Relacja

WFF 2011: Dzień drugi

Filmweb /
https://www.filmweb.pl/article/WFF+2011%3A+Dzie%C5%84+drugi-78590
W piątek rozpoczął się 27. Warszawski Festiwal Filmowy. Codziennie na stronach Filmwebu znajdziecie świeże recenzje z kolejnych seansów. Poniżej prezentujemy fragmenty recenzji filmów, które można było obejrzeć wczoraj na pokazach w Multikinie Złote Tarasy i Kinotece.

***


Zachowanie równowagi między smutną historią a dość pogodnym tonem narracji wychodzi reżyserowi doskonale. Spora w tym zasługa precyzyjnej konstrukcji tekstu. Jego film skrzy się humorem (w pamięci pozostaje zwłaszcza scena zakupu akcesoriów sado-maso przez bohatera oraz przyśpieszonego kursu ich użytkowania), ale nigdy nie zamienia się w rewię gagów. WIĘCEJ


Frederick Marx nie stara się estetyzować swojej opowieści pod kątem formalnym. Zamiast tego żmudnie dokumentuje kolejne etapy tej niemalże samobójczej wyprawy. Jesteśmy więc świadkami przejmujących rozstań z bliskimi, licznych zmagań z żywiołem natury, a wreszcie pierwszych chwil spędzonych w szkolnych ośrodkach. W filmie najciekawszym wątkiem jest zetknięcie z niestrudzonym Geszem Lobsangiem Yontenem, dzielnie stawiającym czoła wszelkim przeciwnościom losu. WIĘCEJ


Twórcy dokumentu pojawili się w Vanimo w idealnym momencie. Obserwujemy bowiem próby instytucjonalizacji surfingu. Za sprawą skupienia akcji wokół dwóch rywalizujących klubów – Vanimo i Sunset – film ogląda się trochę jak prolog do wielkiego, sportowego eposu. Jednak dość szybko okazuje się, że choć wzniosłe słowa i wszelkie deklaracje nieśmiertelności brzmią w ustach bohaterów całkiem nieźle, nijak mają się do rzeczywistości. WIĘCEJ


Bohaterkami filmu są kobiety, które nie wybrały swego wyglądu. O tym, że będą inne, zdecydowała natura i specyficzny dobór genów. Rezultatem jest ich niezwykle wysoki wzrost. Ta rzucająca się od razu w oczy odmienność determinuje ich zachowania i stosunek do świata. Jedne z nich zaakceptowały swój los i potrafią nawet spożytkować to, czym obdarowała je natura. Inne postrzegają odbieganie od normy jako chorobę i starają się walczyć ze wszystkich sił. Rezultaty tej walki nie wszystkie bohaterki zadowoli. WIĘCEJ


"Kwestia smaku" to dwa portrety w jednym. Pierwszy z nich przedstawia snobistyczne środowisko restauratorów, gotowe zabić się dla gwiazdki w przewodniku Michelina. Drugi pokazuje niezrozumianego geniusza, Liebrandta, który o długość dwóch chochli wyprzedza swoje czasy. Jego pojedynek z Brunim  przypomina przez moment pamiętne starcie Mozarta z Salierim: wielki talent zmuszony jest ugiąć się przed przeciętniactwem ubierającym się w piórka autorytetu. Szkoda tylko, że Liebrandt okazuje się także niesympatycznym dupkiem-megalomanem, który uwielbia poniżać podwładnych. Niełatwo mu się przez to kibicuje w kuchennej krucjacie o wolność smaku. WIĘCEJ


Piştereanu stworzył niezwykle przekonującą kreację. Jego bohater jest doskonałym drapieżnikiem, którego pokarmem są uczucia. Kiedy chwyci pożądany trop, nie odpuści, aż nie dopadnie ofiary. Wbrew temu, co można by się spodziewać, nie jest jednak pozbawionym uczuć, wyrachowanym draniem. Jest kimś o wiele bardziej niebezpiecznym. WIĘCEJ


Właściwie wszystko obraca się tu wokół kilku podobnych, pozornie nieistotnych wydarzeń. Ale wciąga nas ta opowieść, czujemy się blisko związani z jej bohaterami. To dlatego, że  film charakteryzuje wielka czułość wobec chłopięcych postaci: mimo swoich wybryków, niesubordynacji, pozostają dziećmi, które wymagają opieki. WIĘCEJ


Film jest więc studium osoby, która obserwowana chłodnym okiem psychiatry zapewne kwalifikowałaby się na leczenie. Jednak dzięki możliwości wkroczenia w świat doznań bohatera czujemy, że pojęcie zdrowia i choroby rozmywają się, kiedy mamy do czynienia z pojedynczym, subiektywnym doświadczeniem. Reżyser pokazuje nam drogi, jakimi może podążyć Kenan – drogi symbolizowane postaciami kobiet. WIĘCEJ


W warstwie fabularnej obraz Wnendta niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnia. Poszczególne wątki prowadzone są chaotyczne, ważne postaci znikają ni z tego ni z owego na wiele minut, by w końcu równie nieskładnie i niespodziewanie powrócić. Jednak w warstwie diagnostycznej jest to rzecz intrygująca, mówi dużo ważnych i ciekawych rzeczy na temat tego, co skłania młodych ludzi do przyłączania się do ekstremalnie nietolerancyjnych grup. WIĘCEJ


To wzorcowy przykład niezależnego kina drogi. Wystarczy garść barwnych, skontrastowanych ze sobą postaci, a reszta zdaje się pisać sama. Miejscami jest zabawnie, chwilami zaś smutno. Jest trochę ckliwości i odrobina absurdu. Całość tworzy prostą i jednocześnie uroczą, nietuzinkową historię. Ogląda się to z zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy. WIĘCEJ


W ten sposób powstał obraz idealnie nadający się na zabicie czasu."Miejsca" nie wymagają od widza nadmiernej aktywności intelektualnej. Nie próbują zamieszać w głowach nielinearną narracją czy nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. WIĘCEJ


Nawet jeśli istnieje ryzyko, że nie zrozumiecie filmu Duńczyka lub że wzbudzi Wasze głębokie zmieszanie, i tak zachęcam Was do obejrzenia "Bestii". Boe jest estetycznym geniuszem. W jego filmach zdjęcia zawsze są na najwyższym poziomie. Praca kamery sprawia, że granica intymności staje się niezwykle cienka, tak że możemy dotknąć nagich, nieokiełznanych emocji. Jest to świat mroczny, odurzający i zachwycający. WIĘCEJ


Film jest znakomitym studium nie tylko procesu "prania mózgu", ale też leczenia. Z obrazu wyłania się smutna refleksja, że prawdziwe leczenie duszy nie jest możliwe, ponieważ ludziom, nawet tym najbliższym, brakuje empatii i cierpliwości. Na tym zasadza się paradoks "Marthy Marcy May Marlene": to, co powinno być domeną bliskich, jest atutem obcych. WIĘCEJ / TU  znajdziecie też nasz materiał z tegorocznego Cannes, w którym reżyser i odtwórczyni głównej roli opowiadają o filmie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones