Relacja

WFF 2010, dzień czwarty

Filmweb / autor: , , , , , , /
https://www.filmweb.pl/article/WFF+2010%2C+dzie%C5%84+czwarty-65944
W piątek rozpoczął się 26. Warszawski Festiwal Filmowy. Codziennie na stronach Filmwebu znajdziecie świeże recenzje z kolejnych seansów. Poniżej prezentujemy fragmenty recenzji filmów, które można było obejrzeć wczoraj na pokazach w Multikinie Złote Tarasy i Kinotece.

Newsy, wideo i więcej relacji z WFF znajdziecie na naszej filmwebowej stronie festiwalu.





"Wszystko zostanie w rodzinie"

We "Wszystko zostanie w rodzinie" aż kipi od negatywnych emocji: bólu zdrady, porzucenia, niezrozumienia. A jednak widz co chwilę wybuchać będzie śmiechem. To sztuka, której w Polsce nie udało się jeszcze opanować. Na szczęście są Finowie. Obraz Salmenpery z całą pewnością można zaliczyć do najciekawszych na 26. Warszawskim Festiwalu Filmowym. DALEJ




"Brat"

"Brat" nie jest opowieścią o tym, jak wygląda świat biedoty w Wenezueli, choć obraz, jaki prezentuje się na ekranie, zapewne mocno od rzeczywistości nie odbiega. Film Rasquina jest baśnią pełną dramaturgii, tragedii i zwrotów akcji. Jak na prawdziwą baśń przystało opowiada o hartowaniu ducha i zwalczaniu przeciwności. Jest bliski tym, którzy w slumsach dorastali, a jednocześnie krzepi ich nadzieją na lepsze jutro. DALEJ



Hiszpański duet dokumentalistów zapatrzony jest w swoich braci zza Oceanu. To dobre wzorce. Sergio García de Leániz i Vicente Pérez są zdolnymi epigonami, ale nie potrafią wyczuć stylistycznego "pulsu" amerykańskiego dokumentu. Przesadzają z ilością błyskotek w rodzaju animacji czy fragmentów "pereł z lamusa", mają problemy z utrzymaniem zabójczego tempa nowoczesnych, bliskich mainstreamowi form dokumentalnych. Ostatecznie, ich film nie wybija się ponad przeciętność. DALEJ




"Prześladowca"

Choć pobieżne streszczenie fabuły filmu Victora Cruza zapowiada solidny dreszczowiec, albo przynajmniej mroczny dramat o obumierającej miłości, gigantyczne pretensje twórcy wynoszą utwór ponad tak "nieszlachetne" gatunki. Tak się bawią tylko debiutanci, taka zabawa tylko w Ameryce Południowej: kosmiczne zbliżenia i długie panoramy, ziarniste wideo i kryształowa trzydziestka piątka, cisza na planie i cisza w kadrze. No i nuda. Cytując klasyka, "ogromna i przestronna". DALEJ


"Niedziela palmowa"

Całość sprawia wrażenie filmu amatorskiego. Zdjęcia przypominają te kręcone na ślubach i pierwszych komuniach. Mamy do czynienia ze zwyczajną rejestracją zdarzeń, bez stosowania bardziej skomplikowanych zabiegów operatorskich. Aktorzy grają nieprofesjonalnie. Z niejakim trudem przychodzi zaakceptowanie ich w rolach, jakich ich widzimy. DALEJ





Policja wypędza ludzi z imprezy. Dziewczyna zsuwa się po prześcieradle z balkonu na trzecie piętro. Dobija się do drzwi. Długo nikt nie odpowiada. W końcu otwiera jej piękna, milcząca kobieta. Tak zaczyna się film Bijana Mir Bagheriego. Jednocześnie rozpoczyna się gra kontrastów. Spokojna obserwacja ze strony gospodyni domu i narkotyczna nerwowość gościa. Dziewczyna jest mądralińska i irytująca, a do tego inwazyjna. Panoszy się po mieszkaniu i pozwala sobie na zbyt wiele. Właścicielka długo milczy, ale w końcu nie wytrzymuje. DALEJ



Film Dovera Koshashvilego rozgrywa się w Izraelu lat pięćdziesiątych. Grupa wyjątkowo trudnych do przystosowania rekrutów (u wszystkich stwierdzono jakąś formę niepełnosprawności) przechodzi szkolenie, po którym mają być rozdzieleni do różnych jednostek wojskowych. Trening nie przebiega łatwo: jeden z żołnierzy zasypia podczas warty, inny nie jest w stanie biec, jeszcze inny cierpi z powodu powtarzających się ataków padaczki. DALEJ



"Zderzenie" nie jest filmem zaskakującym, jednak przynajmniej z kilku powodów może bawić widza. Twórcy osiągają ciekawe poziomy nieprawdopodobieństwa (jak w scenie, w której Czarny Smok i Jastrząb kilkanaście razy ostrzeliwują się, stojąc przy dwóch bokach tego samego samochodu). Używają też gatunkowych klisz, jak w przypadku postaci demonicznego bossa, którego perwersyjną naturę podkreśla upodobanie do operowych arii. DALEJ



Mamy tu do czynienia z zupełnie inną wizją wschodnioniemieckiej rzeczywistości niż ta, którą znamy z czasów świetności ostalgii: ze "Słonecznej Alei", z "Goodbye, Lenin". Niemieccy krytycy nazwali nawet "Boxhagener Platz" przejawem antyostalgii. Berlin Wschodni A.D. 1968 to według reżysera Mattiego Geschonnecka rzeczywistość siermiężna, przytłaczająca i nawet łaskawa pamięć oraz fakt, że było się wówczas młodym, nie są w stanie tego przykrego doświadczenia wyretuszować.  DALEJ





"Krzyczący mężczyzna" to film podstępny. Mami nas spokojną narracją i cichym bohaterem. Nawet jego osobisty dramat rozgrywa się niemrawo, bez histerycznej ekspresji uczuć. To usypia czujność widza. A tymczasem zagrożenie narasta. Niczym w "Bolero" Ravela to, co naprawdę istotne – wojna domowa – jest z początku prawie niezauważalne. Temat przewodni nabiera jednak z każda minutą mocy, aż staje się wszechogarniającą zawieruchą. DALEJ



Koncepcja Kurzweila jest z całą pewnością interesująca. Wychodząc od prawa Moore'a, Kurzweil postuluje, iż zmiany technologiczne w świecie przyspieszają w sposób wykładniczy. Dlatego też przez wieki postęp był niewielki, lecz teraz zmiany następują w ekspresowym tempie, a to nie koniec. Już wkrótce zmiany przekroczą możliwości pojmowania współczesnego człowieka. Technologia i biologia zaczną scalać się w jedno, a sztuczna inteligencja nabierze pełnej autonomii i osiągnie status identyczny do człowieka. DALEJ



Jeśli ktoś wybiera się na "7 dni" z myślą, że obejrzy kolejny "Hostel" czy "Piłę", tego czeka spore rozczarowanie. Bo choć Grou nie unika pokazywania przemocy, to zarazem wcale nią nie epatuje. Przemoc nie jest w "7 dniach" rozrywką, lecz elementem studium procesu zemsty. Ku mojemu zdumieniu studium to okazało się niezwykle trafne i prawdziwe, a zarazem nie ma w nim ani krzty psychologicznego wykładu. DALEJ




Twórczość Ze pozostałaby najprawdopodobniej lokalnym zjawiskiem, gdyby nie David Byrne. Lider Talking Heads wybrał się w połowie lat 80. do jednego ze sklepów muzycznych w Sao Paulo w poszukiwaniu płyt z sambą. Właśnie wtedy zetknął się z piosenkami urodzonego w malutkiej mieścinie Irara artysty. DALEJ



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones