PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=368840}

Ciche światło

Stellet licht
6,7 1 091
ocen
6,7 10 1 1091
7,8 11
ocen krytyków
Ciche światło
powrót do forum filmu Ciche światło

Tragedia

ocenił(a) film na 3

Nie wiem dla kogo jest ten film. Dla osob z opoznieniem rozwoju? Dla anemikow? Dwie i pol godziny nudy! Zero muzyki. Zadnej akcji. Dialogi raz na 15 minut.
Nie zrozumcie mnie zle. Lubie wolne filmy (np. stare dziela Herzoga), ale to to juz przesada. Do tego wszystkiego fabula filmu jest najzwyczajniej w swiecie banalana. Film byl tak nudny, ze liczylem ile osob wychodzi z kina w czasie seansu. Naliczylem 31 osob i niech to bedzie najlepsza ocena tego dziela.

ocenił(a) film na 8
Alex_de_Large

Ja zostałem i czuję się dobrze...

Fascynująca opowieść o mężczyźnie żyjącym w przedziwnym środowisku sekty Menonitów i kocha dwie kobiety.

ocenił(a) film na 5
2012

*MenNonitów

Alex_de_Large

Niestety w zupełności się zgadzam. Nuda straszna i banał. Długie ujęcia nie służą tutaj absolutnie niczemu, fabuła nijaka, świat amiszów potraktowany po macoszemu. Jak dla mnie maksymalnie 4/10.

ocenił(a) film na 9
Alex_de_Large

Gdybyś skupił się na czymś innym niż na liczeniu osób wychodzących, może zrozumiałbyś ten film.

"Nie wiem dla kogo jest ten film. Dla osob z opoznieniem rozwoju? Dla anemikow? Dwie i pol godziny nudy! Zero muzyki. Zadnej akcji. Dialogi raz na 15 minut."

To jeden z tych filmów, którym widz musi sie poddać. Patrzeć na milczących bohaterów i słyszeć w głowie ICH myśli. Otworzyć się, bo te przedłużające się sceny nie zostały umieszczone bez powodu. Fabuła jest banalna, ale takie życie. Istnieje taki rodzaj filmów, które NIE MAJĄ SŁUŻYĆ ROZRYWCE. Życie to nie "ultimatum Bourne'a".

ocenił(a) film na 2
kobrakobra

Ja zgadzam się z krytyką. Film bezpłciowy, udający "wielkie" kino. Motyw nakręcania zegara metaforą upływu ludzkiego życia? Jakież to pretensjonalne. Sceny przeciągnięte do granic wytrzymałości widza. Ten film powinien być o połowę krótszy. 2/10, ze względu na kilka pięknych ujęć.

ocenił(a) film na 10
Panoptikon

Powiem szczerze że w życiu nie widziałem piękniejszego obrazu, jakim jest ten film. Zastanawiam się co też jest pretensjonalnego w nakręcaniu zegara? Ale to może kolega wyjaśni?


Wspaniałe długie ujęcia. Oczywiście we współczesnym postrzeganiu świata poprzez pryzmat otaczających nas obrazów filmowych jesteśmy niestety przyzwyczajeni (jak kolega którego granice wytrzymałości pękły) do określonego formatu montażu, określonej długości ujęć, jeśli ujecia sa dłuższe to co się dzieje? to przestaje najnormalniej w świecie pracowac u niektórych percepcja. Ale to nie jest wina tych osób, poprostu papka plastikowego świata i chęć chłonięcia realności dyktowanej przez natłok informacji (związanej z wzorową dla wielu telewizją) gdzieś zatraciła w nich wrażliwość i naturalną potrzebę człowieka jaką jest spokój, natura, wiara, oddanie się drugiej osobie. Skrajny egoizm z nas wychodzi i tyle!

W tym filmie nie ma muzyki. Czy my w naturalnych dramatycznych sytuacjach by odczuć, by przeżyć cokolwiek naprawdę potrzebujemy muzyki? Empirycznie w momencie zaistaniałych sytuacji w naszym życiu raczej nie usłyszymy ckliwych melodii, to natura kształtuje nasze postrzeganie, jej dźwięki, odgłosy, tonacje, a iż głównie cisza. Ciche światło.

Naprawdę jak wspomniała jakaś osoba na tym forum, kino to nie tylko rozrywka. To symbol, to chęć przeżywania jakiś emocji.

Nie pędźmy tak, łątwo się w tym pędzie wywalić...

ocenił(a) film na 2
fota

Nie napisałem, że nakręcanie zegara jest pretensjonalne, tylko pusta metafora, jaką reżyser próbuje przekazać widzom.

Nie mam nic do długich ujęć, stosowali je np. Kubrick i Lynch, moi ulubieni reżyserzy. Tyle że w ich filmach miały one hipnotyczną właściwość, nie pozwalały oderwać wzroku od ekranu dzięki swojemu magnetyzmowi. Tutaj rozciągnięte ujęcia są zwyczajnie nudne.

Zgadzam się, kino to nie tylko rozrywka. Tylko jeśli nie jest rozrywką, niech próbuje coś przekazać lub chociaż zaskoczyć formą. Niestety, w "Cichym Świetle" nie znalazłem nic z powyższych.

ocenił(a) film na 8
Panoptikon

nie ma tak że tam hipnotyczne a tu już nie. Tu po prostu nie potrafisz poddać się hipnozie tu (taki brak umiejętności), więc nie potrafisz docenić i piszesz o pretensjonalnościach i pustych metaforach.
Nie jesteś alfą i omegą, pogódź się z tym.
Niektórzy są.

ocenił(a) film na 5
fota

"poprostu papka plastikowego świata i chęć chłonięcia realności dyktowanej przez natłok informacji (związanej z wzorową dla wielu telewizją) gdzieś zatraciła w nich wrażliwość i naturalną potrzebę człowieka jaką jest spokój, natura, wiara, oddanie się drugiej osobie. "
- nic dodać nic ująć!

"W tym filmie nie ma muzyki. Czy my w naturalnych dramatycznych sytuacjach by odczuć, by przeżyć cokolwiek naprawdę potrzebujemy muzyki?"
Trafne spostrzeżenie! Przy czym tam muzyka była - odgłosy natury. Trzeba tylko się w nią słuchać.

ocenił(a) film na 3
fota

Dalej twierdze, ze ten film jest kiepski, ale bardzo mi sie podoba to, co napisal fota:

"poprostu papka plastikowego świata i chęć chłonięcia realności dyktowanej przez natłok informacji (związanej z wzorową dla wielu telewizją) gdzieś zatraciła w nich wrażliwość i naturalną potrzebę człowieka jaką jest spokój, natura, wiara, oddanie się drugiej osobie. "

Swietny i bardzo trafny cytat na dzisiejsze czasy, ktory postaram sobie zapamietac. Dzieki!

ocenił(a) film na 8
Alex_de_Large

mogl sie nie podobac bo ludzie nie lubia ciszy i spokoju szczegolnie w kinie. Nawet jak dla kogos to bylo banalne to polecam przestudiowanie fenomenu w kinie jakim jest film mistyczny-bezposrednio trzeba sie odniesc do "słowa" dreyera i wtedy moze potraktujemy ten film jako niebanal ale jakos cos silnego-jako inne spojrzenie na pewne zagadnienie. Duzo mistyki ale przede wszystkim czlowieka. Lubie takie kino

ocenił(a) film na 6
oldyss1

ten film jest dziwny (to jasne), ale co dziwniejsze im dalej od niego, tym mocniej zaczyna mi się (o zgrozo!) podobać. Reakcje na bieżąco (znużenia, irytacji) były uzasadnione, ale ten film miał swój specyficzny rytm, być może trudniejszy do przyswojenia po całym dniu w pracy, na piłce, szybko, szybko. Gdyby to miał być zwykły film, wystarczyłoby 20-30 minut, ale że reżyser kocha dłuuuuugie ujęcia - to wyszło z tego ponad 120 minut. Historia stara jak świat, więc nie specjalnego, ale za to piękne kadry. Kino wołające o zwolnienie tempa, refleksję. Oczywiście jeśli chodzi o kino z Meksyku to wolę Amores Perros czy Y tu mama tambien, ale to też jest element tej domeny sztuki zwanej kinem. I to jest ważne i warto sobie czasem o tym przypomnieć.

ocenił(a) film na 10
mambushi

cytat mambushi "Historia stara jak świat, więc nie specjalnego, ale za to piękne kadry. Kino wołające o zwolnienie tempa, refleksję."

Stary kompletnie nie wiem o co ci chodzi? Jakaś ta twoja wypowiedz nie spojna, nie wiem czy ci sie ten film podoba czy nie? Jakies wnioski dotyczace "historii starej jak swiat, ale za to piekne kadry" ??

eh....

ocenił(a) film na 5
mambushi

Jak zachwalasz "Y tu mama tambien" to należy Ci współczuć. O zgrozo! jak w ogóle można koło siebie te dwa filmy wymieniać "Amores Perros" i "Y tu mama tambien"? To tak jakbyś do jednego worka wrzucał "Symetrię" i "Kac Wawa" - kino z Polski. Szkoda słów.

ocenił(a) film na 8
kyle_reese

Doceniam "Amores Perros" , "Y tu mama tambien" oraz "Stellet licht"

You can hate me now.
Start

Alex_de_Large

nie ma to jak komenarz na poziomie...
nie wiem czy się śmiac czy płakac...

ocenił(a) film na 9
Evil_Eveline

Ignorować. A w wolnym czasie modlić się o mądrość dla ludzi.

ocenił(a) film na 7
Alex_de_Large

Film zasługuje na uznanie przede wszystkim dzięki idealnemu połączeniu wszystkich swoich wewnętrznych płaszczyzn. Wspominana tu wielokrotnie "długość ujęć", obrazy, muzyka (a właściwie jej brak), gra aktorów, symbolika, w końcu same prezentowane nam zdarzenia - wszystko to łączy się w jednym obrazie, ma jedną wspólną wymowę. W taki właśnie niezwykły sposób pokazana jest historia małej, żyjącej własnym, niezależnym od wielkiego świata społeczności życiem, grupy wiernej ścisłym nakazom i ograniczeniom religijnym. W tej właśnie społeczności istnieje sprzeczne z całym jej wewnętrznym światem uczucie dwojga ludzi. Jak inaczej można pokazać taką historię jak poprzez przekazanie całego świata będącego jej tłem? Zarówno życie jak i miłość głównych bohaterów nie jest bowiem rwącym strumieniem lecz przypomina raczej wolno płynący nurt rzeki. Film pokazuje to poprzez całość swoich połączonych elementów. Nie jest idealny i momentami mógłby być bardziej wyraźny, ale na pewno zasługuje na wysoką ocenę.

Jeszcze kilka słów odnośnie wspomnianej przez Alex de Large banalności fabuły: jeśli historia dotycząca elementarnych ludzkich uczuć, wyborów i moralności jest banalna, to co banalne nie jest?

Filozofer

W pierwszym momencie pomyślałam, że to prowokacja. Palce mi zdrętwiały od trzymania fotela, ale może rzeczywiście, facet obok płakał.
Ulotka obiecuje, że film "hipnotyzuje rytmem i atmosferą". Jest tak?
Ja widziałam tylko nudę, nudę i brzydotę. Gdyby nie ostatnie 15 minut w ogóle żadnych plusów nie potrafiłabym znaleźć.
Totalnie zirytowana wyszłam z kina.
Jakby reżyserowi było wszystko jedno, co uchwyci w kadrze. Bohaterowie filmu wiodą życie pozbawione większych przyjemności. Nazbyt wyraźnie daje się to odczuć (przynajmniej forma adekwatna do treści).

Coś mnie chyba ominęło, bo niektórzy wydają się być prawdziwie zafascynowani.
A przy scenie pocałunku musiałam zamknąć oczy:) Prawie nigdy tak nie reaguję.

ocenił(a) film na 5
Rubi_3

"Jakby reżyserowi było wszystko jedno, co uchwyci w kadrze." - dokładnie, bardzo często tak było. Np. długie ujęcie na drzwi do garażu, potem "zanurkowanie" do środka aby zobaczyć że tam pracują robotnicy... lub zbliżenie na kwiatka i po jakimś czasie ścieka z niego kropla rosy.... To są "długie ujęcia" dla "długich ujęć" - nieprzemyślane.

Alex_de_Large

Po prostu pewnych rzeczy nie da się szybko powiedzieć. Doskonały film o człowieku.

ocenił(a) film na 5
Alex_de_Large

Nie wiem czy ktoś to już powyżej napisał, ale ten film to proste nawiązanie do ARCYDZIEŁA C.T. Dreyera "Ordet" z 1955 roku.

ocenił(a) film na 2
mozgokop

"Nie wiem czy ktoś to już powyżej napisał, ale ten film to proste nawiązanie do ARCYDZIEŁA C.T. Dreyera "Ordet" z 1955 roku." - mnie też w czasie seansu chodziły podobne myśli po głowie. Ale to nie ratuje filmu. Oglądając Dreyera doznawałem wrażeń niemalże mistycznych, to było prawdziwe przeżycie duchowe, potrafiące ostro namieszać w światopoglądzie; nawet przez sekundę nie czułem fałszu, artystycznej kokieterii, chęci zwrócenia na siebie uwagi. Inaczej w "Cichym świetle": każdy kadr przypominał mi o natrętnie "artystycznej" i mało głębokiej inscenizacji, subtelnym fałszu na którym jedzie dziś większość propagatorów kina kontemplacyjnego, biorącego ubóstwo za minimalizm, nudę i przeciąganie za nieodłączne atrybuty postawy mędrca i znawcy życia. Reydegas to zręczny magik, czarujący mnie szlachetnymi sztuczkami. Jeśli kino jest tylko jedną wielką zasłoną dymną, mającą na celu "zahipnotyzować", "oczarować" i sfałszować prawdę, Reydegas może czuć się w nim jak ryba w wodzie. O ile nie trafi na widza lubującego się w odkrywaniu kuglarskich zapędów

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones