PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=209288}
6,7 42 740
ocen
6,7 10 1 42740
6,4 9
ocen krytyków
W stronę słońca
powrót do forum filmu W stronę słońca

1. Słońce dopiero zgaśnie za 5 miliardów lat, a nie teraz.

2. Gdyby jednak Słońce zaczęło gasnąć w obecnych czasach, to ludzie nic by nie mogli na to poradzić. Przecież nawet bomba zbudowana ze wszystkich rozszczepialnych pierwiastków Ziemi byłaby nic nieznaczącym pryszczem w porównaniu ze Słońcem. I co niby ona miałaby zrobić? Według filmu zapoczątkować reakcje nuklearne na Słońcu. Ale przecież one ciągle tam zachodziły (i to w ilościach miliardy razy większych niż reakcja tej bombki)! Przecież Słońce świeciło i wciąż było gorące. To co by tu pomogła jedna eksplozja więcej?

3. Niby jakim cudem udało im się bombę wielkości Manhatanu wystrzelić w kosmos? Przez najbliższe 200-300 lat coś takiego będzie niewykonalne. A sądząc po technologii na statku, akcja filmu miała miejsce jeszcze w obecnym stuleciu.

4. Dlaczego na tak niebezpieczną misję wysłano ludzi? To idiotyzm. Przecież do tego powinno się użyć maszyn. Jako że akcja filmu rozgrywała się w niedalekiej przyszłości, to maszyny tamtych czasów poradziłyby sobie z problemem o wiele bardziej efektywniej niż ludzie. No i dla maszyn nie trzeba by było tej całej skomplikowanej aparatury produkującej tlen i podtrzymującej życie.

5. Ale skoro wysłali już ludzi, to dlaczego żadne roboty nie wspomagały ich na statku? Dajmy na to naprawa w przestrzeni kosmicznej. Po cholerę przeprowadzali ją ludzie? Przecież maszyny mogły naprawić tarczę. Nawet jeśli nie ze sztuczną inteligencją, to mogły być sterowane przez człowieka z pokładu statku.

6. Grawitacja na statku. Skąd tam się wzięła grawitacja, skoro statek nie miał konstrukcji obracających się pierścieni?

7. Dźwięk w przestrzeni kosmicznej. Kolejny przykład braku znajomości podstawowych praw fizyki przez twórców filmu.


Dobra, na razie starczy. To tylko kilka z setek absurdów tego filmu.

ocenił(a) film na 2
Filutka

A gdzie ja tu komuś psuję magię kina? Jak ktoś chce obejrzeć film, to i tak go obejrzy, bez względu na to co napisałem. Ja tylko mówię, co myślę o tym filmie i tyle. Od tego jest ten portal, by człek po obejrzeniu filmu, mógł się podzielić swymi spostrzeżeniami z innymi ludźmi.

"skoro tak lubisz szukać dziury w całym" - w przypadku tego filmu to raczej trzeba by szukać całości w dziurawym ;)

Pozdro.

S0LTYS

dlaczego astronauci wyglądają jakby ich wyciągnięto z serialu Beverly Hills 90210? wszyscy są ładniutcy, ulizani i mają po 25 lat?

kolejna bzdura, niemająca wiele wspólnego ze Sci-Fi - w momencie kiedy oglądali Merkurego na tle słońca - zaiwaniał on z taką prędkością, jakby rok Merkurego nie trwał 86 ziemskich dni, tylko co najwyżej 15 minut ;P

filmaniak_1081078

pożar na statku gasili tlenem. nie łatwiej byłoby wyssać cały gaz z pomieszczenia objętego pożarem?

filmaniak_1081078

ostatnia mega bzdura to zamarznięcie na zewnątrz statku kosmicznego. próżnia jest doskonałym izolatorem, nie ma temperatury sama z siebie.
astronautom nie groziłoby żadne zamarznięcie. straciliby przytomność i zagotowałaby się im ślina i łzy w oczach.

od połowy film zaczyna się robić ciekawy, mniej więcej wtedy przestają przeszkadzać nieścisłości logiczno-naukowe ;) napięcie rośnie stopniowo aż do samego końca. muzyka jest bardzo dopasowana :)

nie żałuję, że obejrzałem.

filmaniak_1081078

co do merkurego, też mnie to zastanowiło, ale nie jest wcale powiedziane, że oni lecieli wprost na niego, i że cała ta prędkość Merkurego pochodziła tylko od niego. Może oni też z dużą prędkością orbitowali , ale w przeciwnym kierunku, byli dość blisko i w sumie tak się to złożyło..
Ta mi się wydaje...

ocenił(a) film na 8
S0LTYS

Nie rozumiem niektórych z Was, ten film jest naprawdę na wysokim poziomie pod każdym względem, a jedziecie po nim za kilka nieścisłości, "bo w próżni nie ma dźwięku, nie można zamarznąć, bo merkury leci za szybko itp. itd....:/" co jest z Wami?? to nie jest Apollo 13, to nie jest film ani na faktach ani nigdzie nie jest napisane że cokolwiek z rzeczywistością ma wspólnego. To film nagrany ( jak każdy film = sztuka) dla rozrywki, niestety nieliczni doszukują się dziury w całym psując se całokształt odbioru. Ale rozumiem że każdy ma po prostu inny gust i na tym się gadka kończy. Jeszcze takiego filmu nikt nie nakręcił co by każdego zaspokoił...

kafi44

teraz sam przesadzasz.
nikt nie mówi, że skoro film zawiera błędy, to nadaje się tylko na śmietnik. a to, że film jest dobry, nie oznacza, że nie można sobie powymieniać tych śmiesznych absurdów naukowych :)

ocenił(a) film na 8
kafi44

Zgadzam się z tobą kaffi44. Wszyscy ci "naukowcy",dopatrujący się nieścisłości scenariuszowych powinni spotkac się przy kawie,czy na jakimś popularnonaukowym forum i tam dopiero sobie powymieniac poglądy,zamiast nam,miłośnikom kina próbować zepsuć odbiór Sunshine.
To nie dokument aby czepiać się wszystkiego.Trochę luzu,ludziska!Dopuśćmy "magię kina" do głosu,a nie tylko czystą fizykę.

ocenił(a) film na 2
Attos

"Trochę luzu,ludziska!Dopuśćmy "magię kina" do głosu,a nie tylko czystą fizykę."

Ale zgodzisz się, że mając do wyboru "magię kina" pełną błędów logicznych i "magię kina" pozbawioną tych błędów, to lepszym wyborem jest ta druga?

I nadal nie rozumiem w jaki sposób wyliczanie błędów w filmie ma komuś zepsuć przyjemność z jego oglądania. Ja wytykam błędy wszystkim filmom. Nawet tym, które uwielbiam. I jakoś mi to nie psuje przyjemności odbioru. Tak więc w czym problem?

Niech ktoś w końcu zrobi film pozbawiony błędów, to nie będę miał podstaw by się czepiać :)

ocenił(a) film na 2
S0LTYS

A może psuję komuś tą przyjemność w ten sposób, że przed przeczytaniem moich postów ta osoba była nieświadoma tych błędów? Jeśli tak, to cieszę się, że komuś otworzyłem oczy. Takie bezkrytyczne podchodzenie do filmów, prowadzi tylko do powstawania jeszcze gorszych filmów.

ocenił(a) film na 8
S0LTYS

Człowiecze pamiętasz treść tego tematu "Oto kilka absurdów tej porażki filmowej" nie wydaje mi się że wytykasz błędy filmom które lubisz, ten film jest dla Ciebie porażką więc uczepiłeś się niemiłosiernie, nie wydaje mi się że komuś otworzysz oczy, myślę że każdy ma je już otwarte i odbiera film nie tylko pod kątem błędów (tak jak Ty kolego). Ty wytykasz same błędy, nie powiedziałeś nic pozytywnego na temat tego filmu bo jest to gniot dla Ciebie, dla mnie jest to świetne kino i tu jest ta różnica. Skoro Ci się nie podoba to ok ale nie staraj się na siłę zniechęcić innych bo to nie ma sensu, mnie nie przekonałeś.

kafi44

Sołtys Fantastyka naukowa najczęściej opisuje wydarzenia umiejscowione w przyszłości wobec czasów autora (lecz niekoniecznie!) i opiera się na hipotetycznym rozwoju nauki i techniki. Utwór fantastycznonaukowy zawiera zwykle takie cechy jak: specyficzny typ czasoprzestrzeni, neologizmy związane z rozwojem techniki, kontakt z obcą cywilizacją, podróż w czasie, cudowne lub tragiczne skutki wynalazków technicznych i odkryć naukowych. Najważniejsza jest hipotetyczna zgodność wydarzeń ze współczesnym stanem wiedzy o nauce i technice. Najbardziej charakterystyczne motywy utworów fikcji naukowej to umiejscowienie akcji w innych galaktykach, zamknięcie jej na pokładzie statku kosmicznego, wędrówka w czasie, kontakt z obcą cywilizacją. Akcja utworów fikcji naukowej może się jednak również odbywać w całości na naszej planecie w nieznacznie tylko zmodyfikowanych przewidywaniach realiów bliskiej nam przyszłości, czy też w czasie równoległym do naszej rzeczywistości. Bywa także, że spora część akcji toczy się w... przeszłości (jak w Linii Czasu Michaela Crichtona).A wiec ten film niewątpliwie jest science fiction

ocenił(a) film na 2
michalzawiski

@kafi44

"Skoro Ci się nie podoba to ok ale nie staraj się na siłę zniechęcić innych bo to nie ma sensu, mnie nie przekonałeś."

Nie staram się nikogo zniechęcać. Ty się nie zniechęciłeś jakoś, zatem i inni bezkrytyczni fani filmu pewnie też nie. Ja nie mam nigdy nikomu za złe, gdy wytknie błędy filmowi, który lubię. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że mogę z tym kimś podyskutować na ich temat.



@michalzawiski

Jak sam napisałeś:

"Najważniejsza jest hipotetyczna zgodność wydarzeń ze współczesnym stanem wiedzy o nauce i technice."

Tu niestety nie ma żadnej zgodności. Co gorsza, niezgodność podchodzi niemal pod 100%. Co jest niezgodne? Pisałem we wcześniejszych postach.


"A wiec ten film niewątpliwie jest science fiction"

Według przytoczonej przez Ciebie definicji film nie jest science fiction. Podałeś tekst, który pomógł potwierdzić me słowa (za co dziękuję), i jeszcze piszesz, że potwierdza coś zupełnie odwrotnego :)


S0LTYS

sołtys faktem jest że Słońce kiedyś zgaśnie faktem jest że mozemy podrózować w kosmosie i na tym kończy sie właściwie nauka reszta to fikcja wiec nie gadaj głupot a poza tym wiesz wogóle co oznacza wyraz "hipotetycznie"?

ocenił(a) film na 7
S0LTYS

ja pomimo tych wszystkich tzw. "błędów" i fakt, iż jestem na mat-fizie daję 7/10. Dlaczego?

I. Bo to tylko science-fiction. Oczywiście ma odchyły, które łamią konwencję dot. tego gatunku, ale właśnie oto w tym chodzi. Tak jest we wszystkim: w literaturze, muzyce, malarstwie to dlaczego nie mogłoby być w kinematyce.

II. W każdym filmie, czy jest to science-fiction, bądź inny gatunek istnieją pewne odchyły od reguły, co czyni go wyjątkowym, niepowtarzalnym.

III. Czasem filmy nie ocenia się według określonych zasad. To tak jakby oceniać pracę ucznia pod kątem swojej myśli.

IV. Cała historia science fiction opierała się zawsze na absurdach. Warto zobaczyć, co było tematyką utworów.

V. W filmie ocenia się oprócz wspomnianych wyżej czynników: grę aktorów, wykorzystanie efektów, zdjęcia, stroje itp.


Poza tym patrząc okiem osoby klasy matfizowej te powyższe uwagi są prawdziwe, lecz nie powinny wpływać w przeważającym stopniu na ocenie filmu.

Oczywiście na koniec chciałbym dodać, iż szanuję wasze zdania, ponieważ każdy ma prawo mieć swoje.

NeoKoriban

"Cała historia science fiction opierała się zawsze na absurdach. Warto zobaczyć, co było tematyką utworów."
LOL. Przeczytaj sobie "Niezwyciężony" lub "Fiasko" Stanisława Lema bo z tego co napisałeś wnioskuję, że nigdy nie czytałeś pożądnej literatury s-f.
Zero absurdów.

ocenił(a) film na 7
S0LTYS

Zastanawiam się nad tym już od jakiegoś czasu i wciąż nie mogę pojąć dlaczego akurat ten film budzi tyle emocji i prowokuje do tak skrupulatnego punktowania "wad". Podczas gdy cała masa innych filmów sf oceniana jest głównie ze względu na ich widowiskowość, klimat, fabułę. Notabene w literaturze trzeba by było zarzucić życzeniowość i nadmiar wyobraźni całej masie pisarzy, którzy określani są jako autorzy sf. Simak czy Silverberg sięgali po tak karkołomne pomysły, że naukowi puryści powinni łapać się za głowę.

Diana

W każdym filmie można znależć nielogiczności,a w tym przypadku sci-fi jest poprostu więcej fiction i tyle.Dla mnie był to dramat psychologiczny w otoczce sci-fi,a w miarę przyzwoite efekty cieszyły oko.Jak by się uprzeć to można się przyczepić do Matrixa <którego barzdo lubię> i śmierci w momencie wyciągnięcia wtyczki lub po postrzale-wkońcu mogli się podłączyć przez pośredni interfejs,i od biedy zapodać sterowanie przez pada i dodać headset i wówczas śmierć avatara byłaby równie problematyczna jak śmierć postaci w grze wideo w którą grasz....no ale wtedy nie byłoby całej tej akcji

ocenił(a) film na 4
Diana

Może, dlatego że Boyle nic nowego nie pokazał. A wiemy, że to bardzo zdolny reżyser, zdecydowanie można było wymagać więcej. Zapewne "Alien" też ma jakieś błędy logiczne, ale to klasyka gatunku, film przełomowy. Jeśli ktoś twierdzi inaczej jest idiotą.
Boyle stworzył po prostu kolejny film. I w tym cały problem.

era

I tu masz rację, chociaż film generalnie jest dobry, patrząc na niego z perspektywy Hancock`ów, Wanted`ów i
innych Mumii to bije je na głowę....

baltek71

A to jak facet owinięty w folię aluminiową leci 20 metrów w przestrzeni kosmicznej i tylko lewa dłoń mu marznie to nie jest absurd. Albo jak facet minutami zamarza w temperaturze - 273 stopni Celsjusza to też nie jest absurd. W "Ukrytym wymiarze" też był taki absurd, że facet w samych spodniach i podkoszulku wyleciał na pięć sekund w przestrzeń kosmiczną i nawet nie zmarzł, tylko w dodatku krwawił w uszu i nosa jak się śluza powietrzna otwierała. To są dopiero absurdy takich filmów s.f.. Założę się, że nie tylko "Ukryty wymiar" i "W stronę słońca" ma takie absurdy, które tu wymieniłem.

ocenił(a) film na 5
S0LTYS

Nie rozumiem nagonki na obroncow realizmu. Przeciez wyzej wymienione bledy sa naprawde bardzo powazne. Czy przyjemnie ogladaloby sie Wam film, ktorego akcja dzieje sie na Ksiezycu, a bohaterowie chodziliby sobie bez skafandrow, w t-shirtach, oddychajac swobodnie i obowiazywalaby ziemska grawitacja? Albo inne porownanie. Przypomnijcie sobie "Psy". Jedna z finalowych scen, kiedy Franz mierzy z pistoletu do Ola, mowi "p****sz" moja kobiete i strzela mu w leb. A Olo robi unik jak Neo w Matrixie i rozwala Franza. Cos tu by bylo nie halo, prawda?

Ale mimo ze bledy bily po oczach co kilka chwil, bylbym to w stanie sobie wytlumaczyc klimatem filmu. Natomiast to, co dobilo ta produkcje w moich oczach, to postac Pinbackera. Fabula poszla zupelnie nie w tym kierunku jaki sobie wyobrazalem. Spodziewalem sie eskalacji konfliktu miedzy Capa (Capem? ;) a Macem. Albo dyktatorskich zapedow Harveya po smierci Kanedy. A w zamian dostalismy postac jakiegos idioty-sabotazysty. I to na tyle sprytnego, zeby po 7 latach izolacji niepostrzezenie przesliznac sie z jednego statku na drugi. Juz nie mowiac o tym, ze bardziej przypominal trola niz astronaute. Przez te 7 lat chyba tez duzo pakowal na silce, skoro innymi czlonkami zalogi mogl rzucac jak lalkami.

I tu jest wlasnie film pogrzebany, jak mawiali starozytni Slowianie ;)

ocenił(a) film na 3
golebiewicz

no tym kolesiem sabotarzystą, który ni stąd ni zowąd ma jakąś demoniczną moc to mocno przegieli. i z filmu popularno naukowego zrobił sie horroro-thriller, bez sensu, jeszze ta kamera rozmazująca sie wciąż na kolesiu i nie pokazujaca go dla tzw. podniesienia napięcia. no w kinie działa jak sie siedzi, ale potem człowiek zaczyna analizowac na zimno.
pozdr.

ocenił(a) film na 6
golebiewicz

motyw z Pinbackerem to było piękne przedstawienie tego co siedziało w głowie reżysera czyli "co ja tu właściwie do cholery chciałem pokazać". Nie dość, że gość siedział prawie 7 lat w zamknięciu, a zachowuje się jak zwykły morderca psychopata (a nie jak osoba która spędziła te lata w odosobnieniu), jest nienaturalnie silny jak na swój stan, jest cały poparzony na ciele (widoczne poparzenia 3 stopnia) a mimo to jego oczy pozostały idealne i nietknięte, Capa otwiera osłony i daje słońce na 100% a jemu nie dzieje się żadna krzywda pomimo tego że powinien wyparować... mozna wymieniać bez końca.

Film jest do obejrzenia, ale na pewno nie jest to żadne arcydzieło żeby dawać po 9-10 jak tu niektórzy fanatycy.

S0LTYS

Błędów wytknąłeś dużo i zgodziłbym się z nimi, gdyby był to FILM DOKUMENTALNY, albo chociaż udawał taki. Niestety tak nie jest i Twoje zażalenia pod adresem filmu są mocno chybione. Pojęcie "film SciFi" może być interpretowane przez Ciebie dowolnie, nawet jako "asdbadbkz", jednak nie zmieni to podstawowego faktu, którym jest ogólnie przyjęta definicja takich filmów, a w którą Sunshine się wpasował idealnie. Jeżeli mylą Ci się pojęcia i/lub nie znasz ich definicji/znaczenia, lub uważasz, że Twoja pokrętna interpretacja danego gatunku jest jedyną słuszną, bo "Ty to tak rozumiesz", to nie zabieraj głosu w dyskusji, oszczędzisz sobie tym samym kompromitacji.

PS: Proponuję doszukać się naukowych nieścisłości w Gwiezdnych Wojnach. Tam będziesz miał spore pole do popisu ;)

ocenił(a) film na 6
francis

Zapomniałes o takim małym fakcie gdzie:
a) Star Wars się dzieje Bóg jeden wie jak daleko w kwestii czasu względem naszych czasów
b) pewne rzeczy są wyjaśnione żeby miały sens względem uniwersum
c) cała saga zakłada istnienie innych cywilizacji będących w zupełnie odmiennych systemach, na przeróżnych planetach które mają pierwiastki, o których można pomarzyć na Ziemi

To wszystko razem tworzy świat, który pomimo tego iż na obecne czasy jest nieprawdopodobny to w swoim uniwersum ma sens.
W Sunshine to co zostało przedstawione nie ma żadnego sensu ponieważ jest zero informacji na temat obecnego roku, postepu technologiczno-naukowego oraz możliwości ludzkich.
Teraz rozumiesz o co chodzi ludziom krytykującym błędy filmu?

S0LTYS

Coż za żałosna i karygodna intelektualnie opinia, to jakby powiedzieć że "Podróż do wnętrza ziemi" Verna to nieszczęsliwa prowokacja. Brak słow na absurdalne podejście do tego filmu.

kat_7

Widzę tutaj bardzo ciekawą dyskusję na poziomie i za to brawa dla WAs ;-)

Ale do rzeczy. Nie rozumiem zupełnie skąd czepianie się Gwiezdnych wojen w kwestii absurdów. Cały film zaczyna się zdaniem - Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce. I tym samym wszyscy malkontenci tracą swoją argumentacje, gdyż tym jednym, jedynym zdaniem autor zyskał tutaj pełną swobodę twórczą. Dla mnie w innej galaktyce to nawet ludzie mogą chodzić na głowach i nawet nie piskne, gdyż innej galaktyki, tak odległej po prostu nie znamy i tam niemal wszystko jest usprawiedliwione poprzez umiejscowienie całej akcji. Z Sunshine jest nieco gorzej, gdyż tutaj wszystko dotyczy naszej planety i naszego Słońca, o których to już tyle wiemy. Na doczepke polecam zatem coś innego niż GW.

A co do pisania, że science - fiction opiera na się na absurdach to jestem zdziwiony, że piszecie takie bzdury. W końcu samo znaczenie to literatura fantastyczno-naukowa czyż nie? NAUKOWA! Polecam obejrzenie masy innych filmów tego typu czy poczytanie książek z dawniejszych lat - tam naprawdę wszystkie sytuacje w większości są w miarę przemyślanie i można je jako tako wytłumaczyć. Wystarczy spojrzeć na Wellsa, Verne'a Clarka czy polskiego Lema. Obejrzyjcie sobie 2001 - odyseja kosmiczna i spójrzcie na rok produkcji. To się nazywa wizja co nie? Te statki i tak dalej. I jak ktoś chce to potrafgi stowrzyc przekonująca wizje przyszłości, która nie musi się sprawdzić, ale nie drażni i nie daje powodów do wytykanie koszmarnych błędów. Pozdrawiam.

PS. Dawno nie napisałem tak długiego posta na FW ;-)

Baphomet

Polecam http://lastinn.info/felietony/2876-od-juliusza-verna-do-stanislawa-lema-analizuj ac-wybrane-utwory-omow-ewolucje-powiesc.html , nazwa si - fi jest tylko pozorna, z nauką ma niewiele wspólnego.

ocenił(a) film na 8
Baphomet

No dobra - Star Wars - a Star Trek ??W Star Treku też są pewne nieścisłości i film nie zaczyna się od:

"Long long time ago.." ;]

co do SOLTYSA:

1. Nie jest do końca powiedziane, że to była rzeczywistość taka, jaką my znamy :P

2. Tu mogę tylko obronić film tym, że to Science Fiction... :)
3. Zgodnie ze "znaną" nam fizyką Trzmiel też nie powinien latać, jednakże Trzmiel tego nie wie... :P

4 / 5 . W misję, od której zależałaby ludzkość - nie wysłałbym żadnej maszyny - za duże ryzyko - nawet w przypadku, kiedy maszyny te byłyby sterowane przez ludzi. Człowiek to człowiek - posiada móżg, umysł, sumienie - to czego na tę chwilę żaden robot nie posiada.

6. A skąd wzięła się grawitacja w Gwiezdnych Wojnach i StarTreku, Event Horizon, Pandorze ?? Poza tym - odpowiedziałeś sobie na te pytanie w punkcie 3 - skoro statek został wysłany w tym stuleciu, to nie byłoby szans na zaawansowane, człekopodobne, sprawne, zwinne, inteligentne roboty.

7. to nie jest do końca tak, że w kosmosie nie ma dźwięku.. Czytałem troche na ten temat i wiem,że dźwięk jest przenoszony przez próżnie,lecz jest tak słaby, że praktycznie niesłyszalny - nasze uszy nie są w stanie tego dźwięku usłyszeć poniważ my na Ziemii mamy atmosfere, która dźwięk bardzo dobrze przenosi - próżnia nie oczywiście atmosfery nie posiada, jednakże nie jest także całkiem próżnia..






ocenił(a) film na 7
S0LTYS

Ostatnio regularnie staram się tępić debilizm na tym forum dlatego postaram się go obnażyć, ukazując Twoją hipokryzję i rzekomy obiektywizm w wykazywaniu rzekomych absurdów, które rzekomo czynią film słabym. Nie odpisuj, że ironizuję bo tego nie robię. W pełni obiektywnie (niczym Ty) podejdę to tematu. OSTRZEGAM, ŻE BĘDĄ SPOJLERY DO INNYCH FILMÓW.

Niektóre filmy którym dałeś 10/10:

Podziemny krąg (1999) - jak to możliwe, że Norton bijąc się z Pittem w kręgu, nie usłyszał żadnego pytania co do swojego zachowania? Przecież to nie jest normalne, że koleś okłada się niemalże do nieprzytomności, a tłum patrzy na to jak na Wiadomości.

Miasteczko South Park (1999) - jak to możliwie, że lekarz wszczepił zamiast serca ziemniaka?! Przecież ktoś mu asystował, każdy mógł mu o tym powiedzieć!


Dzień świstaka (1993) - cała fabuła opiera się na jakimś absurdalnym i niemożliwym pomyśle!


Biegnij Lola, biegnij (1998) - kolejny film, który opiera się na absurdalnym pomyśle!

Nie rozumiem jak możesz tak wysoko oceniać te filmy ze Swoim podejściem do kina.

Twoje tzw. "absurdy tej porażki filmowej" są miej więcej na tym poziomie co uwagi, które napisałem powyżej.

P.S Najlepszy jest punkt 4:D:D:D:D świadczy o tym, że chyba nie rozumiesz o czym jest ten film:)

kosa480

To prawda, takie podejście do sprawy jakie prezentuje autor tego rozpaczliwego tematu może byc określone potocznym i obraźliwym zwrotem "głupota". Używam go tylko dlatego, iż może ono wreszcie jasno i dosadnie określi sytuację w której człowiek publikuje na forum publicznym swoje przemyślenia, nie zastnawiając się nad ich rzeczywistą wartością, a ta jest mizerna.

ocenił(a) film na 3
kosa480

no cześć, tak sobie przeczytałem co napisałes i wiem czemu ten film może sie komuś nie podobać.
we wszystkich filmach jakie wymieniłeś (i wielu innych) tzw absurdy są możliwe z punktu widzenia świata w nim przedstawionego. jest to tzw realizm magiczny jak w książkach marqueza. czyli generalnie coś jest nierealne w naszym świecie, ale w świecie w którym zyją bohaterowie może sie zdażyć i jest ok.
natomiast Sunshine, najpierw próbuje w sposób racjonalny i paranaukowy wyjaśnić to czy tamto, a pózniej następuje lawina głupotek antynaukowych. dlatego ludzi parających sie dziedzinami ścisłymi, a zwłaszcza fizyką to co widzą na ekranie doprowadzi do szewskiej pasji:)
ja jestem humanistą i Sunshine podobał mi sie, mimo dostrzegam mase takich czy innych absurdów. niemniej ja patrzyłem na co innego i co innego mnie w tym obrazie ujęło. jakbym ten film oglądał z moim kolegą fizykiem to by na nim suchej nitki nie zostawił:)
pozdrawiam

S0LTYS

Zainteresował mnie temat zamarzniętego Harvey'a,
filmaniak_1081078 pisze:
"astronautom nie groziłoby żadne zamarznięcie. straciliby przytomność i zagotowałaby się im ślina i łzy w oczach"
O co chodzi z tym zagotowaniem płynów? Nigdy nie zetknąłem się z taką hipotezą. Poza tym zgadzam się że żadne zamarznięcie ciała ludzkiego w przestrzeni nie miałoby miejsca. Ciało zostałoby zwyczajnie rozerwane przez ciśnienie wewnętrzne organizmu. Nie chodzi tu tylko o płuca, wszystkie komórki zostałyby dosłownie rozerwane. Możemy żyć na Ziemi tylko dlatego że istnieje delikatna równowaga między ciśnieniem atmosferycznym planety a ciśnieniem naszych płynów ustrojowych. najlepiej widać to podczas zmian ciśnienia atmosferycznego kiedy zaczyna nas np. boleć głowa. To są podstawy biologii do który scenarzystom nie chce się najwyraźniej zaglądać.
Nie widziałem jeszcze filmu gdzie miałoby to miejsce. Jeśli takowy istnieje to proszę o tytuł.
Film rzeczywiście zawiera masę nieścisłości naukowych ale jak już wspomniano nie miał być popularnonaukowy tylko sci-fi. A jako taki jest całkiem dobry.

ocenił(a) film na 3
alchemik_8

wydaję mi się, że skoro próżnia jest izolatorem to ciało ludzkie nie oddaje temp. A jak wiadomo organizm człowieka ciągle wytwarza ciepło. Aczkolwiek to tylko mój domysł ;p możliwe, że błędny.

film oglądałem już dość dawno i pozytywnych wrażeń z niego nie wyniosłem...

ocenił(a) film na 3
samol20

bzdure napisalem. Oczywiscie chodzi o wplyw promieniowania...

samol20

Nie chodzi o zaden wplyw promieniowania, ciezko to sobie uswiadomic bo piszecie - zagotowac co sie kojarzy z wyska temperatura. Gotowanie = zmiana stanu skupienia z cieczy do gazu, w naszym cisnieniu wymaga to okolo 100 stopni celsjusza, w wysokich gorach gdzie cisnienie jest nizsze wystarczy juz kilka stopni mniej, a w prozni gdzie cisnienie jest ekstremalnie niskie - wystarczy temperatura naszego ciala i woda zmienia stan skupienia. Co do czlowieka w prozni to tutaj ktos wrzucil link do strony nasa po angielsku ktora wyjasnia co sie dzieje z nasyzm cialem w prozni - http://www.mojetropy.pl/komentarze/czlowiek-w-prozni

ocenił(a) film na 3
alchemik_8

do alchemika.
jest film w którym ciśnienie rozrywa ludzi: http://www.filmweb.pl/f8277/Odleg%C5%82y+l%C4%85d,1981 - Odległy ląd. ludzie popełniają tam sdamobójstwa zjeżdżając windą ze strefy z ciśnieniem, do strefy próżni i rozrywa ich w tej windzie. ale wg wikipedii to tez jest bzdura. bo:
"Przestrzeń kosmiczną przenika ze wszystkich stron promieniowanie kosmiczne, składające się głównie z fal elektromagnetycznych w zakresie promieniowania rentgenowskiego oraz promieniowania gamma. Ciała wystawione na bezpośrednie działanie promieni słonecznych rozgrzewają się do temperatury przekraczającej 100°C, natomiast pozostające w cieniu stygną do ponad –180°C.
Przyczyną śmierci organizmu wystawionego na działanie próżni jest całkowity ubytek tlenu z organizmu, a co za tym idzie ustanie akcji serca. Człowiek nie zamarza gwałtownie, nie zagotowuje mu się krew ani nie wybucha.

Zakłada się, iż człowiek wystawiony na działanie próżni kosmicznej straci przytomność w przeciągu 9-11 sekund z powodu gwałtownego ubytku tlenu z organizmu poprzez płuca. Wstrzymywanie oddechu przyniesie jednak bardziej katastrofalne skutki w postaci rozerwania płuc i dostania się pęcherzyków gazu do jamy ciała. Na skutek zmiany ciśnienia w jamie brzusznej w pierwszych kilku sekundach możliwe jest nastąpienie zapaści sercowo-naczyniowej, również prowadzącej do utraty przytomności. Gwałtowny ubytek gazów z żołądka może upośledzić ruchy oddechowe. Występuje również gwałtowne pocenie. Woda na powierzchni jamy ustnej i spoconych częściach ciała zagotuje się. Eksperymenty na zwierzętach wykazały, że w przeciągu minuty może nastąpić migotanie komór serca, jednak w większości wypadków praca serca ustawała po 90 sekundach. Po zatrzymaniu akcji serca próby reanimacji nie przyniosły rezultatu. Śmierć mózgowa następuje po 2 minutach."

czyli człowiek albo zamarznie albo sie zagotuje, więc ci co twierdzili że utraci ciepło miei rację i ci co sądzili że mu temp. skoczy.

a koledze samolowi powiem ze próznia jest "izolatorem" w takim sensie, że nie rozchodzi w niej sie ciepło gdybyśmy np chciali ją "rozgrzać". natomiast ciepło z ludzkiego organizmu wymiecie w niedługim czasie jeśli człowiek bedzie w cieniu (co jest w materiale wklejonym z wikipedii).
pozdr

ocenił(a) film na 4
S0LTYS

Polecam stronę z recenzjami filmów pod kątem praw fizyki i logiki: http://www.intuitor.com/moviephysics/


Sunshine to film bardzo podobny do The Core. Oglądając obydwa tutuły, czułem że scenarzysta i reżyser obrażają moją inteligencję. Sołtys wymienił tylko pomniejsze debilizmy. Najgorsza była końcówka, w której całkiem niezły thriller zamienił się w taniego slashera.

Film jest równie dobry, jak stary dowcip:

Rosyjsci generał do kosmonautów:
- Towarzysze, amerykanie wylądowali na księżycu, więc my musimy polecieć na Słońce!
- Ale tam jest chyba bardzo gorąco! - nieśmiało odpowiada jeden z kosmonautów
- To nic, polecicie w nocy!




ocenił(a) film na 3
Kmieciu4eveR

w sumie fakt lecą na słońce z jakimś tam super ładunkiem, a normalnie powinno ich spalić w całkiem sporej odległości od naszej najbliższej gwiazdy, bo przecież procesy jakie w niej zachodzą są tak potężne, że żadne skale ziemskie sie nie umywają.

profix

ale wy pieprzycie to jest kino fanatastyczne,a nie wpadliście na ten genialny pomysł , że w filmie fantastycznym wszystko jest możliwe

ocenił(a) film na 7
michalzawiski

Teoretycznie jest to kino fantastyczno-naukowe, a w filmie fantastyczno-naukowym wszystko powinno być możliwe, ale jedynie w pewnych warunkach.

ocenił(a) film na 9
Khaosth

to tak jakby czepiać się Star Treak, Gwiezdnych Wojen i reszty, bo przecież to nie sf tylko bajki dla idiotów

każda z tych produkcji opiera się na naukowych bzdetach - to co u nas nie możliwe, tam jest normą - ciężko to przyjąć? jaką macie przyjemność z oglądania filmów sf skoro wszystko jest 'blee' bo pani od fizyki mówiła, ze tak się nie da.. ręce opadają

ocenił(a) film na 7
diana6echo

Space opery często zmierzają w kierunku fantasy, a "Gwiezdne wojny" (zwłaszcza stara trylogia) są tego najlepszym przykładem. ;)

W sumie wszyscy się czepiają faktów naukowych... Przecież ten film jest nierówny, w drugiej godzinie znacznie gorszy.

Khaosth

no wiesz w myśl tej zasady możemy sie jeszcze doczepić do "matrixa", bo nawet najlepszy mistrz karate nie jest w stanie bić się z tysiącami przeciwników, a przecież to też kino sci-fic.

ocenił(a) film na 7
michalzawiski

A spotkałem się już z twierdzeniem, że "Matrix" jest zakamuflowanym fantasy i coś w tej argumentacji faktycznie było. :) Te wszystkie teksty o sile umysłu, o wierze i o łyżkach; Morfeusz jako mentor, Wyrocznia. "Matrix" to takie nowoczesne "Gwiezdne Wojny". :)

W "Matrixie" było jedno, proste uzasadnienie dla tych wszystkich dziwów i do tego zgodne z doświadczeniami graczy - rzeczywistość wirtualna. Dopiero w "... Reaktywacji" fantasy wkroczyło w świat Matrixa z impetem.

Dodatkowo "Matrixowi" można zarzucić przede wszystkim sam pomysł, aby ...:::SPOILER:::... maszyny hodowały ludzi dla energii. ...:::KONIEC SPOILERA:::... Przecież wkładając energię w hodowlę, można uzyskać z powrotem dawkę energii jedynie mniejszą, bądź równą włożonej. Ponoć twórcy sami gdzieś się do tego przyznawali. :)

Khaosth

ale jednak jest to sci-fic. Tak samo jak" wstronę słońca"

ocenił(a) film na 7
michalzawiski

SF, ale coraz bardziej soft... ;)
<za krótki> coraz dłuższe soft (jakkolwiek to brzmi)

Khaosth

no dokładnie ta sprawa chyba jest najpoważniejszym błędem w matriksie (moim zdaniem), ponieważ leży u podstaw fabuły i tak naprawdę ma wpływ na wszystko co widzimy (świat, poczynania bohaterów). Podobnie sprawa ma się z sunshine, który jak ktoś wcześniej zauważył ma chyba sporo wspólnego z the core. oba filmy wychodzą z nonsensownego (żeby już nie powtarzać 'absurdalnego' :p) założenia, a potem wszystko przypomina logikę wariata - tzn jest logiczne, jeśli uzna się to co legło u podstawy, a co nie ma najmniejszego sensu.

nie czepiam się wybuchów w kosmosie, czy sceny z merkurym - to kosmetyka, nie mająca wpływu na postępowanie bohaterów. jeżeli już coś boli, to te nieszczęsne loty bez skafandra (możliwe czy nie? bo już zgłupiałem przez te komenty do tego filmu :>), albo scena w której bohater naprawia komputery nurkując w płynie chłodzącym :> takie rzeczy bolą najbardziej.

star wars to baśń dziejąca się w kosmosie, równie dobrze mogliby tam na pegazie fruwać i byłoby ok :>

film boyle'a miał spore zapędy, ciekawe miejsce akcji (niedaleko słońca) i kilka niezłych zabiegów formalnych. niestety padł pod lawiną błędów logicznych, już nawet nie koniecznie związanych z fizyką. szkoda. aaaaaale zawsze możemy się doczepić że to wina wytwórni... FOX :D

pozdro

michalzawiski

właśnie dlatego, ze jest to kino fantastyczno-NAUKOWE, (a nie fantasy) i dlatego, że pewne prawa fizyki są nie zmienne, można sie przyczepić. gdyby np tym statkiem leciał Gandalf i grupka wesołych Hobbitów, aby spalić w nim pierścień i Arcymag, wytworzyłby taki czar który osłoniłby ich przez żarem słonecznym nawet 100 m od naszej najbliższej gwiazy, to bym sie nawet słowem nie odezwał:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones