Tekst z opisu: "Muzykę, która w filmie staje się manifestem wolności i młodości
skomponował Daniel Bloom" jest mocno naciągany bo poza muzyką Krajewskiego i
Dezertera w filmie innej muzyki jest niewiele no może poza jednym utworem Bacha.
Ogólnie film robi dobre wrażenie.
Ciekawe ile ma to jednak wspólnego z rzeczywistością?
Historia wydaje się bardzo prawdopodobna.
Być może na początku lat 80-tych punkrock nie był tak bardzo tępiony, w końcu kapele tego
typu dopiero powstawały i władza być może jeszcze nie wiedziała czym to pachnie. Co
widać na filmie.
Dopiero w połowie lat osiemdziesiątych za bycie punkiem obrywało się pałą.