Finał i jak odczucia , na pewno jestem zaskoczony w paru chwilach , zakończenie jak grecka
tragedia wiadomo że będzie tragicznie. Na pewno zaskoczyła mnie śmierć Richarda , córki Whita i
zakończenie historii doktorka i mina elija gdy zobaczył Van Aldena bezcenna
Twórcy pozostawili kolejny raz ogromną pustkę. Nie mam słów by opisać jak wielką stratą jest śmierć Harrow'a.
Co do całości, nie zmienię oceny za żadne skarby. W/w serial zrobił na mnie ogromne wrażenie i tak już od 2010 roku pielęgnuje moją duszę.
To tak na gorąco bo jestem świeżo po obejrzeniu.
Po pierwsze cholernie jest mi przykro Chalkiego. Od zawsze lubiłem jego wątek rodziny, pomimo bycia surowym kochał swoje dzieci, a ta scena w klubie okraszona dodatkowo rozpaczą ojca wręcz rozdarła moje serce. Moim zdaniem White przestanie być wiodącą postacią, a co jest bardziej prawdopodobnie załamie się po śmierci córki i osiądzie w tej posiadłości Oscara.
Richard - cóż, tutaj liczyłem na happy end. Co to się stało, że się pomylił? Scena w pociągu dawała mi jednak jakieś nadzieje, które zostały rozwiane wraz z początkiem sceny przed domem, która wydawała się być zbyt sielska. Tak btw czemu pokazano inny dom od tego, w którym mieszkała siostra Harrowa? HBO po raz kolejny sprawiło mi przykry zawód uśmiercając mojego ulubionego bohatera (patrz Jimmy).
Eli - naprawdę biłem się z myślami czy Nucky pociągnie za spust. Dobrze, że Nucky wysłał go do Chicago.
Myślałem, że pozbędziemy się postaci doktora jednak pewnie będzie obecna w kolejnym sezonie. Widać, że w tym sezonie rozwinięto zbyt wiele wątków. W finale nie pojawił się ani Luciano ani Lansky. Scena z Margareth świadczy, że ta postać będzie ciągle z nami.
Podsumowując spodziewałem się ostrej rzeźni w tym odcinku. Scenarzyści postawili jednak na pozostawienie widza w napięciu i udało im się. Pomimo średnio udanego czwartego sezonu czekam na kolejny. Jak myślicie na czym będzie się opierał? Na więcej uwagi moim zdaniem zasługuje całe Chicago.
I tak pewnie o czymś zapomniałem ;) A wiem! Od zawsze uwielbiałem w BE sceny zabójstw - ta w wykonaniu Knoxa i młodszego Thompsona bardzo ciekawa dla oka.
To prawda, śmierć Harrowa będzie teraz na ustach nas wszystkich. Też mnie zastanawia fakt, dlaczego twórcy w serialach przedstawiają daną postać, pozwalają nam się do niej zbliżyć, oswoić. A w pewnym momencie rozdzierają serce na wiele kawałków. Tak było zawsze i chyba nadal będzie.
Co do piątego sezonu także uważam, że szczególną uwagę poświęcą Alowi i jego ekipie. Mam nadzieję, że mimo to nie zapomną kogo wykreowali na głównego bohatera.
Choć i postać Nucky'ego powoli jakby odchodziła w cień.
Cztery pierwsze zdania, a ja mam ochotę Cię uściskać, bo napisałeś coś o czym ja zawsze myślę. Zaczynamy kochać daną postać, a potem koniec, przychodzi śmierć i ciężko się pozbierać...
Właśnie na tym polega urok tego serialu. Jeśli chcecie mieć gwarancje że główny bohater będzie żył długo i szczęśliwie musicie zmienić serial na Mentalistę tam nie ma szans na śmierć kogokolwiek z głównych postaci.
Może i masz rację, ale gdy się ogląda serial dzień w dzień albo tydzień w tydzień, to jakoś ciężko się pogodzić po śmierci ulubionej postaci. Oglądanie wtedy danego serialu traci sens.
Taaa, gdyby Mentalista chociaż dobrym serialem był...
Mentalista to bzdura. Niestety taki był jedyny możliwy los Richarda, rzadko zdarza się weteranom wojennym wieść szczęśliwe życie po wojnie.
Tutaj się z tobą zgodzę...
Przed rozpoczęciem 4 sezonu miałam takie przeczucie, że Richard zginie, ale nie chciałam w to wierzyć... A gdy innym fanom serialu opowiadałam o swoich obawach, odpowiadali "Richard?! Przecież wszyscy go kochają! Nikt nie ruszy ulubieńca fanów! Zobaczysz, że dotrwa do samego końca". No właśnie ostatnio widzieli jak dotrwał...
A wiesz może kiedy Nucky dowiedział się o zamiarach brata? Ciekaw jestem po jakim wydarzeniu miał już pewność, że ten spiskuje przeciwko niemu. W scenie gdy Nucky mierzy do niego z broni wyglądało to jakby właśnie wtedy dowiedział się o Knoxie, wiec o co go podejrzewał wcześniej? To mnie tylko zastanawia.
Serial jest doskonały. Nucky to kawał skurczybyka ale ma ludzkie odruchy. W serialu swietnie jest pokazane ze w tych czasach kobiet dla mężczyzny była tylko do rodzenia dzieci, gotowania i najlepiej jak nic się nie odzywa:) dzisiaj kobiety nami rzadza panowie i taka jest prawda:) Chalky sam sobie jest winien. Nucky ostrzegl go ze będzie sam sprzatal po sobie.Chalky to prosty człowiek który z własnym k... zamienil się na rozumy. W FINALE sam osobiście powiedział Narcissowi ze zawsze go interesowaly dwie rzeczy- jedna kieszen pelna forsy a w drugiej pistolet ,a nie ten caly blichtr i przepych który lubil Nucky:)Eli to furiat i chyba każdy o tym wie wiec mnie to wogole nie dziwi.Nucky go nie rozwali choć pewnie ma ochote jak cholera bo wbrew pozorom Nucky nie jest agresywny ale wypracowal to przez lata w ratuszu.Eli to szeryf a wiadomo pies to pies musi szczekac i jak trzeba ugryźć. Willie wydaje mi się ze jest podobny do Jimmiego na początku pokorny a później mu odwalilo.Niestety obawiam się ze w tym fachu każdego to spotka wcześniej czy później.
Wszyscy rozczulacie się nad Richardem a to killer i to niezły.Rozwalil corke Chalkiego i to było niefajne. Mogli sobie darować w scenariuszu. Doktorek jest swietny ktoś musi przejąć schede po Chalkym.
Walka między Knoxem a Eli mistrzowska (4 razy oglądałem), Eli miał przewagę bo był w furii (za dużo lalusiowaty agent powiedział). White pewnie będzie wojował z Nuckiem bo ten miał sprzątnąć doktora ale przypadek chciał co innego. Richard... szkoda chłopa, ale ktoś dobrze napisał, że wziął o jedną robotę za dużo. Eli będzie w Chicago teraz siedział i zapewne pomagał dla Capone. Doktorek upokorzony przez Dyrektora Hovvera (widać było, że mu się to nie uśmiecha). Poza tym pokazali, że dyrektor ma w d... przestępczość zorganizowaną i ściga ludzi o radykalnych poglądach w jego opinii i tak do końca śmierci. Ogólnie odcinek bardzo dobry.
właśnie jedną z moich najbardziej ulubionych postaci jest Eli bo czasem jak coś odwali... zupełnie nieprzywidywalny gość he he
Trudno sobie wyobrazić kolejny sezon bez Harrowa, świetnie wykreowana postać, bardzo smutne zakończenie. Z pewności wiele osób spodziewało się i życzyło mu happy endu...Trzeba przyznać, że bardzo mało mu brakowało do tego aby sobie wreszcie poukładać życie. Takie postacie i zakończenia ich bytu czynią w mojej opinii ten serial wspaniałym.
Jestem szalenie ciekawy kolejnego sezonu bo ukaże z pewnością rozwój imperium Ala Capone. Wydaje mi się, że właśnie na Capone bardzo poważnie skupi się akcja. Van Alden bardzo dobrze rokuje :)
Ja w postaci Harrowa widzę potwierdzenie dla historii Jimmy'ego ale w sytuacji gdyby ten nie był ustawiony przez swoją rodzinę. Ot, pokazanie jak wojna, przemoc i bezwzględność - nieważne czym tłumaczona i jak usprawiedliwiana - zawsze wiedzie do tego samego. Do straconych szans i śmierci w towarzystwie swojej wyobraźni. Harrow musiał umrzeć i sądzę, że po takich przeżyciach nawet gdyby nie zginął po akcji w klubie to nastąpiłby taki dzień, że skończyłby sam ze sobą.
Czegoś nie wyłapałem chyba...
Kim był mężczyzna, który wrócił do Sagorskiej ( myślałem, że to Richard przeżył ), jesli w następnej scenie widzimy Richarda martwego pod molo?
niczym z "Gladiatora". Harrow umarł z uśmiechem na twarzy.
musiał to zrobic to zlecenie aby zapewnic bezpieczenstwo swojej rodzinie, a po tragicznym wypadku juz musial umrzec.
Skoro i sam Eli będzie się ukrywał pod skrzydłami Capone, to raczej pewne że więcej czasu poświęcą Chicago - oby tak było. Nucky zamierzał zrezygnować z interesów więc możliwe, że twórcy zafundują nam jakąś małą przerwę - wyjazd na Kubę?
Póki co to nawet nie wiemy co się stanie z Nuckym bo został aresztowany przecież.
Został aresztowany a później się ugadał tak, że zabójstwo Knoxa spadło na losowego murzyna. Przecież w ostatniej scenie był pokazany wolny :]
Całkiem zapomniałem o tej scenie z Will'em. Przepraszam za moje niedopatrzenie :)
Van Alden to dla mnie największa niespodzianka w całym serialu, nie spodziewałem się, że ultra religijny agent do spraw prohibicji zostanie sługusem Al Capone. Szkoda Richarda, ale było widać, że ma dość zabijania i jest niezdolny do dalszej pracy dla mafii, ponadto zmagał się z problemami wielu weteranów i to musiało się tak skończyć. Po ostatnim odcinku czuje niedosyt, pozostawiono wiele niewiadomych i czekam z niecierpliwością na V sezon.
Richard, dla mnie najlepsza postać z całego Boardwalka , bez niego to już nie to samo :(
Richard wziął o jedną robotę za dużo ? Nie wydaje mi się, zrobił to co mógł aby zatrzymać małego, nie udało się tym razem, po tym jak wycofał się z interesów zmienił się o 180 stopni, rodzina której zawsze pragnął była dla niego wszystkim dlatego podjął się tak ryzykownego zadania.
White i Nucky byli dogadani, można zauważyć jak Chalky przez dłuższą chwilę spogląda w stronę z której padł strzał kierowany w Narcissa. Jakby czekał kiedy w końcu to nastąpi lub miał nadzieję że nie bo wtedy jego córka zginęłaby z rąk ochroniarzy doktorka.
Eli w końcu zniknie, miałem nadzieję że Nucky pociągnie za spust niestety tak się nie stało, miłość braterska to jedno a zaufanie drugie, 2 razy knuł za jego plecami co mogło doprowadzić do śmierci byłego skarbnika. Ogólnie to znowu 9 miesięcy czekania na kolejną serię dół jak ch*j :(
Podjął się zadania, do którego już nie miał predyspozycji psychicznych. Nie był w stanie utrzymać karabinu i strzelić do doktorka. Myślę, że te rozklekotane ręce i zdrętwiałe palce miały podłoże psychiczne właśnie.
Richard nie był w stanie psa zabić. Tak jak Arg pisze - psychicznie już się nie nadawał na cyngla, chwila wahania i stracił wszystko. Tłumaczenie z palcami jest niedorzeczne.
To było gdzieś na początku, można nie pamiętać takich rzeczy, ale generalnie od początku tego sezonu pokazywali, że Richard ma problemy z zabijaniem, a raczej nie zabijaniem. Tak właściwie nie wiem dlaczego, przecież w finale 3. sezonu pozmaiatał wszystkich jak leci.
Kolejna z moich ulubionych postaci (Richard) przepada heh. W sumie mnie rozczarował finał,nie miał tego powera co w 2 i 3 sezonie. Moim zdaniem 5 sezon powinien być ostatnim,gdyż na 100 % przepadnie jedna z najlepszych postaci serialu A.R. Nie oszukujmy się 4 sezon nie był najwyższych lotów,za wyjątkiem kilku odcinków.
A.R (Arnold Rothstein jest przecież postacią historyczną) zmarł dopiero w 1928 roku, więc jeszcze będzie w serialu, bo chyba nie przesuną następnego sezonu o tyle lat.
Większość na pewno zaciekawiła scena przedstawiająca beztroskiego Arnolda Rothsteina w towarzystwie Margaret. Wszyscy jej fani i ci którzy oglądają serial specjalnie dla niej już zacierają ręce bo będą ją mogli częściej zobaczyć :D
To są dwie najbardziej niepotrzebne postaci w całym serialu. Jedna to wredna ku***a, a druga jest naiwną idiotką.
Serial jest kapitalny, jednak czwarty sezon był bardzo smutny dla mnie jako ogromnego fana Zakazanego Imperium. Niewątpliwą zaletą były postacie drugoplanowe - charakterystyczne, charyzmatyczne, często zabawne, a aktorzy je kreujący, często wznosili się na wyżyny swojego aktorskiego talentu. Mowa oczywiście o Jimmym, Van Aldenie, Chalkym, Eddym i Richardzie. Kreacje, które nie licząc braci Thompson i rzeczywistych postaci - Ala Capone, Rothsteina etc. budowały ten serial. Do tego dochodziły pikantne sceny łóżkowe i możliwość podziwiana na ekranie pięknych kobiet - Angeli, Gillian i ciekawej Lucy. Jimmiego uśmiercono dawno, co było do przewidzenia, jednak budziło fale wzburzenia wśród fanów. W tym sezonie staciliśmy Eddiego, który wprowadzał dużo ciepła i humoru, a także Richarda, którego scenarzyści chyba nie potrafili do końca wykorzystać, a jego koniec był mocno smutny, szkoda. Van Aldena przez większość czasu tłumiono i szamotano nim po różnych zakątkach, ale na szczęście postać jakoś się rozwija i pokazuje swoją prawdziwą twarz. Chalky już chyba schodzi na drugi plan i powraca do początku swej drogi ku realnej władzy i kasie. Zatem skasowano dwie moje ulubione postaci. Na dobre zakończono wątek Gillian, a Angela nie żyje od dawna, więc nie ma kogo podziwiać na ekranie... Z czym więc zostajemy na kolejny sezon? Zapewne na dobre wróci Margaret - najbardziej irytująca postać serialu, zbliża się kolejna śmierć kapitalnej postaci - Rothsteina. Oby scenarzyści nie skupili się na akcji tylko w Chicago, chociaż dalsze wątki bohaterów drugoplanowych zostały zakończone i boję się, że nie ma w oparciu o kogo budować czegoś na wysokim poziomie prócz Ala, Van Aldena i Rothsteina.
No, było ciekawie.
Biedny Richard Harrow, naprawdę żal mi tej postaci. Ma przesrane w życiu.
Biedny Chalky White, stracił wszystko. I to tylko przez fakt, że jego pracownik zaczął go ostatnio dymać. Narcisse przejąć siłą chciał jego biznes, Chalky nie dał rady chyba. W dodatku córkę stracił (oj Richard... Widać było że byłeś jakiś tak spanikowany, pewnie przez ogrom na głowie). Chalky już dwa zamachy na siebie przeżył ostatnio.
Torrio - myślałem, że Capone go zmiecie, ale nie! Oddał pałeczkę. Wiecie w ogóle DLACZEGO ktoś chciał śmierci Torrio oraz Capone'a?
Eli - upiekło mi się, ale szkoda. Powinien zginąć. Co do diabła tam jego syn robił? Nie podobało mi sie takie rozwiązanie.
Jimmy Darmody - o! Fajnie! Wrócił choć na kilka sekund wątek mojej ulubionej postaci z serialu.
PS
Skąd Nucky dowiedział się że nikt z pozostałych nie zjawi się na spotkaniu? Skoro Eli umówił Petrrucelliego, Lanskiego, Maseriię i paru innych? To czemu oni nie przyszli?
Zamach na Torrio i Al'a był zlecony/wykonany przez Earla Weissa (Wojciechowski) polaka z pochodzenia.
Co do spotkania. Nucky już w poprzednim odcinku wyczaił sprawę podczas kolacji u Eliego. Na pewno wykonał kilka telefonów odwołując spotkanie.
No okej, ale dlaczego? Nie było wzmianki o konflikcie między kimś innym a Torrio/Capone z Chicago?
I kto zabił Obaniona?
Swego czasu Obanion, Weiss i Capone działali wspólnie. Jednak po roku 21' stali się głównymi rywalami. Capone stał się dla nich niewygodny tak samo jak Torrio.
Stąd w/w zamach, poza tym wiemy jak wyglądały tamte czasy i interesy. Żyjesz na wyżynach, ale krótko.
Szkoda agenta Tollivera, idealista w każdym calu, niestety w tym zepsutym świecie nie ma miejsca dla takich bohaterów.
na trzeźwo to napisałeś czy po pijaku?
akurat pan agent to czystej wody psychopata i gnida nie mniejsza od Gillian Darmody
scena kiedy Eliah go zatłukł jest najlepszą z tego finału
święte słowo. scena zatłuczenia Noxa (Knoxa - cholera jak się pisze jego nazwisko) najlepsza w całym sezonie. dostał na co zasługiwał popapraniec (swoją drogą kapitalnie pokazane, że nie tak łatwo zatłuc człowieka gołymi ręcami - i wazonem :) )
skoro postać wzbudziła w was takie skrajne emocje, to tylko świadczy o tym, że była świetnie zagrana i jej wątek zasługiwał na kontynuacje. Przyznam, że z ciekawością obserwowałem, jak sobie poczynał i liczyłem na nieco inne rozwiązanie-bardziej pomyślne dla Knoxa(wydawał się być na tyle sprytny, by nadać sprawie nowy kierunek)