PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=654406}
6,7 178 753
oceny
6,7 10 1 178753
5,8 38
ocen krytyków
Spectre
powrót do forum filmu Spectre

1." Daniel Craig to najlepszy odtwórca Bonda w historii"

Zacznijmy od tego że Daniel Craig nie gra tej samej postaci, co jego poprzednicy. W 2005 roku odbyła się konferencja prasowa z okazji wyboru nowego aktora do roli Jamesa Bonda. Barbara Broccolii(córka Alberta "Cubbego" Broccolego") oznajmiła znajdującym się na sali dziennikarzom, że film z Craigiem to nowy początek. To historia Bonda pisana na nowo, bez odwołań do poprzednich filmów. Oznaczało odejście na od kina lekkiego kina sensacyjno-przygodowego, na rzecz filmów o większej dozie realizmu. To zupełne inna sytuacja niż w batmanach Nolana, gdzie mieliśmy też umowny quasi-realizm. I pomimo że różniły się te filmy od batmanów Burtona czy Schumachera(całe szczęście!) to jednak dalej były do filmy o Batmanie. Po " Casino Royale" wiemy że Bonda Craiga nie można oceniać tymi samymi kategoriami co jego poprzedników. Inna konwencja, zupełne nie przystająca do tego co widzimy na ekranie dzisiaj.
Craigowi w swojej interpretacji najbliżej do George'a Lazenbego (okazywanie uczuć po stracie) i Timothego Daltona(szorstkość i brak dystansu do granej prze siebie postaci}. Ale to nie ta sama postać, którą grali Brosnan , Moore, czy mój ulubiony bond, Sean Connery. Dlatego stwierdzenie, że Daniel Craig jest najlepszym Bondem w historii serii, jest w mojej ocenie nieuprawnione i pozbawione jakichkolwiek logiczny podstaw . W podsumowaniu tego wątku dodam tylko że największy problem dla mnie z Craigiem jest następujący. Wystarczy podstawić w jego miejsce Matta Damona(Jason Bourne) lub Kifera Sutherlanda(Jack Bauer) i nie będzie widać różnicy. Ba nawet inicjały głównego bohatera się nie zmienią.

2. "Klasyczne filmy o Bondzie to głupie bajeczki dla dzieci".

Te słowa każdego prawdziwego fana agenta 007 mogą doprowadzić do złości. Wygłaszające je osoby nigdy nie widziały więcej niż jeden film przed erą Craiga. Na jej podstawie wyrobili sobie zdanie o całej serii. Potem obejrzeli np. "Casino Royale" i doszli do wniosku, że to jest jedyny i słuszny Bond. Dość często potem pozując na jakiś niby-znawców. Ich koronny argument to ten że Bond stał się bardziej realny(brak gadżetów, Bond nie jest już postacią z komiksu itp.). Drugi to bliskość z wizerunkiem Bonda z tym jaki stworzył Ian Fleming na kartach swych powieści . A przecież Bond to przede wszystkim filmy, które zrobiły z niego ikonę popkultury jaką po dziś dzień jest. Fani Bonda(do których i ja się zaliczam), pokochali filmowego Bonda za jego niepowtarzalny i niepodrabialny styl, humor, przygody, gadżety(samochody),czy za niezliczoną ilość pięknych kobiet. I właśnie za ten brak realizmu(chociaż nie zawsze) wpisany w konwencje tych świetnych filmów. To czy Bond jest czy nie jest w 100% taki jak opisał Fleming interesowało naprawdę małą garstkę ludzi. Ważne było to że te filmy dostarczały naprawdę porządnej rozrywki, na wysokim poziomie. Dostawaliśmy coś innego, to coś czego nie miały inne filmy należące do tego samego gatunku. Były to filmy jedyne w swoim rodzaju.
Po drugie wrzucanie wszystkich filmów od jednego worka, świadczy albo braku wiedzy na temat o którym się mówi, albo jest przejawem jakieś ignorancji. Bo jak można stawić obok siebie Np. "Pozdrowienia z Rosji"(thriller szpiegowski) i "Moonraker"(komedia SF)?
A takich przykładów jest więcej. " W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości"(kino romantycznego) i "Licencja na zabijanie"(film zemsty).
Niestety czasami odnoszę wrażenie że jakich bym argumentów użył, będzie to "walenie grochem o ścianę". Pozdrawiam fanów Bonda zarówno tych klasycznych jak z Danielem Craigiem.

Milady_DeWinter

No i powiedziała co wiedziała znawczyni tematu.
Bo najważniejsze że jej dupy nie urwało.
Oj te kobiety !!!

mati007kr

Powiedziała co wiedziała i czym prędzej odleciała ;D
A tak, znawczyni. Nie moja wina że gustu nie macie i taki wypłoch wam pasuje w tej roli.

ocenił(a) film na 6
PB007

Jeśli miałbym oceniać tylko na podstawie Casino Royale to tak jest najlepszym Bondem , kolejne to shit.
W ogóle ten film jest najlepszym z serii , pózniej goldeneye.

użytkownik usunięty
FRANK_MARTIN_FILMWEB

Nie wiem czy Craig jest najlepszym Bondem, ale jest Bondem innym.
Brosnan to był fircyk, laluś
Craig sie poci, męczy, miewa pognieciony garnitur, potarganą fryzurę i zadyszkę. Inni Bondowie, byli ponad, tak bliskim zwykłym ludziom "ułomności" ;)
Fakt, na koniec i tak wyglądał CUDNIE, ale to w końcu Bond ;)
Chciałabym, żeby kolejnym Bondem była Jackman

ocenił(a) film na 5
PB007

tak naprawde to każda "seria" z nowym aktorem to całkiem co innego na pewno mi się tak wydaje

PB007

Nie znasz się, Daniel Craig to najlepszy odtwórca Bonda w historii.

użytkownik usunięty
suszyMie

Moore był bardzo dobrym odtwórcą.

PB007

Muszę się z Tobą zgodzić. Tęsknię do Bonda bruneta, który jest aroganckim dupkiem, jego motto to służba królowej i zawsze wychodzi cało z opresji. Bond Craiga to osoba, z którą człowiek może zacząć się identyfikować - miał pokopane dzieciństwo, przeżył wielką nieszczęśliwą miłość i prywata bierze górę u niego nad dobrem państwa. Tamten Bond stworzył wręcz symbol, który trwa do dziś. James Bond kojarzy się z martini, ciekawymi wymianami zdań z Q, wypasionymi samochodami i kobietami w opresji, które Bond musi na pewnym etapie filmu ratować. Raczej wątpię, by bohater Craiga był w stanie zbudować trwający ponad 50 lat fenomen.

ocenił(a) film na 7
PB007

Znaczy, jak bym poparł oba te stwierdzenia, to z automatu byłbym nie-fanem? :P

Bondy oglądam od zgoła 20 lat więc uważam że mam prawo fanem się mienić.

Craig to mój drugi ulubiony Bond zaraz po Moore, ale tylko dlatego, że jak sobie cenę campowy klimat w filmach i Rogerowe komediowe odsłony bardzo lubię. Niemniej uważam że jeśli chodzi o "obiektywną", "matematyczną" ocenę, to Craig się w roli Bonda jako aktor spisuje najlepiej.

"Klasyczne filmy o Bondzie to głupie bajeczki dla dzieci" - coś w tym jest, ale czy to od razu zarzut czy wada..? Nie przeczę, że w każdym Bondzie pojawiały się mniej lub bardziej "dorosłe" motywy typu czarny charakter - były nazista, machlojki polityczne itd.; niemniej, o tym wszystkim się zapomina gdy widzi się Moore'a w krokodylu czy Brosnana zasuwającego czołgiem po Moskwie :)

Ja tam podchodzę do tematu bez kija w dupie.

ocenił(a) film na 8
rozkminator

Szykuje się do wyjścia na pokaz przedpremierowy "Spectre", więc będzie szybko.
"Znaczy, jak bym poparł oba te stwierdzenia, to z automatu byłbym nie-fanem?" Nie po prostu, wyraziłbyś swoją opinię. Nic więcej. Popierają mnie, z tego co widzę 32 osoby. Nie wszyscy muszą być od razu fanami Bonda. "Bondy oglądam od zgoła 20 lat więc uważam że mam prawo fanem się mienić" Nie chodzi o to jak długi masz staż, tylko, żeby po jednym filmie np."Śmierć nadejdzie jutro" nie oceniać całej serii filmów Bondzie. I pozować na forach internetowych na
jakiegoś znawcę.
"Klasyczne filmy o Bondzie to głupie bajeczki dla dzieci" - coś w tym jest, ale czy to od razu zarzut czy wada."
Miałem na myśli, nie rozumienie, przez ludzi konwencji starszych Bondów, i wrzucanie ich do jednego worka. A przecież sam napisałeś, że raz mieliśmy np. poważne, a raz mniej odsłony serii. To tyle.

ocenił(a) film na 7
PB007

Jestem wśród tych 32 osób ;)

Bo generalnie się zgadzam. Chciałem tylko rzucić inną perspektywę, bo jak wiadomo życie nie jest czarno-białe. Wiem o co ci generalnie chodzi, myślałem że odpowiednie emoty zaznaczą że częściowo żartuję. Podobnie z tym "stażem", myślałem że samo przez się jest zrozumiałym, że w ciągu tych lat widziałem więcej niż jeden film z serii. De facto, z całego bondowskiego dorobku nie widziałem chyba ze trzech filmów.

Niemniej sam mimo rozumienia i lubienia konwencji wszystkich właściwie filmów z serii (nie za bardzo lubię tylko odsłony z Brosnanem), określenie "bajeczki dla dzieci" w ich wypadku mnie nie razi. Generalnie staram się na luzie podchodzić do kina ogólnie, mierzi mnie trochę kiedy ludzie podchodzą do filmów zbyt poważnie (aczkolwiek - ich prawo...); tak samo przykładowo mimo iż w Batmanach, które bardzo lubię, jest zawartych sporo mrocznych, poważnych wątków, to w skrócie - są to "bajeczki" o kolesiu w gumowych rajtuzach ;)

No bo jednak mim zdaniem na tle ogółu gatunku kina szpiegowskiego - Bondy wypadają dość infantylnie. Ja uwielbiam ten infantylizm, niemniej go dostrzegam. Chciałbym podkreślić że to zdanie o kiju w dupie nie miało złych intencji - proszę to wszystko czytać tak jak się ogląda Bondy - z przymrużeniem oka ;)

ocenił(a) film na 8
PB007

ja tam słyszałam, że wielu ludziom nie podobają się nowe Bondy a Craig wyglądem przypomina Golluma, więc chyba jednak nie jest tak źle z ludzkim gustem jak mówisz :)

PB007

Masz sporo racji, ale też niezupełnie.
Bond zawsze był taką, hmmm.. bajką. I nie masz co się o to złościć bo i był tak traktowany zanim Craig w ogóle dostał rolę - więc narzekanie na to nie ma wielkiego sensu.
Natomiast nazywanie Bondów "bajeczką dla dzieci" kompromituje osobę tak twierdzącą. Oznacza że nie rozumie różnicy między bajka dla dzieci a dla dorosłych :D Mówienie o "starych" tez nie ma sensu -bo czym jest w takim razie "Skyfall"? I, z tego co słyszę - "Spectre".
"Casino Royale" miało być zwrotem, odświeżeniem serii.. i było.
I to był kapitalny film. Z pokerem, Vesper, Mikkelsenem, twardym, nieugiętym Bondem który był po prostu badassem i mroził przeciwników tymi lodowatymi oczami zabójcy :p
I Craig był niesamowity.
"Quantum of Solace" było niezłe, ale bez takiego pazura a "Skyfall" to już powrót do bajki.
Craig moim zdaniem się nie wybija gdy bierze się go w nawias. "Skyfall" - moim zdaniem - jest do obejrzenia, ale nic nadzwyczajnego.
Ale w "Casino Royale" gdzie mógł być naprawdę serio - to było coś.
Jeśli więc byś mnie zapytał który film z serii jest najlepszy i który odtwórca jest najlepszy - powiedziałbym że są to "Casino Royale" i Craig w "Casino Royale".

PB007

A mnie irytuje, że w "Spectre" znów Bonda gra Craig i przeciętnej urody Francuzka Lea Seydoux, bo co do kina akcji nie można raczej narzekać.

ocenił(a) film na 6
PB007

Jakich "logicznych podstaw" - opowiadasz o swoim guście, logika nie ma tu nic do rzeczy. Ja uwielbiam stare Bondy, ale Craig jest najlepszym aktorem ze wszystkich dotychczasowych odtwórców. Connery nie grał - on po prostu był sobą. Porównanie do Lazenby'ego zabawne. "Cassino Royale" jest jednym z najlepszych Bondów w historii - spójne, mocne, odświeżające. Niestety, formuła się wyczerpała i - jak słusznie zauważyłeś - coraz mocniej to grawituje w kierunku Nolanowskich Batmanów - fabuła, postacie stamtąd brane. Niepotrzebne to

PB007

Bond bardziej realny????????
Chyba żartujesz, tutaj możesz polizać wiedzy o pracy prawdziwego wywiadu. http://wiadomosci.onet.pl/prasa/bond-i-prawdziwi-szpiedzy/em0ybd
Żuć okiem też na Suworowa i "wyznania szpiega" o Mossadzie. Zdziwiłbyś się jak realizm różni się od bajeczki.

PB007

1." Daniel Craig to najlepszy odtwórca Bonda w historii".

Ale tak obiektywnie patrząc - spośród aktorów grających Bonda, tylko Connery i Craig autentycznie posiadają talent. Mruganie oczkiem było już obecne w filmach z Connerym, ale, dajmy na to, seria z Rogerem Moorem to - prócz "Żyj i pozwól umrzeć oraz "Szpiega, który mnie kochał (lecz tylko z powodu Barbary Bach) - to filmy obecnie nie do oglądania. Chyba że mamy do czynienia z maniakiem filmów o Bondzie, ale maniaków to generalnie wole omijać szerokim łukiem. Patrząc jednak obiektywnie, tylko o Craigu i Connerym można górnolotnie powiedzieć, że nie tylko zagrali Bonda, ale stworzyli autentyczną kreację aktorską.

2. "Klasyczne filmy o Bondzie to głupie bajeczki dla dzieci".

Jak tak można mówić. Przecież taki "Moonraker" to głębią przebija Thomasa Manna, Goethego i Joyce'a razem wziętych. :) Z jednym się zgodzę - pierwotne Bondy z pewnością nie były dla dzieci. Tylko że trzeba umieć spojrzeć na "Doktora No" lub "Goldfingera" oczami widza z lat 60.

I żeby nie było - bardzo lubię CAŁĄ serię bondowską, nawet tego nieszczęśnego Moore'a jestem w stanie przeboleć, ale to tylko rozrywka. Ludzie mają prawo traktować tę serię jako głupiutkie bajeczki, bo w wielu przypadkach tak właśnie jest. Jednych po prostu kręci ta estetyka, innych nie. I tyle. Trzeba jakoś z tym żyć.

ocenił(a) film na 2
Gerard_Polanski

1. Jak można obiektywnie stwierdzić, czy ktoś ma autentyczny talent? Obiektywnie to co najwyżej 2+2=4. Ja uważam, że Craig nie ma za grosz talentu aktorskiego, we wszystkich jego filmach, które widziałam, był sztywny jak widły w gnoju, a jak już wykrzesał z siebie jakieś emocje, to było to bardziej sztuczne niż zęby babci.
2. Film nie musi być głęboki jak Mann, żeby nie był bajeczką dla dzieci.

pani_sroka

1. Podejrzewam, że taki, dajmy na to, Janusz Gajos umiałby stwierdzić obiektywnie, kto ma talent aktorski, a kto nie.

2. Właście wróciłem z seansu "Spectre". Jest tam kilka tak ewidentnych kretynizmów, że nawet w bajeczkach dla dzieci podobnych nie odnajdziemy. :)

ocenił(a) film na 2
Gerard_Polanski

1. Podejrzewam, że pewnych rzeczy nie da się stwierdzić obiektywnie. Dopóki talentu aktorskiego nie da się zmierzyć żadną skalą i nie istnieje doświadczalny sposób jego potwierdzenia, niemożliwym jest jego obiektywna ocena.

2. Jeszcze nie widziałam Spectre, to na ten temat się nie wypowiem. Owszem, filmy o Bondzie są pełne kretynizmów, przerysowań itd., i niektóre, ale tylko niektóre, rzeczywiście można nazwać bajkami, chociaż nie powiedziałabym, że dla dzieci. Poza tym fakt, że w filmie pojawiły się "bajkowe" błędy, jeszcze nie świadczy, że cały film jest bajką, tak samo jak pojawienie się wątku romansowego jeszcze nie znaczy, że całe dzieło jest melodramatem.

Gerard_Polanski

Pięknie podsumowane.

ocenił(a) film na 10
PB007

Ja bym dodał jeszcze: "Fleming się w grobie przewraca" ;)

ocenił(a) film na 5
PB007

Ad 1. Twierdzenie jest jak najbardziej uprawnione. Nie chodzi konkretnie o Craiga, tylko o kwestię porównań. Koncepcja mrocznego szpiega wydaje mi się najbardziej dojrzałą i najlepiej opracowaną, ale nie mam problemu z tym, że ktoś wolałby pionierskiego Connery'ego albo zabawnego Moore'a. Co aktor, to inne podejście do postaci, a skoro zaś podejścia są różne, to nie widzę przeciwwskazań by je porównywać.

Ad 2. Trzy lata temu, przed premierą "Skyfall" zrobiłem sobie przegląd wszystkich części Bonda w kolejności chronologicznej. Starszych filmów bajeczkami bym nie nazwał, ale spora różnica jakościowa jest. Klasyczna seria ma na koncie dobre filmy, ma jednak też wpadki, ma archaiczne głupoty i tandetne akcenty. Miewa karykaturalnych antagonistów. Miewa momenty zmęczenia materiału. Bond stał się synonimem marki, elegancji, klasy, tylko nie każdy film pozwolił mu na taki status. Stąd też pamięta się o Bondzie, nieraz spuszczając zasłonę milczenia na tych przeciwko którym walczył.

Po drugie bądźmy poważni.
Bond to cały czas jedna seria, więc porównywanie filmów między sobą jest jak najbardziej na miejscu. Jeśli nie można porównywać filmów z jednej serii, to chyba nie będzie się dało porównywać już niczego. Bo jakby nie patrzeć, mniejsze są różnice pomiędzy częściami Bonda, a dwoma różnymi filmami gangsterskimi. Czy to znaczy, że nie możemy porównywać filmów gangsterskich i dyskutować o tym, który jest lepszy? Nie możemy porównywać thrillerów? Nie możemy porównywać filmów sci-fi? Albo idąc dalej, jeśli dany reżyser nakręcił filmy różnorodne gatunkowo, to nie można powiedzieć, który jego film jest najlepszy?
Jeśli nie będziemy mogli porównać "Moonrakera" do "Pozdrowień Rosji", to nie będziemy mogli porównać "Ojca Chrzestnego" do "Dawno temu w Ameryce".
Jeśli nie będziemy mogli porównać "Doktora No" do "Szpiega, który mnie kochał", to nie będziemy mogli porównać "Milczenia Owiec" do "Se7en".
Jeśli nie będziemy mogli porównać "Licencji na zabijanie" do "Casino Royale" to nie będziemy mogli wybrać, który film Stanleya Kubricka jest najlepszy, bo różnica między "Odyseją Kosmiczną" a "Barrym Lyndonem" jest znacznie większa, niż między którymikolwiek częściami Bonda.
W przypadku Bonda, cały czas i pomimo rewolucji w nakreślaniu tej postaci, posługujemy się podobną formułą, czyli agentem służb specjalnych, żyjącym na wysokim poziomie, z elegancją, kulturą i inteligencją zmagającym się ze zorganizowanym wrogiem.
Toteż niczego złego nie widzę w tym, by określać czy konwencja kina zemsty albo komedii sci-fi jest bardziej bądź mniej trafiona od konwencji thrillera szpiegowskiego bądź filmu akcji w danej formule.
A skąd wiemy czy film jest dobry czy jest zły? Czy wykorzystano potencjał, a nie czasem zaprzepaszczono szansę?
Właśnie dzięki porównaniom.

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

Nigdy nie pisałem nic o tym, ze nie można PORÓWNYWAĆ, jednego filmu o Bondzie do drugiego. Reszty nie zamierzam komentować. Sorry ale mam swoje zdanie na ten tam i go nigdy nie zmienię. Zresztą w wiele z tego co tu napisałem, można było usłyszeć od wielu ludzi na temat wcześniej.

ocenił(a) film na 5
PB007

W takim razie powiedz jaka logiczna konsekwencja ma wynikać z tego, że "Bonda Craiga nie można oceniać tymi samymi kategoriami" co poprzedników? Albo z tego, żeby nie "wrzucać do jednego wora" klasycznych części serii w konfrontacji z nowymi Bondami. Dobrze, że masz swoje zdanie, inni też mają swoje, więc nie rozumiem po co rozprawiać się z tymi, którzy uważają inaczej.

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

Odpowiedzi na twoje pytania, są zawarte w obu podpunktach mojego tematu, na samej górze. Nie zamierzam drugi raz powtarzać tego samego. Wszystko dokładnie wyjaśniłem , dlaczego uważam tak, a nie inaczej. jakoś 44 osoby zrozumiały bardzo dobrze ,o co mi chodziło. Czemu i ty nie możesz tego zrobić? Sorry, ale dopóki obowiązują mnie limity dobowe, nie zamierzam, każdemu z osobna tłumaczyć się z tego co napisałem. Nie miało by najmniejszego sensu.

ocenił(a) film na 9
PB007

Jak tam wrażenia po seansie ? Dla mnie po prostu Bomba !!! Świetny ,lekki ,zabawny Bond z całą jego charakterystyczną otoczką ,daje 10/9 .A tobie jak się podobał ?

ocenił(a) film na 8
bradock

Cześć bradock. Byłem w czwartek na pokazie przed premierowym, i film bardzo mi się podobał. Do takiego stopnia, że w poniedziałek idę drugi raz. W to w dobie Bondów z Craigiem w moim przypadku jeszcze nie miało miejsca.(Na bondy z Brosnanem chodziłem po kilka razy). Film dla mnie to powrót do lat 60-tych, czuli Bondy z Connerym. Craig, to ci dopiero niespodzianka, w sytuacjach humorystycznych, będący połączeniem Brosnana i Moore'a. I to jest nie tylko moja opinia, ale także ludzi, którzy byli na seansie razem ze mną. Pomysłowe i efektownie nakręcone sceny akcji, dużo smaczków dla fanów klasycznych Bondów, dobre aktorstwo itd. Może pod koniec film trochę się dłużył i scenariusz mógł być bardziej dopracowany, ale to obok "Casino Royale" najlepszy Bond Z Craigem. Końcówka sugeruje, że jednak ostatni. Daje temu filmowi 9/10. Może coś więcej później napisze na głównym forum "Spectre".

ocenił(a) film na 9
PB007

Ok ,dzięki kolego za tą obfitą recenzje .A mam takie pytanie ? Na jakim pierwszym Brosnanowskim Bondzie byłeś w kinie ? Ja zaczełem chodzić do kina na Bondy od czasu ,,Świat to za mało ,, -mój pierwszy kinowy Bond :)

ocenił(a) film na 8
bradock

Ja pierwszy raz wybrałem się na "GoldenEye". I od tamtej pory stałem się fanem, zarówno Bonda, jak i Pierce Brosnana w tej roli.

ocenił(a) film na 9
PB007

Wow ,zazdroszczę ci :D Musiało być to super przeżycie ,a ludzi wtedy dużo było w kinie ? Pewnie inny klimat wtedy był wokół Bonda niż dziś chyba ? Inaczej się to wtedy odbierało ,Bond nie był chyba aż tak znany w Polsce budzącej się po epoce komunizmu jak dziś ...

ocenił(a) film na 8
bradock

Słuchaj, już trochę czasu minęło od tamtego pamiętnego wydarzenia(20 lat). Pamiętam tylko, że to było w Lublinie, seans był grany chyba w kinie "Bajka". Byli ze mną moi dwaj bracia i kolega z bloku. Sala była pełna ludzi, stałem po bilet 45 minut. Ale warto było swoje ostać. Film zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Widziałem już wcześniej inne Bondy(głównie te z Connerym i Moorem)ale takich doznań jakich dostarczył mi "GoldenEye" nie przeżyłem nigdy przy żadnym Bondzie z Craigem na którym bylem w kinie. Nie wiem jak inni, ale ja znałem Bonda z telewizji. pomimo faktu, że taka "Licencja na zabijanie" była puszczana w kinach na początku lat 90-tych. Na tamtym filmie jednak z racji wieku nie byłem. Książki z przygodami Bonda, też trafiły w moje ręce później, ale dla mnie Bond to przede wszystkim filmy, cala reszta jest na drugim miejscu.

ocenił(a) film na 9
PB007

Ok ,dzięki za te historyczne wspomnienia .Głównie chodziło mi o to że chyba kiedyś kino ,filmy z powodu trudniejszego dostępu robiło jednak większe wrażenia na widzach .Tak mi się wydaje ...

ocenił(a) film na 8
bradock

Pełna zgoda do tego co napisałeś. Dzisiaj w dobie tych wszystkich blockbusterów, jednych lepszych, drugich gorszych, Bond lekko komiksowy z super gadżetami, nie zrobił by zapewne takiego wrażenia jak kiedyś, na mnie i moich rówieśnikach. Stąd też pewnie bierze się niekiedy brak zrozumienia, że komuś naprawdę te filmy mogą się podobać. Niż bardziej pod tym względem wyważone Bondy z Craigiem.

PB007

Cześć! W zasadzie to jestem fanką Bonda w klasycznym stylu... Po obejrzeniu Casino Royale jeszcze miałam nadzieję ale po QoS coś we mnie pękło i nie poszłam do kina na kolejne części. Przeżyłam swego rodzaju bunt przeciwko Craigowi. Wiecie co mnie najbardziej ubodło? Brak tego charakterystycznego, lekko szelmowskiego poczucia humoru, brak szarmancji i elegancji. Niegdyś Bond był dla mnie ikoną stylu i klasy. Wyrafinowanego gustu. Nie byłam w stanie znieść chamskiego, bezpośredniego czasem Nowego Bonda, który używa przemocy dla własnej zabawy, z żartami, które trącą nieco zbyt wybujałym ego...
Ale do rzeczy. Po przeczytaniu Waszych różnych opinii, a tej w szczególności postanowiłam dać szansę innym Bondom. Dzięki wszystkim wypowiadającym się :) !

ocenił(a) film na 5
PB007

Te 44 osoby to ci co się "zgadzają" a nie "rozumieją". Ja dokładnie rozumiem, ale nie zgadzam się z tą opinią. Nie zgadzam się z tym, że nie można uznać Craiga za najlepszego Bonda, tylko dlatego że ta postać jest nieco inaczej zaprojektowana niż jego poprzednicy. Nie zgadzam się z tym, że przy porównywaniu starych filmów z nowymi nie można ich "wrzucić do jednego wora" (czy raczej znaleźć wspólnego mianownika). Oczywiście w drugą stronę też to działa, stąd każdy może sobie uznać że Connery czy Moore są lepsi od Craiga, a stare Bondy od nowych.

ocenił(a) film na 9
gowniarz_wyniosly

No można porównywać tylko co to da ? Skoro jedni uważają że Connery jest najlepszy ,inni że Moore ,a jeszcze inni że Craig .I tutaj argumenty ,fakty działają w różne strony ,na każdego można coś znależć :D

ocenił(a) film na 5
bradock

Ale co ma dać? Porównywanie to w tym przypadku podstawa dyskusji, wyrażania swojego zdania, opinii na temat postaci. Moim zdaniem do bardziej konstruktywnych wniosków dojdzie się poprzez ścieranie opinii, niż blokowanie dyskusji twierdzeniami typu "oni są różni, więc nie ma sensu ich zestawiać".

ocenił(a) film na 9
PB007

Jeszcze wracając do tego wątku ,czy sporu który zaiskrzył pomiędzy tobą a użytkownikiem gówniarz wyniosły to z jednej strony zgadzam się z tobą że ten Bond Craig fabularnie i biograficznie jest inny niż ten z dawnych lat ale mimo wszystko Craig grając Bonda wykorzystał szkielet i podstawę tego co stworzył Connery w ,,Doktor No ,, On ją tylko trochę zmodyfikował ,unowocześnił ,przekstałcił na potrzeby dzisiejszych czasów ,jak by na modę Bourne'a ,Mission : Impossible ,Uprowadzona itp Tak to ja rozumiem .Wydaje mi się że można Craiga porównywać z innymi aktorami grającymi Bonda .Bądż ,co bądż Craig mimo wszystko gra Bonda ,innego ale Bonda .

ocenił(a) film na 8
bradock

Powtórzę jeszcze raz. Nie chodzi o nie porównywanie Craiga z innym, ale ocenę jego Bonda, poprzez pryzmat jego poprzedników. Nikomu, nie zabieram prawa, do wyrażania się o nim jako najlepszym Bondzie w historii. Ja tylko nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, i koniec. Doskonale wiem, ze Craig to też Bond, ale dla mnie jego interpretacja 007, była daleka od tego co ja(i nie tylko) oczekuję od aktora, który gra Bonda. I nie ma dla mnie znaczenia, czy jest mu bliżej do Bourne, czy Ethana Hunta w tej roli. Bond to powinna, być postać, która powinna być indywidualnością(jeśli chodzi styl), a nie wzorować się na innych.

ocenił(a) film na 9
PB007

Ok ,rozumiem cie .Ja też by raczej nie postawił na Craiga jako najlepszego Bonda ,ponieważ tak jak napisałeś ,zbyt mocno różni się od poprzedników .Powinien być indywidualnością ,jeśli chodzi o styl .-Fajnie to określiłeś .

bradock

Ale przecież Craig jest jedy w swoim rodzaju. Tak samo każdy poprzedni agent 007- chyba macie lekko przyćmione oczy mgiełką nostalgii z poprzednich lat i nawet nie dajecie nowym szansy ;)

ocenił(a) film na 6
PB007

DZIEEEKI ... ja tylko zobaczylem ze w Casino Royal , Bond sie zakochal i musieli go ratowac defibrylatorem iii mialem dosc tego mieczaka :/ .. Q o Solace .. tego filmu sie nie pamieta 2 minuty po ogladnieciu ii nudny Skyfall :/ ehhhh
dla mnie akurat Brosnam ktory sam szuka zaczepek jest kwintesencja :) ale zaczynalem przygode od MOORA potem Connory i kazdy lub prawie kazdy epizod zapadl w pamieci aaaa teraz ? ... ehhh .. Teraz media na sile gloryfikuja naturalnosc Bonda " jego ludzka twarz" i ludzie klepia bez zastanowienia to co im sie wmawia .. ale juz sie nie moge doczekac jak zadadza klam tej hipokryzji za pare lat kiedy bond wroci do klasycznej konwencji i wtedy dziennikarze beda piali zee REAL BOND IS BACK !! ... dziennikarze pisza za co im sie placi i tyle :/ ... DZIEKI za ten post .. POZDRAWIAM

ocenił(a) film na 7
PB007

Dlaczego nie można wyrazić swojej subiektywnej oceny. Ja jestem fanem całej serii i z całym przekonaniem twierdzę, że w mojej subiektywnej ocenie Daniel jest najlepszym Bondem. I już.

ocenił(a) film na 8
robzuch

Czy ja KIEDYKOLWIEK lub GDZIEKOLWIEK napisałem, że NIKT NIE MOŻE ocenić Craiga w roli Bonda? Komuś tego zabroniłem? Co najwyżej nie znajduję ŻADNYCH argumentów, aby uznawać go za najlepszego Bonda w historii.

ocenił(a) film na 7
PB007

No dobrze, dobrze, już wystarczy tego capsa. Niech każdy znajduje swoje argumenty i świat będzie piękny. Może faktycznie nie zabroniłeś oceniać Craiga, ale dziwisz się, że poszczególni odtwórcy roli Bonda są ze sobą porównywani. A jakże mają nie być, skoro mówimy o serii? W porównywaniu nie ma niczego złego, tak samo jak nie ma niczego złego w tym, że ja uważam Daniela za świetnego Bonda, a Ty nie.

ocenił(a) film na 8
robzuch

Jak dla mnie Bondy z Craigem są oddzielną serią z reinterpretacją bohaterów i założeń serii. Traktuje te filmy jako nieudany eksperyment i po cichu wierzę, że za mojego życia będę miał okazje zobaczyć w tej roli kogoś tak klasowego jak Sean czy Pierce bo Bondy z Craigiem nie różniły się niczym od innych filmów akcji. Spectre gdyby nie powrot do bondowskiego stylu bycia i zachowań uznałbym za plagiat Rouge Nation.

ocenił(a) film na 6
PB007

W większości zgadzam się z tym co napisałeś, ale... w życiu bym nie powiedział, że filmy z Craigiem są "bliskie wizerunkowi Bonda z tym, jaki stworzył Ian Fleming na kartach swych powieści". Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie ;) Bond Craiga się zakochuje bez pamięci, Bond Craiga wpada w rozpacz po stracie ukochanej i szykuje wendettę na przekór M i Zjednoczonemu Królestwu, Bond Craiga ma kilkaset traum z dzieciństwa, Bond Craiga nie naciska na spust w kluczowym momencie, bo "ma lepsze rzeczy do roboty"... No nie, po prostu nie! To nie jest Bond Fleminga, który był po prostu trybem w maszynie wywiadowczej, idealną bronią na usługach Jej Królewskiej Mości, bezwzględnym i zimnokrwistym mordercą, a jednocześnie czarującym uwodzicielem i przede wszystkim kimś, kto wykonuje polecenia M (tutaj mamy problem, bo są dwie postacie M) i się nie zastanawia, a nie pyskuje i ma własne zdanie na każdy temat. Bond z dylematami moralnymi skończył się w powieści pt. "Casino Royale", później nachodziły go one incydentalnie. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, to gdyby Bond nie był wyzutą z uczuć i niemającą poglądów maszyną, nie mógłby stać się perfekcyjnym agentem 00.

ocenił(a) film na 7
RevanAvenger

W licencji na zabijanie Bond też na przekór M i Zjednoczonemu Królestwu szykuje vendette, też składa rezygnację i działa na własną rękę - czyż to nie jest poddanie się emocjom? A przecież to z czasów "świetności serii".

ocenił(a) film na 6
robzuch

Ja piszę o Bondzie Flemminga, czyli tym powieściowym, a Ty dajesz przykład filmu, który nie bazował na książce. To nawet znamienne - tamten 007 zachowuje się podobnie do tego z "Spectre", a żaden z tych filmów nie bazuje na powieści Flemminga, co tylko potwierdza moją tezę mówiącą, że Craig nie jest podobny do literackiego pierwowzoru Bonda ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones