PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
7,6 77 091
ocen
7,6 10 1 77091
Kości
powrót do forum serialu Kości

Niby wszystko jest jasne...
Motto tego tematu: GIRLS JUST WANNA HAVE FUN.
Tutaj znajdziesz opowiadanka, etiudy, szkice, eseje i scenariusze zainspirowane Bones. Dołącz do Nas – czytaj, pisz i komentuj.

Bea_przerwa_Alex

też nie przepadam za Walentynkami... chętnie się zapiszę...:)

Bea_przerwa_Alex

Zastanówmy się wspólnie... do czerwca mamy sporo czasu. Jestem pewna, że razem wymyślimy coś sensownego;))). Trzeba wymyslić nazwę i przynajmniej dwupunktowy statut zawierający cel i sposoby działania. Statut nie powinien brzmieć zbyt poważnie;)

Stowarzyszenie będzie nieformalnie ma się rozumieć;).

_LG_

Proszę o Wasze propozycje nazwy i wpisów do statutu;DDD Mogą być lekko stuknięte;)

użytkownik usunięty
_LG_

Stowarzyszenie mi się podoba, wchodzę w to! Ale pomysłów na nazwę nie ma na razie....

wróciłam z wycieczki i wchodzę w stowarzyszenie!!!:) kiedyś należałam do klubu "bij, kop, łap chłopaka":) po prost spółka S.A.- stowarzyszenie antywalentynkowe:)

kgadzinka

Albo spółka z ograniczona odpowiedzialnością (a raczej z jej kompletnym brakiem;)))

_LG_

Hej ludzie:) Cieszę się, że właśnie startuje 5 zakończenie. Miłego pisania:-)
I dajcie spokój, nie drzyjcie kotów. Zakończenie musi trwać, ze mną, czy beze mnie:)
A nawiasem, wszystkich mieszkających w okolicach Lublina zapraszam na spektakl "Naprawda" do teatru Andersena.

Pozdrawiam ja i Kurt Cobain na mojej koszulce.

Mino

Dziękuję za błogosławieństwo od Ciebie i Kurta (zza grobu jak rozumiem);)

Co do nazwy = połączenie pomysły Kqadzinki + z pomysłwk Marlenki dale nam:

S.A. z Z.O. = Stowarzyszenie Antywalentynkowe z Zerową Odpowiedzialnością. Oryginalne i krótkie. Mnie się podoba.

_LG_

Mnie również! Gitesowa nazwa;-)

marlen_3

Teraz pozostaje sprawa statutu.
Chyba najważniejsze jest nie poddawanie się naciskom, by obchodzić sztuczne i skomercjalizowane "święto". W tym roku był to kolejny dzień w życiu zakochanych, a dla reszty to tylko zwykła sobota. Przy czym zakochani nie zaczęli przez tę datę kochać się bardziej lub mniej, a reszta robiła na siłę takie głupoty jak: randki w ciemno, zbiorowe objadanie się słodyczami;), oglądanie filmów o miłości i słuchanie piosenek dla samobójców.

Przy czym zaznaczam, że nie jestem alterglobalistką.

_LG_

ja się wyłamałam z tego dnia już parę lat temu, ku ogólnej grozie mojej rodziny:) nie mogłam się za to oderwać od książki i wcale nie żałuję. Zerowa odpowiedzialność jest zarąbista:)

ocenił(a) serial na 8
kgadzinka

aha. to ciekawie ;].
nie mogę napisać zakończenia opowiadania po prostu mnie zacięło i stoję w miejscu ;(.

Mino

Witaj, Mino! Fajnie, że się zjawiłaś!

Właśnie ludzie, nie męczcie zwierząt ;D

Mówię uciciwie, że LG czekała pół dnia na Ciebie, ale z powodu Twojej przedłużającej się nieobecności (i za zgodą pewnego seniora tego tematu, czyli siwowłosej piegży) postanowiła działać, jak Brus Łilis w Szklanej pułapce. ;D

tradycja to dobra rzecz, ale gdyby nie było przełomów, siedzielibyśmy jeszcze w jaskiniach i obgryzalibyśmy surowe kości ;D

piegza

Jak gorgomon, gormogon czy jak mu tam było.

<za krootky>

ocenił(a) serial na 8
Bea_przerwa_Alex

hah.
Kto coś wklei ciekawego, czekan na LG. ;] mam nadzieję, że nie długo xd.

_LG_

Hmmmm..... Zawsze mnie to interesowało to teraz zapytam: Dlaczego wydaję mi sie, że moje opowiadanka nie są specjalnie przez was komentowane? Zwłaszcza przez LG i Piegzę. Zawsze muszę na ankiecie do nich zaapelować by skomentowały. Dlaczego? Czy moje głupoty są naprawdę kosmicznie głupie i nie są godne komentarzy? Oczywiście zawsze znejdzie sie pare osób które skomentują, ale jest ich mało. Mi wystarczy nawet: : "Bea fajnie" nawet z błędami. Czy to aż tak wiele??

ocenił(a) serial na 10
Bea_przerwa_Alex

Bea, Twoje opowiadanie wcale nie są głupie!!! Nie możesz nawet tak myśleć. Czekam niecierpliwie na Twoje opowiadanko:)

_LG_

Witam ponownie :] daję wam do przeczytania coś co powstało już jakiś czas temu. Niech umili wam czas w oczekiwaniu na kontynuację opowiadania ''All I Need...''
Także przyjemnej lektury :]


Na parking przed Instytutem Jeffersona wjechał czarny SUV. Po chwili wysiadły z niego dwie osoby.
- Nie rozumiem Twojej irytacji Bones – powiedział Booth zamykając drzwi za sobą.
- Jak zwykle... - odparła Brennan i trzasnęła drzwiczkami.
- Ej, delikatniej, chcesz go uszkodzić? - agent był wyraźnie przejęty.
- To tylko samochód. Parę blach, metal i śrubki...
- Dla Ciebie. A dla mnie coś cennego. On jest w pewnym sensie.... częścią mnie – powiedział Seeley i dogonił Tempe, która była już przy głównym wejściu do budynku.
- No tak. Zapomniałam, że dużymi autami mężczyźni wynagradzają sobie inne braki.
- Że co proszę? Uważasz, że rekompensuję sobie nim coś?
- Nie wiem Booth, nie sądzę byś potrzebował sobie cokolwiek rekompensować...
Na twarzy agenta pojawił się szeroki uśmiech, a do Brennan dotarło co właśnie powiedziała.
- To znaczy, nigdy nie widziałam... - zaczęła się plątać w wyjaśnieniach, co wywołało jeszcze większe zadowolenie na twarzy Seeley'a – Wiesz co, prokurator Caroline czeka na te akta, więc może wreszcie dostarczymy je jej.
- Dobra, ale wrócimy do tej rozmowy. Wiesz co by powiedział Sweets, gdyby usłyszał Twoją teorię z rekompensatą? - powiedział Booth.
- Skończmy ten temat. Przyczepiłeś się jak rzep kociego ogona.
- Psiego.
- Co psiego?
- Jak rzep psiego ogona – sprostował Seeley.
- Grrr.....
Booth spojrzał na Bones. Uwielbiał ich sprzeczki, a ta, już uplasowała się na jednym z czołowych miejsc.
Szli obok siebie jasno oświetlonym korytarzem. Nikt się nie odzywał. Booth co jakiś czas zerkał na swoją partnerkę.
- Booth, czy uważasz że nie widzę tego iż ciągle mi się przyglądasz?
- Nie przyglądam, tylko zerkam, a to zasadnicza różnica.
- Mało ważne. Czy chcesz czegoś ode mnie? - zapytała Tempe.
- Pytasz na serio, czy tylko tak? - przekomarzał się agent.
- Zapomnij, że zapytałam – odparła antropolog i szybkim krokiem weszła do pomieszczenia, w którym czekała na nich prokurator Caroline. Zaraz za nią wszedł Booth.
- No nareszcie. Myślałam, że się zgubiliście po drodze – powiedziała prokurator – Chociaż z nim, sama chętnie bym się zgubiła – dodała i zerknęła na Seeley'a, który naprężył się z dumą.
Bones udała, że nie usłyszała tej uwagi.
- Przepraszam, że tak długo to trwało, ale pojawiła się mała różnica zdań...
- Nie zauważyłem... - zaczął Booth, lecz Temperance posłała mu spojrzenie mogące zamrozić nawet ogień.
- Na szczęście, udało nam się zebrać te dokumenty. Proszę – podała Caroline szarą teczkę opatrzoną logiem FBI – Jeżeli coś jeszcze potrzeba, zdjęcia czy skany to proszę mnie powiadomić. Będę w swoim gabinecie – powiedziała Tempe po czym bez słowa wyszła z pomieszczenia, pozostawiając zdziwioną kobietę i nie mniej zdziwionego Booth'a.
- A tej co się stało? - Caroline skierowała to pytanie do agenta.
- Nie wiem. Jest taka od rana – odparł – Nie wiem co jej strzeliło do głowy.
- Coś się musiało wydarzyć. Nie pamiętam, by Brennan była aż tak obojętna w stosunku do Ciebie.
- Tak? Nie zauważyłem...
- Agencie Booth, taki macho, a tak mało domyślny. Na pewno nie wiesz co mogło ją doprowadzić do takiego stanu? - drążyła temat prokurator – Może to nie zaczęło się dzisiaj?
- Nieee... Widziałem ją wczoraj i.....
- I...
- Czy to przesłuchanie? - zapytał Booth.
- Po prostu jestem ciekawa. A może to Ty wprawiłeś ją w taki nastrój? - palec wskazujący został wycelowany w tors Seeley'a.
- Ja? Ale czym... - zaczął, ale urwał, a Caroline popatrzyła na niego wymownie – Nie, to niemożliwe.
- Co jest niemożliwe?
- Gdybym jej nie znał, pomyślałbym że jest zazdrosna, ale....
- Ja tu nie widzę żadnego ''ale'' – odparła prokurator Caroline – I radziłabym ruszyć tyłek agencie Booth, bo tym razem pana rywal może nie mieć łodzi, którą odpłynie na Karaiby...
Caroline zakończyła posyłając wymowne spojrzenie agentowi, który zaczął się zastanawiać nad jej słowami.

TYMCZASEM W GABINECIE BONES...

Bones jak burza przeszła przez drzwi prowadzące do jej gabinetu i usiadła na fotelu za biurkiem. Była wściekła. Do pomieszczenia weszła Angela.
- Sweety, coś się stało? Widziałam... - Tempe popatrzyła na nią z furią w oczach – OK. To chyba nie najlepszy moment... - artystka zaczęła się wycofywać w stronę drzwi, kiedy usłyszała:
- Co On sobie myśli?! Że wszystko mu wolno?! - Brennan wyrzucała z siebie całą złość – Jak On śmie?! Te uśmiechy, słówka... ''Jesteś wspaniała, jesteś mądra, jesteś naprawdę dobrze zbudowana...'' - Temperance chodziła po gabinecie przedrzeźniając pewną osobę.
Angela słuchała tego słowotoku i nie wiedziała co się dzieje, a Bones dalej kontynuowała:
- Przychodzi w środku nocy, uśmiecha się, dzwoni kiedy chce, a potem... - przerwała by zaczerpnąć oddech - ...a potem widzę go z jakąś panną, która wygląda jak, jak jakaś...
- Lafirynda? - zaproponowała nieśmiało Angela.
- Tak! Jak jakaś lafirynda...Grrr....
- Złociutka, ale o kim Ty mówisz?
- O Booth'ie! A o kim miałabym mówić? - zapytała zirytowana Brennan.
- Ach.... No to wszystko jasne – uśmiech zagościł na twarzy Montenegro.
- Co jest jasne?
- Jesteś o niego zazdrosna – odpowiedziała spokojnie Angela.
- Słucham? Zazdrosna o Booth'a? Chyba żartujesz...
- Ja? Nie sądzę Złotko. Z tego co tu usłyszałam, tylko taki wniosek mogłam wysnuć.
Bones pokręciła głową z niedowierzaniem. Angela też?
- Za dużo czasu spędzasz z Hodginsem. Jego teorie spiskowe przeszły już na Ciebie – powiedziała Temperance.
- Nie zmieniaj tematu Tempe. O co chodziło z tą lafiryndą?
- O nic.
- Jak to o nic? Ciskasz gromy, nie, inaczej, jesteś bardzo wzburzona z powodu jakiejś kobiety, którą widziałaś z Booth'em i mówisz że nic się nie stało? Sweety, czy ja wyglądam na kretynkę? - Angela skrzyżowała ręce ma piersi.
Bones spojrzała na swoją przyjaciółkę, na której twarzy widoczne było zdeterminowanie. Temperance dobrze wiedziała, że Angela nie opuści jej gabinetu, dopóki nie dowie się co zaszło. Zrezygnowana Bones usiadła na kanapie, podobnie uczyniła artystka.
- No więc...
- Widziałam wczoraj Booth'a w naszej knaj... to znaczy w ''Royal Diner'' z jakąś kobietą. Przechodziłam obok i zauważyłam go siedzącego przy naszym stoliku. Chciałam podejść i przywitać się, kiedy spostrzegłam, że nie jest sam.
- No i...
- I uciekłam – dokończyła Brennan.
- Zauważył Cię? - zapytała Angela.
- Nie, chyba nie... Nie wiem czemu tak zareagowałam. Przecież to tylko mój partner, nic nas nie łączy...
- Jesteś tego pewna? - Montenegro uniosła jedną brew.
- Ty też?! Myślałam, że tylko Sweets'owi przychodzą do głowy takie pomysły – odpowiedziała Tempe, ale w jej umyśle zapaliła się ostrzegawcza lampka ''A jeśli Angela ma rację?''
- To czemu tak zareagowałaś Bren, skoro jak sama powiedziałaś, Booth to TYLKO partner z pracy – drążyła temat artystka.
- Nie wiem... Ja... Może dlatego, że się uśmiechał, żartował z tą kobietą...
- Przy Tobie nie robi niczego innego.
- Ale tamta kobieta go rozumiała. Rozumiała jego aluzje...
- Tempe, przestań! Bo Ty chyba naprawdę nie słyszysz co mówisz! Jakie to ma znaczenie? Za każdym razem kiedy Ty jesteś obok Seeley'a, uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Nie wspomnę o iskierkach w jego czekoladowych oczach. A Twoja rzekoma ''niewiedza'' go rozbawia – powiedziała Angela i uśmiechnęła się.
Bones spojrzała na nią. Czy to co powiedziała jej przyjaciółka było prawdą? Czy rzeczywiście nie potrafiła tego dostrzec? Rozmyślania przerwał dźwięk jej komórki. Wstała i podeszła do biurka.
- To prokurator Caroline – powiedziała spoglądając na wyświetlacz – Pewnie czegoś brakuje w dokumentacji – nacisnęła zieloną słuchawkę – Brennan.
Angela tymczasem również wstała i na migi pożegnała się z Tempe, która zajęta była rozmową.
- Tak.., mam te zdjęcia... to nie problem...zaraz je przyniosę – rozłączyła się i przeszła na drugą stronę biurka. ''Zdjęcia.... Hmmm....'' Zaczęła przeglądać papiery leżące na blacie. ''Są''. Wzięła kopertę i sprawdziła zawartość, po czym wyszła z gabinetu. Idąc zastanawiała się czy zastanie tam jeszcze Booth'a. ''Może za ostro go potraktowałam? Ach, Brennan daj już spokój'' Upomniała siebie w duchu. Szła długim korytarzem, kiedy usłyszała kroki za plecami.
- Bones! - rozległo się po chwili.

SALA KONFERENCYJNA (parę minut wcześniej)...

- Booth, nie wciskaj mi kitu – powiedziała prokurator Caroline.
- Słucham? - odparł zaskoczony.
- Dobrze wiesz, że Brennan to nie tylko doktor Brennan dla Ciebie. I nie mów mi o przyjaźni, partnerstwie bo takie bajeczki to możesz opowiadać komuś innemu. Jestem prokuratorem i potrafię wyczuć kłamstwo na kilometr.
- Ale...
- Jeszcze nie skończyłam – upomniała go kobieta, a Seeley zrobił skruszoną minę – A Ty kłamać nie umiesz, więc ja nie wiem co Ty tu jeszcze robisz – zakończyła i znacząco kiwnęła głową w stronę drzwi.
- Ja... - zaczął agent, lecz Caroline ponownie kiwnęła głową – Dziękuję – powiedział i szybko opuścił pomieszczenie.
Już wiedział gdzie ma się udać. Może ten zły humor Bones rzeczywiście był z nim związany? ''Czyżby zdenerwował ją mój widok z Amandą?'' pomyślał ''Czyżby była zazdrosna?''. Takie myśli krążyły mu po głowie, kiedy znalazł się obok platformy, na której pracował Hodgins i Angela.
- Bones u siebie? - zapytał.
- Nie. Przed chwilą wyszła. Zadzwoniła prokurator Caroline i poprosiła o coś, dosłownie jakąś minutę temu. Musieliście się minąć – odpowiedziała artystka.
- Cholera! Ale nie mijałem jej po drodze.
- Instytut ma wiele przejść i...
- Wiele zakamarków – dokończył za Angelę Hodgins uśmiechając się przy tym.
- W takim razie idę jej poszukać – odparł Booth i zawrócił.
- Ja na Twoim miejscu poszłabym tam – Angela wskazała na rzadko uczęszczany korytarz.
- Dzięki Angie – odparł Seeley i skierował się w wyznaczonym kierunku.
Kiedy wszedł na korytarz od razu dostrzegł osobę, której szukał. Szła kilkanaście metrów przed nim. ''Teraz albo nigdy'' pomyślał i ruszył do przodu.
- Bones!

--

- Bones!
Brennan obejrzała się za siebie, lecz nie zatrzymała się.
- Bones, zaczekaj – obok niej pojawił się Booth – chciałem porozmawiać – powiedział i złapał ją za rękę, by ją zatrzymać.
- O czym? - spojrzała na niego stając na przeciwko.
- O Twoim zachowaniu...
- Moim? - prychnęła – Chyba raczej powinniśmy porozmawiać o TWOIM zachowaniu – palec wskazujący Tempe wbił się w klatkę piersiową agenta.
- Ale co ja takiego zrobiłem? Nic.
- Właśnie! Nic nie zrobiłeś, NIC nie robisz – odparła.
Tego już było dla Seeley'a za wiele. Pchnął lekko Bones, tak że oparła się plecami o ścianę. Dłonie agenta znalazły się na ścianie, a jego ręce osaczyły jej głowę.
- Co Ty robisz? - zapytała antropolog, której głos już nie brzmiał tak hardo.
- Coś, co powinienem zrobić już dawno temu – odparł i pocałował Temperance, która na początku zaskoczona, nie wiedziała jak ma się zachować. Postanowiła jednak dać ponieść się chwili i oddała pocałunek, co mile zaskoczyło Booth'a spodziewającego się raczej ciosu w policzek.
Trwali tak dłuższą chwilę zapominając o bożym świecie. Pocałunki były zachłanne, jakby tylko oni istnieli, jakby tylko oni się liczyli. Booth zaczął całować szyję Tempe. Bones zamknęła oczy, jej ciało przeszyła rozkosz.
- Booth – odpowiedziało jej tylko mruknięcie – Booth – spróbowała ponownie, tym razem z większym skutkiem – Ta kobieta... ta blondynka....
- To moja kuzynka. Jest dla mnie jak młodsza siostra – wyjaśnił, w głębi duch ciesząc się, że jego Bones była o niego zazdrosna.
- Czyli nic Cię z nią nie łączy?
- Nie jestem za związkami kazirodczymi. Czyżbyś była zazdrosna?
- Ja? Chyba żartujesz – powiedziała i pocałowała Seeley'a – Chodź – Brennan złapała agenta za krawat i pociągnęła za sobą. Otworzyła jakieś drzwi i oboje weszli do środka.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytał Booth, który nie spodziewał się aż takiej inwencji twórczej.
- W schowku – odparła Tempe i ponownie pocałowała swojego partnera. Jej dłonie błądziły w jego włosach. Jego usta zniżały swoją wędrówkę, były już przy mostku na jej klatce piersiowej. Bones nigdy niczego nie robiła spontanicznie, ale tak bardzo tego pragnęła. Jego pieszczot, pocałunków...
Drżącymi palcami zaczęła zdejmować mu krawat, on powoli rozpinał guziki jej bluzki.
- Jesteś tego pewna? - zapytał – Nie chciałbym...
- Booth, po prostu bądź mężczyzną – odparła, a w jej oczach Seeley dostrzegł błysk. Takiego polecenia nie trzeba było dwa razy powtarzać.

- Popraw krawat – powiedziała jakiś czas później Bones, kiedy doprowadzali się do porządku, po przyjemnym wybryku jaki miał miejsce w schowku.
- Dobrze? - zapytał Seeley, a Tempe kiwnęła głową.
- A ja?
- Wspaniale jak zawsze – odpowiedział i uśmiechnął się – No to chodźmy.
Booth otworzył drzwi i wyjrzał na korytarz. Wziął Tempe za rękę i oboje wyszli ze swojej kryjówki.
- Muszę szybko dostarczyć te zdjęcia bo... - zaczęła antropolog lecz przerwał jej dobrze znany głos.
- Agencie Booth, doktor Brennan – prokurator Caroline podeszła i zmierzyła wzrokiem partnerów, którzy wyglądali jakby przyłapano ich na gorącym uczynku – Gdzie zdjęcia?
- Tu – Bones podała kobiecie kopertę.
- Dziękuję – prokurator już miał odejść, kiedy zatrzymała się i wskazała palcem na Seeley'a:
- Ty zapnij rozporek, a Ty... - palec wskazujący powędrował w kierunku Tempe - ...nie patrz tak na niego bo wszyscy się domyślą co przed chwilą robiliście – uśmiechnęła się i odeszła.
Booth i Bones stali osłupiali nie wiedząc co zrobić, kiedy do ich uszu dotarło jeszcze:
- Jak dzieci....

KONIEC

No i co wy na to? Jestem bardzo ciekawa co o tym sądzicie :)

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

Bones i schowaek? Wow! Niespodziewalabym sie tego po niej, ale takiej reakcji Caroline na pewno! Jak zawsze super! Czekam na kolejna czesc!

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

Schowki to przydatna rzecz xD I maja sporo ciekawych zastosowań:) Na prawdę geniale: Ja chcę jeszcze!!!

charlotte_12

Miły, dowcipny obrazek i jakże prawdopodobny. Twoja wyobraźnia i chęć przenoszenia jej wytworów na papier są godne podziwu. Charlotte miło że tu wpadasz;)

Pragnę jeszcze zaznaczyć, że wokół moich komentarzy urosła cała teoria spiskowa. Spieszę z doniesieniem, że nie wszystko komentuję, co nawet Charlotta może potwierdzić;DDD

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

Charlotte po prostu świetnie!!!
czekam na następne

:)

_LG_

To w końcu FF, można puścić wodze wyobraźni i dodać coś od siebie :]

ocenił(a) serial na 8
charlotte_12

Cudownie i te hasła xdd. Brak słów .

umc__

Ooo... jaka miła niespodzianka. Opowiadanie fantastyczne. Wciągające, aż nie chce się przestać czytać. Dodałaś odpowiednią ilosć cukru xD IO to się nazywa udane opowiadanko!!!! JA CHCE WIĘCEJ!!(JCHW!!)

charlotte_12

No cóż już od dawna czekałam na jakieś pikantne opowiadanko i prosze co za niespodzianka:) jest idealnie proporcjonalne do tego co chciałam przeczytać:P oby tak dalej xD

dzidzi_2

Jak wam sie podoba to jest próba wiec bądzcie łaskawe

Albo TO albo Jego śmierć! A potem będą następni, nikt ci nie zostanie !- usłyszała.
Wybór należy do ciebie, masz miesiąc żeby przegnać się z agencikiem. –dokończył mężczyzna odchodząc w cień



.................................................
Spojrzała na łóżko gdzie spała miłość jej życia, tak trudno było jej odejść, wiedziała jednak że musi, że nie ma innego wyboru.
- Przepraszam, zawsze będę Cię Kochać – uśmiechnął się przez sen jakby poczuł jej miłość .
Ostatni raz na niego spojrzała, pocałowała te wspaniałe usta i wyszła nie oglądając się za siebie.
Samotna łza spłynęła jej po policzku, zostawiając ślad na bladej twarzy.
Wchodząc w cień i wsiadając do czekającego samochodu czuła pustkę która miała jej towarzyszyć już zawsze...........................
................................................................................ ..................................................

Obudziła go cisza, poczuł że czegoś mu brak, jakby stracił coś ważnego .
Spojrzał na posłanie obok ,było puste.
- Kochanie- zawołał .Odpowiedziała mu cisza .Wstał z łóżka i poszedł jej szukać.
Mieszkanie spowijała groźna cisza jakby zwiastując coś złego, jakaś tragedie.
-Kochanie- zawołał ponownie, nic tylko na stoliku w salonie zauważył list i wisiorek jej matki.
Pełen złych przeczuć podszedł do kanapy, usiadł i zaczął czytać :

Przepraszam
Gdy będziesz to czytał mnie już nie będzie........................

Z każdym przeczytanym słowem jego twarz stawała się bledsza, przypominająca kredę.
Gdy skończył ukrył twarz w dłoniach ;zrobił to co prawdziwemu mężczyźnie nie przystoi: zaczął płakać.
- NIE, NIE, NIE Odnajdę Cię!
- Nigdy nie pozwolę zniszczyć naszej miłości – krzyczał do niewidzialnych świadków swojej udręki.
- Dlaczego to zrobiłaś? –Krzyczał – Bez Ciebie i tak moje życie nie ma sensu!
- ODNAJDE CIĘ – przysięgał.
- Nic nie stanie mi na drodze- jego twarz zmieniła się w lód, oczy straciły blask, zniknął zawadiacki uśmiech, czułość, pozostała tylko determinacja i przysięga.
- ODNAJDE CIĘ !
- .......................................................








ROK PÓŻNIEJ....................


Stała samotnie na molo ,wiatr rozwiewał jej włosy , targał ubranie, dzwonił klejnotami które miała na sobie lecz ona tego nie dostrzegała, stała i patrzyła pustym wzrokiem na zachodzące słońce. Jakby ukryty w nim blask zabierał jej serce i marzenia. Powoli zamknęła oczy a po policzku spłynęła samotna łza . Łza pełna wspomnień i miłości do tego co opuściła .
...........................................................................

- Stoi tam jak co wieczór- powiedziała Siewana, - To już rok a ona nadal jest tajemnicą - jej życie musi być związane z jakaś tragedia – pomyślała.
Służba nazywała ja Smutna Księżniczką , bo choć ich pan przywiózł ja tutaj rok temu ,nie zachowywała się jak inne kobiety z haremu. Na jej ustach nie gościł uśmiech, a oczy były puste, pozbawione blasku.
Nawet ON ich Pan nie potrafił tego zmienić. Traktował ja inaczej niż pozostałe kobiety, obsypywał klejnotami, strojami, starał się spełnić wszystkie możliwe pragnienia, ale jej serce było zamknięte a oczy patrzyły obojętnie i nic nie mogło już tego zmienić.
-Nasz Pan wkrótce straci cierpliwość, nie lubi gdy czegoś mu się odmawia . A ona zamknęła swe serce i ciało,: wszyscy w pałacu wiedzieli ze nigdy nie zbliżył się do NIEJ - myślała Siewana – co wtedy będzie z nasza księżniczką czy Pan ja odeśle czy nadal będzie trwał w swej obsesji.
-Wraca- powiedziała do Alany - Idź przygotuj jej strój na dzisiejszy bal .......................




Kobieta powoli otworzyła oczy , ostatni raz spojrzała na zachodzące słonce i zaczęła wracać do pałacu, złotej klatki w której sama pozwoliła się uwięzić.
Wchodząc do pałacu widziała uśmiechnięte kobiety rozmawiające o dzisiejszym balu, pozdrowiły ja z szacunkiem .
- Śmieszne- pomyślała- one się mnie boją myśląc ze mam tu władzę, a tak naprawdę jestem więźniem, który oddał by wszystko żeby wrócić do domu
- STOP to jest mój dom tamto to tylko marzenie - poprawiła się.
- Czas na następne przedstawienie - pomyślała idąc do swojej komnaty, by przywdziać maskę jaką tu nosiła.......................................
-Teraz jestem kukiełką w teatrze –pomyślała –prawdziwe życie zostało z nim- dotknęła złotego serduszka które zawsze miała przy sobie .-Moje serce nigdy cię nie opuści - mam nadzieję ze kiedyś mi wybaczysz....................................




...............6miesięcy wcześniej.................

NIE, NIE, NIE- wyrwał się ze snu z krzykiem na ustach.
Rozejrzał się po pokoju nieprzytomnym wzrokiem szukając jej obecności . Powoli wracał do rzeczywistości i prawda ze jej nie ma już obok niego. Ukrył twarz w dłoniach
- Znów to samo, ślepy zaułek a już był pewien że trafił na jej ślad - Ten komu zależało na jej zniknięciu bardzo się postarał – pomyślał sięgając po koszulę, i boso wychodząc na taras.
- Pomyślał o swoim życiu od JEJ zniknięcia, tak wiele się zmieniło, stał się bogatym człowiekiem, agentem na bezterminowym urlopie goniącym za swoim marzeniem. Teraz tylko to miało dla niego znaczenie.
Miał jeszcze wiele rzeczy do sprawdzenia powoli rozwiąże tą zagadkę i zniszczy człowieka który odebrał mu wszystko co kochał...........................
Uśmiechnął się, ale jego twarz nie przypominała już dawnej ,uśmiech był zimny, nieczuły .
A oczy, te oczy wzbudzały strach i szacunek nie było dawnego blasku i radości.
Wszystko się zmienia......................................................................... .....................




...........................4 miesiące wcześniej...............................

-Nareszcie coś mam, może to mały ślad, ale nareszcie jakaś nadzieja- pomyślał –prześlizgując się ciemnymi zaułkami Bangkoku. Był już coraz bliżej ,w końcu ją odnajdzie.................................................



................................2 miesiące wcześniej...........................

-Czy to pewne? – zapytał niskiego araba poleconego mu przez radzę Kapuru
-Panie, w tym pałacu jest tylko jedna kobieta odpowiadająca twojemu opisowi- odpowiedział Ali i pomyślał ze mężczyzna z którym rozmawia musi być ważną osobą skoro sam radża mu pomaga, do tego jego wygląd, ta surowość i bezlitosne spojrzenie aż go ciarki przeszły ,nie chciał mieć w nim wroga.
-Dziękuję. Oto twoja zapłata, mam nadzieje że nikt nie dowie się o naszej rozmowie ? –Zapytał z miną która w ostatnich miesiącach przestraszyła wielu odważniejszych i groźniejszych ludzi od małego araba.
-Nie panie- odpowiedział przerażony Ali
-Możesz odejść.
A wiec w końcu trafił na jakiś znaczący ślad, teraz musiał zrozumieć co ją trzyma w takim miejscu – pomyślał. Z tego co powiedział Ali nie była więźniem, ani kochanką księcia, raczej uprzywilejowanym gościem, uwielbianym przez służbę,. Jak Ali ja nazwał –zastanawiał się.
– SMUTNA KSIĘŻNICZKA- dziwne nie pasuje do kobiety która znał i kochał nad życie, coś przegapił musi jeszcze raz wszystko przemyśleć, zdobyć więcej informacji
Już niedługo, musi zrozumieć co się stało a wtedy.......................................................







........................Pałac.......................... chwila obecna........................


Bal, pochód, maskarada, i inne atrakcje, sprawiające radość kobietom haremu i gościom. Spojrzała na swoje odbicie wyglądała jak królowa śniegu jej ubiór to także następna rozrywka księcia- pomyślała wychodząc ze swej komnaty.
-Te same twarze, uśmiechy, rytuał i ona w swej skorupie pozornie obojętna lecz w środku rozbita, pragnącą tylko jednego........................
-Witaj Pani –powiedziała Siewana kłaniając się.
-Witaj, czy wiesz co dziś wymyślił Książe –zapytała kobieta.
-Pani dziś mamy specjalnych gości , Radżę Bangkoku i jego przyjaciela – odpowiedziała Siewana
– Książę urządził bal przebierańców, chce uczcić przybycie tak ważnego gościa.
– Więc chodźmy powiedziała - Słyszałam że Radża jest bardzo wykształcony ,może opowie mi coś nowego o świecie pomyślała ,może dzięki temu choć na chwilę zapomnę co poświęciłam . Wzięła w dłoń złote serduszko które miała na szyi.
– -Pani?- zapytała Siewana patrząc na wyraz twarzy Księżniczki pełen wielkiego bólu i tęsknoty.
W jednej chwili kobieta Przybrała obojętny wyraz twarzy – Idziemy.- powiedziała i odeszła nie czekając.
..............................
Dlaczego ona tu jest –zastanawiała się Siewana- nie była więźniem , nie należała do kobiet haremu, nawet nie kochała ich Pana ,a jednak trwała tu jakby w zawieszeniu, gdyż jej umysł i serce były w innym miejscu- kiedyś poznam prawdę i postaram się pomóc Księżniczko –obiecała sobie Siewana.

.........................................

Kobieta wchodząc na sale poczuła coś dziwnego, zatrzymała się nagle,
jakby ........... NIE TO NIE MOŻLIWE......... to tylko złudzenie –powiedziała sobie przybierając obojętna minę .
-A Jednak czuła na sobie czyjś wzrok, który powodował wspomnienie o jedynym człowieku....................
-STOP – otrząśnij się jego tu niema to twój świat ZAPOMNIJ .............................................




.......................................miesiąc wcześniej....................................

-Nareszcie! Gdzie TY zniknąłeś?! –zapytała Angela, przytulając mężczyznę. Stali z Hoginsem naprzeciw zaginionego przyjaciela, nie mogąc go poznać.
- Zmieniłeś się, już myśleliśmy że i ty przepadłeś! – krzyczała oskarżycielsko Angela.
- Ostatni rok i tak był dla nas ciężki, wystarczy nam jedno zniknięcie, a jeszcze TY bierzesz roczny urlop i znikasz ! Wiesz jak się martwiliśmy!
- Spokojnie Angela- odpowiedział- znalazłem JĄ!
- -COOOOOOOOOOO! –krzyczy –Opowiadaj!
- -OK. ochoćmy do stolika. A więc- zaczyna mężczyzna i streszcza swoje dotychczasowe odkrycia.
- -To niemożliwe!- Jesteś pewien ?-Pytają
- -Tak. –mężczyzna spogląda na przyjaciół, zastanawiając się czy pokazać im list.
- -Angela- decyduje się - , to nie wszystko w dniu swojego zniknięcia zostawiła list nie wiem jak to dopasować do reszty, znasz JĄ , nie odeszła by bez ważnego powodu, coś mi umkneło.
- -Mogę GO przeczytać ?
- -Proszę.
- Angela bierze list i szybko czyta jego treść, pod koniec blada jak ściana mówi z przerażeniem- Jesteś pewien że ona to napisała?
- -Tak
- -I nic nie rozumiesz- pyta
- -Nie- odpowiada mężczyzna.
- -Pomyśl, co skłoniło by ja do napisania takich słów?
- Mężczyzna myśli przez długi czas, patrząc na przerażoną twarz przyjaciółki elementy układanki zaczynają się łączyć w całość.
- Bała się o nasze życie!
- Angela też zaczyna łączyć fakty.
- -Pamiętacie ten wypadek Cam tuż przed jej zniknięciem? – pyta nagle Hogins.
- -I to że potrącił mnie samochód- dodaje Angela.
- - Mój postrzał- mówi Agent.
- Porwanie Parkera- To wszystko się łączy, to były ostrzeżenia dla niej – dodaje Hogins.
- Miała zdecydować ! Nasze życie albo Ona – mówi cichym głosem meżczyzna
- - Dlaczego mi nie powiedziała- zasłania twarz dłońmi.
- -Ponieważ Cię Kocha i nie chciała aby coś ci się stało- odpowiada łagodnie Angela
- -Wolała poświęcić siebie niż stracić kogoś z nas. – dodaje Hogins.
- -Ale dlaczego?!- krzyczy mężczyzna.
- Nagle jego twarz staje się zimna, znikają wszelkie emocje, w oczach zostaje twarda determinacja i coś czego nawet przyjaciele siedzący z nim przy stoliku bali się nazwać.
- -COOOO?
- Ona wróci a ten kto ją skrzywdził ...............- na twarzy agenta pojawia się bezwzględny uśmiech
- Uważaj!- Ostrzega Angela –Abyś nie stracił nie tylko jej ale i siebie
Ale mężczyzna już nie słyszy ,wychodzi pogrązony we własnych myślach .



Angela i Hogins nadal siedzą przy stoliku wpatrując się w puste krzesło.
- To nie jest ten sam człowiek- szepcze Angela.
- -Ledwo go poznałam, a ta twarz, ni razu się nie uśmiechnął, a jego oczy, są puste jakby stracił dusze- dodaje.
- -Kochanie , on cierpi a dzięki tej masce potrafi działać- pociesza ją Hogins.
- -Obyś się nie mylił, nie chciała bym stracić dwojga przyjaciół..................................





A teraz Z innej Strony


Przepraszam
Gdy będziesz to czytał mnie już nie będzie, wiem to dziwne, ale zawsze mówiłam ze nie wiem czym jest miłość.
Teraz dzięki TOBIE rozumiem Miłość
To poświęcenie , ofiara , twoje serce które oddajesz za ukochanych.
Dziękuje ze mnie tego nauczyłeś, teraz ja mogę zrobić coś dla ciebie i innych ,złożyć ofiarę.
Nigdy się już nie spotkamy lecz moje serce zawsze będzie przy tobie.
Zapomnij o mnie i bądź szczęśliwy, kiedyś mi wybaczysz.
Zrozumiesz że zrobiłam to co było trzeba.
Przepraszam

Oddaje ci moje serce.
Wybacz




No to wracamy..........



......................tydzień wcześniej......................


-Czy wszystko gotowe?- zapytał Radża.
– Tak Panie- odparł sługa.
-A ty mój przyjacielu jesteś zdecydowany?
-Jak nigdy – odpowiedział mężczyzna.
Wiesz ze możesz zginać?- zapytał Radża ,spoglądając na swego amerykańskiego przyjaciela. Miał dla niego wiele szacunku i podziwiał determinację z jaką dążył do celu.
-Wiem ,ale moje życie i tak się skończyło, więc nie mam nic do stracenia- odparł mężczyzna.
-Mój drogi życie ma różne barwy, tylko poznanie ich pełnej palety pozwala nam cieszyć się tym co mamy.
- Ja nie mam nic, straciłem to co najważniejsze , wole odejść niż żyć w ciągłym mroku.
- Widzę że nic cię nie przekona, a więc ruszajmy- odrzekł Radża.
- Moja obecność sprawi że Książe będzie musiał zachować się honorowo ,ale uważaj on rzadko przegrywa – ostrzegł przyjaciela przed wyjazdem.
- Kamalu ja nie mam już nic do stracenia, jeśli jej nie odzyskam......................




.............................Bal...........chwila obecna..........................



Zobaczył ja na schodach, była piękna, olśniewająca i taka zimna ,pewnego dnia będzie jego – pomyślał Książe obserwując schodzącą kobietę.
Zostawił kobiety które go otaczały i poszedł podać jej ramie:
- Witaj moje serce, pięknie wyglądasz, wiedziałem że ten strój doda ci urody- zagadnął kobietę.
- -Dziękuje- odparła .
Książe zauważył ze jej spojenie było jak zwykle nieobecne, obojętne, jakby była ponad wszystkim co się dzieje wokoło. Mam tego dość pomyślał, od roku staram się to zmienić i nic. Czy to kara za zniszczenie prawdziwej miłości- myślał.
-Jak ci się podoba bal moja droga- zapytał prowadząc ja to głównej sali gdzie miał przyjmować radżę.
-Piękny –odparła. Cały czas czuła .....TO SPOJŻENIE.........co się dzieje?
Czy ja tracę rozum? – zastanawiała się kobieta idąc z Księciem .
-Panie Przybył Radża –powiedział służący kłaniając się swemu Panu.
-Przepraszam moja droga obowiązki wzywają –powiedział do kobiety i odszedł.

................................................................................ ........................................................

-Kobiety zgromadzone na balu z zazdrością spoglądały na smutną cudzoziemkę, która wyszła wypełnić codzienny rytuał.
-Dlaczego ON woli ją od nas –szeptały. Wszystkie wiedziały że kobieta wychodząca na taras by obejrzeć swój zachód słońca niepodzielnie rządziła myślami Księcia.
Wszystkie chciały osiągnąć to co jej się udało bez rządnego wysiłku, kochały swojego pana ,oddały mu duszę i ciało, a ta kobieta nie dała nic. Słyszały szepty służby ze ich pan odchodził od drzwi jej sypialni, dawał klejnoty wielbił a ona niezmiennie wybierała samotne zachody słońca.
-Siewana powiedz nam kim ona jest? – pytały – ty jedna z nią rozmawiasz.
-Przestańcie- każdy ma prawo do swoich tajemnic.
-A ona w szczególności ,jest tu sama, z własnej woli ale jakby odległa, tylko ciało było tutaj, a serce zostało tam z kąt przybyła- odrzekła Siewana
-Nie należy jej zazdrościć. Zostawiła wszystko, jest nieszczęśliwa, samotna, pozbawiona blasku a wy jej zazdrościcie ? –zapytała gniewnie.-Wstyd!
Kobiety uciekły pod gniewnym spojrzeniem Siewany i wróciły do zabawy, a ona wyszła na taras obserwować swą panią i przyjaciółkę jak stoi samotnie na molo w blasku zachodzącego słońca..................................

................................................................................ ...............................

Co się dzieje?- zastanawiała się Księżniczka obserwując zachód słońca .
Od chwili wejścia na salę czuła ............TO SPOJŻENIE...............
Ale jak? Przecież jego tu nie ma?....... To wyobraźnia....................
.Była niespokojna, czuła że coś się wydarzy , bała się powrotu na salę, chciała uciec ale wiedziała że to niemożliwe sama wybrała swój los. Ostatni raz spojrzała na zachodzące słońce, przypominające jej najpiękniejszą chwile życia ,wzięła głęboki oddech i ruszyła zmierzyć się z przeznaczeniem.........................................


azim254

cd bedzie jak mnie najdzie wena a narazie czekam na opinie

ocenił(a) serial na 10
azim254

azim254 przysiega tak? czytam twoje ff na innym forum i jestem nim zachwycona. czekam oczywiscie na kolejna czesc! ok jesli przysiega to przysiegnij ze B&B będą razem plis!

_LG_

Hej, to ja:)

Ach więc tak mam nowinę: otóż postanowiłam..

werble...

przerwa na reklamy....

totolotek...

...napisać opowiadanie.

Ach więc zainspirowana świeżo co obejrzaną kinową wersją Włatcóf Móch zabieram się do dzieła. Nie martwcie się nie będzie żadnych ćmoków i mondziołów:P

*** ze specjalną dedykacją dla Beaty***
Powoli otworzyła oczy i delikatnie przetarła je dłonią. W sypialni panował półmrok i tylko delikatna poświata księżyca oświetlała sylwetkę mężczyzny, leżącego obok niej. Delikatnie wysunęła się z jego uścisku i sięgnęła po zegarek. 23.20. Nie jest źle.Zarzuciła na ramiona ciepły pled i podreptała do salonu ostrożnie zamykając za sobą drzwi.
Cicho wysunęła szufladę biurka. Papiery, papierzyska... no tak. Wszystko należy dokładnie zbadać. Usiadła na sofie i otworzyła laptopa. "Czeka nas sporo pracy" szepnęła i w tej chwili poczuła wyraźne uderzenie, nieco poniżej serca, jakby na znak wyraźnego protestu jeszcze nie narodzonej istoty. Pogładziła delikatnie swój okazały brzuch, po czym przystąpiła do badania akt sprawy...
- Bones! - usłyszała czyjś znajomy głos i szybko otworzyła oczy. Pierwsze promienie słońca delikatnie musnęły jej twarz, kiedy podniosła głowę, spoczywającą dotąd na oparciu kanapy. Spojrzała w stronę, z której ów głos dobiegał i jej oczom ukazała się muskularna sylwetka Booth'a. Na jego twarzy malowała się złość.
- Booth...którą mamy godzinę?- szepnęła, sięgając po zegarek, który spoczywał obok migającego wciąż komputera.
- 5.47. - odrzekł Booth, a w jego głosie zabrzmiały złowróżbne nuty.
- No tak, musiałam zasnąć w trakcie...- powiedziała, chcąc się usprawiedliwić.
- W trakcie..? - podchwycił Booth patrząc na partnerkę wyczekująco.
- Booth, wiesz, że nie mogłam tego tak zostawić! To moja praca! - obrona przez atak wydawała jej się w tym momencie najrozsądniejszym wyjściem. Czuła, że widmo awantury wisi w powietrzu.
- Całymi dniami siedzisz w Instytucie i jescze Ci mało?! Obiecałaś mi, że będziesz na siebie uważać! A ty najzwyczajniej w świecie przenosisz laboratorium do domu.
- Booth, nie robię tego dla przyjemności! To sprawa niecierpiąca zwłoki.
- Bla, bla, bla...sprawa niecierpiąca zwłoki. - powtórzył poirytowany Booth.- Na pewmo równie ważna jak zdrowie naszego dziecka. Jesteś egoistką Bones.
- Booth, jak możesz...- spojrzała na niego z wyraźną urazą, po czym odwróciła wzrok.
Przegiął. Doskonale o tym wiedział. Wiedział, że nie mógł jej bardziej zranić.
- Bones, ja...przepraszam.- chciał objąć ją, ale Brennan chłodno odepchnęła jego ramiona, po czym zniknęła za drzwiami sypialni, głośno je przy tym zamykając.
Booth patrzył jeszcze przez chwilę na drzwi, po czym wyłączył laptopa i położył się na kanapie. Czuł, że ogarnia go na nowo fala wściekłości. Kochał Bones, ale swoim zachowaniem czasem doprowadzała go do pasji. Czy to źle, że chciał jak najlepiej dla niej i ich dziecka? Niemo wpatrywał się w sufit, zapewne szukając odpowiedzi. Był pewien, że już nie zmruży oka.

Ce De En:P
Tak gwoli ścisłości, jeżeli ktoś na tym forum jeszcze nie wiem ki jestem to maj nejm is Paulina end aj low Nirvana:)

ocenił(a) serial na 10
Mino

Jak mozna Cie nie znac Mino! ja mam chyba slabosc do rodzinnych Bonsów i brennan w ciazy. super opowiadanie czekam na kolejna czesc!

Nionia

CHCIELIŚĆIE TO MACIE


......................bal.................chwila obecna.................

Weszła do sali balowej pełnej gwaru i śmiechu, widziała tańczące pary, kobiety otaczające Księcia. Ale wszystko to działo się jakby w oddali ponieważ .......znów..........TO UCZUCIE..........
Stanęła bez ruchu...............
- Co się ze mną dzieje?- pomyślała
- Czy już zawsze będę czuć ten wzrok?..............

................................................................................ .....................................

Książe zauważył ją gdy tylko weszła do sali balowej; domyślił się że znów była na molo; widział jej urodę, książęcą postawę, smutek w oczach i nie mógł oderwać od niej oczu.
Czy tak już będzie zawsze- pomyślał –Tak bliska, a jednak tak daleka, z nieobecnym spojrzeniem, pustką w oczach.
Czy uda mu się kiedykolwiek to zmienić –zastanawiał się.
Czy to jest kara za zniszczenie prawdziwej miłości.........

Obserwując jak kobieta idzie w stronę swej jedynej przyjaciółki Siewany zaczął wspominać przeszłość.
Od pierwszej chwili gdy ja ujrzał wzbudziła jego zachwyt:

..............siedziała na basenie z mężczyzną ,śmiali się , bawili jak dzieci, pełni radości z bycia razem ,dzielenia myśli z drugą osobą , gdy poczuła jego wzrok, spojrzała wprost w jego oczy i to go zgubiło.......

..... nie było w nich zachwytu czy choćby cienia podziwu lecz pasja i niechęć ze jest się obserwowaną..............
............. powiedziała cos do mężczyzny, spojrzał w jego stronę i go rozpoznał, szepnął coś do kobiety a ona wzruszyła ramionami i wyszła z wody, mężczyzna zabrał ich rzeczy i odeszli....................

........to spojenie pełne emocji , bez mgiełki zachwytu wzbudziło jego ciekawość......
........... od tej chwili zaczął ją obserwować aż zupełnie się w niej zatracił..........

..............Stała oparta o molo mężczyzna czule ją obejmował, w ich oczach widać było miłość i ten szczególny blask którego on nigdy nie widział.............

........Poczuł wówczas zazdrość, chęć posiadania, pasję, wiedział ze jest zgubiony, nie spocznie póki nie będzie jego.............postanowił zdobyć ją dla siebie...........

.............jego plan się powiódł, po każdym wypadku dostawała wiadomość ...............
...........poddała się ...... poświęciła......... nie wiedząc nawet że to przez niego.............. ....... a teraz jest tu ....... ....... tak blisko a jednak tak daleko..............

Książe otrząsnął się ze wspomnień, poszukał wzrokiem kobiety stała z Siewaną rozmawiały, obserwując sale .......
Była JEGO! – jego wzrok stwardniał- Kiedyś zobaczy blask w jej oczach skierowany na niego....... ......... nigdy nie pozwoli jej odejść..........

Zauważył zamieszanie i usłyszał głos służącego:

-Jego Wysokość Radża Bangkoku i Dolnych Nizin Kamal X, IsamaelXV, AsisanI, Masaka XXXI oraz jego przyjaciel Pasza Seeley I ........

..............Księżniczka słysząc imię Paszy zamilkła ,gwałtownie się odwróciła i zbladła jak ściana .........
-Pani co ci jest? –zapytała Siewana widząc nagłą bladość swej przyjaciółki.
Lecz ta nie miała siły odpowiedzieć ,nie mogła nawet oddychać.................

.................. stała jak zamurowana spoglądając wprost w brązowe oczy..........

Siewana podążyła za wzrokiem Księżniczki- Czy wszystko w porządku- zapytała.
Księżniczka powoli, siłą woli otrząsnęła się z szoku –Tak
– Czy możemy stad wyjść? –zapytała – i nie czekając na odpowiedz skierowała się do drzwi tarasu...........

– . Witam Wasza Wysokość, Paszo dziękuje że zaszczyciliście swą obecnością moje przyjęcie – powiedział Książe podchodząc do gości.

............. nagle zobaczył znajome rysy Paszy i zbladł jak ściana.......

.................-Agent Booth – wyszeptał................
- Jak ?.........
- Kto Ci Powiedział?.........
...........W jego wzroku pojawiło się szaleństwo............................
- ONA Jest MOJA !.....................

- Książe – odezwał się Radża ,widząc zbliżające się szaleństwo w oczach Księcia
- Dziękuję za wspaniałe przyjęcie , miło jest zobaczyć starych przyjaciół- dodał.
- Oczywiście Wasza Wysokość – Książe szybko się opanował, wiedział że skandal w obecności Radży może mu bardzo zaszkodzić.
Dyskretnie rozejrzał się po sali szukając Księżniczki, ode tknął z ulgą nie było jej.
Nie pozwolę na to spotkanie- pomyślał.
-Wasza Wysokość- zawahał się- Paszo- zapraszam do głównej sali kolacja czeka .
...........Booth spojrzał wreszcie w oczy człowieka który zniszczył wszystko co kochał, jego życie i miłość..........
..............Zobaczył w nich szaleństwo i wiedział już że tylko śmierć jednego z nich wszystko zakończy ..............

......................Brennan stała na tarasie z zamkniętymi oczami ,nie czuła zimna,........... ...........nic nie czuła, nie słyszała odgłosów balu, ani pytań zatroskanej Siewany ...... ................przed oczami miała .... ...............brązowe oczy ................
......................Booth- wyszeptała- Seeley Booth...........z jej oczu trysnęły łzy...........-Dlaczego!- krzyknęła, upadając na kolana.
- Dlaczego!
- Miał być bezpieczny!
- Muszę być silna

ocenił(a) serial na 10
azim254

Genialnie!! Ciekawe czy dojdzie do pojedynku między Booth'em a Księciem. Mam nadzieję, że tak i Seeley skopie mu tyłek xD Czekam niecierpliwie na cedeka:)

ocenił(a) serial na 10
azim254

Azim. Jestem bardzo ciekawa dalszej części. Ciekawe czy Booth wygra z księciem, i czy Temp wróci z Seleyem do domu.

ocenił(a) serial na 10
Mino

Mino bardzo fajne opowiadnie. Będzie dalszy ciąg?

ocenił(a) serial na 10
_nn_

azim OMG!!!co ty chcesz zrobic z czytelnikami zabic ich? nie rób tego tylko napisz ciag dalszy!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

kolejna czesc jest genialna! dodaj ja tu szybko bo czytelnicy zejda na zawal!

_LG_

Kontynuacja..

Przeciągnęła się i niechętnie wstała z łóżka. Jej oczy padły na kawałek papieru spoczywający na nocnym stoliku.

"Wyszedłem wcześniej. Dzwoniłem do Instytutu, masz dziś wolne. Wszystkim się zajmę, a Ty odeśpij zarwaną noc. Angela wpadnie po południu.

Seeley"

- No tak.- mruknęła niechętnie- mam być więźniem we własnym domu!
Ze złością zmięła kartkę, po czym spojrzała na zegarek. Dochodziła 9.00.Mimo, że wciąż czuła się bardzo senna jakiś szatański głos kazał jej się ubrać i iść do Instytutu. Miała świadomość, że swoim postępowaniem doprowadzi Booth'a do wściekłości, ale, do cholery nie jest dzieckiem! Łyknęła jeszcze odrobinę wody, aby trochę otrzeźwić umysł, przygotowała się i wyszła.
...
Przy stole stała grupa osób, bacznie przyglądając się zwłokom, a właściwie tym co z nich pozostało.
- Nie wygląda to zbyt przyjemnie...- jako pierwszy odezwał się Booth.
- Dokładnie. Przy tak zaawansowanym stopniu...rozdrobnienia, po raz pierwszy mam wątpliwości, czy uda nam się ustalić tożsamość ofiary- odrzekła Cam, delikatnie obracając w dłoniach fragmenty ludzkiego ciała.
- Według mnie wystarczy tylko...dopasować do siebie poszczególne części.- powiedział Hodgins z właściwym sobie uśmiechem.- A przynajmniej fragmenty czaszki. Angela poradzi sobie z rekonstrukcją.- dodał z uznaniem.
- Brawo Hodgins!- od progu dało się słyszeć czyjś znajomy głos.- Zabierajmy się zatem do pracy.
- Bones! Miałaś odpoczywać!- zawołał Booth
- Wybacz agencie Booth, mam dużo pracy. - odparła chłodno.- mamy tu kilkadziesiąt części do zbadania.
- Bones!
- Doktor Brennan, poradzimy sobie.- powiedziała Cam widząc coraz większą irytację na twarzy Booth'a.
- Mam tu fragment kości udowej z kawałkiem poszarpanego mięśnia- Brennan wyraźnie ignorowała ich ponaglenia.- O Boże.., wygląda na to, że...
- Dosyć tego Bones!-Booth chwycił ją za nadgarstek- Odwiozę cię do domu!
- Przykro mi agencie Booth, ale moja egoistyczna natura, nie pozwala mi słuchać twoich zaleceń.- syknęła w odpowiedzi.- A teraz puść mnie, muszę wracać do pracy.
- Bones do cholery! Możesz przynajmniej raz zostawić swoje ambicje?!
- Daj spokój Booth, porozmawiacie, gdy ochłoniecie.- Cam starałą się załagodzić sytuację.- A teraz mógłbyś przywieźć mi raporty z miejsca zbrodni?
Booth rzucił jeszcze gniewne spojrzenie na Brennan, ta jednak pochyliła się właśnie nad stołem.
- Booth...- w głosie Cam słychać było ponaglenie.
Odwrócił się więc i wyszedł z laboratorium.
- Dr Brennan..?- Cam położyła dłoń na ramieniu Bones.- W porządku?
Brennan szybko przetarła twarz dłonią.
- Sądzę...sądzę, że zwłoki mogły zostać poćwiartowane za pomocą piły elekrycznej. Wskazuje na to, choćby stan fragmentów ciała...

ocenił(a) serial na 10
Mino

i to jest prawda Bones ktora caly czas pracuje o Booth ktory ja pilnuje aby odpoczeła! czekam na c.d!

Mino

hura! Mino wróciła!!! :)
azim, aleś ty im namieszała... pełno tajemnic! (i to lubię:) mam tylko nadzieję że nikogo nie uśmiercisz.
charlotte, ten schowek dosłownie mnie rozwalił na kawałeczki... i komentarz caroline...:):):)

ocenił(a) serial na 10
Mino

Mino, to jest genialne xD Uwielbiam, gdy Brennan kłóci się z Booth'em xD Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy:)

ocenił(a) serial na 10
Mino

Mino bardzo mi sie podoba twoje opowiadanie.

_LG_

azim254 - i kolejne oryginalne opowiadanko. Bardzo ciekawe, pisz dalej

Mino - Jak miło... Opowiadanko fantastyzne, czekam na ciag dalszy

No to czas na mnie. Mam nadzieję, ze ,mnie nie olejecie.

Ze specjalną dedykacją dla Mino, Aguś, Azury i Kqadzinki

Zbliżał się do jej gabinetu. Ostatnie wydarzenia bardzo ich od siebie oddaliły. Choć powinno być odwrotnie. Dlaczego najczęściej jak stanie się coś, co człowiek może nazwać największym szczęściem, zaraz dzieje się coś, co odbiera całą radość?

Ciągle rozpamiętywał tą noc. Jak do tego doszło? W jednej chwili jedli chińszczyznę i spokojnie rozmawiali, by w następnej… W jego głowie wciąż krążył obraz jej nagiego ciała. Ostatnimi czasy nie mógł myśleć o niczym innym. Co prawda, był to jednorazowy wyskok, ale za to jaki. Ciężko było zachować to w tajemnicy. Czuł się jakby na jego czole było napisane „SPAŁEM Z NIĄ!”. Do tego jeszcze, następnego dnia rozmowa z Angelą.
- Wszystko w porządku? Jakoś tak dziwnie wyglądacie.
-Tak! A czemu pytasz?! Raz się spóźniliśmy tego samego dnia, a Ty już nas o coś podejrzewasz?
- Booth, uspokój się… Ja tak tylko z troski… Co Cię ugryzło?
Zarówno Booth jak i Brennan dobrze wiedzieli co, a raczej kto go pogryzł poprzedniej nocy, ale nie chcieli o tym mówić. Ściślej, Brennan nie chciała. Zabroniła mu o tym mówić.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz?
-Ale…
-Nie ma żadnych „ale”. Z antropologicznego punktu widzenia, musieliśmy rozładować napięcie seksualne, spotęgowane przez nadmiar pracy. Nikt nie może się o tym dowiedzieć…
Ale on musiał komuś powiedzieć. Tylko, dlaczego padło akurat na Sweets’a?!
-Że co?!
-Spałem z dr Brennan…
-Zaskoczyłeś mnie tym, że to właśnie mi o tym powiedziałeś. No cóż, to może być początek…
-To był jednorazowy wyskok. Do niczego więcej nie doszło ani nie dojdzie…
-Sam sobie zaprzeczasz, Seeley…
Booth nie mógł przewidzieć, że Sweets wygada się Angeli na prywatnej sesji w barze.

Stał w drzwiach i przyglądał się jej. Wyglądała pięknie, jak zawsze. Siedziała przy biurku i przeglądała jakieś papiery. Czekał, aż go zauważy. W końcu podniosła głowę.
- Bones… - zaczął, ale nie potrafił dokończyć. Ona tylko mu się przyglądała. Jakby też nie potrafiła powiedzieć czegokolwiek. – Przyszedłem, aby… zapytać jak się czujesz …

O właśnie, została ostatnia sprawa. Kiedy się o niej dowiedział, był szczęśliwy jak wtedy, gdy to Rebecca była w ciąży. Ale radość szybko ustąpiła. A raczej ją zepchnięto.
- Ale jak to chcesz wychowywać nasze dziecko sama? Myślę, ze powinniśmy…
- Ale jest wiele samotnych matek i nie wszystkie są nimi z własnej woli.
- Ale ja chcę brać udział w wychowaniu mojego dziecka. Do diabła, Bones!
- Będziesz mógł je odwiedzać…

- Myślałam, że już wszystko uzgodniliśmy – jej głos był chłodny, jak zawsze, gdy o tym rozmawiali.
- Bones… może wszystko jeszcze raz przemyślisz?
- Booth, nie zmienię zdania. Nie stworzymy szczęśliwej rodzinki z przymusu. To mogłoby tylko zaszkodzić naszym relacjom.
- Tylko, że w twojej teorii zapomniałaś o jednym szczególe.
- Jakim?
- Bo widzisz, Temperance…
- Nazwałeś mnie Temperance?
- Czy mogę dokończyć? Dziękuję.- było po nim widać, że zbiera się w sobie, że szuka odpowiednich słów.
- Powiesz w końcu, o co ci chodzi?
- Kocham Cię.
- Słucham?
- Nie mogę przestać o Tobie myśleć, każda chwila bez Ciebie to chwila stracona
- Moje uczucia się nie liczą?
- Oczywiście, ze się liczą. A jeżeli Ty nic do mnie nie czujesz, pogodzę się z tym, ale musiałem powiedzieć, co czuję.
- Czyli będziesz musiał pogodzić się z tym, że między nami niczego nie będzie. Poza przyjaźnią oczywiście.
Wyszedł z gabinetu, czując, ze jego świat okryła ciemność.

ocenił(a) serial na 10
Bea_przerwa_Alex

Bea wow! jak pisalam wczesniej mam slabosc do brennan w ciazy. super bardzo mi sie podoba. czekam na kolejna czesc!

ocenił(a) serial na 10
Bea_przerwa_Alex

Bea genialne.
Ciekawe jakie będą ich dalsze relacje.

ocenił(a) serial na 10
Bea_przerwa_Alex

Bea, genialnie!! Normalnie brak mi słów <wow> Czekam bardzo, bardzo, bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy xD Pzdr:**

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Mino - niesamowite. Bea - niesamowite. Coz więcej? Czekam na więcej ;DD

loose_cannon

O jak miło, że aktywność rośnie;)))

_LG_

LG, czy z twoimi oczkami wszystko w porządku?
Bo nad twoim komentarzem znajduje się parę opowiadanek, których chyba nie skomentowałaś.

Bea_przerwa_Alex

Dziękuję za troskę. Oczka mam w dobrej kondycji, podobnie jak wolną wolę, w jaką Bozia mnie zaopatrzyła:]

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones