Jes on w zasadzie o wszystkim i o niczym do tego słaba strona dzwiekowa i niespójna fabuła spowodowały że jestem rozczarowany. Dodatkowo wiem czym jest punk bo w podobnym okresie, dorastałem i właśnie miałem przygode z tą subkulturą. Realia czasów i scenografia odtworzone są jako tako ale aktorzy nie mają nic wspólnego z pankami i to mnie smieszyło i nawet irytowało bo film miał byc głównie o tym. Tylko muzyka ( nieśmiertelny Dezerter) mi o tym przypominał. Ocena 2/10 ...też za kiepski dzwięk, miłośnikom klimatu nie polecam
zgadzam sie w 100 procentach... kto pamieta tamte czasy nie moze nie byc poirytowany. kto nie pamieta, tego to wali. mama nadzieje, ktos sie wkrotce zabierze za film dla tych, ktorzy pamietaja.
Dla mnie również 2/10. Zamiast filmu o muzyce zaserwowali nam film o niczym. Kicha.
Bardzo słaby film... Nie został przedstawiony w nim żaden konkretny problem... A co do aktorów: to hm... za mało w nich bunt!
Trochę z tą krytyką przesadzacie, a oceny w stylu 2/10, to już zwykły żart, szczególnie w obliczu tego, czym polskie kino nas od dłuższego czasu karmiło. Zgadzam się ,że Ci, którzy oczekiwali mocnego muzycznie, punkowego filmu o buncie mogą się czuć rozczarowani. Rozczarowany byłem też ja, bo spodziewałem się, że Borcuch skupi się jednak mocniej, na którymś z wątków, a on postanowił pójść drogą "Tulipanów". Jednak, to co doskonale sprawdziło się w "Tulipanach", nie sprawdziło się w "WCK", bo ten temat i czas potrzebuje twardych akcentów. Powstał przez to miły i lekki obraz, czarujący swoją plastyką, ale drażniący trochę nijakością i obłością. To moja opinia, a ocena to 7/10.