posty Mistrza Gry są pisane w czasie przeszłym, w trzeciej osobie. Gracz powinien swoje posty
opisywać w czasie teraźniejszym, w pierwsze osobie, choć nie jest to konieczny wymóg. Jeśli
ktoś nie potrafi się odnaleźć w takiej formie pisania, może publikować posty w czasie przeszłym,
obowiązkowo jednak w pierwszej osobie.

9. Zabronione jest opisywanie przez gracza działań innych postaci, które jeszcze nie miały
miejsca, lub wkładanie w ich usta swoich własnych dialogów. W trakcie rozgrywki jeśli wasze
postacie chcą pewnie sprawy przegadać, przebieg dialogu wygląda tak.
Przykład:

GERORD SELMY
- A więc maestrze Aemonie mam kilka pytań – siadam naprzeciwko starca i zaczynam z nim
rozmowę. Najpierw pytam o Innych. Czy są ty legendą czy jest w tym co mówią jakieś ziarno
prawdy. Kiedy mi odpowiada, zadaje ostatnie pytanie
- A czy chociaż wiemy jak ich pokonać?

MAESTER AEMON
- Szczerze mówiąc chłopcze nikt tego nie wie – odpowiadam – Z czasem trudno oddzielić
legendę od historii.
Zapytany o to jak ich pokonać kręcę głową.
- No cóż, podobno skuteczne jest smocze szkło, ale ile w tym prawdy? Powiedz mi dlaczego
pytasz Gerordzie?

GERORD SELMY
Zastanawiam się chwilę nad odpowiedzią, po czym mówię.
- Po prostu ostatnio mam strasznie dziwne sny. A ta karlica, którą spotkałem opowiadała, że
jakieś pradawne Zło budzi się na krańcu świata

WAŻNE!!! Jedna tura nie oznacza, że możecie opublikować tylko jeden post. Jak widzicie, na
przykładzie powyżej Gerord opublikował dwa posty a mógłby i 10 gdyby np. w dalszym prowadził
konwersację z drugim graczem, który wciela się w Aemona.

10. Nie możecie również pisać dialogów postaciom pobocznym (w branżowym skrócie NPC),
którymi kieruje i ich działania opisuje Mistrz Gry. Na przykład jeśli macie jakieś pytania do
swojego dowódcy, którym kieruje Mistrz, zadajecie je i czekacie na odpowiedź. To samo dotyczy
innych działań. Nie możecie opisywać reakcji postaci pobocznych na wasze działania np. „Ser
Gerord był zdumiony gdy zobaczył jak oddaję celny strzał prosto mieczy oczy dzikusa”. O tym jak
się zachowują postaci drugoplanowe w waszym otoczeniu decyduje wyłącznie Mistrz Gry.
Oczywiście, po wykonaniu przez NPC akcji możecie komentować i oceniać oraz reagować.
Przykład:

MISTRZ GRY:
Ser Gerold widząc, że Gracz próbuje wystrzelić w kierunku Dzikiego, doskoczył do niego i w
ostatniej chwili trącił łuk tak, że strzała pofrunęła gdzieś wysoko, nad zarośla mijając cel. Dziki
korzystając z okazji rzucił się do ucieczki i po chwili zniknął w lesie.

GRACZ:
Jestem zszokowany zachowaniem Gerorda o patrzę na niego dając do zrozumienia, że chętnie
bym mu przyłożył. Co ten gnojek zrobił, przecież miałem go już na muszce!
- Jesteś głupcem Selmy! – wrzeszczę mu prosto w twarz i czekam na jego reakcję – G….o mnie
obchodzi, że jesteś dowódcą, nie miałeś prawa tego robić!
Jeśli mnie uderzy to z pewnością mu oddam i to dwa razy mocniej.

MISTRZ GRY:
Gracz był wściekły i gotowy rzucić na Gerorda z pięściami. Gdy ten zaczął go wyzywać i podważać
w obecności grupy jego autorytet, Gerord zamachnął się i uderzył go pięścią w twarz. Gracz nie
próbował zrobić uniku. Przyjął cios, zachwiał się lecz utrzymał równowagę po czym postanowił
zrewanżować tym samym (Tutaj decyzja Mistrza Gry o powodzeniu akcji. Jeśli Gracz jest ma
dobre statystki szybkości i siły to rezultat wyglądać będzie tak). Wyprowadził szybki cios a Selmy
nie miał czasu na reakcję. Dostał w szczękę i padł zamroczony na ziemię.

11. Powyższy przykład to kolejna żelazna reguła gry. NIGDY NIE OPISUJECIE REZULTATÓW
SWOICH DZIAŁAŃ, LECZ TYLKO ZAMIARY. CO BYM ZROBIŁ i JAKBYM TO ZROBIŁ. Istnieją
jeszcze różne bardziej skomplikowane modyfikacje typu „Co zrobię jak moje działanie się nie
uda”.

Przykład:

GRACZ:
Jestem zszokowany zachowaniem Gerorda I patrzę na niego dając do zrozumienia, że chętnie
bym mu przyłożył. Co ten gnojek zrobił, przecież miałem go już na muszce!
- Jesteś głupcem Selmy! – wrzeszczę mu prosto w twarz i czekam na jego reakcję – G….o mnie
obchodzi, że jesteś dowódcą, nie miałeś prawa tego robić!
Jeśli mnie uderzy to z pewnością mu oddam i to dwa razy mocniej. A jeśli nie trafię odwrócę się i
po prostu sobie odejdę gdzieś dalej by ochłonąć.

MISTRZ GRY:
Gracz był wściekły i gotowy rzucić na Gerorda z pięściami. Gdy ten zaczął go wyzywać i podważać
w obecności grupy jego autorytet, Gerord zamachnął się i uderzył go pięścią w twarz. Gracz nie
próbował zrobić uniku. Przyjął cios, zachwiał się lecz utrzymał równowagę po czym postanowił
zrewanżować tym samym (Tutaj decyzja Mistrza Gry o powodzeniu akcji. Gracz ma słabe
statystyki szybkości i siły). Wyprowadził szybki cios jednak Selmy z łatwością się uchylił. Gotowy
był skontrować, lecz ku jego zaskoczeniu Gracz zrezygnował z dalszego ataku, odwrócił się i
ruszył przed siebie a po chwili wściekły zniknął wszystkim z oczu.

12. Gracze nie mogą się wzajemnie atakować i pojedynkować, chyba że sami ustalili to między
sobą (i zgłaszają Mistrzowi Gry), lub jeden z graczy podał Mistrzowi Gry rozsądne argumenty, za
taką opcją.

13. Pojedynki mogą trwać nawet kilka tur, zwłaszcza te skomplikowane, gdy przeciwnik jest
liczebny lub trudny do pokonania.

14. Podobnie jak w innych przypadkach gracz nie opisuje wyniku ani rezultatu swoich ataków lub
uników, lecz opisuje co i jakby zrobił atakując przeciwnika lub się przed nim broniąc. Może
również opisywać możliwe kontry, czyli przejścia z obrony do ataku itp.

15. Rezultat działań Mistrz Gry opisuje na podstawie statystyk bohaterów oraz jej talentów
specjalnych, wad, cech charakteru.

16. W przypadku gdy wynik działań postaci jest niejasny lub trudny do ocenienia, Mistrz Gry
decyduje o wyniku rzutem kością.

17. Rzut kością i ustalenie sukcesu lub porażki polega na określeniu poziomu trudności
wykonywanej akcji. Najwyższy poziom trudności wynosi 10, najniższy 1. Gracz osiąga sukces
gdy wynik rzutu jest wyższy lub równy określonemu poziomowi trudności.

Przykład:
Gracz postanowił skoczyć przez sześciometrową rozpadlinę na drugą stronę skały. Jest to
ryzykowny wyczyn mogący skończyć się śmiercią. O sukcesie będzie decydowały współczynniki:,
szybkość (rozbieg) i siła (wybicie się). Współczynniki w tym przypadku dzielone są na dwa,
różnicę zaokrągla się na niekorzyść gracza w dół. Poziom trudności takiego skoku Mistrz Gry
określa na 8 (albo i więcej jeśli gracz ma lęk wysokości). Współczynnik gracza po podzieleniu
atrybutów (Siła 5) (Szybkość 4) wynosi 4. Gracz na kostce k6 (sześć oczek) musi wyrzucić 4 lub
więcej by wykonać udany skok. Każdy inny wynik oznacza porażkę.

18. POJEDYNKI. W przypadku pojedynku gdy przeciwnik również prezentuje wyrównany poziom
lub jest silniejszy, Mistrz Gry rzuca kością. Nie określa poziomu trudności, lecz opiera się na
statystykach przeciwnika z którym walczy bohater. Rzuca kością zarówno dla sukcesu
przeciwnika jak i bohatera.

Przykład:

MISTRZ GRY:
Clegane rzucił się na Gracza, który nie mając dokąd uciec przytulił się do ściany, ściskając topór.
Olbrzym uniósł swój miecz, po czym oddał cios.

GRACZ
Clegane zbliża się a ja nie mam gdzie uciec. Widzę jak podnosi miecz a potem oddaje cios w
moim kierunku. Nie pozostaje mi nic innego jak odbić klingę, unoszę więc topór, gdy ostrze
spada na mnie. Jeśli uda mi się sparować cios, od razu przejdę do kontry i spróbuje uderzyć go
w korpus.

ocenił(a) serial na 9
fune

MARC CAVE

Nie mogąc złapać Belly'ego na osobności przez resztę wieczoru, postanowiłem pójść spać i spróbować następnego dnia. Nie chcę jeszcze robić z tego jakiejś wielkiej afery, ale jego zachowanie zaczęło mnie drażnić. Jasne jest, że coś kręci. Jeśli nie załatwię sprawy jutro, to pojutrze oskarżę go publicznie o zdradę. Nie mamy przecież czasu na takie podchody w nieskończoność.

Zdecydowanie nie należę do rannych ptaszków, więc słysząc zamieszanie w obozie, budzę się jako jeden z ostatnich. Poznaję Freya po głosie, ale będąc zaspanym, nie mam pojęcia o czym mówi, ale podnoszę się powoli, rzucając przy okazji paroma przekleństwami. Nienawidzę być tak gwałtownie budzonym. Rozglądam się dookoła i zdaję sobie sprawę, że właściwie wszyscy się mobilizują. "Cholera, zaatakowali nas!" - myślę sobie. Sięgam szybko po pas z mieczem, który zapinam sobie na biodrach i sprawnie zakładam cięciwę na łuk.
Już po chwili dołączam do grupy przygotowanych braci i próbuję się od nich dowiedzieć co się konkretnie dzieje.

ocenił(a) serial na 9
SarkazM

Dures Enots rzucił się prostu w mlecznobiałą mgłę, unosząc do góry topór gotowy w każdej chwili wymierzyć cios napotkanemu przeciwnikowi. Maegor Snow zachowując pewien dystans pobiegł za Strażnikiem i po chwili obaj zniknęli we mgle. Znów usłyszeli przeciągły jęk, coraz głośniejszy.
W pewnym momencie Enots zauważył sylwetkę człowieka, wyłaniającą powoli zza białej zasłony. Starzec włóczył nogami po ziemi i jęczał niczym jakieś cierpiące męki widmo.
- Pomóżcie bracia – jęknął Dirk Conroye po czym padł na kolana. Maegor dobiegł do Enotsa, obaj spojrzeli na swojego starego wędrownego rycerza, który był jednym z trzech członków patrolu wysłanego na południe. Schowali broń po czym podciągnęli Czarnego Brata z ziemi, złapali pod łokcie i zaczęli go sunąć w kierunku obozu.
Tymczasem większość Strażników była już na nogach. Niektórzy ubierali w pośpiechu kolczugi, inni już biegli z bronią w ręku w kierunku bramy.
Enots i Snow dociągnęli rannego na plac po czym ułożyli na ziemi. Dirk jęczał i charczał a w jego ustach bulgotała krew.
Selmy zjawił się na miejscu jako pierwszy. Nachylił się nad ciężko rannym rycerzem.
- Co się stało Conroye, kto ci to zrobił!? – zapytał dowódca. Dopiero teraz zauważył ślad ogniw łańcucha odbitych fioletową barwą na szyi rycerza. Kolczuga Dirka w kilku miejscach była porozrywana a w otworach widać było strzępy krwawiącej skóry i mięśni.
- Zdrada – szepnął Dirk krztusząc się krwią – Watersteel i Quentyn zde..zdezerterowali. Próbowali mnie wziąć z zaskoczenia…jednego zraniłem…tutaj.
Palcem pokazał w stronę biodra.
- Mam nadzieję, że zabiłem skur…syna – wyszeptał starzec po czym stracił przytomność.
Selmy wrzasnął do strażników.
- Przenieście go do namiotu, niech Robin i Cave się nim zajmą!
Chwilę później ser Gerord urządził zbiórkę na placu. Jeszcze nigdy nie wyglądał na tak wściekłego a zarazem załamanego. To on wybrał zwiadowcę z Żelaznych Wysp i najemnika z Essos do misji i najwyraźniej źle ich ocenił. Prawdopodobnie obaj postanowili skorzystać z nadarzającej okazji i uciec na południe. Gdyby zrobili to w Czarnym Zamku od razu wyruszył by za nimi oddział pościgowy, w Nocnym Forcie było dwudziestu strażników, lecz tylko połowa to byli zwiadowcy. Sądzili, że Selmy nie zaryzykuje pościgu i po prostu przekaże wiadomość o ich ucieczce do Czarnego Zamku. Nie mogli się bardziej mylić.
- Jeśli Conroye mówi prawdę, jeśli Watersteel i Quentyn zdradzili Nocną Straż, nie możemy tego zostawić! Próbowali zabić jednego z naszych braci, złamali świętą przysięgę, okazali szczurami bez honoru! Jeden z nich może być ranny, a bez koni nie uciekli daleko. Jeśli ruszymy teraz i złapiemy trop, przed zmrokiem ich głowy zawisną na basztach zamku!
Strażnicy słuchali przemowy Selmego.
- Musimy odłożyć nasze plany na później. Znaki na drzewach, które znaleźliście na wschodzie sprawdzimy jak już rozprawimy ze zdrajcami. Będę dowodził akcją. Enots, Snow, Elyot, Qepil, Cray i bliźniacy idą ze mną. Stone, ty zostaniesz i przejmiesz dowództwo w Forcie. Pamiętajcie, że musimy jak najszybciej doprowadzić część zamku do stanu używalności, Ooa będzie nadzorował waszą pracę.

Selmy i siedmiu zwiadowców wyruszyło pieszo na południe w stronę lasów. Eryck i Uryck jak zwykle wybyli naprzód, szukając jakichś tropów. Kilka razy natchnęli się na plamy krwi na śniegu i ślady ciężkich butów, takich jakie nosili bracia Nocnej Straży. Natychmiast meldowali o tym dowódcy. Odciski buciorów prowadziły na szczyt niewielkiej ośnieżonej skarpy. Zwiadowcy wspięli się na górę po czym położyli na śniegu obserwując teren. Zauważyli nad czubkami sosen unoszące się do góry smużki dymu.
- Tam musi być jakaś wioska – stwierdził Selmy – Jeśli zdrajcy są zmęczeni i ranni mogli tam szukać schronienia.
Selmy zadecydował by iść dalej i to sprawdzić. Strażnicy ostrożnie zeszli ze śliskiego szczytu pagórka po czym kierowali się w stronę osady. Kilka mil później Czarni Bracia przedarli się przez las sosen i doszli na skraj polany, gdzie kończyły się drzewa a zaczynała wioska. Otoczona była drewnianą palisadą za którą schowanych było kilka pokrytych strzechą chałup. Brama prowadząca do wioski była otwarta na oścież. Przez chwilę wydawało się, że wioska wydawała się opuszczona po chwili jednak strażnicy zauważyli starszą, przygarbioną kobietę. Była odwrócona tyłem, w ręku trzymała wiadro, które spuściła na łańcuchu do środka by zaczerpnąć wody.
Selmy wydał swoim ludziom rozkaz.
- Przesłuchajcie ją i rozejrzyjcie po osadzie. Pamiętajcie, że to cywile więc nie traktujcie ich zbyt obcesowo. Mamy znaleźć Watersteela i Quntyna a nie wdawać w awantury z miejscowymi.
Zwiadowcy ruszyli w stronę wioski.

Tymczasem w obozie zarządcy i budowniczy zajęli się remontem najniższej kondygnacji zamku. Podczas gdy Cave i Robin w dalszym ciągu zajmowali się ciężko rannym Dirkiem i próbowali uratować mu życie, Oaa nadzorował prace w forcie. Kiedy zniknął na chwilę w jednym z korytarzy, Awart zauważył jak Petrik, który do tej pory nie odstępował go na krok, idzie za ciemnoskórym architektem i wchodzi za nim przez wąskie przejście.

Oaa usłyszał za plecami coraz głośniejsze kroki. Odwrócił się, uniósł pochodnię i zobaczył Petrika. Przygłup przyglądał mu się z błyskiem w oczach. Błyskiem, którego budowniczy nigdy wcześniej u niego nie widział.
- Spaliłeś moją lalkę – zwrócił się gniewnym tonem Karskark – Zniszczyłeś moje rzeczy! Wszystko widziałam! Jesteś inni niż oni, ty wcale nie chcesz pomóc!
Nim Oaa zdążył cokolwiek powiedzieć wyższy o prawie dwie głowy Petrick rzucił się na niego wyciągając ręce w kierunku jego szyi.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

Nim na dobre wziąłem się za pracę, chciałem najpierw zetrzeć malunki ścienne które znalazłem w Północnej części zamku.
Niestety, ktoś wyraźnie chciał mi uprzykrzyć życie. Naglę zostałem bezpardonowo zaatakowany przez tego przygłupa - Karstraka. Jako że wybrałem się na przechadzkę jedynie z notatnikiem w ręku i pochodnią byłem praktycznie bezbronny. Osiłek cisnął mną o ścianę jeden i drugi raz, przez co nabiłem sobie guza na głowię. Byłem pewny że chce mnie zabić.
Gdy tylko wypuścił mnie ze swoich parszywych łap, upadłem na ziemię chwytając do ręki pierwszy lepszy kamień, których akurat w tym zamku nie brakowało. Nie wiele myśląc cisnąłem nim z całej siły prosto w twarz oszalałego wielkoluda. Pierwsze uderzenie nie co go ogłuszyło, a chwilę później z jego czoła polała się krew, w przeciągu sekundy spływając bo jego twarz aż na brodę. Nim zdążył dojść do siebie, pochwyciłem drugi kamień i uderzyłem nim Karstarka w żuchwę, tak że było tylko słychać odgłos pękających kości i zębów które za chwilę wypluł z swej facjaty. Klęczący Rodrick nie rezygnował, złapał mnie wpół i cisnął o posadzkę. Uderzenie na chwilę odebrało mi świadomość. Gdy tylko doszedłem do siebie Karstark stał nade mną ciężko dysząc, a stróżki krwi z jego twarzy skapywały wprost na mój płaszcz. W ręku trzymał miecz szykując się do zadania ostatecznego ciosu. Pomyślałem że to naprawdę już mój koniec, naglę przyszło olśnienie. Tuż za mną leżała pochodnia, którą łapczywie pochwyciłem po czym jej płynący koniec wsadziłem wprost w twarz Karstarka, nim kretyn zdołał zareagować. Karstark krzyknął okrutnie i upadł na ziemię, trzymając się za facjatę, a właściwie za to co z niej zostało. Być może Rodrick nie chciał mnie zabić tylko nastraszyć, jednak nie mogłem sobie na to pozwolić. Złapałem za porzucony miecz, który wbiłem mu prosto w krtań. Karstark zaczął się dusić, obaj bryzgaliśmy się w jego krwi. Głośnię pochrapywanie ustało. Napastnik skonał.

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

* Lodowy, nie mogę ci uznać tego postu. W przypadku pojedynku piszemy w trybie przypuszczającym 'Co chcę zrobić, co bym zrobił gdyby..." itd. Walki rozstrzyga Mistrz Gry. Jak to wygląda już pisałem w regulaminie, ale dla przypomnienia rzucam Ci przykład.

"Przygłup rzuca się na mnie próbując najwyraźniej złapać za szyję. Jeśli mu się uda to będzie mój koniec, chłopak jest głupi ale przerażająco silny. Cofam się więc szybko po za zasięg ramion, a jeśli ten dalej będzie próbował mnie chwycić poczęstuje go pochodnią i postaram poparzyć twarz, skupiając się na oczach. Oślepiony nie będzie już tak niebezpieczny".

Wtedy czekasz na kolejną turę, na werdykt Mistrza Gry, czy ci się udało np. uciec przed jego uchwytem i wykonać planowany atak. Oczywiście możesz rozpisać zamysł walki inaczej niż podany przykład, inwencja należy do Ciebie. Możesz również wykorzystywać przedmioty i broń wymienioną w ekwipunku.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

DURES ENOTS
-Lepiej będzie jeśli przeszukamy wszystkie budynki w tej wiosce.-Powiedziałem-Mogą się tutaj ukrywać.-Stwierdziłem,
jednak nie sądziłem że dezerterzy mogą ukrywać się tak blisko muru. Jeden z nich był najwyraźniej ranny więc nie mogliby by daleko uciec. Chyba, że zestraszyli wieśniaków i ukryli się na przykład w stodole. Ruszyłem ku stodole
trzymając mocno topór.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

No trudno...

OOA

Naglę z zaskoczenia zostałem zaatakowany przez tego zidiociałego osiłka - Karstarka, która sprawiał wrażenie jakby chciał mnie zabić. Na moje nieszczęście byłem nie uzbrojony, miecz i tarczę zostawiłem w obozie. W przeciągu chwili jego łapska zacisnęły się na mojej krtani. Chociaż warunkami fizycznymi znacznie mnie przewyższał, to inteligencja,spryt i zwinność były po mojej stronie. Musiałem znaleźć szybko coś czym mógłbym się przed nim obronić - na pierwszy rzut oka widzę leżące na posadzce kamienie i cegły, każda z nich wystarczyła by rozłupać napastnikowi czaszkę. W plecaku który mam przy sobie, wśród przyborów architektonicznych posiadam cyrkiel który w takich skrajnych sytuacjach może służyć jako nóż czy inny bodziec, nie mogę zapomnieć też o

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

Zeszło nam parę godzin, żeby dać biedakowi choćby cień szansy, ale Conroye stracił tyle krwi i ma tak rozległe obrażenia, że żaden maester niewiele by pomógł, to co dopiero nasza dwójka. Zostało nam się jedynie modlić, bo z takim sprzętem, lekarstwami i wiedzą nic już nie zdziałamy. Moim zdaniem, facet jest już trupem i to kwestia najwyżej paru dni, ale nie chcę mówić tego na głos. Nic już więcej nie poradzę.

Wychodzę z prowizorycznej sali operacyjnej z jasnym planem - dorwać Belly'ego. Nie z takimi cwaniaczkami rozprawiałem się słownie w Królewskiej Przystani, więc tym razem nie dam się zbić z tropu. Jeśli nie będzie chciał gadać i spróbuje mnie zignorować, zawsze mogę użyć broni. Wirtuozem nie jestem, ale to i owo umiem, a sam Belly nie walczy przecież wcale. Nawet broń rzadko ze sobą nosi. Jestem gotów nawet go zabić. Na tej wyprawie nie ma miejsca dla kogoś, kto sabotuje nasze działania i nie chce się tłumaczyć. To jawna zdrada, więc eliminacja takiego osobnika nie będzie nawet przestępstwem.

Poza tym, zmarli nie potrafią mówić, a ja znam się na anatomii na tyle, ze bez problemu upozoruję jego atak i działanie w samoobronie...

Ruszam rozejrzeć się po obozie i coś czuję, że cała sprawa z Bellym zakończy się właśnie dzisiaj. Nie wiem tylko czy mój rozmówca wyjdzie z tego żywy.

killer83_2

- Na siedem cholernych piekieł, Petric! - Rzucam łopatę i pędzę w ich kierunku, ale po kilku krokach walę się w czoło, ponowne klnę pod nosem, cofam się po narzędzie, którym dziś od rana z taką radością zasuwałem, i lecę dalej. Co prawda planowałem konfrontację, ale z pewnością nie miała ona polegać na spotkaniu tej dwójki sam na sam. Z drugiej strony jestem tak wk#rwiony zarwaną nocą (z dużej chmury mały deszcz, walczyć nie było z kim, a pospać i tak nie dali), że może i dobrze by mi zrobiło obić komuś mordę, zwłaszcza że w słusznej sprawie, martwię się tylko, czy zdążę. Niech to szlag, słyszę odgłosy walki. Następnie jakieś gadanie (błaganie?), niestety nie jestem w stanie odróżnić słów. Skręcam w kolejny korytarz i...
/i teraz w sumie nie wiem, co widzę, w każdym razie, jeżeli ten mieszaniec robi jakąś krzywdę Karstarkowi to bez zastanowienia rzucam się na niego, odpychając od chorego biedaka i jednocześnie wyzywając go od krwiożerczych psycholi, prymitywów, barbarzyńców i zdrajców; a jeżeli jeszcze słyszę końcówkę błagań o życie to mówię Petricowi, żeby go puścił, staję między nim a poobijanym Ooą i stwierdzam kpiącym tonem, żeby tak jak najbardziej zrobił Petricowi lalkę na pocieszenie, po czym czekam na jego reakcję/.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Idę w kierunku najbliższej chaty, wyglądającej na zamieszkaną, w celu przeszukania i przesłuchania wieśniaków. Chciałem najpierw przesłuchać babę z wiadrem, ale musiała się gdzieś ulotnić, kiedy Enots gadał, bo nigdzie jej nie widzę. Pukam do drzwi, najpierw delikatnie, potem z całej siły, cisza, nikt nie odpowiada. Pomyślałbym, że nikogo nie ma, ale z komina unosi się wąska stróżka dymu, a na podwórzu widać świeże ślady.
- Otwierać - drę się - Otwierać w imieniu króla! - nadal brak jakiejkolwiek reakcji.
Tego już za wiele. Bez zastanowienia zabieram się do wyważenia drzwi.

ocenił(a) serial na 9
pani_sroka

*OSADA

Strażnicy weszli do osady. Stara kobieta przy studni widząc uzbrojonych mężczyzn i rzuciła wiadro w śnieg i jak oparzona popędziła do największej z chałup, wybudowanej na środku osady. Po chwili zniknęła za drewnianymi wrotami. W porównaniu z innymi zabudowaniami, dom stojący na środku placu liczył aż trzy kondygnacje a na jego skrzydłach dobudowano wieżyczki obserwacyjne. Ze spadzistego dachu powiewał na wietrze sztandar z jakimś herbem po środku.

Strażnicy obchodzili dokładnie wioskę, licząc wszystkie zabudowania. Naliczyli osiem chat, wszystkie położone blisko palisad i tworzące krąg wokół największego z domostw. Z kominów dwóch nie unosił się dym. Za chałupami znajdowały się zbite byle jak składziki na narzędzia oraz spiżarnie, zaś za największym stojącym po środku domu postawiono stodołę i chlewy, skąd dobiegało kwilenie świń.

Maegor sprawdził jedną z chat, która choć była zamieszkała, nikogo w niej nie zastał. Enots przyjrzał się dokładnie stodole, przeszukał wnętrze, lecz nie znalazł nic prócz snopów zgniłej słomy. Wrócili zameldować Selmemu, że nie trafili na żadne podejrzane ślady.

Strażnicy jeszcze raz spojrzeli na stary sztandar powiewający nad dachem. Dopiero gdy słońce przestało ich oślepiać rozpoznali coś co miało przypominać herb. Na tle czarnego zamku spoglądał w ich stronę biały szczur szczerzący czerwone ślepia i jeżący sierść.
Zwiadowcy w końcu ruszyli za staruszką, która uciekła do największej z chałup. Gerord Selmy najpierw zastukał w drzwi, a kiedy nie usłyszał żadnej odpowiedzi, nacisnął na masywną klamkę i uchylił wrota. Skinieniem głowy dał znak reszcie drużyny by poszli za nim.
Weszli do niewielkiej sieni. W głębi zauważyli zakryte futrami zwierząt wejście do kolejnej izby.
Gdy przekroczyli próg ich oczom okazał się niecodzienny widok. Izba przypominała komnatę, i zajmowała większą część najniższego piętra. Na ścianach zawieszono plecione gobeliny oraz broń - miecze, sztylety, topory, buzdygany. Niektóre wyglądały na nowe, niektóre stare i pordzewiałe. Na końcu komnaty, na wielkim rzeźbionym krześle siedział mężczyzna wsparty o podpórki na których wyrzeźbiono szczurze pyski szczerzące kły. W miejsce oczu wetknięto czerwone błyszczące kamienie.
- Nie lękajcie się gospodarzu – odezwał się po chwili odrętwienia dowódca straży – Nazywam się Gerord Selmy a to moi towarzysze z Nocnej Straży.
Selmy wytłumaczył mężczyźnie, że szuka dezerterów. Opisał ich wygląd dodając, że jeden z nich może być ranny. Mężczyzna w końcu wstał z krzesła i wyszedł z cienia.
Jego twarz miała kolor śniegu, podobnie jak długie włosy opadające za ramiona. Czoło miał zupełnie łyse i poorane zmarszczkami, jednak to oczy wzbudzały największą uwagę. Lśniące, czerwone i przypominające ślepia szczura.
- Nie lękam się was bracia, Nocna Straż zawsze jest mile widziana w domu Toma Rattnera. Mój prapradziad służył dawno temu w Nocnym Forcie.
- Twój pradziad? A więc musiał złamać naszą przysięgę– zauważył nie bez złośliwości Selmy co Rattner tylko skwitował uśmiechem.
- Niestety nie widzieliśmy ludzi, których szukacie – odparł gospodarz – Rzadko kiedy mamy tu jakichś gości.
- Nie będziecie mieli więc nic przeciwko jeśli rozejrzymy się po okolicy? – spytał Selmy.
- Tylko pod warunkiem, że przyjmiecie moją gościnę. Wyglądacie na zmęczonych, przyda wam się dobre jadło i odpoczynek. Niech twoi ludzie rozejrzą się po wiosce a ty szlachetny Gerordzie zasiądź przy mym stole.
Selmy namyślał się przez chwilę. Po chwili odwrócił się do strażników i zwrócił do Howlada Crey, Qepila, Elyota i bliźniaków.
- Zacznijcie sprawdzać resztą chat. Snow i Enots zostaną tu ze mną –
Strażnicy przytaknęli i wyszli zostawiając dowódcę z Maegorem i Duresem. Tymczasem Rattner zaklaskał w dłonie a po chwili w bocznych drzwiach pojawiła się kobieta, którą widzieli przy studni. Za nią weszła młoda dziewczyna. Dziewka mogła być młodszą wersją staruszki, gdyby nie biała skóra i włosy tej samej barwy. Podobnie jak Tom Rattner jej oczy przypominały czerwone ślepia zwierzęcia. Kobiety nie odzywając się podeszły i nakryły stół obrusem.
Strażnicy zasiedli na ławie a chwilę później kobiety wróciły przynosząc beczkę wina oraz puchary. Tom rozlał trunek, po czym uniósł kielich w dłoń i wzniósł toast.
- Za Nocną Straż -

*NOCNY FORT
Marc Cave przeszedł przez dziedziniec rozglądając się za Raymondem Belly. W pewnym momencie usłyszał za plecami znajomy głos.
- Szukasz kogoś Cave? –
Marc odwrócił się. Raymond stał za nim i znów posyłał ten swój bezczelny uśmieszek.
- Nie odpuścisz sobie, prawda bracie? Chcesz wiedzieć co się stało z załadunkiem? Powiem ci, ale pod jednym warunkiem.
Raymond wysunął dłoń po czym otworzył ją pokazując Marcowi trzy drewniane kości do gry.
- Lubisz hazard? – zapytał po czym zamknął dłoń – Jeśli uda ci się ze mną wygrać powiem ci wszystko co chcesz wiedzieć. Ale jeśli przegrasz, zostawisz mnie w spokoju i już o nic pytać nie będziesz. A Selmemu powiesz, że jestem bez winy.
Raymund nie czekając na odpowiedź znów otworzył dłoń, kości jednak zniknęły by pojawić się w drugiej ręce.
- To jak Cave? Przyjmujesz wyzwanie, czy załatwimy to w inny sposób? Bo widzisz, możesz mnie straszyć, bić i torturować, ale i tak niczego się nie dowiesz.

Petrick zacisnął swoje olbrzymie łapska na szyi Ooa. Architekt postanowił przechytrzyć napastnika i odwrócić jego uwagę szukając luźnej cegły, którą mógłby uderzyć. Szlochając i przepraszając siłacza macał ścianę i w końcu udało mu się wyczuć obluzowaną część poniszczonej ściany.
Wysunął cegłę z wyrwy muru w chwili gdy Petrick puścił go a następnie zamachnął i wymierzył potężny siarczysty policzek. Ooa runął do tyłu, oszołomiony ciosem, który niemal pozbawił go przytomności. Padł plecami na ziemię, wciąż jednak trzymał w ręku cegłę przeznaczoną do obrony.
- Nie jestem tym głupim osiłkiem! – wrzasnął Petrick – A ty zaraz skończysz tak samo jak moja lalka!
Karstark znów ruszył na Ooa, tym razem ponosząc pochodnię z ziemi. Za plecami usłyszał krzyk Awarta. Młody strażnik obserwował całe zdarzenie zza pleców Petricka. W ręku trzymał łopatę i wyglądał na zdezorientowanego całą sytuacją. Sam nie wiedział jak ma zareagować. Z jednej strony Ooa należało się solidne lanie a dominacja olbrzyma wydawała mu się wręcz sadystycznie przyjemna, z drugiej Petrick nie wyglądał na kogoś kto chce jedynie dać nauczkę i wybić parę zębów.
- Nie wtrącaj się! – krzyknął Karstark swoim głosem a jednak pozbawionym charakterystycznego seplenienia przygłupa. Uniósł pochodnie i znów odwrócił w kierunku architekta.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

Nie czekając na to aż ten kretyn zdecyduje się co ze mną zrobić - muszę podjąć działanie. Choć leżę na ziemi wciąż myślę racjonalnie, w jednej ręce trzymam fragment muru a drugą dyskretnie grzebię w swoim plecaczku - w poszukiwaniu cyrkla - jak tylko go znajdę zamierzam wbić mu szpikulec wprost w tętnice udową - co jak co, ale pozycję do zadania tego ciosu mam przednią.
Równie dobrze można było by kopnąć go w genitalia,a gdy tylko się pochyli chcąc dać upust bólowi przyłożę mu cegłą prosto w skroń. Myślę też nad tym by szybko powstać parując pochodnie wprost na niego i wykorzystując zamieszanie postarać się zadać przeciwnikowi jak najdotkliwsze obrażenia, warunków by uciekać nie ma.... Jedno jest pewne - jeden z nas nie wyjdzie stąd żywy. W tak dramatycznej chwili nie zamierzam kalkulować, jestem gotów podjąć największe ryzyko bez względu na konsekwencję. Chociaż jestem inteligentem, drzemią we mnie pradawne instynkty i korzenie mych wojowniczych przodków. Na siedmiu ! Niech się dzieję co chce !
- Awart ! Pomóż mi ! Zabierz tego kretyna ! - Zwracam się do Awarta tylko po to by sprowokować dyskusję między nim a Karstarkiem, nie zamierzam nikogo prosić o łaskę. Na oko sytuacja między nimi wydaję się w tym momencie dosyć napięta. W między czasie, koniuszkami palców wymacuję wspomniany cyrkiel.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

HOWLAND CRAY

- Nie podobają mi się ci ludzie. Pewnie ukrywają dezerterów, założę się, że Selmy, Snow i Enots nie wyjdą stamtąd żywi. - powiedziałem i zacząłem przeszukiwać resztę wioski.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

DURES ENOTS

Gdy otrzymałem kielich nie wiedziałem co mam robić. Czy to możliwe że ten niby-lord chciał nas otruć?
Jego dom wyglądał nieco dziwnie i skąd on się tu w ogóle wziął. Popatrzyłem znacząco na Snowa, a
potem na wino. Następnie szturchnąłem Selmego i dałem mu wzrokowo do zrozumienia, że to może być
trucizna. Uprzejmość nakazywała pić, ale miałem dziwne przeczucie. Miałem gdzieś postanowiłem zaczekać
co zrobią inni.

ocenił(a) serial na 9
Obelix_filmweb

Gdy słyszę tak idiotyczną, bezczelną propozycję, to aż nóż otwiera mi się w kieszeni. Nie daję tego jednak po sobie poznać i szybko zastanawiam się co dalej zrobić. Ostatecznie dochodzę do wniosku, że mogę spróbować. Jeśli wygram, to może się czegoś dowiem. Jeśli nie wygram, to tym gorzej dla Belly'ego. Nikogo w pobliżu nie ma, nikt nas nie zobaczy, a on jak zwykle nie ma broni. Przetnę mu tętnicę szyjną i jeśli sam mi nie odda w samoobronie, to rozetnę sobie wargę i uderzę się sam - upozoruję że to on mnie mocno uderzył, a ja instynktownie broniłem się wyciągając miecz i niefortunnie zadając mu śmiertelną ranę. Nie zdąży nic powiedzieć, bo w kilkanaście sekund straci przytomność z powodu utraty krwi. Wtedy pobiegnę po pomoc i udam żal z powodu pechowej śmierci. Powiem też wszystkim prawdziwą historię problemów z zaopatrzeniem i jego podejrzliwych krętactw, więc wszyscy powinni mi uwierzyć. Jedynie Ooa zdaje się być bardzo bystrym facetem, ale nie ma go przecież w pobliżu, zdaje się, ze jest zajęty swoimi sprawami. Im później się dowie, tym lepiej wejdę w rolę, więc po jakimś czasie na pewno się nie zdradzę.
Czuję, ze następnych kilka chwil będzie bardzo ważnych, ale jakoś się nie denerwuję. Wiem co mam zrobić i zrobię to dla dobra całej wyprawy.
- Dobrze - mówię ze spokojnym uśmiechem - Zagrajmy.
Szykując się do gry, niepostrzeżenie poprawiam u pasa miecz, wiedząc, że jeśli nie uda mi się wygrać w kości, to będzie mi bardzo potrzebny.

killer83_2

AWART
Mam już po dziurki w nosie tych gierek. Najpierw jeden, potem drugi. Ale nie mogę im pozwolić się pozabijać.
Jeszcze nie. Spróbuję błyskawicznie się prześlizgnąć obok Petrica, aby jednym ruchem łopaty pozbawić Ooę przytomności, a następnie zasłaniając go zapytam olbrzyma, co naprawdę jest grane. Zaznaczę, że jestem po jego stronie, ale niech przynajmniej mi nie mydli oczu. Niech też wyjaśni, dlaczego mnie zostawił i poszedł sam, bez słowa. Jakby to dziwnie nie brzmiało, ale czuję się zdradzony. Mimo krótkiego czasu przywiązałem się do niego i sądziłem, że, przynajmniej w tym przypadku, nasza relacja jest prosta, a jego serce szczere, co mnie właśnie w nim ujęło. Zapomniałem najwyraźniej, że przecież od tamtego strasznego dnia wszystko się w moim życiu albo komplikuje albo pieprzy. Nie mam pojęcia, czy przypomnienie o złożonej przysiędze czy też stwierdzenie prozaicznego faktu, że potrzebujemy Ooy do doprowadzenia zamku do stanu używalności, przemówi do Petrica, ale muszę zaryzykować. O tym, że potrzebuję jeszcze z tą gnidą pogadać, nie wspomnę, przekonany, że to z pewnością nie obchodzi mojego niedoszłego przyjaciela.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

W zamku mojego ojca było mnóstwo szczurów. Zawsze je lubiłem, ale to miejsce i gospodarz przyprawiają mnie o dreszcze. Od początku wietrzę podstęp, pozostali chyba też. Widząc minę, jaką Enots robi do Selmy'ego, utwierdzam się w przekonaniu, że wino może być zatrute. Nie wiem wprawdzie, po co ten szczurzy lord miałby chcieć nas otruć, ale ostrożność nie zawadzi. Może on jednak ukrywa dezerterów? Bezinteresowna pomoc jest zawsze podejrzana. Może wcale nie chce nas zabić, tylko zażądać jakiejś nietypowej zapłaty. Podejrzliwie wącham wino i z grzeczności udaję, że piję, jednocześnie zerkając porozumiewawczo na pozostałych.

ocenił(a) serial na 9
pani_sroka

OSADA

Strażnicy wychodząc z domu Toma Rattnera postanowili się rozdzielić. Howland Cray i Qepil ruszyli w stronę najbliżej stojącej chaty, zaś Elyot i bliźniaki uznali, że warto by było sprawdzić chlewy i opuszczone chaty.

Drzwi do chałupy były otwarte. Howland Crey i Qepil będąc cały czas w gotowości bojowej weszli do środka. W izbie było ciepło i przytulnie, w piecu jarzył się ogień a izba wydawała się schludna i wysprzątana. Z sufitu zwisały suszone grzyby, natki leśnych ziół i przypraw. W garze na pokrywie bulgotała aromatyczna zupa.
Cray wszedł w głąb izby. Z boku wyłapał jakiś hałas a gdy odwrócił się zauważył dwójkę dzieci przytulonych do siebie w kącie. Chłopiec miał nie więcej jak dziesięć lat. Głowę porastała mu bujna czarna czupryna, ciemne oczy wpatrywały ze strachem i napięciem w intruza. Na kolanach trzymał dziewczynkę. Nie miała więcej jak trzy latka. To co zwróciło uwagę strażnika to twarz i włosy dziecka. Jej skóra miała barwę najbielszego śniegu, podobnie jak kręcone włoski na głowie. Najgorsze jednak były oczy. Małe, czerwone, przypominające ślepia szczura. To była albinoska, tak jak ten starzec, którego spotkali w komnacie.
- Nie zabijajcie nas! – odezwał się przerażony chłopak z czarną czupryną – Bierzcie co chcecie ale nas nie zabijajcie!
Qepil postanowił się upewnić, czy w chacie jest ktoś jeszcze. Sprawdził izbę, gdzie znajdowało się cztery wyłożone słomą i skórami łóżka. Tymczasem chłopak kontynuował lament zwracając do Howlanda.
- Błagamy o litość dobry rycerzu! –
Dzieci wydawały się porządnie przestraszone, a odpowiednio postawione pytania powinny im rozwiązać języki.

Elyot ruszył w kierunku chlewów, uznając, że to dobra kryjówka dla dezerterów. Bliźniacy postanowili się odłączyć i weszli do chaty, z której nie unosił się dym z komina. Elyot dzierżąc w ręku włócznię, obszedł budynek po czym spojrzał przez szpary desek a następnie uchylił drzwi. W nozdrza uderzył go obrzydliwy zapach świńskich odchodów. Wieprze zamknięte były w drewnianych zagrodach zbitych byle jak ze starych desek. Pomieszczenie wypełniał nieprzyjemny odgłos chrumkania i kwilenia. Strażnik ostrożnie przystąpił przez próg po czym ruszył przed siebie gotowy w każdej chwili użyć broni. Większa część chlewu była ogarnięta ciemnościami, światło padało jedynie przez wąskie szczeliny w ścianach. Elyot ruszył wąskim przejściem usypanym słomą. W pewnym momencie coś przebiegło w ciemności między dwiema znajdującymi się na samym końcu chlewu zagrodami.

Gerord Selmy trzymał w ręku puchar wina i spoglądał kątem oka na swoich kompanów. On też musiał mieć złe przeczucia, bo kiedy Rattner wzniósł toast za Nocną Straż, ten odstawił puchar na stół nie upijając nawet małego łyczka. Tom przelał przez gardło całą zawartość naczynia, po czym przetarł rękawem mokrą brodę, po której spłynęło kilka kropel trunku. Spojrzał zdziwiony na strażników.
- A wy nie wzniesiecie toastu panowie? Zaraz? A może wy myślicie, że to wino wam zaszkodzi?
Żaden z Czarnych Braci nie odpowiedział.
- Jesteście w domu Toma Rattnera. Tak jak i w całym Westeros obowiązuje tu prawo gościnności. Nie myślicie chyba, że mógłbym…
Tu białowłosy przerwał po czym znów sięgnął po beczułkę i rozlał wino do swojego pucharu. Selmy w końcu nie wytrzymał i się odezwał.
- Znam się na heraldyce gospodarzu. Może nie jestem tak biegły jak maestrzy, ale pewien jestem, że w Siedmiu Królestwach żaden ród nie posługuje się herbem białego szczura. A wy nie jesteście żadnym lordem ani szlachcicem, więc zastanawia mnie wasza zuchwałość.
- A kto zabroni staremu człowiekowi, mieszkającemu na końcu świata wywieszać własne sztandary? Czy komuś robię tym krzywdę panie Selmy? Zresztą, mój rodowy herb jest starszy nawet od twojego, powstał tysiące lat temu. Tylko wilkor Starków z Winerfell, może równać się z moim.
- Za tą bezczelność mógłbyś stracić język Rattner – skwitował Selmy – Albo głowę gdyby twoje słowa doszły do uszu lorda Starka.
Nie czekając na odpowiedź Toma, Gerord zwrócił się do Enotsa i Snow.
- Sprawdźcie resztę domu bracia, ja sobie tu zostanę i dotrzymam towarzystwa naszemu gospodarzowi.
Wymownie złapał za rękojeść miecza, dając strażnikom znak, żeby w razie czego byli gotowi do konfrontacji. Maegor i Dures wstali od stołu po czym ruszyli w stronę bocznych drzwi.
Gdy weszli do kolejnej izby, okazało się, że znajduje się tam kuchnia. Stara kobieta uwijała się podkładając szczapy drewna do pieca. Z kuchni na wyższe piętro prowadziły kręte drewniane schody a pod schodami znajdowały się małe, wąskie drzwi mogące być wejściem do piwnicy. W pewnym momencie drzwiczki otworzyły się a ze środka weszła białowłosa dziewczyna, która w ręku trzymała przykryty pokrywą garnek. Widząc Enotsa i Snow stanęła jak wryta, niemal wypuszczając gar z dłoni.

NOCNY FORT

Raymond Belly położył przed Markiem trzy drewniane kości.
- Ty pierwszy – odparł a uśmiech wciąż nie schodził mu z twarzy, choć oczy pozostawały czujne i uważne.
Cave chwycił kości w garść po czym poturlał nimi po ziemi. Na dwóch pierwszych wypadły trzy oczka, na ostatniej zaś jedynka.
Belly zagwizdał przeciągle podsumowując wyniki.
- Siedem, szczęśliwa liczba, widać Cave, że Bogowie mają cię w opiece – zadrwił po czym pozbierał kości i chwycił je w dłoń tak, że na chwilę Marc stracił je z oczu.
- Zanim rzucę, zadam ci jednak pytanie i liczę, że na nie odpowiesz. Czy to Robin zgłosił problemy z zaopatrzeniem?
Mark milczał, a Belly kiwnął tylko głową.
- Tak, to z pewnością był on. Wiesz za co trafił na Mur? Był złodziejem. Kradł stare księgi w Cytadeli i próbował sprzedawać pasjonatom takim jak brat lorda Tywina albo ten dziwak Rodrik Harlaw z Ten Towers. Życie mnie nauczyło jednego Marc. Kłamca zawsze pozostanie kłamcą a złodziej złodziejem. Zazwyczaj bywa też tak, że kłamca jest złodziejem, a złodziej kłamcą. Oh, widzę, że się niecierpliwisz więc, dobrze rozstrzygnijmy w końcu uczciwie nasz spór.
Raymond otworzył dłoń, chuchnął na szczęście, po czym rozrzucił niedbale kości po ziemi. Na pierwszej wypadła szóstka, na drugiej trójka, na trzeciej kolejna szóstka.
Belly spojrzał na Marca rozkładając ręce w geście bezradności.
- Los zadecydował za nas Cave. Jeśli jesteś honorowym człowiekiem dasz mi teraz spokój i przestaniesz zadawać pytania.
W chwili gdy Marc sięgał po rękojeść miecza Belly zaczął wrzeszczeć na całe gardło wzywając pomocy. Musiał wcześniej zauważyć jak Marc poprawia odruchowo miecz przy pasie i przewidzieć jego ruch. Szybko odbiegł do tyłu po zasięg rąk strażnika i dalej wydzierał się na całe gardło.
Nim Marc zdążył cokolwiek zrobić, usłyszał za plecami czyjeś kroki. Z obozu nadbiegali Alan Frey i Myron Rogostopy.
- Co się dzieje, czego się drzesz Belly!? – warknął Frey trzymając w jednym ręku łuk a w drugim strzałę. Rogostopy stanął za Alanem dzierżąc w łapsku topór.
- Chciał mnie zabić! – zaczął skomleć w komediancki sposób Belly pokazując na Marca – Graliśmy w kości o jego ocieplany hełm. Udało mi się go uczciwie wygrać ale on zarzucił mi oszustwo i wyciągnął miecz!
Na dowód że mówi prawdę Belly wskazał na kości, rozrzucone po ziemi. Frey spojrzał na Marca, który wciąż w ręku wciąż trzymał broń. Uniósł łuk, włożył strzałę w cięciwę i wycelował.
- To prawda Cave? Próbowałeś go zabić? -

Ooa próbując kolejny raz odwrócić uwagę Petricka krzyknął na Awarta by ten próbował mu pomóc odciągnąć napastnika. Jednocześnie wymacał cyrkiel, gotowy w każdej chwili zaatakować gdy tylko przygłup straci go na chwilę z oczu. Awart ruszył z łopatą, próbując przecisnąć się między ścianą a Petrickiem. Był niezwykłe szybki i zwinny więc Karstark nie zdążył nawet zauważyć jak ten przemyka koło niego. Ku zaskoczeniu Ooa, Awart przymierzył łopatą, trafiając architekta prosto w czoło. Cudzoziemiec był zwinny, lecz nie na tyle szybki by uniknąć ciosu. Zamroczyło go to, jednak nie pozbawiło przytomności. Niestety wypuścił z ręki cyrkiel, który zniknął na dnie plecaka. Awart odwrócił się do Petrika, którego dzieliło od niego zaledwie dwa kroki.
- Zejdź mi z drogi strażniku! – ryknął Petrick – Trzeba spalić zdrajcę!
Awart próbował spokojnym głosem ostudzić morderczy zapał olbrzyma. Przypomniał mu o przysiędze Nocnej Straży i napomniał, że Ooa jest potrzebny drużynie do naprawy zamku. Petrick przez chwilę słuchał Awarta nie odzywając się. Nagle zaczął głośno szlochać.
- On wcale wam nie chce pomóc! Obserwowałam go gdy chodził po zamku! Znalazł runy na ścianie ale nikomu o tym nie powiedział. A potem spalił moje rzeczy!
Nim Awart zdążył odpowiedzieć, Petrick ruszył na niego i wyciągnął swoją wielką łapę, próbując chwycić budowniczego i odepchnąć na bok.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

Co za łajza z tego Awarta... po raz kolejny nie dość że znowu wszystko spieprzył to jeszcze przeszkadza. Zakochał się w tym kretynie czy co ? Jak widać jego "kochaś" nie odwzajemnia jego uczuć i również na niego porywa się z łapami. Mimo że leże znokautowany, z rozciętym od łopaty czołem i wielkim sińcem, muszę się szybko pozbierać. Nic nie wychodzi po mojej myśli, zamiast wykonywać zadanie muszę użerać się z tą nieszczęsną dwójką idiotów. Ach trzeba było nie tuszować obecności dzikich w zamku i tak wszystko na nic. No dobra, ale to nie czas żeby się nad sobą użalać.
Mogę tak poleżeć przez chwilę, udając nieprzytomnego, poczekać na rozstrzygniecie pojedynku, po czym zwycięzcy rozłupać czaszkę kamieniem który wciąż dzierżę w ręku lub wbić cyrkiel (który leży nieopodal) któremuś z nich prosto w szyję. Jeżeli walka w przeciągu chwili nie przyniesie rozstrzygnięcia poderwę się, wybiegnę z korytarza i zaalarmuję pozostałych strażników, przy okazji chwycę za swój miecz i tarczę z którymi czuję się pewnie. Lepiej dla Awarta byłoby gdyby się nie wtrącał lub pomógł mi i odciągnął ode mnie Karstarka, przez to co zrobił nie mogę mu już ufać. Teraz obaj zapłacą za to życiem, bez względu na to który z nich wygra. Jestem pewny że dowódca za zlekceważenie rozkazów i próbę zabójstwa przełożonego odpłaci im żelazem.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

DURES ENOTS

Prawie nie zwróciłem uwagi na dziewczynkę, tylko rozglądałem się po ścianach tego budynku. Nie wiedziałem dokładnie o co chodzi między Selmym, a Rattnerem. To jednak nasz gospodarz był o wiele bardziej podejrzany.
No cóż co ten dziadek może nam zrobić.

killer83_2

AWART
Jedyne, co mogę zrobić, to szybki unik, nie jestem w stanie fizycznie bez walki zatrzymać Karstarka, a przytomności jednym uderzeniem go przecież nie pozbawię. Nadal wciąż więc próbuję mówiąc w miarę spokojnym tonem (mimo że serce szybko mi bije), choć zauważalnie szybciej niż poprzednio wypowiadam słowa:
- Petric, wiem, że robił niefajne rzeczy i jestem po twojej stronie, ale to nie nasza rola wymierzać taką karę, nawet jeżeli byłby zdrajcą. Wystarczająco mu daliśmy nauczkę, poczekajmy aż odzyska przytomność i zapytajmy, dlaczego nam nie pomaga. Zabierz mu lepiej ten kamień i podaj ten plecak, zobaczymy co tam ukrywa.
Kupiłem Ooi parę chwil życia, ale czy da to coś więcej, nie mam pojęcia. Olbrzym wygląda na wściekłego i zdeterminowanego, a cudzoziemiec tak po prawdzie sam jest sobie winien, bardziej współczuję Petricowi utraty lalki niż Ooi teraz, nie wiem, co on sobie myślał, robiąc tamto wszystko na naszych oczach, kompletnie nie licząc się z uczuciami takiego chłopaka, a mnie traktując równie niepoważnie niszcząc takie znalezisko z nastawieniem, że nie należą mi się żadne słowa wyjaśnienia. Mam nikłą, ale zawsze, nadzieję, że jeszcze uda mi się je usłyszeć.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Ta dziewczyna musiała się nieźle przestraszyć na nasz widok. Czyżby w piwnicy byli dezerterzy? To prawdopodobne. Odpycham ją, bo blokuje przejście. Za drzwiami zieje ciemność, a my nie mamy światła.
- Przynieś pochodnię - mówię do dziewki i zamykam drzwi. Postoimy pod nimi z Enotsem, dopóki ona nie wróci.

ocenił(a) serial na 9
killer83_2

MARC CAVE

Przeklinam w myślach, że nie zadziałałem wystarczająco szybko i dałem temu draniowi czas na ucieczkę.
Podnoszę do góry wolną, lewą dłoń i próbuję uspokoić nią strażników. Prawa jednak wciąż dzierży miecz.
- Stójcie. Nie, nie chciałem go zabić. Próbuję wyciągnąć od niego zeznania, bo nie wiem czy wiecie, to właśnie ten łajdak pozbawił nas części zapasów i skazał wszystkich na głód i chłód. - mówię szybko, przy okazji pilnując czy Belly nigdzie nie ucieka. Na szczęście zdaje się być zbyt pewnym siebie, żeby zrozumieć, że moje szczere wyznania mogą go pogrążyć.
- Już od jakiegoś czasu próbowałem go zmusić do wytłumaczeń, a on jawnie coś kręci - kontynuuję. - Robię to oczywiście z rozkazu Selmy'ego. Wiem, że to Stone jest jego oficjalnym następcą, ale to właśnie ja miałem się zająć nieoficjalnym śledztwem. Ten dupek coś ukrywa, śmieje nam się wszystkim w twarz i pewnie nadal kombinuje jak uniemożliwić nam wykonanie zadania. Nie wiem jak to jest na Murze, ale na dworze w Królewskiej Przystani, jeśli ktoś nie potrafił dobrze wytłumaczyć się z działań przypominających zdradę, to szybko tracił głowę. A Belly nie ma nic na własną obronę.

Celuję mieczem w pierś oddalonego o kilkanaście kroków Bally'ego.
- Pomóżcie mi go zaaresztować. W imieniu Selmy'ego i naszego Lorda Dowódcy. Tutaj nie ma miejsca dla zdrajców!

ocenił(a) serial na 9
SarkazM

OSADA

Gdy Maegor rozkazał dziewczynie przynieść pochodnie ta wyglądała jakby nie zrozumiała co do niej powiedział. Patrzyła na niego swoimi czerwonymi ślepiami, pełnymi strachu i obawy.
Nim Maegor zdążył powtórzyć rozkaz, staruszka uwijająca się przy piecu poprosiła strażników by zaczekali po czym ruszyła krętymi schodami na górę a po chwili wróciła z pochodnią. Maegor odpalił ją od żarzących się w piecu szczap drewna. Strażnicy podeszli pod drzwiczki, Snow uniósł pochodnie oświetlając ciemność. Piwnica była wykopana co najmniej kilkanaście metrów pod ziemią. Z wewnątrz bił nieprzyjemny chłód, przypominający trochę zimno Muru. Na dół prowadziły wykopane z ziemi i usypane kamykami schody.
Strażnicy zaczęli schodzić na dół, starając się ostrożnie stąpać po stromych stopniach. Dziewczynka stała w progu drzwi odprowadzając ich wzrokiem. W końcu Dures i Enots stanęli na zimnej, pokrytej szronem ziemi. Gdy oświetlili pomieszczenie, okazało się, że to jakaś spiżarnia a zarazem chłodnia. Z łańcuchów zwisały płaty mięsa i zwierzęcych skór. W pewnym momencie Czarni Bracia usłyszeli dźwięk przypominający stłumiony skowyt.
Ruszyli w kierunku hałasu. Pod ścianą, na ziemi leżał Dearon Watersteel. Z rozciętej głowy sączyła mu się krew, która zalewała mu czoło i policzek. Mężczyzna był skrępowany powrozem a w usta włożony miał knebel.
Nim strażnicy zdołali cokolwiek zrobić usłyszeli jak drzwi na górze zamykają się z trzaskiem a następnie ktoś podsuwa pod nie coś ciężkiego by je zablokować.

NOCNY FORT

Frey wysłuchał tłumaczeń Reymonda i Marka, wyglądał jednak na mocno zdezorientowanego. Kazał popędzić Myronowi po Howlanda Stone, który robił właśnie obchód po okolicy. Chwilę później Howland zjawił się i wysłuchał opowieści Alana. Spojrzał swoim gniewnym wzrokiem na zarządców.
- I co ja teraz mam z wami zrobić byście się nie pozabijali? –
- Lepiej ich zamknijmy gdzieś i poczekajmy aż wróci Selmy – zaproponował Alan – Niech on zdecyduje, który mówi prawdę.
Howland przyznał strażnikowi rację po czym zwrócił do Bellego i Cave’a.
- Pójdziecie z nami dobrowolnie, czy mam was zakuć w łańcuchy?
Jako, że Frey w ręku wciąż trzymał łuk a Myron huśtał w ręku swój topór, żaden zarządców nie protestował.
Frey przypomniał sobie, że znalazł dziś rano podziemne kondygnacje, które mogły być kiedyś lochami. Howland poprosił Myrona by przeszukał rzeczy na wozie i znaleźć dwie kłódki, o czym razem z Alanem odprowadzili więźniów do zamku. Po drodze Belly nie przestawał zawodzić , trząść się i lamentować. Komedianckie sztuczki nie robiły jednak na jego braciach wrażenia.
Gdy weszli do podziemnego korytarza Stone pociągnął nosem.
- Czujecie ten swąd spalenizny? Ktoś tu niedawno coś palił.
Strażnik zauważył porozrzucaną kupkę popiołu. Frey przypomniał sobie, że wczoraj po tej części zamku kręcił się Awart i przygłup Karstark, więc może oni będą wiedzieli co tu się stało. Oświetlając drogę pochodniami ruszyli w głąb korytarza. Wejście blokowała stara pordzewiała krata, która była jednak otwarta. W lochach panował niemiłosierny chłód bijący zarówno od ziemi jak i zimnych, wilgotnych ścian zamku. Jeńcy zostali doprowadzeni do cel, zbudowanych naprzeciwko siebie, tak, że więźniowie bez problemu mogli oglądać się i rozmawiać przez kraty. Stone kazał więźniom oddać broń i przedmioty, które posiadali przy sobie, pozwolił jednak Markowi zachować jego ocieplany hełm. Obiecał, że później przyśle kogoś z ciepłymi kocami i prowiantem. Gdy zjawił się Myron, jeńcy zostali umieszczeni w celach, Stone zamknął za nimi kratowane drzwi po czym założył masywne stalowe kłódki przyniesione przez Rogostopego.
- Przykro mi bracia, że tak się to skończyło – odparł zwiadowca – Mam nadzieję, że Selmy będzie dla was bardziej łaskawy.
Strażnicy wyszli z celi, zostawiając Marca i Howlanda samych.
- I co teraz Cave?! – syknął wściekle Belly w stronę współwięźnia – Przez ciebie obaj stracimy głowy! Musimy to jakoś odkręcić i się stąd wydostać! Masz jakiś pomysł?

Oaa udawał nieprzytomnego i nie ruszał się gdy Awart osłaniał go własnym ciałem przed kolejnym szaleńczym atakiem olbrzyma. Znów udało mu się wymacać cyrkiel. W tym samym czasie Awart próbował znów przemówić Petrikowi do rozsądku, ten jednak wyraźnie poirytowany brutalnie odepchnął go od siebie, tak, że chłopak poleciał na ścianę i odbił od niej tracąc na chwilę oddech w piersiach.
Karstark stanął nad Ooa i zamachnął pochodnią, próbując zająć ogniem ubranie architekta.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

Cóż mam nadzieje że Awart nie będzie już przeszkadzał, naprawdę chciałbym żeby nie wtrącał się w ten pojedynek bodący w moją godność.
Naprawdę ta cała "schadzka" trwa już nazbyt długo. Kątem oka widzę jak Karstark próbuję zapalić moje szaty, chcąc mnie spalić żywcem.
Na jego nieszczęście fragment ubrania pod który nieudolnie próbuje podłożyć ogień jest akurat skórzany. Zadania nie ułatwia mu również wilgotna posadzka, o którą ociera pochodnie po wielokroć.
Koniec już tego dobrego... Zamierzam bezzwłocznie oszołomić osiłka przy wykorzystaniu cegły którą trzymam w ręku, jest tak skupiony na podpalaniu mnie że w tym momencie nie interesuje go nic innego. Misję ułatwi mi jego obecnie przygarbiona postawa, przy której z łatwością trafię w jego skroń. Chwilę później zamierzam się poderwać i zacznę go dźgać cyrklem w okolice szyj i serca. Jeżeli siedmiu pozwoli, uda mi się go powalić, jeżeli nie zyskam czas by wybiec z korytarza i zaalarmować strażników. Przez chwilę zrobiło mi się żal Awarta. Jest taki młody i naiwny, chce zmieniać świat na lepsze. Cóż kiedyś też taki byłem... Być może uda mi się go zwerbować do powierzonego mi zadania. Taki idealista jak on nie powinien się sprzeciwiać woli samego Króla. Współczucia wobec Karstarka nie odczuwam, widać że ten dureń ma objawy maniakalne i coś w rodzaju rozdwojonej świadomości...
Nie czas jednak na to. W przeciągu 2-3 sekund będę gotów, aby zaryzykować.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

HOWLAND CRAY

Przypominam sobie opowieści o szczurzym kucharzu i jego dzieciach. W tej osadzie wszyscy wyglądają podobnie. Zdobywam się jednak na zadanie pytania.

- Czy widzieliście w tej okolicy dwóch wędrowców? Wyglądali podobnie jak my, a jeden z nich krwawił. Czy przebywają jeszcze w wiosce? Czy udzieliliście im pomocy?

Jeśli odpowiedzią będzie "nie", nie uwierzę i zagrożę sztyletem ponownie zadając pytanie.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

No genialnie. Wygląda na to, że jesteśmy tu uwięzieni z tym dezerterem. Słyszę, jak ktoś zastawia drzwi, raczej tamtędy się nie wydostaniemy.
- Gdzie my mieliśmy głowy, do jasnej cholery, że daliśmy się tak głupio załatwić?! - pytam Enotsa z wściekłością.
Rozglądam się po pomieszczeniu. Przechodzę wzdłuż ściany, ale nie mogę przestać spoglądać na drzwi. Może ktoś tam teraz siedzi i śmieje się z naszej naiwności. Szron trzeszczy mi pod nogami. Od początku wiedziałem, że coś tu jest nie tak. A mimo tego dałem się tu zamknąć jak ostatni idiota! W tej piwnicy jest cholernie zimno, ale przynajmniej jest dosyć duża. Strop też ma dosyć wysoki. Biorę głębokich wdech, żeby się uspokoić. Potem kolejny. Spokojnie. Jak już stąd wyjdziemy, zdrajca zapłaci za wszystko.
- Trzeba przeszukać dokładnie to pomieszczenie - mówię - I sprawdzić, czy nie ma tu ukrytego wyjścia albo jeszcze jednego pieprzonego dezertera. Ale najpierw pogadamy sobie z tym tutaj - przyklękam i zdejmuję Waterseelowi knebel. - Oby powiedział nam coś ciekawego.

killer83_2

AWART
No nic, najwyraźniej Petric jest zbyt rozemocjonowany, żeby cokolwiek z tego, co mówię, do niego doszło. Szkoda, ale cóż poradzę. Wygląda na to, że ma wszystko pod kontrolą. Wzruszam ramionami i postanawiam wrócić na porzucone stanowisko dzisiejszej pracy.

ocenił(a) serial na 9
killer83_2

MARC CAVE

Jestem zły, bo nie sądziłem że Stone okaże się aż tak nieufny i tchórzliwy. Trudno, stało się. Na szczęście mam niezłe kontakty z Selmym i faktycznie działałem w jego imieniu, więc gdy ten wróci, to wszystko się wyjaśni. Nie podoba mi się to całe siedzenie w lochu, ale przynajmniej nie muszę zasuwać na budowie, a czas będzie grał na moją korzyść.

Uśmiecham się spokojnie, bo wiem, że mimo wszystko zdobyłem nad Bellym sporą przewagę.
- Wykonywałem tylko rozkazy Selmy'ego. Sam mnie w to wkopałeś, ale gdy on wróci, to z pewnością bardziej uwierzy mi. Tobie przecież nie ufa, do tego mamy dowody, Może lepiej w takim razie wyśpiewasz mi wszystko, co się tu do ku**y wyprawia? Jak będziesz wystarczająco przekonujący, to może nawet uda mi się przekonać go, ze nie powinien cię ścinać.

Odsuwam się nieco od krat, siadam w kącie i prostuję nogi.
- Tylko lepiej się pospiesz z decyzją. On może wrócić nawet jeszcze dzisiaj...

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

DURES ENOTS

- No to jesteśmy w du*ie- Powiedziałem- Raczej tu niema żadnego innego wyjścia, bo po co miałby ktoś
zamykać tamte drzwi skoro moglibyśmy uciec innym wyjściem.- Popatrzyłem na dezertera- A jego przesłuchaj. Może powie coś ważnego.- Podszedłem do drzwi i je obejrzałem. Zauważyłem że są dość liche, więc powiedziałem- Gdy już przesłuchasz tego skur***yna to rozwalę te drzwi moim toporem.-

ocenił(a) serial na 9
Obelix_filmweb

OSADA

Podczas gdy Qepil jedynie stał i milczał, Howland Cray wziął sprawy w swoje ręce i zaczął wypytywać dzieci o dezerterów. Na każde jego pytanie dziesięciolatek kręcił głową zaprzeczając, więc Cray postanowił w końcu przestać bawić w uprzejmości. Wydobył zza pasa nóż i podszedł bliżej demonstrując dzieciom błyszczące ostrze. Białowłosa dziewczynka jeszcze mocnej wtuliła się w ramiona brata. Cray znów zaczął zadawać te same pytania. Chłopiec zaczął płakać.
- Nie zabijaj nas panie! Macie racje, ludzie, których szukacie ukryli się w wiosce! Groźbami zmusili by ich schować! Jeden z nich próbował skrzywdzić moją siostrę! Jeśli nas oszczędzisz pokażę wam gdzie go trzymamy!
Chłopiec wstał prosząc siostrę by została w chałupie. Obserwowany przez strażników ruszył w stronę drzwi i wyszedł na zewnątrz.

Enots uznając, że z piwnicy nie ma innego przejścia ruszył schodami na górę. Jedynym sensownym rozwiązaniem było rozwalenie drzwi toporem. Strażnik postanowił poczekać aż Snow przesłucha dezertera a potem użyje topora by wyrąbać zabarykadowane wejście.
W tym samym czasie Maegor Snow wyjął knebel z ust Watersteela. Mężczyzna wyglądał jakby obecność swoim towarzyszy przyjął z ulgą.
- Niech Utopiony was przyjmie do swych komnat bracia – jęknął dziękując swojemu bóstwu za ratunek – Te szczurze sku….syny zapłacą mi teraz wszystko!
Maegor traktował dezertera z nieukrywaną pogardą i nie obchodziły go osobiste animozje zdrajcy. Chciał tylko dowiedzieć się jak Watersteel się tu znalazł i gdzie jest drugi z uciekinierów.
- Conroye był twardszy niż myśleliśmy – zaczął swoją opowieść były już zwiadowca – Prawie odciął Quentynowi ramie a potem zniknął nam z oczu. Nie chciałem tracić czasu by go ścigać, myślałem, że staruch wykrwawi się zanim dotrze do Nocnego Fortu. Pół nocy błądziliśmy po tych lasach, Quentyn nie mógł już iść o własnych siłach, ale nie chciałem go zostawiać na pastwę losu. Wtedy znaleźliśmy tą wioskę. Obudziliśmy wieśniaków. Poprosiłem im by się nim zajęli, tyle mogłem chociaż zrobić, choć wiedziałem, że jak Selmy wyśle za nami pościg, na niewiele mu się to Quentyowi przyda. Sam ruszyłem dalej by w końcu znaleźć jakichś południowy trakt. Gdy opuszczałem osadę zauważyłem, że na wieżach obserwują mnie jacyś ludzie. Wtedy po raz pierwszy coś mnie ruszyło. Dlaczego zwyczajni chłopi trzymają nocną wartę? Próbowałem o tym nie myśleć, szedłem przez las ale ciągle mnie prześladowało to dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Sprawdziłem mapę, które zabraliśmy gdy Selmy wysłał nas na patrol. Były bardzo dokładne, ale tej wioski nikt tam nie zaznaczył. W dodatku zbudowano ją po środku lasu, bez żadnych dróg dla kupców . Nie wiem dlaczego zawróciłem…Może z ciekawości, może ze strachu o Quentyna. A może jakiś demon mnie podkusił i zwiódł na manowce ku…a mać!
Watersteel splunął siarczyście, wyraźnie rozgoryczony.
- Gdy zaczęło świtać byłem znów w tym przeklętej wiosce. Zapytałem gdzie jest Quentyn a ten starzec odpowiedział, że wykrwawił się i nie udało go uratować. Zakopali jego ciało więc kazałem im pokazać grób. Już wtedy powinienem był uciekać, ale byłem uzbrojony. Nawet sam dałbym radę tym wieśniakom. Zaprowadzili mnie do chlewu…
Tu głos zwiadowcy się załamał.
- Pokazali zagrodę. Quentyn leżał tam a świnie pożerały jego truchło. Z twarzy nic już nie zostało, nogi obgryzły do gołej kości…Odwróciłem się, ale za późno. Dostałem czymś w głowę a potem obudziłem tutaj związany.
Gdy dezerter skończył swoją opowieść Enots nie czekają chwili dłużej zaczął uderzać toporem w drzwi. Był potwornie silny a w ręku dzierżył solidną broń więc w parę chwil udało mu się rozwalić deski, z których zbito drzwi. Za nimi spotkał następną przeszkodę, ciężką sosnową komodę, którą wieśniacy podsunęli blokując wejście. Ustawili ją w poprzek tak by zasłaniała większość przejścia.
W tej samej chwili z kuchni rozległ się krzyk Toma Rattnera.
- Poddajcie się strażnicy! Złóżcie broń a nie stanie się wam krzywda, daję wam na to moje słowo! Jeśli spróbujecie walczyć wasz dowódca zginie! Załatwmy to na spokojnie, nie ma sensu dalej przelewać krwi! Człowiek, którego znaleźliście w piwnicy groził nam i próbował zgwałcić jedną z moich córek! Sami chcieliśmy go za to ukarać, dlatego ukryliśmy go przed wami w piwnicy. Drugi dezerter z łańcuchem nie żyje, ten łajdak zabił go na naszych oczach, gdy próbował go odciągnąć od mojej Violi!
Strażnicy spojrzeli na Watersteela, który kręcił głową, zaprzeczając wszystkiemu co mówi Tom Rattner.
- Nie słuchajcie tego starego diabła! Kłamie! Rozwiążcie mnie i dajcie jakąś broń, w trzech damy sobie z nimi radę!

NOCNY FORT

Po tym jak Petrick odepchnął brutalnie Awarta ten uderzył w ścianę. Być może był oszołomiony, być może rozgoryczony, tym, że olbrzym, którego uważał za przyjaciela nie chce go wysłuchać.
Przeczołgał się obok olbrzyma a potem wstał by ruszyć w kierunku wyjścia tunelu.
Tymczasem Karstark już przymierzał się na Ooa. Zbliżył pochodnie jednak ku jego rozczarowaniu, ubranie architekta nie zajęło się ogniem. Poirytowany podjął kolejną próbę pochylając nad leżącym i udającym nieprzytomnego przeciwnikiem. Ooa zaatakował jak wąż. Zamachnął się ręką w której trzymał ciężką cegłę. Choć celował w skroń, trafił w szczękę. Mimo tego osiągnął zamierzony efekt. Petrik ryknął z bólu i cofnął nieco oszołomiony. Ooa niewiele myśląc, podniósł się z ziemi. Udało mu się wcześniej znów wymacać cyrkiel, którym teraz zaczął na oślep dźgać olbrzyma celując w głowę i szyję. Petrik zaczął machać swoimi potężnymi łapami, opuścił pochodnię. Ooa skorzystał z tego, że przeciwnik stracił go z oczu. Po raz ostatni wbił z całej siły cyrkiel umieszczając go w dłoni Karstarka, gdy ten zasłaniał głowę i twarz. Petrick znów zawył z bólu. Wściekły machnął ręką lecz Oaa już był obok i przemknął obok ściany.
Minął Awarta i choć poobijany żwawo pobiegł przed siebie uciekając przed olbrzymem, który opadł na kolana jęcząc z bólu.
Awart spojrzał uciekającego Ooa a potem Petricka.
Olbrzym klęczał na ziemi spoglądając na swoją dłoń, w której tkwiło ostrze cyrkla architekta. Z ust sączyła mu się krew zmieszana z kawałkami rozbitych zębów. Petrick odwrócił się w stronę Awarta a w jego oczach dostrzec można było strach i niezrozumienie.
- Co się stało!? – zapytał zdezorientowany – Dlaczego ja krwawię Awart, dlaczego mnie tak boli?
Petrick znów wyglądał jak bezbronny wielki na sześć stóp przygłup. Seplenił i patrzył na Awarta swym dziecinnym, niewinnym spojrzeniem.
- Kto mi to zrobił? – znów spytał przerażony .
Nim Awart zdążył pomyśleć, lub odpowiedzieć Ooa już biegł z powrotem do tunelu, razem z Howlandem Stone i Myronem, których zaalarmował wołaniem o pomoc. Architekt wyjaśnił zwiadowcy, że przygłup usiłował go zamordować. Stone pokręcił z niedowierzaniem głową.
- To prawda Petricku? Dlaczego zaatakowałeś Ooa?
Karstark wyglądał na jeszcze bardziej zagubionego niż był zazwyczaj.
- Ja? Ale ja nic nie zrobiłem! – zapłakał.
- Pewnie się idiocie przestawiły klepki – mruknął pod nosem Rogostopy. Howland Stone westchnął ciężko.
- Najpierw Cave i Belly próbują się zabić grając w kości, a teraz jeszcze to? Co jest nie tak z tym miejscem!?

Belly dokładnie wysłuchał słów Marka, który wydawał się pewny siebie i wiedział, że prawda w końcu wyjdzie na jaw gdy Selmy wróci do Nocnego Fortu. Przez chwilę więźniowie siedzieli w ciszy. W końcu Raymond nie wytrzymał, podniósł z pryczy i zbliżył do krat.
- W porządku Cave, miałeś rację. To ja zmniejszyłem racje żywnościowe. Ale nie chciałem przeszkadzać wam w misji. Po prostu…po prostu mam drobne kłopoty i musiałem szybko się z nimi uporać inaczej pewni ludzie z Mole’s Town mogli by to zrobić za mnie. Widzisz, jak ktoś już raz pokocha kości albo karty nieważne czy jest komediantem, czy Strażnikiem na Murze. Długi zawsze pozostają długami. Sprzedałem trochę prowiantu na boku, ale przecież nikt nie zginie z głodu prawda? W lasach jest pełno zwierzyny, zresztą, przecież nie będziemy w tej ruinie mieszkać przez miesiąc. Jak tylko dowiemy się co się stało z patrolem, wrócimy do Czarnego Zamku. Na pewno możesz jakoś ugłaskać Selmego. Obiecuję że tego nie pożałujesz.
Raymond pewnie by kontynuował wywód gdy do piwnicy wszedł Howland Stone i Myron Rogostopy. Popychali szlochającego żałośnie, zdezorientowanego Petricka Karskarka. Olbrzym miał zakrwawioną twarz i wyglądał na przerażonego.
Myron wyciągnął klucz a następnie otworzył kłódkę do celi Marka i popchnął bezceremonialnie Petricka do środka.
- Lepiej uważajcie na przygłupa. Chyba postradał zmysły, rzucił się z pochodnią na naszego architekta, to cud że go nie zabił. Starajcie się go nie denerwować jak chcecie dożyć do rana – ostrzegł Howland.
Jeśli Marc próbował wyjaśnić kompanom, że jest niewinny i miał rację co do Bellego, zwiadowca i tak go nie słuchał a sam Raymond na widok strażników zamilkł i niczego nie potwierdził.
Znów zostali sami, tym razem z z kwilącym przygłupem, który przytulił się twarzą do ściany zawodząc. Belly krzyknął by się zamknął. Usłyszeli płacz, lecz tym razem nie dochodził z celi Cave’ a tylko z głębi ciemnego korytarza lochów.
- Kto tam jest!? – zawołał przestraszony zarządca – Odezwij się!
- Musicie go ratować, to nie jego wina! Chciałam pomóc i zabić tego zdrajcę, ale mi uciekł! - Tym razem wyraźnie usłyszeli głos dziecka, głos dziewczynki .

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

Korzystam z wolnej chwili, by doprowadzić się do względnego porządku. Rana na czole na szczęście nie jest zbyt poważna, po za kilkoma guzami nic mi nie dolega.
Na razie nie zamierzam wyciągać konsekwencji wobec Awarta, być może w przyszłości uda mi się z nim dogadać. Teraz trzeba wyjaśnić całe to zamieszanie.
- Panowie zacznijcie uprzątać główny hol i najbliższe korytarze z gruzów, bo godzina już późna a tu jeszcze nic nie zrobione. Za chwilę do was dołączę - zwracam się poważnym, urzędniczym tonem do strażników, po czym znów znikam w jednym z korytarzy.
- Awart, weź ze sobą kogoś i przynieście bracią taczki, łatwiej wam będzie uprzątać kamienie. - Tym pozornie niewinnym zwrotem chce uświadomić chłopakowi, że nasze zaszłości w tym momencie to przeszłość. Jeżeli on nikomu nic nie powie, ja również będę milczał i nie wspomnę ani słowa Selmy`emu o tym że chciał pomóc Karstarkowi w zlikwidowaniu mnie.
Kieruje się do lochów by osobiście porozmawiać z osadzonymi. Jako nadzorca prac budowlanych czuje się odpowiedzialny za wszystkich którzy zostali wraz ze mną w Nocnym Forcie. Mogę skrywać swe prawdziwe zamiary, jestem jednak niezwykle skrupulatny wobec powierzonych mi zadań. Być może dowiem się czegoś więcej o tej całej "awanturze o kości" jak określił ją Frey. Co jak co ale jestem dosyć spostrzegawczy. W ręku dzierżę pakunek zawinięty w skrawek płótna, nie większy od zwyczajnej książki.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

Mówię Quepilowi, żeby też poszedł ze mną i udaję się za chłopcem. Cały czas bacznie się rozglądam.

ocenił(a) serial na 8
KarmazynowyKokos

DURES ENOTS

-Przede wszystkim nie można dawać teraz broni temu zdrajcy.- Powiedziałem cicho do współbrata.-
Nawet jeśli mają naszego dowódce to co, to tylko chłopi pod rządami dziadka.Nawet we dwóch się z nimi rozprawimy, a poza tym na zewnątrz jest jeszcze kilku naszych.- Popatrzyłem na Snowa i na dezertera, a następnie krzyknąłem.- Jaką możemy mieć pewność, że masz naszego dowódce Rattner?-Po chwili ciszy dodałem.- Nawet jeśli go masz i stanie się mu jakaś krzywda to nie zostanie z was noga, nie macie szans, wy stracicie wszystkich, a my tylko jednego.

ocenił(a) serial na 9
Obelix_filmweb

MARC CAVE

Siedzę w kącie i zastanawiam się co powinienem dalej zrobić z Belly'm. Nie wzbudzał mojej sympatii, ale też wychodzi na to, że nie zrobił nic aż tak bardzo strasznego. Gdy pojawiają się strażnicy z Karstarkiem, to zostawiam te myśli i przyglądam się olbrzymowi. Na szczęście wygląda niegroźnie i chyba nie ma w planach już żadnych kolejnych wygłupów. Czuję jednak pewien niepokój, znacznie bezpieczniej by było, gdyby znalazł się w osobnej celi.

- Kim jesteś? Pytam możliwie spokojnie w stronę ciemności, gdyż zupełnie nic nie widzę, a za kratami mam dość ograniczone możliwości działania,

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Zaczyna być coraz lepiej. Nie wierzę ani Rattnerowi, ani Watersteelowi. Szczurzy lord od początku był podejrzany, ale po tym, jak nas zamknął w tej norze, za nic na świecie nie uwierzę w jego uczciwe zamiary. Enots ma w jednym rację: w żadnym razie nie powinniśmy oddawać broni. Jednak walka też nie wydaje mi się najlepszym wyjściem z sytuacji. Nie wiemy dokładnie, ilu Rattner ma ludzi, jak są uzbrojeni. Strażnicy, którzy zostali w wiosce mogą już nie żyć. Lepiej najpierw rozeznać się w sytuacji. Może nie unikniemy starcia, ale lepiej będzie spróbować rozwiązać sprawę pokojowo.
- Nie chcemy walczyć! - krzyczę - Przybyliśmy w pokojowych zamiarach. Przyszliśmy tu po dezertera, wypuśćcie nas i oddajcie go nam, to sobie pójdziemy!
Na wszelki wypadek wyciągam jednak miecz z pochwy i szykuję się do walki. Nie zamierzam dać się zaskoczyć.

killer83_2

AWART
Ooo, jednak się nie pozabijali, jestem szczerze zdziwiony. Chciałem się wymknąć do lochów, ale Ooa znów mnie uprzedził, w dodatku on nie tylko może swobodnie się poruszać po całym zamku, ale też decydować o tym, gdzie mam się poruszać ja. Cóż, przy swobodnym podejściu Stone'a co do umieszczania braci w lochach, muszę się mieć na baczności. Postanawiam na razie zając się pracą, ale przez cały czas jestem czujny i mam oczy dookoła głowy. Późnym wieczorem, jak już będzie czas na odpoczynek, postaram się wślizgnąć do lochów, by zobaczyć, co tam z Petrikiem, czy go chociaż opatrzyli i nakarmili. Wygląda na to, że nie jest świadom swych przebłysków, ale jestem ciekaw, czy coś pamięta i czy wspomni cokolwiek swych towarzyszom w celi. No i chciałbym się dowiedzieć, co tam robił Ooa, może mi powiedzą jak się zachowywał, nie mam pojęcia, po co tam w ogóle polazł, i tak nie jest w stanie wpłynąć na Petrica, czy go zastraszyć, a raczej go nie ukatrupi przy Cave'ie i Bellym. Cała ta sprawa zaczyna mnie coraz bardziej męczyć, żałuję, że w ogóle poszedłem wtedy za Petrikiem na samym początku, mam swoje sprawy na głowie i nie potrzebuję dodatkowych problemów, a tak nie mogę się pozbyć z głowy zrozpaczonej twarzy Karstarka i tego, jak bardzo jest bezradny i bezbronny wobec tego, w co się wplątał, że już o bezpieczeństwie własnego tyłka nie wspomnę. Nie ufam Ooi w tym względzie, jestem przekonany, że bez mrugnięcia okiem w tamtym korytarzu sprzątnąłby nas obu, wątpię też, żeby docenił moje tamtejsze starania uratowania mu życia, zdecydowanie muszę mieć go na oku. Jestem przekonany, że mnie nie docenia, ale tym razem ten fakt zupełnie mi nie przeszkadza.

ocenił(a) serial na 9
fune

OSADA

Elyot gotowy do ataku, z włócznią wymierzoną w niewidzialnego przeciwnika ruszył w kierunku ostatnich zagród w chlewie. Nagle pod jego butami coś zagrzechotało, strażnik nachylił się i wymacał metalowy przedmiot, który znajdował się pod ściółką słomy. Podniósł go ostrożnie. To był gruby solidny łańcuch. Cuchnął spalenizną a ogniwa pokryte były sadzą. Takim łańcuchem walczył Quentyn, który często popisywał się przed braćmi i podpalał go siejąc strach w szeregach dzikich. A więc dezerterzy tu byli pomyślał i ledwo dokończył myśl, usłyszał krok przed sobą. Nie zdążył podnieść oczu,silne uderzenie w głowę pozbawiło go przytomności.

Howland Cray i Qepil wyszli za chłopcem przez chatę. Cray ostrożnie rozglądał się po osadzie i w tej samej chwili ujrzał na wieżyczkach dwóch mężczyzn, którzy celują do nich z łuku. Z drugiej wieżyczki również wyłoniło się dwóch łuczników, którzy napięli cięciwy łuków.
- Nie róbcie niczego głupiego strażnicy! – krzyknął jeden z nich. Dziesięciolatek niewiele myśląc zawrócił i wbiegł z powrotem do chaty zamykając za sobą drzwi.

Maegor krzyknął w stronę Rattnera oferując pokojowe rozwiązanie. Enots nie wierzył w dobre zamiary szczurzego lorda, więc zażądał dowodu życia swojego dowódcy. Za rozwalonymi drzwiami pojawił się starzec, który trzymał nóż na gardle Gerolda Selmy.
- Nie róbcie tego bracia – wrzeszczał Watersteel – Ten szczur to potwór, powtarzam wam, nie da wam stąd wyjść żywymi!
Kobiety zaczęły odsuwać ciężką komodę robiąc dla strażników przejście. Po chwili na rozkaz Rattnera popędziły schodami na górę.
Maegor i Dures wyszli z piwnicy trzymając swoją broń w gotowości.
Tom cofnął się, wciąż trzymając Gerorda jako zakładnika.
Wycofał się w stronę bocznych drzwi, prowadzących na zewnątrz, po czym popchnął je nogą i wyszedł na podwórze. Strażnicy ruszyli za nim.
Zauważyli Qepila i Howlanda Crey, którzy stali w miejscu nieruchomo pośrodku placu.
Nad ich głowami pojawiło się kilka cieni. Podnieśli wzrok i zauważyli czterech łuczników na wieżyczkach obserwacyjnych.
Rattner puścił Gerorda i odepchnął od siebie.
- Ubolewam nad tym co się stało bracia – odezwał się Rattner do strażników – Ale jak widzicie nikomu nie stała się krzywda, wciąż możemy dojść do porozumienia. Człowiek, którego szukacie dopuścił się ohydnej zbrodni, próbował pod moim dachem skrzywdzić moją córkę. Złamał też waszą świętą przysięgę więc tak czy inaczej spotka go za to śmierć. Czy to ważne czyja ręka opuści z niego życie? Nie odbierajcie mi prawda do zemsty. Po prostu wróćcie tam skąd przyszliście i zapomnijcie o tym co się stało. Zapewniam was, że dezerter jeszcze dziś będzie zdychał w męczarniach.
Selmy przez chwilę milczał zastanawiając nad czymś.
- Łatwo ci negocjować gospodarzu gdy twoi ludzie celują nam w plecy. Nawet nie zapytam co się stanie jak odmówię twojej prośbie.
Rattner wzruszył ramionami.
- Ty jesteś dowódcą i ty decydujesz panie Selmy –
Gerord spojrzał po twarzach swoich braci. Nie miał wątpliwości, że każdy z nich gotowy będzie stanąć do walki jeśli wyda taki rozkaz.
- Dobrze. Odejdziemy stąd i zostawimy was w spokoju. Brakuje jednak trzech moich ludzi, gdzie oni są? – zapytał mając na myśli Elyota i bliźniaków.
- Nie obawiaj się, nie dzieje im się krzywda. Wypuszczę ich jak tylko rozwiążę sprawę z dezerterem – wyjaśnił Rattner – Będą moim zabezpieczeniem w razie gdyby do głowy ci przyszło tu wrócić z posiłkami.
- W takim razie ja też muszę zostać – odparł Gerord bez chwili wahania – By dopilnować, że dotrzymacie umowy Rattner.
- Skoro taka twoja wola – rozłożył ręce starzec.
Gerord skinieniem głowy przywołał Qepila i Howlanda po czym zwrócił szeptem do czwórki strażników.
- Wrócicie do Nocnego Fortu i zaczekacie na nasz powrót. Jeśli nie wrócimy do rana…Będziecie wiedzieć co robić.
Selmy patrzył na strażników mając nadzieję, że zauważą jak mruga do nich oczami.

Po chwili Qepil, Howland Crey, Dures Enots i Maegor Snow ruszyli w kierunku bramy przy palisadzie, odprowadzani wzrokiem przez czterech łuczników, którzy wciąż mierzyli w ich kierunku.
Ruszając przez las zmienili kierunek marszu chcąc upewnić się, że nikt ich nie śledzi. Gdy już oddalili się od wioski na tyle by uznać, że są bezpieczni zatrzymali się by się naradzić co robić dalej.

NOCNY FORT

Po pytaniu Marca rzuconego w ciemność, w stronę dziewczynki nastała cisza. Po chwili jednak znów usłyszeli szloch. Petrick, który najwyraźniej wierzył w duchy skulił się przerażony w kącie i zatkał uszy.
- To ja was tu sprowadziłam, ja wysłałam kruka – odparła dziewczynka – Musicie mi po…
W tym momencie po drugiej stronie tunelu Marc usłyszał skrzypienie kraty. Ktoś szedł w kierunku lochów. Dziecko przestało się odzywać, a po chwili zarządca wyłapał ledwo słyszalny oddalający się tupot nóżek.
Po chwili przy celi pojawił się Ooa, który w ręku niósł jakiś zawinięty w płótno pakunek. Petrick spojrzał na niego, lecz nie było w jego wzroku nic co sugerowałoby, że jeszcze parę chwil temu próbował architekta zabić.

Awart postanowił zająć się pracą choć nie był w stanie wyrzucić z głowy tego co stało się w tunelach. Budowniczy podszedł do wozu, gdzie znajdowały się potrzebne do pracy narzędzia. W pewnym momencie usłyszał za plecami trzask, jakby ktoś nastąpił na leżącą na ziemi gałąź.
Awart odwrócił się i spojrzał w kierunku zarośli, oddalonych kilkadziesiąt metrów od obozu. Przez chwilę widział tylko pokryte śniegiem pożółkłe liście powiewające na wietrze, potem jednak dostrzegł, że kilka gałęzi w nienaturalny sposób się poruszyło.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

HOWLAND CRAY

Dalej jestem zły, choć spodziewałem się, że tak się stanie. Cały czas rozglądam się wokół. Gdy zobaczę jakiegokolwiek mieszkańca tamtej wioski, wystrzelę do niego z łuku.

- Powinniśmy wrócić do Nocnego Fortu, posłać kruki z prośbą o posiłki i wyrżnąć mieszkańców tej wioski. Potem zostawić Nocny Fort w spokoju. Ten zamek roztacza złą aurę. Teraz trzeba się spieszyć, zanim wyślą pościg.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

Powolnym krokiem wszedłem do lochów, gdzie za kratami siedzieli Cave,Belly i nadal nieświadomy powagi sytuacji Karstark.
- Wiem że wypytywanie was, nic mi nie da i każdy jest pewny swoich zeznań - zwróciłem się do pierwszej dwójki.
- Tłumaczyć się będziecie Selmy`emu, póki co zjedzcie coś - W tym momencie rzuciłem po mącznej bułce Belly`emu i Karstarkowi.
- Wybacz Mark, ale zeszłej nocy upiekłem nad ogniem tylko dwie bułki. Dla ciebie mam tylko tą naszą obozową mamałygę - Uśmiechnąłem się dobrotliwie do Cave, rozpieczętowując zawiniątko które trzymałem w ręku.
- W zamian masz tu coś do poczytania - przez kratę wręczyłem mu miskę z owsianką i rozpieczętowaną paczkę. Pozostali więźniowie byli zbyt zajęci pałaszowaniem bułek by zwrócić na to uwagę.
Nic nie mówiąc oddaliłem się kawałek, by schować się za rogiem i poczekać na reakcję Cave`a.

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

MARC CAVE

Z nieufnością odbieram miskę z listem od Ooa. Nie jestem głodny, więc stawiam ją na podłogę i zaczynam czytać. Gdy kończę, jestem tak zaszokowany, ze muszę przeczytać wszystko od początku, żeby w ogóle coś z tego zrozumieć. 'O, kur*a', mruczę cicho pod nosem i wracam po raz kolejny do listu, żeby upewnić się, ze jest prawdziwy.

Wiadomość bardzo precyzyjnie opisuje zarówno długofalowy plan, jak i przewidziane na tę chwilę zadania. Ze zdziwieniem zauważam jak dużo Ooa o mnie wie i że w zamian za pomoc oferuje nie tylko królewskie ułaskawienie, ale i bardzo kuszące nagrody w postaci sporej fortuny i tytułów. Na początku uznaję to wszystko za mistyfikację, ale te wszystkie szczegółowe fakty z mojego życia nie dają mi spokoju. Po chwili wracam do królewskiej pieczęci, którą przecież tak dobrze znam i stwierdzam, ze faktycznie wydaje się być prawdziwa. Nie ufam obecnemu władcy, ale postanawiam jednak zaryzykować. Przecież nie będę do końca życia kisić się na tym pieprzonym Murze.

Z zaciekawieniem odwracam kartkę i na odwrocie znajduję dodatkowe informacje. Bułki, które Ooa sprezentował moim współwięźniom, były zatrute! Podnoszę głowę i z mocno bijącym sercem zauważam, że obaj zdążyli je już zjeść. Dobrze - uspokajam się trochę. I tak nie zdążyłbym zareagować, więc mam czyste sumienie. Czytam szybko ciąg dalszy wiadomości i zapoznaję się z planem, po czym, upewniwszy się, że go dobrze zapamiętałem, chowam kartkę do kieszeni.

Odczekuję chwilkę, po czym zgodnie z planem zaczynam nucić swoją ulubioną piosenkę i czekam na rozwój wydarzeń.

ocenił(a) serial na 10
SarkazM

OOA

Gdy tylko skoczna melodyjka rozbrzmiewa z ust Marca, wracam z powrotem do więźniów.
-Hej Belly ! pozwól tu na chwilę ! - Mężczyzna już lekko nieswój z wyraźnym zaciekawieniem i jednocześnie z grymasem bólu na twarzy kieruje się w moją stronę, zbliżając się do kraty.
Pod płaszczem ukrywam nóż , zarekwirowany od Karstarka w momencie jego rozbrajania.
/ Niezwłocznie zamierzam wbić go w krtań Belly`ego, po czym zaczekam aż Cave wykona swoją część zadania i zaatakuje bezbronnego Karstarka, cegłą którą podrzuciłem mu w pakunku do celi. Dokładnie wszystko przeliczyłem i wychodzi na to że Karstark swą długą ręką dodatkowo uposażoną w nóż, którego niby zapomniał mu zabrać Rogostopy sięgnął by celi Belly`ego przez wyrwę w kracie. Gdy tylko ranie Bellyego, zamierzam wybiec z korytarza wzywając na odsiecz strażników pod pretekstem tego że Karstark znów oszalał i morduje współwięźniów.

ocenił(a) serial na 8
Lodowy

DURES ENOTS

Nie wiedziałem co mam o całej sytuacji sądzić. O tym całym Rattnerze powinniśmy donieść lordowi
Starkowi. Jednej zostawiłem swoje przemyślenia samemu sobie i czekałem co powiedzą inni.

ocenił(a) serial na 9
Obelix_filmweb

MARC CAVE

Widząc zbliżającego się Ooa, przygotowuję się do działania. Plan jest prosty i jak najbardziej możliwy do realizacji. Karstark wyraźnie źle się czuje, siedzi jakoś zamroczony i zdaje się ledwie kontaktować. Bez problemu podejdę do niego i zadam kilka ciosów cegłą w głowę. To duży facet, ale cegła jest bardzo twarda i dość ciężka, więc nie ma żadnych szans. Przestanę zadawać ciosy dopiero, gdy zobaczę jego mózg, więc będzie pewność, że nie żyje, a potem bez problemu się wytłumaczę, że spanikowałem i działałem pod wpływem silnych emocji. Zaraz potem rozetnę sobie wargę paznokciem i ze dwa razy uderzę się głową o solidną kratę. Nie za mocno, żeby nie zrobić sobie większej krzywdy, ale tak, żeby było widać ślady walki, z której szczęśliwie wyszedłem zwycięsko.

Zaraz potem Ooa wybiegnie po pomoc, a i ja sam zacznę z przerażeniem krzyczeć, żeby mnie wypuścili z celi.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Wiedziałem, że Rattnerowi nie można ufać. Nie wierzę, że jeszcze zobaczymy zakładników żywych. Na pewno nie możemy tego tak zostawić. Ludzie z wioski są niebezpieczni, mogą zagrozić również nam. Nie, żebym całkiem wierzył Waterseelowi, ale jeśli mówi prawdę, to mamy do czynienia z jakimiś nienormalnymi sadystami. Nie jestem przekonany, że siedzenie teraz w Nocnym Forcie to najlepszy pomysł, ale w tej sytuacji powrót nie ma większego sensu, postanawiam więc zgodzić się z Crayem.

killer83_2

AWART
Czyżby ktoś tam był? Może to tylko przeczucie, ale postanawiam się upewnić. Zważywszy na moje ostatnie szczęście to pewnie znowu jakiś brat coś kombinuje na boku, w każdym razie idę sprawdzić, jednocześnie wołając zdecydowanie wkurzonym głosem, że jeżeli tam ktoś jest, niech się natychmiast pokaże.

ocenił(a) serial na 9
fune

LAS
Po naradzie Howland Crey, Dures Enots, Maegor Snow i Qepil postanowili, że udadzą się do Nocnego Fortu by zebrać posiłki a następnie wrócą do wioski szczurzego Lorda by odbić jeńców i ukarać wieśniaków, którzy podnieśli rękę na Nocną Straż. Upewniając się, że nikt ich nie śledzi ruszyli w dalszą drogę.

* Podróż do Fortu zajmie wam jakieś 2-3 godziny więc jak macie ochotę możecie opisać jej przebieg, podzielić z towarzyszami swoimi spostrzeżeniami/podejrzeniami odnośnie tego co was spotkało, opowiedzieć ciekawą historyjkę itp. A jeśli nie macie ochoty, po prostu zaznaczcie swoją obecność choćby jednym zdaniem. [MG]

NOCNY FORT

Plan Ooa nie był możliwy do wykonania, gdyż cele Marca i Raymonda znajdowały się naprzeciwko siebie a przecinał je tunel korytarza, więc nawet długa łapa Karstarka nie mogła sięgnąć tak daleko. Po za tym kiedy Oaa zawołał Raymonda ten zaczął nagle kaszleć i krztusić się łapiąc za gardło. Belly próbował wzywać pomocy, wytrzeszczył oczy patrząc na architekta po czym padł na kolana przegryzając wargi. Z jego ust zaczęła toczyć się ślina zmieszana z krwią a po chwili zarządca padł twarzą na zimną posadzkę i przestał ruszać.
Karstark również po chwili źle się poczuł. Zaczął jęczeć masując się po brzuchu, a po chwili nachylił się i zaczął rzygać. Przerażony spojrzał na Marca a jego oczach pojawił się strach. Mimo, że zapewne trucizna już zaczęła działać Petrick nie stracił przytomności. Wył z bólu ściskając się za brzuch. Cave niewiele myśląc chwycił cegłę po czym zaczął okładać nią olbrzyma po głowie. Powalił go na ziemię i choć ten próbował się bronić nie miał szans ze zdrowszym i silniejszym napastnikiem. Cave walił cegłówką rozkwaszając mu twarz i rozbijając czaszkę. Po chwili Petrick przestał się ruszać. Marc upewniając się, że Petrick nie żyje, rozciął sobie wargę paznokciem po czym dwa razy uderzył głową w kraty rozcinając skórę na policzku i robiąc potężnego guza na czole.
Zgodnie z planem Ooa pobiegł po pomoc, tymczasem Cave zaczął się wydzierać wzywając pomocy. Po chwili do celi przybiegł Frey razem z Robinem. Cave odgrywając rolę ofiarę, roztrzęsionym głosem opowiedział co się stało, Karskark znów oszalał i zaatakował zarządcę, który zmuszony był się bronić przed olbrzymem.
Robin sprawdził celę Bellego, który leżał bez życia na ziemi. Zapytał co się stało czekając na odpowiedź Marca.

Awart czekał przez chwilę czekając na odpowiedź ewentualnego intruza ukrywającego się w zaroślach. Po chwili z krzaków wyłonił się mężczyzna. Miał około trzydziestu lat choć wyglądał zdecydowanie starzej. Jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost, jasnobrązowe włosy były tłuste i pozlepiane. Ubranie wyglądało niewiele lepiej, podarte, obłocone i cuchnące.
Mężczyzna rozejrzał się upewniając czy Awart jest sam. W ręku trzymał coś co przypominało prowizoryczną kuszę. Intruz wycelował w strażnika i odezwał drżącym głosem.
- Co zrobiliście z moim dzieckiem sk…syny!? Gdzie jest mój syn? Odpowiadaj albo cię zabiję!
Cokolwiek Awart odpowiedział, mężczyzna wyjaśnił mu dlaczego oskarża Nocną Straż o porwanie jego potomka.
- To się dzieje od wielu lat! Z wiosek znikają dzieci, najczęściej niemowlęta. Ludzie myślą, że to Dzicy, ale tej nocy gdy zginął mój Dastin widziałem mężczyzn w czarnych płaszczach! Próbowałem ich zatrzymać, ale zniknęli w ciemnościach, porwali mojego synka! Gadaj młokosie, dlaczego to robicie!? Co się dzieje z tymi dziećmi? Wychowujecie je i szkolicie na Wrony, oddajecie Bogom w ofierze, sprzedajecie jako niewolników!?

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

DURES ENOTS

W ciszy podążałem razem z braćmi do nocnego fortu. Mimo że zamek był coraz bliżej to jednak nadal trzymałem mocno mój topór wojenny.

ocenił(a) serial na 10
Obelix_filmweb

OOA

Belly padł zbyt szybko, jednak to nie może popsuć mojego planu.
- Na co czekacie ? Wyciągnijcie Marca z celi ! Mówiłem że ten kretyn Karstark jest nieobliczalny ! - Bracia spojrzeli na mnie z lękiem w oczach nie bardzo rozumiejąc do czego przed chwilą doszło
- Dobrze więc ! Powiem wam jak było: Gdy przyniosłem więźniom jedzenie trwała dyskusja między Bellym, a Cavem, jednak nic z niej nie zrozumiałem. Gdy już od nich odszedłem słyszałem jak Belly wyznaje że na lewo sprzedaje jedzenie przeznaczone dla Nocnej Straży, narażając braci na głód i sabotując całą wyprawę ! Zwróciliście uwagę na braki w zaopatrzeniu prawda ? Gdy tylko to usłyszałem podszedłem do niego wykrzykując że Selmy zapłaci mu za to żelazem ! Chłopak pogodzony ze swym losem i przerażony że ktoś poza więźniami usłyszał jego wyznania wyciągnął nóż wrzeszcząc że nie dostaną go żywcem ! Zapomnieliście go rozbroić ?! Po czym wbił sobie ów nóż prosto w serce. - W tym momencie wyrwałem Rogostopemu klucze od cel i otworzyłem tą w której leżał jeszcze ciepły trup Bellyego. W momencie gdy odwracałem jego zwłoki, niezauważenie wyjąłem z rękawa nóż, który pierwotnie miałem podrzucić Karstarkowi, po czym bezszelestnie wbiłem mu go w pierś jednym zwinnym ruchem, tak że zaciekawieni opowieścią strażnicy nic nie zauważyli. Pomógł mi w tym Marc, który widząc całą sytuację zakasłał tak że wszystkie oczy w jednej chwili skupiły się na nim.
- Widzicie ? Ten zdrajca miał przynajmniej tyle honoru by zakończyć żywota. Gdy Karstark zobaczył co się dzieję, znowu dostał furii. Rzucił się na Marca, oskarżając również jego o zdradę, próbowałem działać jednak nie mogłem nic zrobić, bo cela była zamknięta. Bezzwłocznie pobiegłem po was. A resztę historii już znacie. Szczęście że Marcowi udało się przeżyć. - Skończyłem swój żywiołowy monolog nie nękany pytaniami przez nikogo. Oczywiście nie znałem prawdziwej historii Bellyego, ale wymyśliłem ją na poczekaniu, przypominając sobie że wozy z zaopatrzeniem były aż nazbyt skromne. Mam nadzieję że moja historia brzmiała wiarygodnie. W tym momencie czekałem, na to aż moją wersje wydarzeń potwierdzi Cave.

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

* Lodowy, kolejny raz nie mogę ci zaliczyć postu. Czy taka zbrodnia Ci się uda, musi osądzić Mistrz Gry. W lochach znajdują się Robin i Frey, którzy nie są idiotami a twoje zachowanie,, twój słowotok, mogą się wydawać im podejrzane. Po za tym Marc do tej pory się nie zorientował, że Belly oszukał go podczas gry w kości (jak przeczyta wcześniejsze posty to się może domyśli, że gość jest komediantem, zna sztuczki iluzjonistów i podmienił kości chwili rzutu odwracając jego uwagę) więc wychodzi na to że Raymond to najsprytniejszy gość w Nocnej Straży.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

tym razem zupełnie nie rozumiem o co ci chodzi.
Przedstawiłem obszerną wersje wydarzeń z mojej perspektywy.
Belly już nie żyje, czy zatem nie mogę wbić noża w nieboszczyka ? Nie mogę wyrwać komuś kluczy ?
Nie chce mi się jeszcze raz pisać tego samego także ustalmy że wszystko się zgadza do momentu gdy Belly dowiaduje się że go podsłuchiwałem i wyciąga ukryty nóż, który w tym momencie ja pokazuje współbraciom, chcąc mnie dźgnąć zza kraty. Zamach nie udaje się ponieważ wyrywam mu ów nóż i uderzam pięścią w jego splot słoneczny. Nieszczęśliwie Belly przegryza jeszcze kawałki bułki którą mu dałem i zaczyna się krztusić. W tym momencie Karstark dostaje ataku furii i rzuca się na Cave`a, ja biegnę po pomoc - a w tym momencie stoję i czekam na to aż Marc potwierdzi moją wersję wydarzeń i ewentualne pytania strażników na które postaram się płynnie odpowiedzieć.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones