Pozytywne zaskoczenie, jaki wspaniały duet aktorski stworzyły te dwa jasnolice chłopaczki. G. Bladgen- ma fantastycznie odpychający grymas na twarzy, A. Vlahos super oddaje dysonans natury Filipa Orleańskiego. Oglądanie ich wspólnych scen sprawia mi prawdziwą radość.
Tak się wydaje, że wszystko było. Wiele rzeczy w kinie, to powroty lub inspiracje, czasem wręcz kopie. Jednak wciąż czymś nas można jeszcze zaskoczyć. Ja wierzę w twórców, bo generalnie jestem z tych wariatów, co to wierzą w ludzi, w ich możliwości i talenty. Ja w kinie szukam siebie, wydaje mi się, że coś tam łyknę i to w czymś mi pomoże, ulży, sprawi, że z czymś innym się pogodzę, albo o coś jeszcze zawalczę. Lubię obserwować ludzi. To obserwacja życzliwa. Tak też postrzegam film, okazję do zobaczenia człowieka innego ode mnie, albo też bardzo łudząco podobnego. Ale to prawda, zaskoczeń w kinie jest niewiele, fajnie że wciąż są. Dotyczy to również muzyki.
Ja miałam też poniekąd na myśli modę bądź książki, ogólnie sztukę, powielamy, niestety bądź stety. Dla twórców to nie jest łatwa sytuacja. Poza tym, my lubimy wszystko do czegoś przypisywać, więc nawet jeśli komuś się wydaje, że wymyślił coś innowacyjnego, to zaraz okazuje się, że nie. Nie wydaje mi się to czymś złym, zresztą poszukiwania przynoszą owoce a inspiracje są nieuniknione, ale rozczarowuje sam obraz, jakość tego, na co patrzymy. Przerost formy nad treścią. A minimalizm, przecież jest wspaniały.
Właśnie. Rozczarowanie tym, co widzimy i co słyszymy w kinie. Wszystko bardzo powierzchownie zrobione.
Ludzie lubią być snobami, podszyją się pobublikę, a nawet krytyków, którzy dają wysokie noty ( niekoniecznie słusznie, ale nazwisko robi swoje) i czują się na właściwym bezpiecznym miejscu.
Tak, często się tak dzieje. Dam dużą notę, bo piszą (znawcy), że to ambitny film. Nieważne, że prawie zasnęłam na seansie... To głupota. Oceniam z własnego punktu widzenia.
Wg mnie Oskary przyznawane w ostatnich latach to żenada. Np. tegoroczna Zjawa - porażka. Poziom leci w dół.
Czy ktoś wierzy w to, że Oscar jest wyznacznikiem filmowej zajebistości?Chyba tylko sami amerykanie ( bo oni łykają każdy szajs ) i ci, którzy lecą po te statuetki na scenę:D
Najlepszy przykład? Tytanik.
Gówno ładnie opakowane, ale zabierz efekty specjalne, to zostaje historia gościa, który tonie przez połowę filmu w cienkiej jak dupa węża historii miłosnej.
A właśnie, zapomniałam ocenić:D
Ja jeszcze nie miałam okazji obejrzeć tego filmu, więc nie będę oceniać, aczkolwiek słyszałam opinie, że za tę rolę nie zasłużył. Za cały dorobek jednak jak najbardziej, więc zasłużona nagroda wg mnie.
Haha na mojej też go nie ma, aczkolwiek jak obejrzałam Wilka to naprawdę doceniłam jego kunszt. Myślę, że to jeden z tych aktorów, którzy byli bardzo niedocenieni przez lata. Taki cień chłopaczka - laleczki z Titanica się za nim snuł, ładna buźka i na tym koniec, dużo krytyki i półuśmiechy na dźwięk jego nazwiska. Ten Oscar może coś zmienił bądź zmieni w tej kwestii.
Oj, w Wilk był fantastyczny. Zresztą sam Wilk bardzo przypadł mi do gustu. Co ja się na tym filmie uśmiałam.
Swój też mile wspominam, aczkolwiek ponownie chyba już bym po niego nie sięgnęła (chociaż lubię oglądać dany film co najmniej dwa razy).
W Wilk był świetny. Moim ulubieńcem jednak też nie zostanie. Taki gbutowaty jest.
Hilfe, hilfe!!! Leo na mnie działa jak płachta na byka. To straszne, ale budzi we mnie agresję. A jestem raczej łagodną kobietą.
Na mnie tak negatywnie nie działa. Lubiłam go w Wilku i w Wyspie tajemnic, ale nic poza tym. Mimo wszystko potrafię zrozumieć Twoją niechęć. Leo jest takim pucułowatym gburem. Niezły z niego cwaniak.
Mnie się właśnie wydaje, że w taki sposób go wykreowano. On wzbudza bardzo dużo różnorakich odczuć, często negatywnych, od początku kariery mu te skrajności towarzyszą. W showbizie niekiedy się do tego dąży, bo wartość danego "artysty" wzrasta, kiedy o nim jest głośno.
Leo starzeje się nieładnie, obawiam się, że skończy jak sam Marlon Brando. Nie lubię być niemiła, ale nic nie poradzę, coś mnie odpycha od tego aktora.
Myślę, że prywatnie nie jest sympatyczny. Przywodzi mi na myśl typ osoby pod tytułem: "co to nie ja", ale to tylko domysły.
Wiem, że to akurat nie do tematu, ale już od jakiegoś czasu mam to napisać. Pewna osoba przesłała mi link dotyczący Wersalu. Mniejsza o większość, bo artykuł miał kilka wątków, interesujący był jednak urywek mówiący o tym, iż Filip bardzo lubił wojsko, klimat wojny, ale i ćwiczenia wojskowe, które wykonywał, by zachować smukła sylwetkę - i uwaga - bezskutecznie:-(. Wyobrażacie sobie grubego Filipa??? Mimo, że ćwiczył, z wiekiem jednak tył, bo na dworze często ucztowano i dużo jedzono. hehe, ot taka ciekawostka:-).
Nie wyobrażam sobie, nie jestem w stanie (oczywiście serialowego Filipa). Może i dobrze, że rygorystycznie nie trzyma się faktów w filmach czy serialach
W serialu jest młody. Tyć zaczął nieco później. Biedak, pewnie nie mógł patrzeć na siebie w lustrze.
Nigdy nie wiadomo, czym nas zaskoczą w 2 serii, albo w ewentualnych dalszych. W końcu czas upływa i Filip nie ma 20 lat.
Nie wiadomo, czy będą kolejne serie, ale jeśli tak, to trudno im będzie z Vlahosa, który chyba z wiekiem gubi kilogramy, zrobić pulchnego Filipa. Ale jeśli to prawda, że Filip miał zbędne kilogramy, to już wiadomo, że prawdopodobnie one przyczyniły się do wylewu, który go zabił. Może też nie był tak bardzo nabuzowany jak przedstawia to serial i nerwy nie czyniły z niego chudzielca? Zmarł jednak po awanturze z Ludwikiem.... Najwyraźniej był emocjonalny, ale za dużo wcinał. Mówił wszak do Kawalera - Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem głodny.
Czytałam też, że wyjątkowym łakomczuchem był Ludwik. Sekcja zwłok wykazała, że miał dwa razy większy żołądek niż przeciętny człowiek.
Daliby radę go "utuczyć", ale to byłby zbędny zabieg, przynajmniej w moich oczach. W zasadzie masz rację, że pokazali go jako lubiącego jeść, więc tutaj trzymają się faktów i to wystarczy.
A jest, gdzieś podana informacja, co było dokładną przyczyną jego zgonu? Ja się tego nie doszukałam.
O tak, wiele źródeł również wikipedia podaje, że przyczyną śmierci Filipa, również Kawalera, była apopleksja, czyli udar lub wylew krwi do mózgu. Mnie bardzo zafascynowała biografia syna Filipa, po tacie odziedziczył ekstrawagancję, poczucie wolności, zamiłowanie do piękna, niezwykle kolorowy ptak. Nowy Orlean, który zakładali osiadający się tam Francuzi nosi nazwę właśnie na jego cześć. Skandalista znacznie wiekszy od ojca, mimo że kochał kobiety.
Chyba słabo szukałam hahaha Cała ja. Znajduję zawsze to, czego nie powinnam.
Widzę, że naprawdę jesteś w temacie. Ja nieco czytałam ciekawostek w trakcie oglądania Wersalu, ale pamięć krótka i niewiele już z tego pamiętam.
Odnoszę takie samo wrażenie. On chyba nie stał się ciężki. Może tak mi się wydaje, bo jest taki fircykowaty.? I chyba nie miał aż tak ogromnego apetytu jak bracia... może więcej spala w sypialni...
W ostatnim zdaniu poruszyłaś ważną kwestię. Być może właśnie tak było, ale tego niestety nie da się już zweryfikować.
Pewnie, pewnie. Faktycznie, mogliby troszeczkę więcej faktów historycznych umieścić w 2 serii. Choćby jakieś ciekawostki.
Masz rację, im więcej grzebię, tym bardziej jestem rozczarowana zapleczem historycznym serialu. Tyle działań wojennych, koligacji rodowych, faktów z życia bohaterów, albo pominiętych, albo spłyconych, albo wręcz zafałszowanych. Szkoda.
Możliwe, że chciano, by serial przyciągnął większą rzeszę widzów. Dlatego zamiast faktów historycznych, skupiono się na intrygach, knowaniach i relacjach wewnątrz dworu. Taka trochę taktyka telenoweli brazylijskiej hehe. Ambitniejszemu widzowi będzie brakować historycznego tła :-(.