PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=809681}
7,3 15 915
ocen
7,3 10 1 15915
7,7 18
ocen krytyków
Watchmen
powrót do forum serialu Watchmen

Witam i zapraszam. Będę tutaj zamieszczać swoje przemyślenia po każdym odcinku "Watchmenów". Będzie to dla mnie pierwsza okazja, aby być na bieżąco z utworem Lindelofa, więc chcę przeżyć w tym miejscu tę chwilę. Dwa poprzednie jego seriale stanowią moje Top 2, czekam więc na "Watchmen" i mam zamiar okazać tej produkcji jak najwięcej szacunku.

Skończyłem już retrospektywę "Lost", kończę przegląd "Pozostawionych", zakupiłem w końcu komiks Alana Moore'a (obawiałem się, że dostanę to samo, co w filmie - i ku mojemu zdziwieniu dostałem dużo więcej). Wydaję się więc gotowy. Zanim tutaj zaczniemy dyskusję, chciałbym, aby wszyscy zainteresowani mieli kilka rzeczy z tyłu głowy, żebyśmy mogli tutaj wymieniać przemyślenia na tym samym poziomie:

1) Kwestia spoilerów... Nie wiem, jak to rozwiążę. Naprawdę. Rozwinie się pewnie wraz z tym, jak poznam serial, czy "Watchmenów" można omawiać bez wgłębiania się i pisania własnych teorii. Jakby co będę pisał "SPOILERY" i tyle.

2) Damon Lindelof. Dla mnie jest on bogiem scenopisarstwa i jego otwarte, osobiste struktury są wzorem absolutnym, ale wiem, że inni widzą w nim scenarzystę "Prometeusza" itd. więc kilka rzeczy na temat tego gościa. Przede wszystkim warto pamiętać, że był jednym z dziewięciu scenarzystów "Kowboi i obcych", przy "Prometeuszu" pisał to, co Ridley Scott wymagał (był też kolejnym człowiekiem, który pracował nad tym skryptem), sukces "Lost" doprowadził go niemal do depresji, bo był to serial na niego zrzucony (naprawdę warto wysłuchać tego wywiadu: https://www.youtube.com/watch?v=3R-2WOG_pAI). Tak naprawdę dopiero "Pozostawieni" pokazali w pełni to, do czego jest ten człowiek zdolny. Teraz zabrał się za "Watchmen", który to komiks wymienia jako jedną ze swoich głównych inspiracji, obok "Twin Peaks" czy "Pulp Fiction". I nadmienia przy tym, że wszystko, co kiedykolwiek robił, było jego listem miłosnym do "Watchmen". Swoją drogą jest wywiad z Lindelofem o tym, dlaczego "Prometeusza" nie nazywa sequelem, pewnie z podobnych powodów nie nazywa swojego serialu kontynuacją komiksu. Sam też nie będę tego tak nazywać.

3) Ogólnie jest sporo rzeczy, których nie będę robił. Choćby nie będę oceniał całości po pierwszym odcinku. "Pozostawieni" pokazali, w jak początkującym stanie są media filmowe, jak bardzo dziennikarze nie są jeszcze gotowi pisać o tej formie sztuki. Wszystko, co robią z nowymi serialami, nie ma po prostu sensu. Nie przewiduję, żebym miał gdzie czytać o tym serialu, może więc tutaj będę miał szczęście.

4) Nie oglądałem też zwiastunów czy innych informacji (poza jedną - przeczytałem i przypomniałem sobie, jak dziennikarze gwałcą kino, więc przestałem). Chcę, aby ten serial dotarł do mnie tak, jak twórcy to zaplanowali. Nie jak zrobili to marketingowcy czy inni niepotrzebni ludzie. Chcę dowiedzieć się o tym serialu i jego świecie tylko tyle, ile sam serial mi powie. Nie wiem jeszcze, jak to się ma do komiksu albo jego prequeli (których nie czytałem, chociaż za jeden wziął się sam J. Michael Straczynski).

To tyle. Miłego seansu i mam nadzieję, że następne dziewięć tygodni spędzimy razem, i że będzie warto.

ocenił(a) serial na 8
vayha

Ja myślę jednak, że wątpliwy pokój na świecie po II wojnie światowej jest położony na Zimnej Wojnie, a co za tym idzie na bombie właśnie i lęku przed atomowa zimą.
Jeżeli już tak bardzo chciałbyś się odciąć od bomby, to raczej skłaniałbym bym się do twierdzenia, że współczesna technologia informacyjna powoduje, że cele, które dotychczas osiągało się zbrojnie, można bezpieczniej i taniej osiągnąć oszustwem i manipulacją na gigantyczną skalę.

ocenił(a) serial na 7
vayha

Przeczytanie komiksu zapewne może przerastać. Sam dopiero gdzieś w połowie zacząłem zwracać uwagę na to, że ustawienie kolejnych kadrów na stronie ma dodatkowe znaczenie. O symbolice kropli musiałem w pełni doczytać, chociaż sam wyłapałem sporo z nich, to nie widziałem jej w wielu innych momentach.

Jak doszedłeś do tego wniosku o Żydach?

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Myślę, że chodzi o fakt, że porównuje się atak kałamarnicy na Nowy Jork z holokaustem (nawiązując do "Listy Schindlera"). Natomiast to chyba nadinterpretacja. Bardziej widziałbym tu po prostu fakt, że jedno, jak i drugie wydarzenie wywołało traumę na lata, także wśród ludzi, którzy nie przeżyli tych wydarzeń.

ocenił(a) serial na 5
toperzniet

No w tej rzeczywistości Spielberg nie nakręcił oskarowej Listy Schindlera tylko oskarowego Białego konia... super film, który ta babka widziała wielokrotnie... i tak dalej i tak dalej....

ocenił(a) serial na 9
vayha

Ale co "i tak dalej"? Oprócz tej wzmianki o filmie (którą chyba zrozumiałe nieopatrznie) nie ma w tym serialu ŻADNEGO innego nawiązania do Żydów.

ocenił(a) serial na 7
toperzniet

Ale zagłada Żydów to był holocaust, a 2/11 to był atak terrorystyczny. Tak samo jak 9/11, z którym to wydarzenie jest porównywalne. Można jedynie się domyślać, w świecie serialu do 9/11 nie doszło, ponieważ nikt tam nie chciał mieszkać, więc WTC nie było już symbolem, który ktoś chciałby niszczyć.

Ewentualnie stwór z innego wymiaru sam zniszczył WTC.

ocenił(a) serial na 5
_Garret_Reza_

Kobieta opowiada Wadowi o oskarowym filmie Spielberga Biały Koń... o dziewczynce która chodzi wśród ciał ofiar, ludzi którzy poświęcili swoje życie za pokój. Parafrazuje tym samym scenę z Listy Schindlera... w tej rzeczywistości Spielberg nakręcił film o ośmiornicy a nie o niemcach. Na białym koniu jeździ Adrian... przy tym nieludzko traktuje ludzi - robi na nich eksperymenty, pali ich w komorze, gazuje, wyrzuca noworodki, które nie odpowiadają jakimś wymaganiom. Ze stosu ciał układa napis. Skojarzenia są oczywiste.

ocenił(a) serial na 7
toperzniet

Dzięki za miłe słowa. :)

Z komiksem pewnie jest tak, że nie czują potrzeby wydawać ponad stówy na poznanie czegoś, co już znają. A przynajmniej tak im się wydaje. Sam dopiero w tym roku nadrobilem i polecam zrobić to samo.

Czy sporo się wyjaśniło? Wiemy mniej więcej, gdzie jest Adrian, ale raczej jest otoczony portalem jego własnego autorstwa, który wysyła go gdzieś w okolice Event Horizon. Poza tym bardziej dowiadujemy się nowych rzeczy.

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Komiks zawsze można wypożyczyć albo od biedy znaleźć PDF w internecie na nielegalu. Jak ktoś chce coś poznać, to znajdzie drogę. Inna sprawa, że ludzie są leniwi intelektualnie. Nie chce im się myśleć, szczególnie przy okazji oglądania serialu. A w tym wypadku to błąd.

Wydaje mi się jednak, że sporo się wyjaśniło, bo wiemy już na 100%, że senator i komendant są związani z Kawalerią. Wiemy też, że Kawaleria planuje kolejną teleportację. Mamy pewność, że Veidt jest w kosmosie. Wiemy już właściwie wszystko o Looking Glassie. Jasne jest nawet to, dlaczego spadają małe kałamarnice. No całkiem tego sporo mimo wszystko.

Ale fakt, pojawiły się też nowe fakty. Ten o nowej motywacji Ozymandiasza może okazać się bzdurą IMO.

ocenił(a) serial na 7
_Garret_Reza_

1x05 "If there were no thunder, men would have little fear of lightning" - Jules Verne.
reż. Steph Green (ona wróci jeszcze w dalszej części sezonu)
scen. Damon Lindelof & Carly Wray (zaczynała rok temu od "Westworld", wcześniej napisała 3x06 "Pozostawionych")


Ostatnio jestem pod wrażeniem tego, jak produkcje Lindelofa wyglądają w stosunku do swojego budżetu. To nie są wysokobudżetowe tytuły, a jednak "Pozostawieni" czy "Watchmen" nie wydają się ograniczone, żeby czegoś im brakowało. Postawili w końcu chłopa na słupie w środku miasta, żeby był w zasadzie elementem tła - tylko dlatego, że chcieli. Zawsze mam wrażenie, że ta wizja jest nieograniczona i spełniona - każdy odcinek dostarcza coś nowego i nie ograniczamy się do rzeczy zbudowanych na potrzeby innych odcinków. Mają małą widownię i skromny budżet, ale jakby mieli większy, to co wtedy? Pewnie by nakręcili całego "Pale Horse", żeby wyciąć z niego kilka ujęć na potrzeby rozmowy Wade'a z Abby Donovan.

W tym odcinku zaczynamy 2 listopada 1985 roku, kiedy Adrian Veidt doprowadził do pokoju na świecie. Mamy młodego Wade'a (przyszłego Looking Glass), który chodzi wieczorem i próbuje zwerbować młodych wiernych, nawrócić ich w momencie, kiedy świat miał umrzeć. Zostaje obnażony i znieważony - szczególnie przez samego siebie. Zaraz mnóstwo ludzi umrze, ulica utonie we krwi, kluczowa scena zostanie zrealizowana w pokoju luster, cała sekwencja zawiera sporo nawiązań do komiksów, wszystko kończymy lotem drona z przyczepioną kamerą, od New Jersey do Nowego Jorku. Kurde - wiem, że na to poszło z pięć milionów co najmniej, ale je faktycznie widać. Są seriale kosztujące kilka razy więcej, gdzie tych pieniędzy nie widać, dlatego... Chwalę.

Mam za to wątpliwości, czy moment teleportacji obcej istoty został zrealizowany w sposób czytelny dla nowego odbiorcy. Czy jeśli widz nie czytał i nie oglądał, to czy zrozumie, co w ogóle się stało? I moje wątpliwości raczej biorą się stąd, że nie umiem na razie wczuć się w taką nową osobę. Jest tutaj ktoś taki? Jak twoje wrażenia?

Dobra, do rzeczy - jest to odcinek konkretnie poświęcony Wade'owi. Dowiadujemy się, dlaczego nosi maskę, skąd wziął pomysł na nią i z czego jest zrobiona. Zaskakuje to, że Wade jest naprawdę ciekawym bohaterem. O wiele bardziej od Angeli i wręcz człowiek się zastanawia, czemu akurat ona wydaje się protagonistą. Oczywiście - ona jest osobiście powiązana z główną fabułą, Wade jest kimś z zewnątrz, ale wciąż wydaje mi się to narzucone, niewybrane przez twórcę. Wade w końcu musiał być jednym z pierwszych elementów, które powstały podczas prac nad serialem. On jest konkretnym i logicznym rezultatem wydarzeń z komiksu. Moje przemyślenia są takie, że Looking Glass nie przeżyje do szóstego odcinka.

W końcu też mamy pewność, że serial ignoruje finał filmu, gdzie to dr. Manhattan był podany jako przyczyna eksplozji i śmierci milionów ludzi.

Kością niezgody zapewne będzie przemowa Adriana, w której są dodane jego motywacje do tego, co zrobił. Nie wiem, czy jestem w tym osamotniony, ale dla mnie on tylko chciał zapobiec wojnie ostatecznej. Teraz niby planował, kto zostanie prezydentem USA w 1992 roku i jego celem było społeczeństwo ludzi dbających o siebie nawzajem, kontrolowanych strachem. Albo to żart czy inna podpucha, albo... Jak to Komediant ujął?

Wyłania się tutaj główny temat chyba, czyli strach właśnie. Policja nosi maski, ponieważ boi się powtórki pogromu. Angela nosi maskę z tego samego powodu, ale w jej przypadku wyraźniej widać absurd takiego zachowania. I jest w końcu Wade, czyli połączenie tych dwóch motywów. A nad wszystkim najwyraźniej krąży zbrodnia Adriana Veidta.

ocenił(a) serial na 8
_Garret_Reza_

Akurat motyw ratowania świata przez Ozymandiasz jest taki sam jak w filmie i serialu. W filmie zmusił do ziszczenia miasta Manhattan a w komiksie jak dobrze rozumiem, wysłał tą ośmiornicę. Jednak motywy były te same. Mnie ciekawi kim są te stwory które mu służą bezgranicznie i dają się zabić dla niego bez wahania. To więzienie dobrze zauważyłem, że jest na jednym z księżyców Jowisza? Co do Lusterka, to ciekawe czy go jeszcze zobaczymy? Bo ostatnia scena sugerowała, że przyszli go zabić za to, że Angele wystawił Policji a nie im?

ocenił(a) serial na 7
matlas

Wydawało mi się, że w filmie Veidt upozorował zamach jakoby było to dzieło dra Manhattana?

Te stwory to są klony, które sam zresztą hoduje. Ten proces był pokazany krok po kroku i chyba więcej na ten temat nie dojdzie. Lusterko raczej zginie dlatego, aby zakryć ślady, że Biała Hołota miała coś wspólnego ze zdemaskowaniem Angeli.

Może być i księżyc Jowisza :) W każdym razie dosyć daleko.

ocenił(a) serial na 5
_Garret_Reza_

Moim zdaniem poszli zabić Wada bo on nie jest już potrzebny. Wyrok wydał Senator.

ocenił(a) serial na 9
matlas

Zakończenie w filmie i komiksie to zupełnie dwie różne kwestie.

W filmie Ozymandiasz tak rozegrał wydarzenia, że winnym śmierci ludzi w Nowym Jorku stał się Dr Manhattan. Co było oczywiście bzdurą, bo w rzeczywistości wykorzystał atomówkę. Pozorując jednak taki bieg wydarzeń - Ozymandiasz wykluczył z gry Doktorka (który udał się w kosmos w ramach "wygnania") i jednocześnie zjednoczył narody w strachu przed jego potęgą, odciągając przywódców od zabaw w Pana Boga. To też sprowadza się do efektu pod postacią nienawiści do niebieskiego golasa.

W komiksie Ozymandiasz wykorzystał wielką kałamarnicę, której pojawienie się zostało odebrane przez ludzi jako atak potworów z innego wymiaru. A zatem - pokazało ludziom, że istnieją zagrożenia, z którymi sami niewiele mogą zrobić. A to z kolei daje zjednoczenie przeciw wspólnemu wrogowi, szansę na wspólny rozwój, współpracę ponad podziałami. A dodatkowo - Doktor Manhattan nie został znienawidzony przez ludzi. Nie udał się na "wygnanie", tylko ich olał, o czym zwykli ludzie nawet nie wiedzieli.

+ w serialu wątek kałamarnic i stworów z innego wymiaru nadal jest wałkowany. Ludzie obawiają się powrotu zagrożenia, a deszcz mini-kałamarnic służy jako grożenie palcem ludzkości. (pytanie - czyj to palec?). Zakładam, że w świecie serialu ewentualne pojawienie się Doktora Manhattana nie zostanie odebrane negatywnie, tak jak byłoby odebrane w świecie pofilmowym. W serialu chyba nadal jest bogiem, a nie chodzącą atomówką.

Ale mogę się mylić w tej interpretacji.



ocenił(a) serial na 8
toperzniet

Zobaczymy właśnie, bo masz rację nastawienie do Manhattana może być zupełnie inne. Ale na pewno jak wróci to będzie miał do czynienia ze swoją eks :)
Miałem bardziej na myśli, że motyw zakończenia jest ten sam: trzeba było zrobić coś strasznego aby zażegnać groźbę wojny atomowej. Tylko pokazane drogi były zupełnie inne.
A komiks muszę przeczytać swoją drogą, wiem co pod choinkę sobie kupić. A teraz tyle czekania do 6 odcinka i co dalej!

ocenił(a) serial na 7
_Garret_Reza_

Taki drobny side-topic może zacznę. Czytałem bardzo niewiele przedpremierowo o tym serialu, ale pamiętam te trzy rzeczy:
- maglowano temat tego, czym właściwie serial jest, po czym niechętnie Lindelof powiedział, że będzie to sequel, ale kręcił strasznie, że "nie do końca". Teraz wiemy dlaczego - serial wcale nie jest czystym sequelem, on rozbudowuje komiks w każdą stronę (przeszłość, przyszłość, nawet teraźniejszość jak pokazali w piątym odcinku), ale tego nie chciał zdradzać. To coś, co powinno się samemu odkryć.
- tożsamość postaci granej przez Jeremy'ego Ironsa. Sekret przez bodaj dwa czy trzy odcinki, ale też jedna z pierwszych rzeczy, jakie zdradzono przez newsy (i to w nagłówkach)
- doktor M na zwiastunie. Może to będzie retrospekcja czy coś innego, ale póki co wiemy, że w ogóle go zobaczymy. A to już sporo.

O co mi chodzi? Myślę, żeby napisać felieton o tym, jak współczesny sposób pisania o kinie przez dziennikarzy jest już kompletnie niedzisiejszy, ale chyba potrzebuję więcej przykładów. Czytaliście więc może newsy, jesteście na bieżąco? Co jeszcze zdradzili, czego nie powinni? Było tego więcej?

ocenił(a) serial na 5
_Garret_Reza_

Tak czy inaczej, na razie serial mi się podoba.

ocenił(a) serial na 8
_Garret_Reza_

Ja nie trafiłem na żaden spoiler ale głównie oglądałem trailery. One są dobrze zrobione bo nic nie wyjaśniają. A serial dopiero nabiera koloru od 3 ale dalej mam wrażenie, że może nas zaskoczyć po tym co widziałem w 5 :)

ocenił(a) serial na 7
_Garret_Reza_


1x6 "This Extraordinary Being"
reż. Stephen Williams
scen. Damon Lindelof & Cord Jefferson (dla niego to pierwszy scenariusz, jeśli wierzyć IMDb, wcześniej tylko pracował w Writer Room)


No cóż... Jak pisałem - niewiarygodne, jak produkcje Lindelofa wykorzystują pieniądze. Nie mają ich wiele, ale je widać. Chyba najbardziej niezwykłe było odbicie w lusterku ręcznym kogoś innego niż osoby siedzącej wtedy na krześle. To prosta sprawa, ale kurde, że też oni szli w kierunku takich detali! Albo powracające ujęcie na Williama stojącego w rzędzie tuż przed odznaczeniem; sposób, w jaki wszystko w tle wchodzi w out-of-focus... Sporo tutaj takich detali. Ogólnie realizacja będzie zapewne główną pochwałą w tym odcinku, ponieważ przez większość czasu zrealizowany on jest niczym "Birdman", ale też nie do końca. Mamy serię krótkich ujęć, przemyślanych i dopasowanych tak, aby się uzupełniały i sprawiały wrażenie "jedności", ale zaraz obok tego mamy ujęcia kompletnie od czapy, które psują tę "jedność". Ot, choćby scena bijatyki - choreografia na piątkę, aktorzy idealnie tańczą z kamerą, aby ukryć cięcia, aż tu nagle następuje cięcie przenoszące nas do innego pokoju, w którym drzwi zostają wyważone i bójka podąża za nami, ale to cięcie jednak było widać. Nie wiem, co o tym myśleć. Nawet nie wiem do końca, co chciano osiągnąć przez ten zabieg montażowy. Początkowo podejrzewałem, że chodzi o to wrażenie bycia w ciągu narkotykowym, kiedy wszystko się miesza w obrębie wspomnianej "jedności", ale tak naprawdę oglądamy... Cóż, banalną historię typu od A do B. I to mój największy zarzut. To mógł być zwykły odcinek poświęcony retrospekcji - zamiast tego dano tę ramę narracyjną w postaci Angeli przyjmującej tabletki i wybudzającej się na koniec z transu, ale równie dobrze ona mogła wysłuchać tej historii przez telefon, albo coś w tym stylu. Nie widzę w samej historii po prostu nic, co by uzasadniło taką wizualizację.

Opowieść nie jest zła. Jest trochę powyżej przeciętnej, bo mimo wszystko jakoś tam miałem radość z zakapturzonego bohatera rosnącego w siłę, ale też wiele rzeczy tutaj nie gra. Nie czuję tak naprawdę siły w głównym bohaterze. Bał się podejść do zwykłego człowieka na ulicy i go zgarnąć za podpalenie sklepu, a scenę później bije się jak zawodowiec, w pojedynkę kładąc na glebę zbiorowego przeciwnika. Chodziło chyba o to, że na początku chciał kryć swój gniew, a później go uwolnił po tym, jak został podduszony, ale... Kurczę, nie widzieliśmy tego początkowego gniewu. Tylko o nim słyszeliśmy. No ludzie, to jedna z pierwszych zasad scenopisarstwa! I jeszcze to banalne wyjaśnianie, czemu założył maskę... No kurczę, dziwnie to wygląda w produkcji Lindelofa, naprawdę. W pewnym momencie Kevin Garvey każdy dzień zakładają od zakładania folii na łeb, żeby prawie się udusić, co dało radę wytłumaczyć w bardziej kreatywny sposób. Nie wiem, co tu się stało.

I tego.. Czy ten odcinek jest w ogóle istotny? Bo głównie poznajemy rzeczy, które były sekretami w oryginalnym komiksie. Tożsamość Hooded Justice i jego Origin Story. Mało to ma wspólnego z samym serialem - a raczej nie na tyle, by powierzać temu samodzielny odcinek w centrum clifhangerów wymagających uwagi.

Tak naprawdę nie wiem tylko do końca, co myśleć o czerwonej dziewczynce grającej na pianinie. To jakieś nawiązanie do "Pale Horse" i "Birdmana", gdzie też był muzyk na ulicy grający soundtrack na żywo, ale... Czy ta dziewczynka ma jakieś prawdziwe znaczenie?

PS. Otwierająca scena tylko mi skojarzyła się z filmem "Watchmen" i tym, jak Snyder przedstawił tam głównych bohaterów? Chodzi o to, że wg fanów Snyder przedstawił superbohaterów nie jak żałosnych ludzi, którymi są w komiksach, ale właśnie jak komiksowych herosów będących w stanie zrealizować super scenę akcji. Tutaj oglądamy to samo, ale w wersji sceny z fikcyjnego serialu, który fałszuje przeszłość. Ciekawe :)

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Z tą dziewczyną przy pianinie to coś wspominał William, ale już mi wyleciało z głowy co. To jego wspomnienie, które się przebijało przez cały odcinek.

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Ta dziewczyna przy pianinie to jego matka, a przynajmniej tak to zrozumiałem. W odcinku przeplatają się wspomnienia z czasów Minutemen i z rzezi w Tulsie, która gdzieś ciągle siedzi w bohaterze i jest ważnym motywatorem (wraz z uratowaną po rzezi przyszłą żoną). Odcinek jest dosyć prosty, więc nie sądzę, żeby tutaj Lindelof chciał dodać jakieś drugie czy trzecie dno. Zakapturzony Sędzia mści się za Tulsę.

Mnie się ta klamra fabularna z kolei bardzo podoba. Wsadzenie retrospekcji w ciut bardziej kreatywną formę jest moim zdaniem dobrym posunięciem. Dzięki temu mamy przy okazji sporo fan service'u, bo oglądanie origin story gościa, który w komiksie był kompletną tajemnicą - dla mnie to było arcyciekawe.

Co do jego siły - tutaj faktycznie można się zastanawiać, jak to jest, że raczej normalny mężczyzna napiernicza kupę wrogów, ale myślę, że nawiązywanie do Supermana nie jest przypadkowe. Nieprzypadkowy jest też wiek, jakiego dożył Will. Widocznie jest wyjątkowo silny i wyjątkowo wytrzymały. Tak jak Ozymandiasz był superinteligentny. A to, że nie nakopał typowi, który podpalił sklep - no cóż, wierzył w tamtym momencie w prawo (któremu zawierzał) i chciał być dobrym policjantem. Po co miał go lać? Nie bał się go, po prostu był w szoku. A pierwsze uwolnienie gniewu widzieliśmy, gdy pomógł napadniętej parze.

Mnie bardziej zastanawia ten mechanizm hipnotyzujący. Jestem w stanie przyjąć na klatę, że faktycznie w latach 40 Cyklopi stworzyli takie ustrojstwo. I jestem w stanie uwierzyć, że Zakapturzony ukrył ten sprzęt. Ale dziwi mnie, dlaczego w takim razie ukrywał go tyle lat. I dlaczego wyjął dopiero wtedy, gdy trzeba było "powiesić" komendanta. I czemu to zrobił? No ale na to drugie pytanie pewnie dostaniemy odpowiedź w kolejnych odcinkach.

Mnie się podoba, że Lindelof nie gmatwa tutaj aż tak jak w "Pozostawionych" czy "Lost". Daje sporo odpowiedzi i dodaje dwa do dwóch raz na jakiś czas. Nadal jest ambitnie i zaskakująco, ale widać, że ta historia nie skończy się wielkim WTF, tylko dostaniemy faktyczny finał, dopowiedziany w dużym stopniu.

ocenił(a) serial na 5
toperzniet

Tego typu filmy były bardzo popularne kiedyś. Oficjalnie jest zakaz produkcji tego typu filmów - dawniej firmy reklamowe wymyśliły żeby wstawiać co ileś klatek jakąś klatkę z produktem. Nie rejestrowała tego świadomość ale podświadomość już tak. Można było to stosować oczywiście do różnego rodzaju treści. Tego typu zakazem są też objęte np. dzieci z wodogłowiem. Dawniej były powszechnie używane w reklamach ponieważ większa głowa od tułowia powoduje specyficzną reakcję umysłu - dlatego szczeniaki i dzieci wzbudzają w nas sympatię. Nie można stosować tego zabiegu w reklamach - np. używać chorych dzieci - jeżeli nie mówi się w reklamie o upośledzeniu.

ocenił(a) serial na 9
vayha

Ty mówisz o przekazie podprogowym. Taki przekaz z pewnością pełni rolę manipulacyjną, ale to, co widzieliśmy w serialu - to już jest coś o wiele bardziej zaawansowanego. Natychmiastowe hipnotyzowanie i sterowanie innym człowiekiem to jest już gruba akcja. Takich rozwiązań w rzeczywistym świecie nigdy nie było, a przynajmniej o tym oficjalnie nie wiemy.

ocenił(a) serial na 5
_Garret_Reza_

Zakładam, że ta kobieta z Wietnamu to córka Komedianta, siostra Louri uratowana przez dr Manhattana po tym jak zastrzelił ją Komediant. Co myślicie o mojej teorii?

ocenił(a) serial na 7
vayha

Wątpię. Tamta śmierć była potem skomentowana przez Komedianta, że nic nie zrobił, a mógł - co potem rezonowało w finale, dlatego (zapewne) zabił Rorschacha.

Decyzja podjęta, potem były wnioski. Gdyby Doktor uratował tamtą kobietę, to nie pasowałoby potem do tej historii.

ocenił(a) serial na 5
_Garret_Reza_

Moim zdaniem pasuje. Laska jest z Wietnamu... po tym jak Komediant mówi do Manhattana że nic nie zrobił... Może jednak zrobił ale tego nie widzieliśmy. Dla mnie to się klei.

ocenił(a) serial na 5
vayha

A finałem tego serialu będzie walka Manhattana z Supermanem za 25 lat od tego momentu. ;)

ocenił(a) serial na 7
_Garret_Reza_

1x7 "An Almost Religious Awe"
reż. David Semel (reżyserował wiele seriali, w większości po jednym odcinku)
scen. Stacy Osei-Kuffour & Claire Kiechel (pierwszy serial dla tej pierwszej, druga pisała jedną część "The OA")

Czuć brak ręki Lindelofa, serio. Brakuje myśli przewodniej dla tego odcinka, zamiast tego jest rzucanie w widza bombami fabularnymi. Dziwne to.

To powiedziawszy - odlot jest konkretny. Poznajemy przeszłość Angeli - jak zginęli jej rodzice, jak poznała babcię, jaki wypadek miał jej mąż. Okazuje się, że była podpięta do cholernego słonia. Wiemy, jaki jest plan Białej Hołoty. Wiemy, co zrobi Azjatka i jaki ma to związek z Białą Hołotą. Wiemy, co z tym wszystkim wspólnego ma dziadek Angeli. Dowiadujemy się o Doktorze. Poznajemy szerzej ten obcy świat, w którym Wietnam jest 51 Stanem Stanów Zjednoczonych i jaki tam jest kult Doktora. Nie wiemy tylko co z Looking Glassem - i kim był tamten chudzielec, co wślizgnął się do kanalizacji.

Cały ten odcinek ogląda się jak zbitkę dotychczasowych scen z Ozymandiaszem. To samo odczucie, ale rozciągnięte do 55 minut. Otrzymujemy odpowiedzi na talerzu, połowa wydaje się nikogo nie obchodzić, a ja jestem gdzieś na skraju podejrzanego rozbawienia. Śmieję się z kolejnego zwrotu akcji, cieszę się, jestem w szoku. Czuję masę rzeczy. Jeszcze dwa odcinki. I tak myślę, że następny albo ostatni będą kilkugodzinne.

No cóż. "Life on Mars" w dziwnej aranżacji, ale raczej i tak każdy rozpoznał. "Pozostawieni" też miały dziwne aranżacje znanych utworów, czyli to wciąż serial Lindelofa. To dobrze.

ocenił(a) serial na 8
_Garret_Reza_

Jak dla mnie ostatnia scena była całkowicie szokująca. Nie jestem tam rozeznany w temacie jak Ty, bo widać z prowadzonej dyskusji że posiadasz wiedzę ale to co się właśnie wydarzyło.. wait what?

ocenił(a) serial na 8
_Garret_Reza_

Masz rację przez reżysera tego epizodu czuć w tym odcinku brak ręki Lindelofa ale końcówka dała czadu

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Tak w ogóle, to dopiero teraz dociera mnie, jak wiele wskazówek na temat tożsamości Doktorka mieliśmy po drodze. W bodajże drugim odcinku przyszywane dzieci Cala i Angeli pytają ich, czy wujek poszedł do nieba. A Cal odpowiada, że Bóg nie istnieje. Wtedy można było pomyśleć, że jest ateistą. Teraz wyraźnie widać, że on po prostu to wiedział :D

Druga sprawa - Cal brzmi zupełnie jak Kal. Kal-El.

Trzecia sprawa - kim jest zakonnica, jeśli nie kobietą poślubioną z Bogiem?

Tych wskazówek było pewnie nawet więcej. Niesamowite, jak Lindelof i spółka robią nas w jajo, wciąż otwierając kolejne szkatułki z tajemnicami.

ocenił(a) serial na 5
toperzniet

Spostrzeżenia o zakonnicy poślubionej Bog u - wypas. Podoba mi się takie skojarzenie. Część odcinka z retrospekcją z Wietnamu nudna... ale sama końcówka wbija w fotel. Kompletne zaskoczenie. Bardzo lubię postać Manhattana i cieszę się że jest już częścią plotu. Nie rozumiem tej szopki z Ozymandiasz... to jakaś ogromna paralela ale nie wiem do czego jeszcze.

toperzniet

Taki wskazówek było znacznie więcej - jeżeli ktoś ma ochotę to odsyłam do artykułu:
https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2019/12/03/watchmen-serial-doktor-manhattan-k to-to/

ocenił(a) serial na 7
toperzniet

"Robią nas w jajo"

Po 9 odcinkach - hehe.:)

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Tymczasem otrzymaliśmy odcinek 8, który nie tylko wprowadza Doktora Manhattana, ale też wypełnia sporo pustych pól fabularnych, sklejając historię w przemyślany twór na chwilę przed finałem. Oczywiście, nie wszystko zostało wypowiedziane, ale wiemy zdecydowanie więcej.

Odcinek przywodzi na myśl mój ulubiony rozdział komiksu, czyli "Watchmaker". Także tutaj wędrujemy przez czas, aby przyjrzeć się z bliska wszystkim puzzlom składającym się na historię miłości Jona / Cala i Angeli. Tak przedstawiona historia pozwala nam lepiej zrozumieć Doktorka i specyfikę jego mocy. Nie jest to coś, czego nie wiedzieli wcześniej czytelnicy, ale Lindelof rozpisał to o wiele ciekawiej niż scenarzyści Snydera, którzy po prostu bawili się w retrospektywę z ładną muzyką w tle.

Bardzo podoba mi się nawiązanie do dylematu filozoficznego o jajku i kurze. Przyznam, że w scenie, gdy Angela odkrywa, kto tak naprawdę powiedział Willowi o komendancie, zacząłem śmiać się do telewizora :D Pięknie pokręcone, absurdalne, ale przy tym jak najbardziej logiczne (kiedy spojrzymy na postać Doktora).

A przy tych wszystkich smaczkach i odpowiedziach mamy też prawdziwy wątek romantyczny. I nawet (wydawać by się mogło) niemożliwa do zaistnienia miłość Jona / Cala jest tutaj sensownie wytłumaczona.

Jestem pełen podziwu dla scenarzystów. Po każdym odcinku wracam do scen z poprzednich epizodów, aby utwierdzić się w przekonaniu, że byłem ślepym świadkiem silnego foreshadowingu i za każdym razem okazuje się, że skrypt mnie przechytrzył. Lubię takie seriale i szkoda, że za tydzień już koniec :<

ocenił(a) serial na 9
toperzniet

A tak w ogóle, to ostrzegam, że jest scena po napisach!

ocenił(a) serial na 7
toperzniet

Napisy trwające jakieś 8 minut zwrócił moją uwagę :) Chyba pierwszy taki znany mi przypadek, jeśli chodzi o seriale.

ocenił(a) serial na 5
_Garret_Reza_

Miałem to samo. Długość po zakończeniu nie dawała mi spokoju i przewinąłem do końca...

ocenił(a) serial na 6
vayha

Jak można interpretować ostatnią scenę?

ocenił(a) serial na 7
LiN

Widzę, że nikt nie odpisał... W sumie też nie wiem, jak odpisać. Adrian zaczyna drążyć tunel z celi, chyba nie ma co interpretować. Co do rozmowy z Człowiekiem w Masce, to ostatni odcinek chyba udzielił wszystkich odpowiedzi :)

ocenił(a) serial na 7
_Garret_Reza_

1x8 "A God Walks into Abar"
reż. Nicole Kassell
scen. Jeff Jensen &amp; Damon Lindelof (razem pracowali przy "Krainie jutra")


Przez moment na IMDb była literówka w tytule - pisało "a bar", zamiast "Abar", rezygnując w ten sposób z gry słów. W samym odcinku było tak, jak miało być - i pierwszy raz napis tytułowy jest częścią świata, przez który Jon przechodzi. Wcześniej napis dryfował gdzieś w tle, często zasłonięty i niekompletny przez większość ekspozycji.

W "A God Walks into Abar" Watchmen łączy się z Arrival, razem zachęcając do odpowiedzi na pytanie: jeśli na końcu miłości będzie tragedia, to czy nadal warto kochać? Oba tytuły realizują ten motyw inaczej, serial bardziej nastawiony jest na to, abyśmy zrozumieli postać Jona, zamiast opowiedzenie wzruszającej historii, do której można się dołączyć. Nie ma choćby momentu, w którym Angela zakochała się w Jonie. Widzimy tylko, jak zgadza się na drugą randkę, bo kupiła coś, co wtedy brała jako podryw. Następna wspólna scena - wtedy już są zakochani. Od strony Angeli nie rozumiemy tej relacji i dlaczego przestała nienawidzić Jona, a co dopiero go kochać.

Rozumiemy za to Jona i jego postrzeganie czasu. Ten fragment większej historii mogę stawiać na równi z komiksem - w obu przypadkach osiągnięto podobny efekt, tylko za sprawą innego medium. Komiks miał chyba łatwiejsze zadanie, bo tam fizycznie wszystkie momenty rozgrywały się jednocześnie na tej samej stronie, jednak nie chcę tutaj wybierać. Ważne, że sam seans wystarczy, aby nowy widz mógł zrozumieć postać jedynego superbohatera w uniwersum Watchmenów, jak równocześnie kocha kobietę, którą pokocha dopiero za 20 lat. Jak jest dzieckiem i jest inspirowany, jak zaczyna marzyć jednocześnie marzenia spełniając.

Nie chcę na razie rozstrzygać tego, czy rozwinięcie komiksu idzie w dobrym kierunku. W komiksie Jon mówi, że "może stworzy sobie życie", po czym w serialu faktycznie je tworzy. Czas pokaże, czy to się składa w całość, czy może czegoś nie odbiera oryginałowi..

Niepokoi mnie tylko to, co serial będzie chciał powiedzieć. Mianowicie martwię się, że opowieść o takim Adrianie będzie rozciągnięta ogólnie na rasę ludzką, że będzie sugerowane, jakoby wszyscy ludzie tacy byli, co on. Adrian jednak chce tylko kolejnych problemów. Chce je rozwiązywać. Trafił do raju, sam go tak określił, by następnie postawić sobie za cel ucieczkę z niego. W scenie po napisach cieszy się jak dziecko, gdy znajduje podkowę w cieście. Zaczyna drążyć tunel. Zajmie mu to 20 lat, ale już czuje ekscytację, która nadejdzie w przyszłości, gdy tylko uda mu się problem rozwiązać. Zupełnie jak doktor Manhattan, który czuje miłość już teraz chociaż zakocha się dopiero za 20 lat.

O scenie po napisach miałem pisać, ale kolega mnie uprzedził :)

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Pomimo, że oglądałem dwa razy "Arrival" dopiero teraz do mnie dotarło to porównanie. Dzięki za przypomnienie!

Nie mam pojęcia, jak konkretnie skończy się serial, ale patrząc na szacunek, jakim Lindelof darzy oryginał i jak miksuje motywy z komiksu - także w serialu musi dojść do wspomnianego w odcinku mata. Podobnie jak w pierwowzorze musimy zobaczyć sytuację bez wyjścia, gdzie nie będzie faktycznych wygranych. Tak to widzę.

ocenił(a) serial na 5
_Garret_Reza_

NIe rozumiem dlaczego Manhattan daje się unicestwić? Rozumiem, że odpowiedz do tego pytania jest też taka - że on żyje w całej rozciągłości czasu i cały czas doświadcza czasu ale dlaczego to doświadczenie ma koniec? Dlaczego wybrał jakiś punkt końcowy? W filmie nie jest to powiedziane.. czy komiks daje odpowiedz?

ocenił(a) serial na 9
vayha

W komiksie (w filmie zresztą też) mówi, że nic nigdy się nie kończy. Natomiast w serialu nie mamy jeszcze pewności, czy da się unicestwić. Wiemy tylko, że dał się złapać.

Gdybym jednak miał to interpretować jako chęć unicestwienia się, to poszukałbym odpowiedzi w Nowym Testamencie i historii niejakiego Jezusa Chrystusa.

ocenił(a) serial na 5
toperzniet

Sory że z taką ignorancją podszedłem do tematu... i mam pytanie. Film Snydera jest na podstawie komiksu ale ten serial też jest na podstawie komiksu? Była jakaś jego kontynuacja?

ocenił(a) serial na 7
vayha

Film jest adaptacją komiksu (ta sama treść z drobnymi zmianami, w tym nieco inny finał), serial jest rozwinięciem komiksu - jego świata czy mitologii, bazując na treści komiksu.

ocenił(a) serial na 10
_Garret_Reza_

Na IMDb nie było literówki, tytuł pisany "A God Walks into a Bar" był podawany w ten sposób aż do emisji 8. odcinka. Miał nie zdradzać zbyt wcześnie wiadomego szczegółu fabuły.

ocenił(a) serial na 7
kubisz77

W sumie dobry pomysł.

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Gdzie podsumowanie ostatniego odcinka? :)

ocenił(a) serial na 7
NoFearpl

A powstaje, powstaje. Recenzja całości też będzie :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones