Alan RickmanI

Alan Sidney Patrick Rickman

8,9
89 019 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Alan Rickman

Najlepszy, Najbardziej utalentowany aktor z całej obsady Harrego Pottera

joanna_kordus

Dokładnie tak. Nawiasem mówiąc ten film Tima Burtona "ALICJA W KRAINIE CZARÓW" jest po prostu uroczy. Nie wiem, czemu się ludzie niekiedy czepiają tego filmu. Ja nie dostrzegam w nich powodu do czepiania się. Choć bardziej niż Absolem (Rickman) moje serce podbił Kapelusznik (Depp) oraz Kotek z Cheshire. Uwielbiam po prostu te postacie zarówno w filmie, jak i w książce. A ty które postacie lubisz z tej historii?

Jestem ciekaw, czy kiedyś powstaną dzieła będąca ekranizacją moich dzieł literackich? Boję się wszak, że jestem na to za mały, aby tworzyć filmy na podstawie tego, co ja napiszę :)

kronikarz56

Ani ja nie dostrzegam tego. A ja uwielbiam całą tę trójkę, którą wymieniłeś. :)

Nigdy nic nie wiadomo, jak mawiał Mały Książę. :)

joanna_kordus

No cóż, za to Nostalgia Critic miał naprawdę bardzo wiele powodów do tego, aby się przyczepić tego filmu. Moim zdaniem nieco niesłusznie, bo ja naprawdę bardzo lubię ten film, a szczególnie uwielbiam Kapelusznika i Kota. Choć bawi mnie też mocno Zając, a Absolem... To po prostu klasyczna już postać :)

Mały Książę miał w sobie coś z filozofa i w ogóle bardzo lubię tę postać.

kronikarz56

No właśnie. :)

Ja też. I Lis się okazał też filozofem.

joanna_kordus

Mnie osobiście Zając bawi tym, jak Skazeusz rzucił "Jesteście nienormalni", a nasz długouchy odpowiada mu "Bóg zapłać" xD To mnie rozwala, bo naprawdę zdanie rzucone nie na temat, ale właśnie przez to zabawne xD Albo może właśnie na temat, bo Zając jakby się cieszy, że ktoś go uważa za świra xD

Lis jest w sumie największym filozofem w historii Małego Księcia, choć uważam, że Mały Książę nie postąpił zbyt fair wobec niego.

kronikarz56

O, tak, to było genialne. :D Raczej na temat. :D

To prawda. A dlaczego uważasz, że Mały Książę nie postąpił fair wobec Lisa?

joanna_kordus

Nawiasem mówiąc niedawno obejrzałem sobie film "ALICJA PO DRUGIEJ STRONIE LUSTRA" Tima Burtona i powiem ci, że film był ładny, ale wolałem pierwszą część. Zdecydowanie ma ciekawszą, mniej dołującą fabułę, Alicja ma większy wpływ na to, co się dzieje wokół niej (w drugiej części pozornie tylko ma ten wpływ, bo potem się okazuje, że ma niewielki wpływ), a moi ulubieńcy (Kot, Kapelusznik, Zając i Absolem) nie odgrywają tak wielkiej roli jak w poprzednim filmie.

Uważam, że Mały Książę nie postąpił fair wobec Lisa, bo najpierw go oswoił i stał się najważniejszą osobą w jego życiu, a potem tak po prostu poszedł sobie i postanowił więcej tu nie wracać, a to oznacza, że więcej nie zobaczy Lisa. To było fair?

kronikarz56

Aha.

Bo ja wiem...

joanna_kordus

Także muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o przygody Alicji w reżyserii Tima Burtona, to wolę pierwszą część. Jest ona zdecydowanie lepsza :) Choć muszę powiedzieć, że mimo wszystko z pewną przyjemnością obejrzałem ten film. Jak zwykle, aktorzy grali naprawdę doskonale, choć wielka szkoda, że Absolem tylko raz się w nim pojawił. Mógłby odegrać większą rolę.

A ja uważam, że to zdecydowanie nie było fair. Nawiasem mówiąc swego czasu widziałem musical "MAŁY KSIĄŻĘ", gdzie Gene Wilder grał Lisa. Bardzo wzruszający film :)

kronikarz56

A według mnie obie części były jednakowo równe i jednakowo dobre. :) Jego rola tutaj i tak nie była taka znów mała. Gdyby nie on, Alicja w ogóle nie znalazłaby drogi do Krainy Czarów.

Teraz ten film będzie tym bardziej wzruszający, że pana Wildera już nie ma. :)

joanna_kordus

No właśnie moim zdaniem nie. Druga część jest o wiele słabsza od pierwszej. W drugiej Alicja, cokolwiek nie zrobi, to nie może pomóc Kapelusznikowi. Nie może zmienić Czerwonej Królowej i uchronić ją przed tym, aby stała się zła. Więcej ona tutaj w tej historii namieszała niż pomogła. Czas o mało nie umarł, a świat o mało cały nie zamarzł w niebycie. W pierwszej części Alicja miała wpływ na wydarzenia, wpływ pozytywny. W drugiej miała raczej dość negatywny wpływ, a jej szlachetne zamiary guzik się zdały, bo co ona zmieniła? Nic nie zmieniła. Wiem, że morałem filmu jest "Przeszłości nie zmienisz, ale możesz się z niej czegoś nauczyć", ale to Kraina Czarów, do licha! Tu powinno być więcej możliwe niż w naszym świecie! Tak podsumowując: w pierwszej części Alicja ocaliła Krainę Czarów, w drugiej o mało jej nie zniszczyła. Film nie jest jednak zły, ale i tak mógłby być lepszy. I czemu Alicja nie znalazła w swoim świecie takiego Kapelusznika? Choć w sumie był tam jakiś młodzieniec, co się lubił śmiać i wyraźnie lubił Alicję. Na końcu widzimy go, jak rozmawia z Alicją i jej matką i w sumie... Może między nimi coś by... Ale to nie nasz kochany Kapelusznik. Zakończenie filmu jest do niczego. Nie tego oczekiwałem. Jak mówiłem, nie jest zły, ale mógł być lepszy. Zaś nasz drogi Maestro odegrał ważną rolę, choć pokazali go niestety tylko raz.

Właśnie, moja droga. Ostatnio się bardzo wzruszyłem, gdy obejrzałem sobie "WILLY WONKA I FABRYKA CZEKOLADY" z Genem Wilderem. Uwielbiam ten film, a Wilder jest boski jako Willy Wonka. Johnny Depp w remaku tego filmu (czyli "CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY") to już nie to samo, a Depp stworzył zupełnie innego Wonkę, o wiele mniej uroczego, przypominającego raczej Kapelusznika niż angielskiego pana Kleksa, którym pan Wonka był :)

kronikarz56

Cóż, to twoja opinia. Ale zapomniałeś, że o zmienianiu czasu było także w książce i filmie "Harry Potter i więzień Azkabanu". Tam też było wyraźnie powiedziane, że zmienianie wydarzeń z przeszłości to bardzo niebezpieczna sprawa. Choć Harry'emu i Hermionie mimo wszystko się udało.

No tak. :)

joanna_kordus

No dokładnie tak, przyjaciółko moja droga. Więc jak widzisz, Harry i Hermiona jakoś mogli zmienić przeszłość na korzyść ich wszystkich, a tutaj co? Jakoś mi ta wizja niezbyt pasuje i płakać mi się chciało, gdy Alicja powiedziała Kapelusznikowi, że więcej się nie zobaczą, a ten jej mówi, że spotkają się - w świecie snu i wyobraźni. Jest w tej scenie coś, co co sprawia, że łzy mi się cisną na oczy. Ja oczywiście wymyśliłem sobie własne zakończenie - że Alicja przeniosła się tam z mamą i znalazła swoje szczęście u boku wiernych przyjaciół i ukochanego Kapelusznika :)

Właśnie. Powinnaś zobaczyć Gene'a Wildera w roli Willy'ego Wonki. Jest tam po prostu przeuroczy, przezabawny i niesamowicie wzruszający. Raz sprawia wrażenie wariata, a innym razem filozofa, a okazuje się, że jest uroczym i dobrym człowiekiem z lekkim bzikiem, za co jednak kochamy go jeszcze mocniej :)

kronikarz56

Aha. Ale weź nie psuj apetajta tym osobom, co jeszcze tego filmu nie widziały, a chciałyby go obejrzeć, dobra? Masz za długi jęzor. Chyba nie chcesz, żebym wzięła przykład z Szeryfa Jurka i ci ten jęzorek ucięła, co? :)

No tak. :)

joanna_kordus

Na pewno mi go nie utniesz, moja droga, jestem tego pewien, bo przecież zanim zdołasz to zrobić, ja cię pocałuję namiętnie w usta i mi ulegniesz, bo mam moc jak Rasputin. Nie zdołasz mi się oprzeć w żadnym razie jestem tego całkowicie pewien xD Tak czy siak nie powiedziałem nic, co by zepsuło ludziom seans. Poza tym ten film porażką nie jest, ale mógłby być o wiele lepszy.

Właśnie. Nawiasem mówiąc Gene Wilder też grał ponoć niezłych drani i świrów, ale zwykle pamiętamy go z ról dobrych postaci. Alana zaś pamiętamy głównie z ról drani, choć nie zagrał ich on tak wiele :)

kronikarz56

A nie pomyślałeś o tym, że jeśli ci tego jęzorka nie utnę, to go odgryzę przy tym pocałunku? ;D A mnie ten film podoba się taki, jaki jest.

Dokładnie. :)

joanna_kordus

Nie, nie zdołasz tego zrobisz, bo będziesz tak zachwycona moim pocałunkiem, że nie zdołasz nic więcej zrobić jak oddać mi... ów pocałunek xD Tak czy siak ja bym ten film nakręcił zupełnie inaczej i zakończył go tak, jak ci powiedziałem.

Ech, najlepsi z nas odchodzą. Powiedziałbym "Odchodzi stara gwardia" i pewnie bym trafił w sedno. Stara, dobra gwardia odchodzi kolejno jeden po drugim.

kronikarz56

Aha, marzyciel. :D To czemuś nie poszedł na studia reżyserskie, co? ;)

Niestety, to smutny fakt.

joanna_kordus

Bo za późno odkryłem w sobie talent :) A poza tym... Ja przede wszystkim kocham stare, dobre filmy, a dzisiaj niestety już ich nie kręcą, a ja nowoczesnego chłamu nagrywać nie będę :)

No widzisz. Smutny fakt. Cytując Kramera z "VABANK II" skończyła się pewna epoka. Bo to prawda... Naprawdę się ona skończyła i ostatnie jej elementy w osobach wielkich gwiazd odchodzą jeden po drugim.

kronikarz56

Ano tak. :)

To prawda. A wiesz, że filmowy Kramer obchodzi właśnie osiemdziesiąte urodziny? To tak coś z weselszej beczki.

joanna_kordus

No proszę. Już osiemdziesiątka? Nieźle. Naprawdę nieźle. by tak dożył jak najwięcej w zdrowiu i radości, bo szczerze uwielbiam tego gościa :)

kronikarz56

A żebyś wiedział. Ja też mu szczerze życzę wszystkiego najlepszego, bo to jest naprawdę znakomity aktor. :)

joanna_kordus

Popieram w całej rozciągłości moją przedmówczynię. Nie ma co gadać, to jest wspaniały aktor i w pełni podzielam twoje zdanie w tej sprawie. Niech dożyje nie tylko 100, ale i 200 lat w zdrowiu i radości :)

kronikarz56

Właśnie. :)

Kurzi32

W książkach do Snape'a czuło się przede wszystkim niechęć, odrazę i resztę koleżanek z tej drużyny, adaptacja Rickamana tak ociepliła tę postać, że nie sposób jej nie lubić.

vegeta391

To fakt. Aczkolwiek mnie osobiście Severus Snape szalenie intrygował. Swoją drogą, pan Rickman nawet najgorszych drani tak potrafił zagrać, że widz nie mógł ich nie lubić.

joanna_kordus

Tu muszę się zgodzić. Powiem ci tak... Najwięksi dranie w jego wykonaniu to (przynajmniej moim zdaniem) Szeryf z Nottingham, Hans Gruber i Tybalt. Są oni tak perfekcyjnie zagrani, że w sumie nie można się niczego przyczepić i każdy z nich ma w sobie coś, co łączy te postacie. Są one elokwentne, pomysłowe, ironiczne, umieją zabić z uśmiechem na ustach i posiadają w sobie jakieś szaleństwo. Są więc zabójczo doskonali jako czarne charaktery. Bo co za sztuka zagrać drania brutala? A zagrać drania, który jest brutalny, ale też elokwentny i umie dostać szału równie dobrze, co udawać eleganckiego dżentelmena to już wyższa poprzeczka. Takich drani w filmach lubię najbardziej. Nie żebym lubił łotrów w ogóle, ale... Sama chyba rozumiesz, o co chodzi.

kronikarz56

Ba, to się wie. Zazwyczaj nie lubię łotrów, ale jak widzę, jak ich grają tacy geniusze jak pan Rickman, to nie ma bata, muszę ich polubić.

joanna_kordus

Właśnie, coś mi się przypomniało. Mam kolegę Artura, który to bardzo lubi Alana Rickmana i w sumie powiedział mi, że polubił postać Snape'a właśnie dlatego, że zagrał ją tak doskonale ten aktor, bo w innym przypadku może by go lubił, a może nie... Więc to chyba mówi samo za siebie, nie sądzisz?

kronikarz56

Pewnie, że to mówi samo za się.

joanna_kordus

No dokładnie tak. Mój kolega jest obecnie bardzo zachwycony postacią Snape'a, choć oczywiście rozumie mnie także w tym, czemu ja go nie lubię. Jednak obaj uważamy podobnie jak ty - ta postać została przez Alana doskonale zagrana. W sumie może nawet lepiej została ukazana niż w książce, zwłaszcza w scenie, jak musi zabić Dumbledore'a. Wtedy to najlepiej widać, że coś jest z nim nie tak i jeśli nie znamy książek, to nie wiemy co i ta zagadka nas pali do czasu, aż się tego nie dowiemy. I to mi się podoba :)

kronikarz56

Ba, to się wie. Najlepsze zagadki to takie, których nie da się tak od razu rozwiązać. Im trudniejsze, tym ciekawsze. Tak ja przynajmniej uważam. :)

joanna_kordus

Podzielam twoje zdanie, choć muszę przyznać, że pierwszą moją reakcję na śmierć Dumbledore'a z rąk Snape'a była jedynie myśl, że Snape to naprawdę zdrajca, ale cóż... Potem zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno wszystko jest takie, jak wygląda. No i się okazało, że nie było :)

kronikarz56

A mnie to po prostu zastanawiało, jaki sens miało zabicie Profesora Dumbledore'a. Wiedziałam dzięki drugiemu rozdziałowi, że Draco miał to zrobić, a Profesor Snape miał mu pomóc w wykonaniu tej misji i dokończyć ją, gdyby Draconowi się nie udało. Ale dla mnie wciąż wiele rzeczy było niejasnych. Dopiero w "Insygniach Śmierci" rozdział "Opowieść Księcia" wyjaśnił wszystko od A do Z. :)

joanna_kordus

To prawda, to też była wielka zagadka i muszę powiedzieć, że mnie ciekawiło także coś, ale w sumie nie wiem, czy i ciebie to zastanawiało. Mianowicie to, że Albus Dumbledore był naprawdę wielkim magiem i wielkim mędrcem. Czy to więc jest możliwe, aby on się domyślił, że Snape nie jest zdrajcą? Wydawało mi się to mało możliwe, a to już z kolei narodziło we mnie pewne wątpliwości co do całej sprawy.

kronikarz56

Nawet jeśli się domyślał, to przed nikim by tego nie zdradził. Też taki skryty i zamknięty w sobie obywatel.

joanna_kordus

To prawda, ale przecież tak czy inaczej nasz drogi mistrz różdżki Dumbledore naprawdę wiedział o Severusie to, czego nikt inny nie wiedział i nigdy tego nikomu nie powiedział, nawet Harry'emu, choć to by bardzo pomogło.

kronikarz56

Podałeś do druku to, co ja sobie po cichu myślałam. :D Ale masz rację. :)

joanna_kordus

No widzisz, jaki jestem bystry? Umiem niekiedy nawet czytać ci w myślach? Więc czemu jeszcze nie dostałem listu z Hogwartu? xD

kronikarz56

Bo widocznie umiejętność czytania w cudzych myślach to stanowczo za mało, żeby się tam znaleźć. :D

joanna_kordus

A niech to licho! Najwidoczniej masz rację! Ale spokojnie! Jeszcze odnajdę w sobie inne zdolności magiczne!

kronikarz56

Hipnoza też się tam nie liczy. :D

joanna_kordus

Spokojnie. Być może mam więcej umiejętności w sobie niż możesz sobie to wyobrazić :)

kronikarz56

No, ja myślę, że je masz. :)

joanna_kordus

Właśnie i niektóre z nich poznałaś osobiście, więc cóż... Możesz być pewna, że jeszcze dostanę swoje miejsce na kartach czarodziejów :)

kronikarz56

Daleka przed tobą droga, młodzieńcze... :)

joanna_kordus

Daleka być może, ale wiedzie mnie ona do zwycięstwa! :)

kronikarz56

"Już to widzę." :D

joanna_kordus

Możesz sobie kpić, ale ja widzę siebie zmierzającego ku chwale i zamierzam tę wizję zrealizować :)

kronikarz56

Tak, oczywiście. "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka." ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones