Temat 54 ^^
Poprzedni:
http://www.filmweb.pl/serial/Pami%C4%99tniki+wampir%C3%B3w-2009-502112/discussio n/Stefan+i+przyjaciele%21,2664300
Ja się nie wstydzę bo robię dużo głupich rzeczy publicznie, ale nie jestem po prostu w stanie z własnej inicjatywy powiedzieć nic więcej niż "dzień dobry" do kogoś kogo nie znam :D Mam uczucie, że to jest jakieś takie... zbędne. Nie umiem tego opisać nawet, czuję się po prostu jak najbardziej lakoniczna istota na świecie. Jakby każde takie działanie z mojej strony zabierało mi energię na najbliższy tydzień :D
Czasami to jest straszna męka na studiach, słyszę, że ludzie o czymś gadają i się zastanawiają, ja znam odpowiedź. Ale nie ma najmniejszej szansy, żebym im cokolwiek powiedziała bo ich nie znam.
To ja znowu w sferze publicznej przyjmuję zwykle wspomnianą postawę "przepraszam, że żyję". Staram się nikomu nie wadzić i nie marnować za dużo powietrza xD No chyba, że się zezłoszczę właśnie.
Dobrze, że chociaż w gronie bliższych osób masz inaczej. Mnie jednak najbardziej boli to, że czasem ludziom, których znam 5 minut jestem w stanie powiedzieć porównywalnie mało co tym, którzy są w moim życiu 5 lat xD
To ostatnie rzeczywiście już dziwne. Ja też się nie angażuję jakoś w obecne znajomości z moich obecnych studiów, ale jednak w takiej sytuacji gdyby to było coś ważniejszego, to jednak bym się odezwała. Zresztą w drugą stronę też to działa, jak juz muszę, to zagadam i zapytam o coś innych ludzi.
U mnie to chyba nie ma reguły, co mi pasuje to komuś powiem. Przeważnie mam tak, że różnym osobom zwierzam się z różnych spraw, tak sobie w głowie trochę porządkuję, że ktoś tam jest od czegoś tam, bo wiem że zrozumie xD
To akurat była sytuacja jak się zastanawiali jak będzie wyglądał egzamin, a ja wiem jak bo kolega z dawnej grupy na stacjonarnych mi powiedział. Dla Ciebie to są chociaż znajomości jakieś, dla mnie kompletnie obcy ludzie, których twarzy nawet nie pamiętam :D
No to chyba jest normalne. Ale wiadomo, ja ogólnie mam problemy w tej kwestii.
Też jestem od czegoś tam?
Twarze kojarzę. Gorzej z imionami. 1,5 roku i może znam z 5%. A nazwisk to praktycznie w ogóle :D Nie umiem spamiętać i od poczatku nie czułam potrzeby.
Trochę jesteś, ale staram się nie zrzucać Ci tak dużo jak bym mogła i chciała xD
Ja mam w grupie może 12 osób teraz i imiona znam dwóch. Zbyszek bo to taki facet z brzuchem piwnym, który wygląda jak taki typowy Zbyszek. I gdzieś była jakaś Hania bo raz z nią scenkę musiałam odegrać na postępowaniu cywilnym.
Ojej. To jest jakaś konkretna szufladka?
Ja na każdym przedmiocie obecnie mam inną grupę. Ale ludzie się powtarzają, wiec się trochę nauczyłam.
Typowy Zbyszek xD
Nie nazwałabym jej w żaden konkretny sposób, w dużym uproszczeniu to jesteś jedną z osób od mojej zjeb.anej psychy xD
No ej, wyobraź sobie Zbyszka to będzie on.
Czemu? Zastanawiam się teraz co znowu źle powiedziałam, chyba powinnam zacząć się nie odzywać w ogóle do nikogo.
Może napiszę inaczej, są ludzie z którym się zwierzam jak mi coś złego zrobi brat, innym się zwierzam jak kot mnie pogryzie, innym jak mnie zwyzywają w pracy, a Tobie czasami z tego jak zaczynam świrować bo wiem, że jakoś to rozumiesz. Ale to nie są oczywiście jedyne "funkcje" bo gadam chyba z Tobą na inne tematy.
OK, przepraszam. Nie wiem co mi odbiło znowu, żeby każdą głupotę tak wywlekać.
Dobrego wieczoru w takim razie.
Nie wiem znowu co się stało i czy mam za co przepraszać, pewnie tak bo czuję się winna.
Dobranoc
Przecież już ja Cię przeprosiłam. Nie masz za co, nie odpowiadasz za to co myślą inni ludzie, więc nie masz powodu czuć się winna.
Dobranoc Lisie. Naprawdę już odpuśćmy.
Ale ja nawet nie wiem za co Ty mnie przepraszasz bo znowu nie rozumiem sytuacji xD
Dobra, koniec tematu bo zaraz mi na mózg padnie.
Głównie to za to, że czujesz się winna, a nie powinnaś ;) I za to, że Ci ciągle piszę bez zastanowienia takie rzeczy i nic nie wyjaśniam.
Teraz to już z -10. Nie wiem jak to nawet nazwać, ale chyba sama mam taką zapaść i chcę się zachowywać jak dziecko i truć Ci dupe :/
Nawet jakbym umiała, to nie da rady. Kiedyś, pod koniec wieloletniej przyjaźni, usłyszałam, że się narzucałam i od tamtej pory te słowa wyświetlają mi się w głowie za każdym razem jak z kimś rozmawiam xD
Także pozostaje mi trucie dupy o tym, że bym chciała Ci potruć, a nie mogę xD
Dzisiaj ostatni dzień? Miało być chyba do środy?
A truj o czym chcesz xD Nawet o tym, że nie możesz truć.
Miał być dzisiaj ostatni. Musiałam na nią czekać pół godziny po pracy, w końcu przyszła, zapytałam co ze mną, a ona że nie ma czasu i porozmawiamy jutro. :/
O 6.30 to napisałam inteligentnie, także się nie liczy.
A to piz.da. No nic, będzie dobrze.
A ja na poczatku 6, chyba w 4 odcinku :D Ale do 11 odcinka chyba mam na dysku odcinki, bo początkowo jeszcze uważałam, że może w tym samym sezonie wrócę przed finałem :D
Ja oglądałam do 5x10 :P
Czyli rozumiem że będzie 8 sezon TVD?
Z Eleną czy bez? :D
A nie 5? 4 był o sire bond i Elena wampirem... I wykopali na końcu Silasa, żeby lekarstwo dla Elenki pozyskać. Także Silas jako taki był już w 5.
O Ty to masz dobrą pamięć. Widocznie rzuciłam w okolicach 5, bo sceny Delenowe mnie również odrzucały. Albo pod koniec 4.
Właśnie nie mam :D Nagłego olśnienia dostałam i mi się przypomniało, aż w szoku jestem. Może pojedyncze odcinki widziałaś albo sceny.
Nie ćwiczę dzisiaj :(
Raz, że zakwasy, dwa że biorę lek od którego mam bóle pleców i mięśni i doczytałam, że w okresie przyjmowania powinno się ogólnie minimalizować aktywność fizyczną, a trzy że od przyszłego piątku zaczynam zajęcia z gimnastyki, a jeszcze 5 muszę odrobić, więc będę musiała chodzić przez ponad miesiąc 2razy w tygodniu.
Także muszę to jakoś logicznie ogarnąć i przede wszystkim zorientować się jak to będzie wyglądać i pozbyć się zakwasów :(
Tzn jak te zajęcia wyglądają i czy męczące bardzo.
A chciałam też na wiosnę zacząć biegać. No masakra jakaś xD
Nie chcę też przesadzić. I tak zresztą za chuda jestem już z tego co dzisiaj usłyszałam xD Zakwasy to nie problem, gorzej ten ból pleców i mięśni.
Chciałabym :D Ale zadowolę się jak bez trudu zacznę kłaść łapki na podłodze bez jęków i zginania kolan xD
Dla mnie trudniejsza wersja to rozciągnięcie tej samej struktury ciała,tyłu, ale w siadzie próbując dotknąć stóp. Dajcie żyć.
To też straszne jest. Ogólnie nie byłam nigdy zbyt gibka, nawet w szczytowej formie kiedy nad tym pracowałam, potrafiłam dotknąć głową kolan, ale tych rak położyć nie potrafiłam :D Dlatego to takie niespełnione postanowienie ;)
Odpowiednia praca z ciałem może przynieść efekty od razu niż żmudne rozciąganie się codziennie. Rozluźnianie mięśniowo-powięziowe oraz usunięcie punktów spustowych w miejscach gdzie blokują mięśnie i przykurczają je oraz masaż tkanek głębokich jest naprawdę skuteczne. Samo rozluźnienie czepca ścięgnistego spowodowało poprawę o 5 cm w moim przypadku jeśli chodzi o dotknięcie palców u stóp. Praca była pokazowa także trwała 5 minut, a już jaki efekt.