Film jest bardzo nieudaną kopią filmu Milosa Formana "Amadeusz". Bardzo wiele scen powtarza się w Kopii Mistrza np:
gdy Anna modli się do Boga i zarzuca mu że obdarzył ją darem którego ona wcale nie chce, albo ostatnia scena, gdy
Beethoven prosi ją aby zapisywała nuty. Nie podobała mi się technika z jaką ten film...
Nie ma się co o tym filmie rozpisywać,bo też nie zapisze się on trwale w pamięci kinomanów.Film nie jest słaby,ale za to absolutnie wyprany z wszelkich emocji,ot taka ładna wydmuszka.Na plus na pewno pan Harris przykuwający uwagę,niezłe wrażenie robi też scena premiery symfonii,niezła jest też ta lekko komediowa...
Sama historia jest całkowicie przewidywalna. Po obejrzeniu mam wrażenie, jakbym widział już wiele podobnych filmów. Wszystko to ogląda się oczywiście dobrze. Trudno nawet powiedzieć, żeby był to zły film. Mimo wszystko brak tu, w moim odczuciu, prawdziwego dramatyzmu. Z tego filmu przebija jakaś nieszczerość.
Na plus...
Niestety, pani Agnieszka nie mogła oderwać się od "Amadeusza" Formana (cała masa powtórzonych pomysłów), tylko że tam było "mięcho" a tu ledwie galaretka - zgrabna, delikatna po kobiecemu, nawet subtelna i malownicza filmowo, ale...
dla wielbiciela Beethovena nie lada gratka obejrzec Eda Harrisa w tej roli. Sprawdził się świetnie.
Tak jak Kruger. Film dobry z oprawą muzyczną samego Beethovena i wzruszającą sceną wykonania
IX symfonii. Nie jest to film genialny ale opowiada o genialnym artyście w sposób bardzo
wzruszający. Warto obejrzec
bez obrazy dla fanów filmu ale myslalam ze na nim zasne...chyba nawet w pewnym momencie przysnełam...w filmie brak emocji które słychac w muzyce Bethoveena praktycznie brak jakiejkolwiek akcji...a finałowy koncert powinni skrócić o połowe
Milosnikom tego gatunku na pewno sie spodoba. Ja obejrzalem i nie zaluje. Ed Harris zagral mistrzowsko.
Dawno nie przeżyłam w kinie takich emocji. Ciągle czułam ciarki na plecach i wielkie wzruszenie. A scena wykonania IX Symfonii wycisnęła mi łzy z oczu. Oceniam filmy tylko po tym jakie emocje we mnie wzbudzaja. W mojej skali oceniam go więc jako arcydzieło!
!!!Uwielbiam ten film, zawsze wywołuje u mnie przeszywający napływ natchnienia. Szukam jednak
pewnej ścieżki dźwiękowej od bardzo długiego czasu. To z tej sceny gdzie Anna Holtz po raz
pierwszy ma szanse kopiować z notatek Beethovena. W tle rozbrzmiewia niebiańska muzyka,
chyba ekstrakt z Ody do Radości z 9ej...