Recenzja filmu

Brudny glina (2011)
Oren Moverman
Woody Harrelson
Ned Beatty

Niewłaściwe postępowanie

Film prezentowany na 5. edycji festiwalu Off Plus Camery w Krakowie od razu wrzuca widza w sam środek afery, zapisanej tak jak i w tytule "Rampart" (2011). Jeżeli nie jesteście najlepszymi
Film prezentowany na 5. edycji festiwalu Off Plus Camery w Krakowie od razu wrzuca widza w sam środek afery, zapisanej tak jak i w tytule "Rampart" (2011). Jeżeli nie jesteście najlepszymi kronikarzami Wydziału Policji w Los Angeles możecie zapomnieć o połapaniu się w zawiłościach afery korupcyjnej gliniarzy z końcówki lat 90. ubiegłego stulecia. Takim naczelnym, a po wywiadach można wnioskować, że i bezczelnym, kronikarzem jest natomiast scenarzysta James Ellroy. Wkład tego pana w opisywanie brudu ulic Miasta Aniołów jest nieoceniony zarówno od strony literackiej jak i filmowej - jego twórczości już zawdzięczamy "Tajemnice Los Angeles" (1997) ", "Czarną Dalię" (2006) czy "Królów ulicy" (2008). Zaprezentował tytułową historię tak, iż domyślić można się tylko kilku szczegółów - gwardia ostatnich z wyjętych spod prawa glin zaczyna być oskarżana o szereg przypadków niewłaściwego postępowania. Będą leciały głowy, co jest równoznaczne z eskalacją przemocy na ulicach. Skandal jest więc tylko tłem do ukazania moralnie dwuznacznych wybryków oraz rozpadu rodziny głównego bohatera. 

Teraz na arenę wkraczają aktorskie umiejętności Woody'ego Harrelsona, który wciela się w brudnego glinę Dave'a Browna. Człowiek, który podrywa kochanki na "krok szeryfa", mieszka w bungalowie przy dwóch wrogo nastawionych byłych żonach (w dodatku siostrach) i zaniedbuje swoje córki, ani myśli o porzuceniu wizerunku znanego m.in ze "Złego porucznika". Jest jednak coś odróżniającego kreacje aktora od dwóch wersji smutnego i odrażającego w swym zachłyśnięciu takim życiem porucznika. Jest to jego spryt, swojski urok, naznaczony wychowaniem w kulturze przemocy oraz korupcji (Brown jest weteranem wojny w Wietnamie i uwielbia spotykać się z poprzednią generacją policjantów), a przede wszystkim dwulicowość w tychże przewinieniach określanych mianem niewłaściwego postępowania, które każą widzowi wtórować wraz z bohaterem "jak to niewłaściwe?!". Poprzeczka w odbiorze zdemoralizowanego policjanta poszła minimalnie wzwyż, zostawiając nas w dodatku bez odpowiedzi. 
  
Na podobną dwulicowość zdobywa się reżyser w prezentowaniu poszczególnych scen, których schemat jest już znany. Przykładowo, kiedy mamy konfrontacje dwóch postaci, która może ocierać się nawet o pojedynek w samo południe, za pewnik już możecie przyjąć, iż nie zakończy się wymianą ognia. Także uroczo rasistowskie wymiany zdań z równie uroczą postacią oficera z wydziału wewnętrznego Kyle'a Timkinsa (nareszcie przyzwoity Ice Cube) mogą przyprawić o ponowne przemyślenia zwolenników poprawności politycznej. A jedyna osoba wybrana do sceny odkupienia policjanta również nie przyszłaby nam od razu na myśl. Nic dziwnego, reżyserem wszak jest pochodzący z Izraela Oren Moverman, który już debiutując "W imieniu armii" (2009) dźgał amerykańską hipokryzje, nie odmawiając im jednak przy tym litości i humanitaryzmu. Projekt "Rampart" to drugie spotkanie z ekipą aktorską w osobach Harrelsona, dla którego śmiało można ponownie wietrzyć jakieś nagrody, a ja naliczyłem jeszcze Bena Fostera i grzmiącego z odbiorników telewizyjnych Steve'a Buscemi. Miło by było gdyby przy następnych spotkaniach pozostały także dwie panie, Sigourney Weaver i Robin Wright.

Drugi film Movermana wyszedł obronną ręką. Co podobno jest najtrudniejsze. Znajdziecie w nim inteligentne dialogi oraz przykuwającą uwagę prace kamery, która nie skupiając się niemal zupełnie na scenach akcji, tylko czasami rozprasza widza, jak przy niesamowitej, halucynogennej scenie w nocnym klubie. Miejmy nadzieję, że po tym pokazie specjalnym obraz doczeka się w naszym kraju przynajmniej zapowiedzianej teraz przez Monolith dystrybucji DVD.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dobre 20 lat temu Harvey Keitel wcielił się w postać zdegenerowanego gliniarza, stojącego (jak mu się w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones