PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
8,8 381 480
ocen
8,8 10 1 381480
7,3 26
ocen krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

REGULAMIN:

1. Gra dzieli się na tury, którymi określamy czas jaki gracze mają by odpowiedzieć na post
Mistrza Gry. Czas na odpowiedź to 48 godzin od czasu opublikowania przez Mistrza swojego
postu.

2. W przypadku gdy Gracz wie, że nie będzie w stanie mógł odpowiedzieć w określonym terminie
zgłasza to na prywatną wiadomość do Mistrza Gry lub pod tematem rekrutacja, gdzie odbywać
się będzie dyskusja na temat gry. Zaoszczędzi nam to zbędnego czekania na ostatnią chwilę i
ułatwi rozgrywkę.

3. Jeśli wszyscy gracze swoje posty zamieszczą szybciej niż zakładany czas czyli 48 godzin,
kolejny post Mistrza Gry również pojawi się szybciej by zachować dynamikę rozgrywki.

4. Jeśli Gracz bez wyjaśnionych przyczyn nie publikuje swoich postów na czas Mistrz Gry ma
prawo jego bohatera ukarać a nawet uśmiercić, postać usuwając z rozgrywki.

5. Piszemy poprawną polszczyzną i staramy unikać błędów ortograficznych, gramatycznych
interpunkcyjnych. Dialogi zaczynamy od myślnika jak to ma miejsce w powieściach i
opowiadaniach.

6. Niedbalstwo językowe również może zostać ukarane przez Mistrza Gry.
7. Zaczynając swoje posty pod tekstem podpisujemy drukowanymi literami nazwisko swojej
postaci:
Przykład:

GERORD SELMY
W końcu ruszyliśmy z Czarnego Zamku. Dwudziestu ludzi, zwiadowcy, zarządcy, budowniczy,
którzy mieli niebawem zamieszkać w Nocnym Forcie.

8. Posty Mistrza Gry są pisane w czasie przeszłym, w trzeciej osobie. Gracz powinien swoje posty
opisywać w czasie teraźniejszym, w pierwsze osobie, choć nie jest to konieczny wymóg. Jeśli
ktoś nie potrafi się odnaleźć w takiej formie pisania, może publikować posty w czasie przeszłym,
obowiązkowo jednak w pierwszej osobie.

9. Zabronione jest opisywanie przez gracza działań innych postaci, które jeszcze nie miały
miejsca, lub wkładanie w ich usta swoich własnych dialogów. W trakcie rozgrywki jeśli wasze
postacie chcą pewnie sprawy przegadać, przebieg dialogu wygląda tak.
Przykład:

GERORD SELMY
- A więc maestrze Aemonie mam kilka pytań – siadam naprzeciwko starca i zaczynam z nim
rozmowę. Najpierw pytam o Innych. Czy są ty legendą czy jest w tym co mówią jakieś ziarno
prawdy. Kiedy mi odpowiada, zadaje ostatnie pytanie
- A czy chociaż wiemy jak ich pokonać?

MAESTER AEMON
- Szczerze mówiąc chłopcze nikt tego nie wie – odpowiadam – Z czasem trudno oddzielić
legendę od historii.
Zapytany o to jak ich pokonać kręcę głową.
- No cóż, podobno skuteczne jest smocze szkło, ale ile w tym prawdy? Powiedz mi dlaczego
pytasz Gerordzie?

GERORD SELMY
Zastanawiam się chwilę nad odpowiedzią, po czym mówię.
- Po prostu ostatnio mam strasznie dziwne sny. A ta karlica, którą spotkałem opowiadała, że
jakieś pradawne Zło budzi się na krańcu świata

WAŻNE!!! Jedna tura nie oznacza, że możecie opublikować tylko jeden post. Jak widzicie, na
przykładzie powyżej Gerord opublikował dwa posty a mógłby i 10 gdyby np. w dalszym prowadził
konwersację z drugim graczem, który wciela się w Aemona.

10. Nie możecie również pisać dialogów postaciom pobocznym (w branżowym skrócie NPC),
którymi kieruje i ich działania opisuje Mistrz Gry. Na przykład jeśli macie jakieś pytania do
swojego dowódcy, którym kieruje Mistrz, zadajecie je i czekacie na odpowiedź. To samo dotyczy
innych działań. Nie możecie opisywać reakcji postaci pobocznych na wasze działania np. „Ser
Gerord był zdumiony gdy zobaczył jak oddaję celny strzał prosto mieczy oczy dzikusa”. O tym jak
się zachowują postaci drugoplanowe w waszym otoczeniu decyduje wyłącznie Mistrz Gry.
Oczywiście, po wykonaniu przez NPC akcji możecie komentować i oceniać oraz reagować.
Przykład:

MISTRZ GRY:
Ser Gerold widząc, że Gracz próbuje wystrzelić w kierunku Dzikiego, doskoczył do niego i w
ostatniej chwili trącił łuk tak, że strzała pofrunęła gdzieś wysoko, nad zarośla mijając cel. Dziki
korzystając z okazji rzucił się do ucieczki i po chwili zniknął w lesie.

GRACZ:
Jestem zszokowany zachowaniem Gerorda o patrzę na niego dając do zrozumienia, że chętnie
bym mu przyłożył. Co ten gnojek zrobił, przecież miałem go już na muszce!
- Jesteś głupcem Selmy! – wrzeszczę mu prosto w twarz i czekam na jego reakcję – G….o mnie
obchodzi, że jesteś dowódcą, nie miałeś prawa tego robić!
Jeśli mnie uderzy to z pewnością mu oddam i to dwa razy mocniej.

MISTRZ GRY:
Gracz był wściekły i gotowy rzucić na Gerorda z pięściami. Gdy ten zaczął go wyzywać i podważać
w obecności grupy jego autorytet, Gerord zamachnął się i uderzył go pięścią w twarz. Gracz nie
próbował zrobić uniku. Przyjął cios, zachwiał się lecz utrzymał równowagę po czym postanowił
zrewanżować tym samym (Tutaj decyzja Mistrza Gry o powodzeniu akcji. Jeśli Gracz jest ma
dobre statystki szybkości i siły to rezultat wyglądać będzie tak). Wyprowadził szybki cios a Selmy
nie miał czasu na reakcję. Dostał w szczękę i padł zamroczony na ziemię.

11. Powyższy przykład to kolejna żelazna reguła gry. NIGDY NIE OPISUJECIE REZULTATÓW
SWOICH DZIAŁAŃ, LECZ TYLKO ZAMIARY. CO BYM ZROBIŁ i JAKBYM TO ZROBIŁ. Istnieją
jeszcze różne bardziej skomplikowane modyfikacje typu „Co zrobię jak moje działanie się nie
uda”.

Przykład:

GRACZ:
Jestem zszokowany zachowaniem Gerorda I patrzę na niego dając do zrozumienia, że chętnie
bym mu przyłożył. Co ten gnojek zrobił, przecież miałem go już na muszce!
- Jesteś głupcem Selmy! – wrzeszczę mu prosto w twarz i czekam na jego reakcję – G….o mnie
obchodzi, że jesteś dowódcą, nie miałeś prawa tego robić!
Jeśli mnie uderzy to z pewnością mu oddam i to dwa razy mocniej. A jeśli nie trafię odwrócę się i
po prostu sobie odejdę gdzieś dalej by ochłonąć.

MISTRZ GRY:
Gracz był wściekły i gotowy rzucić na Gerorda z pięściami. Gdy ten zaczął go wyzywać i podważać
w obecności grupy jego autorytet, Gerord zamachnął się i uderzył go pięścią w twarz. Gracz nie
próbował zrobić uniku. Przyjął cios, zachwiał się lecz utrzymał równowagę po czym postanowił
zrewanżować tym samym (Tutaj decyzja Mistrza Gry o powodzeniu akcji. Gracz ma słabe
statystyki szybkości i siły). Wyprowadził szybki cios jednak Selmy z łatwością się uchylił. Gotowy
był skontrować, lecz ku jego zaskoczeniu Gracz zrezygnował z dalszego ataku, odwrócił się i
ruszył przed siebie a po chwili wściekły zniknął wszystkim z oczu.

12. Gracze nie mogą się wzajemnie atakować i pojedynkować, chyba że sami ustalili to między
sobą (i zgłaszają Mistrzowi Gry), lub jeden z graczy podał Mistrzowi Gry rozsądne argumenty, za
taką opcją.

13. Pojedynki mogą trwać nawet kilka tur, zwłaszcza te skomplikowane, gdy przeciwnik jest
liczebny lub trudny do pokonania.

14. Podobnie jak w innych przypadkach gracz nie opisuje wyniku ani rezultatu swoich ataków lub
uników, lecz opisuje co i jakby zrobił atakując przeciwnika lub się przed nim broniąc. Może
również opisywać możliwe kontry, czyli przejścia z obrony do ataku itp.

15. Rezultat działań Mistrz Gry opisuje na podstawie statystyk bohaterów oraz jej talentów
specjalnych, wad, cech charakteru.

16. W przypadku gdy wynik działań postaci jest niejasny lub trudny do ocenienia, Mistrz Gry
decyduje o wyniku rzutem kością.

17. Rzut kością i ustalenie sukcesu lub porażki polega na określeniu poziomu trudności
wykonywanej akcji. Najwyższy poziom trudności wynosi 10, najniższy 1. Gracz osiąga sukces
gdy wynik rzutu jest wyższy lub równy określonemu poziomowi trudności.

Przykład:
Gracz postanowił skoczyć przez sześciometrową rozpadlinę na drugą stronę skały. Jest to
ryzykowny wyczyn mogący skończyć się śmiercią. O sukcesie będzie decydowały współczynniki:,
szybkość (rozbieg) i siła (wybicie się). Współczynniki w tym przypadku dzielone są na dwa,
różnicę zaokrągla się na niekorzyść gracza w dół. Poziom trudności takiego skoku Mistrz Gry
określa na 8 (albo i więcej jeśli gracz ma lęk wysokości). Współczynnik gracza po podzieleniu
atrybutów (Siła 5) (Szybkość 4) wynosi 4. Gracz na kostce k6 (sześć oczek) musi wyrzucić 4 lub
więcej by wykonać udany skok. Każdy inny wynik oznacza porażkę.

18. POJEDYNKI. W przypadku pojedynku gdy przeciwnik również prezentuje wyrównany poziom
lub jest silniejszy, Mistrz Gry rzuca kością. Nie określa poziomu trudności, lecz opiera się na
statystykach przeciwnika z którym walczy bohater. Rzuca kością zarówno dla sukcesu
przeciwnika jak i bohatera.

Przykład:

MISTRZ GRY:
Clegane rzucił się na Gracza, który nie mając dokąd uciec przytulił się do ściany, ściskając topór.
Olbrzym uniósł swój miecz, po czym oddał cios.

GRACZ
Clegane zbliża się a ja nie mam gdzie uciec. Widzę jak podnosi miecz a potem oddaje cios w
moim kierunku. Nie pozostaje mi nic innego jak odbić klingę, unoszę więc topór, gdy ostrze
spada na mnie. Jeśli uda mi się sparować cios, od razu przejdę do kontry i spróbuje uderzyć go
w korpus.

killer83_2

Nie mam zamiaru kłócić się teraz z tymi łajzami, prawie przez nich zginęliśmy, lecz wszystko skończyło się pomyślnie więc tym razem im daruje - w końcu to moi wroni bracia.
Spoglądam na wszystkich nowo przybyłych dzikim, bezlitosnym wzrokiem, by wnet roześmiać się głośno i uśmiechnąć jak dzieciak.
- Jeszcze raz będę musiał na was czekać i poderżnę wam w nocy gardła !!! HAHAHA, dalej się śmieję jak dziecko, a na mojej twarzy gości promienny, uroczy uśmiech.

- Jeden z wrogów wciąż żyje, warto go przesłuchać, jednak moim zdaniem trzeba to zrobić tutaj na miejscu, bo może nie przetrwać transportu do fortu. Myślę, że Solitair idealnie zajmie się naszym jednorękim bandytą !
- Sprawdzę czy ktoś jeszcze żyje, musimy być całkowicie pewni, że nie zostawiamy za sobą żadnego niebezpieczeństwa ! - zwracam się do pozostałych. Pod tym pretekstem mam zamiar niepostrzeżenie przeszukać wszystkie ciała poległych licząc na znalezienie czegoś cennego.

ocenił(a) serial na 10
wronio

Wciąż wściekły na opieszałość krótko tłumaczę
- Byliśmy od dawna na trakcie, spotkaliśmy Belliego, który przyprowadził nas tutaj i - urywam widząc, że mówię w pustą przestrzeń gdyż rozmówca padł na ziemię. Świetne towarzystwo, sami ranni lub tchórze, po prostu wybornie.
- Pogadam z tych wieśniakiem, nie torturujcie go, walczył dzielnie. Jeśli chodzi o Belliego to muszę opatrzyć rany i mogę jechać, mój sokół będzie potrzebny. Poza tym obiecałem mu coś. le na pewno nie pojadę z Wami, po pierwsze nie ufam Wam, po drugie, nie mam zamiary skończyć z kolejną strzałą w ciele bo nie mogliście się zdecydować czy zaatakować - odchodzę nei czekając na odpowiedź zbliżając się do rannego chłopaka. Wokół śnieg jest już zabarwiony czerwienią.Przykucam przy nim i mówię łagodnie:
- Najprawdopodobniej nie przeżyjesz, straciłeś zbyt wiele krwi, ale pewnie moi towarzysze będą w stanie zaleczyć Cię tak byś wytrzymał kilka godzin, a uwierz mi, to nie będą dla Ciebie miłe godziny. Powiedz mi co wiesz o tym Szczurzym Lordzie a przysięgam, że dam Ci czystą śmierć.

ocenił(a) serial na 10
Aegish

SOLITAIRE*

Aegish

Tak sobie myślę, że chyba będzie Ci łatwiej (a na pewno dla nas czytelniej) jak po prostu wyedytujesz sobie posta po tym jak umknie Ci dopisanie imienia swej postaci, bo jak widzę, dość szybko sobie o tym przypominasz, więc spokojnie zdążysz. A poza tym nie zwracasz się do nas na piśmie (w sensie do naszych postaci), więc te duże litery przy zaimkach raczej niepotrzebne ;)

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

- Ja zastępuję dowódcę - mówię do obcych strażników.
Ignoruję oskarżenia, nie będę się przed nimi przecież tłumaczyć. Ciągle trzymam w dłoni zakrwawiony miecz. Staram się nie ruszać drugą ręką, zastanawiam się, czy jest złamana.
- Pościg za Bellym powinien wyruszyć jak najszybciej. Czy jest ktoś, kto dobrze jeździ konno i jest w miarę cały? Cave, na początek zajmij się rannymi, tym wieśniakiem tutaj też. Może nam powie coś ciekawego. Potem przesłucham go osobiście.

killer83_2

AWART
Parsknąłem, wysłał wiadomość, dobre sobie, a skąd mieliśmy wiedzieć, że można jej zaufać? Prawda, że Snow zwlekał z atakiem i mam o to do niego pretensje, ale co się stało, to się nie odstanie. nie ma co teraz tego rozwlekać, a już na pewno nie przy obcym.
- On nic nie powie - mówię kiwając głową na rannego wroga, przekonany, że bardziej niż nas z pewnością boi się swego pana. - Zresztą pewnie wie, że i tak umiera.
Jestem zdania, że tracimy tu czas i powinniśmy jak najprędzej udać się do fortu. a przynajmniej ja. Nie mam najmniejszego zamiaru przyjmować rozkazów od Ooi, zwłaszcza nieprzytomnego. Zwracam się do Snowa:
- Chciałbym sprawdzić co z dziewczynką. I tak nic tu po mnie, a ona może będzie w stanie wyczuć, czy Szczur jest w pobliżu.
A jestem pewien, że jest, bo przecież Syll jest jego być albo nie być. Chyba zdaje sobie sprawę, że jak teraz jej nie zdobędzie to straci swą okazję na zawsze, a my już nie odpuścimy, nie po tym jak zabił Selmy'ego. Jak najszybciej muszę się upewnić, że nie przedostał w tym zamieszaniu do środka, wszak jest sprytny i ma swoje sposoby.

ocenił(a) serial na 1
fune

MAEGOR SNOW

- To się jeszcze okaże, czy powie czy nie powie. - nie podobają mi się metody tego obcego, zwłaszcza, że chyba powiedziałem wyraźnie, że to ja przesłucham jeńca. Jeśli tylko wieśniak jeszcze chwilę pożyje, to pogadam z nim po mojemu.
- Racja, Awart, sprawdź co z dziewczyną - nareszcie zaczął gadać z sensem.
Ja tymczasem pochylam się nad rannym jeńcem i czekam na jakąś reakcję.

ocenił(a) serial na 9
pani_sroka

MARC CAVE

Nie mam zamiaru tłumaczyć się z naszej zwłoki. Mieliśmy swoje powody, swoje problemy i swoje rozkazy, więc ani trochę nie rusza mnie furia nieznajomych.

- Nic tu po nas - odzywam się możliwie mocnym i donośnym głosem - Większość z nas jest słaba, ranna i zmęczona. Na dłuższą metę nie mamy z Rattnerem szans - on z pewnością ma znacznie więcej ludzi. Mamy zatem dwie opcje. Wrócić do Czarnego Zamku z raportem, bo zadanie właściwie wykonaliśmy i wiemy co się tu wyrabia, lub ruszać w pościg za tym zdrajcą, Bellym. Zaskakujące jest to, ze nasi wspaniali, waleczni i bohaterscy towarzysze dali mu się tak oszukać i pozwolili mu uciec... - zwracam się z przekąsem w stronę nieznajomych.

- Proponuję podzielić się na dwie grupy. Jedna, bardziej zmęczona i ranna wróci do Lorda Dowódcy, który po otrzymaniu raportu powinien najrozsądniej zadecydować co należy zrobić z Rattnerem. Druga, do której sam chętnie dołączę, ruszy za Bellym i zakończy egzystencję zdrajcy. Myślę, że to będzie najrozsądniejsze rozwiązanie.

Podchodzę do rannego przeciwnika, którym miałem się zająć i oceniam jego stan:
- Rana jest faktycznie dość paskudna. Nie ruszajcie go, bo się wykrwawi. Zajmę się nim, dajcie mi parę minut, to powinienem utrzymać go przy życiu.

Biorę się do pracy, przede wszystkim zakładając prowizoryczną opaskę uciskową powyżej rany na ręce. Następnie samą ranę smaruję specjalną maścią i częstuję ofiarę specyfikiem zwiększającym krzepliwość krwi. Będzie musiał to przeżuć, więc lekko go cucę, a gdy odzyskuje przytomność, zaczynam do niego spokojnie mówić.
- Nie ruszaj się, jesteś ciężko ranny, ale spróbuję ci pomóc. Ręki najprawdopodobniej nie będzie dało się uratować, ale przynajmniej przeżyjesz. Za chwilę będą próbowali cię przepytać. Odpowiadaj spokojnie, ale lepiej współpracuj, bo inaczej masz marne szanse. Postaram się, żeby byli dla ciebie delikatni, a gdy nam pomożesz, to zajmiemy się tobą i zapewnimy ci schronienie. Będziesz bezpieczny, więc nie rób nic głupiego.

Podnoszę się znad rannego i zwracam do Maegora:
- Powinien być na chodzie. Nie zróbcie mu krzywdy, to nawet przeżyje, jeśli weźmiemy go ze sobą do Czarnego Zamku. Poza tym, jeśli przyjmiecie mój plan, to jego zeznania nie mają już większego znaczenia, Walka z Rattnerem jest teraz bez sensu, biorąc pod uwagę stan i liczebność naszej ekipy.

Oddalam się powoli, starając się zorientować na czym ostatecznie stoimy i czy pozostali zaakceptują mój pomysł.

ocenił(a) serial na 9
SarkazM

NOCNY FORT

Ooa nagle stracił przytomność, niestety nikt się specjalnie nie zainteresował. Prócz Urycka. Bliźniak padł na ziemię i zaczął podciągać nieprzytomnego architekta, zakładając mu rękę przez szyję. Chłopak był wątły i z trudem utrzymywał ciało Ooa w pionie. Gdyby miał więcej charakteru pewnie by krzyknął parę mocnych słów w stronę braci. Brak odpowiednich medykamentów, ból, stres, zmęczenie i nasilająca się gorączka spowodowały, że architekt naprawdę był bliski śmierci.
- Pomóż mu – wyseplenił bliźniak w stronę Marca, gdy też już zajął się rannym jeńcem. Nagle w sukurs Uryckowi przyszedł nieoczekiwanie Alan Frey.
- Jasne Cave, ścigaj tego komedianta. Ciekawe tylko kto się zajmie rannymi? Robin nie żyje, ty jeden jako tako możesz ich poskładać do kupy. Widzę, że nasz Raymond wam nieźle zalazł za skórę – mówiąc to spojrzał na obcych strażników – Bardziej chyba niż ten cały szczur. Jeśli chcecie ruszajcie za nim, my mamy tu robotę do wykonania. Trzeba też pochować naszych braci. – zwrócił się do reszty strażników - Pamiętacie po co nas tu przysłano? Mieliśmy sprawdzić co stało się z zaginionym patrolem. A na razie g….o wiemy. Może to robota Rattnera, może nie. Póki tego nie ustalimy, nie mamy po co wracać do Czarnego Zamku, chyba że chcecie stać się pośmiewiskiem. Już słyszę te kpiny za naszymi plecami. Wystraszyła ich banda prostaczków i musieli brać nogi za pas. Trzeba wysłać kruki z wiadomością. Opowiedzieć co się stało i poprosić o dodatkowych ludzi. Zjawią się tu szybciej niż my zdążymy na wozach przewieść rannych. Do ciebie należy decyzja Snow. Wyznacz ludzi do zadań i powiedz co kto ma robić – rzekł do Maegora, który po śmierci Selmego przyjął obowiązki dowódcy.
Szczurzy pomiot nieudolnie spróbował splunąć w stronę Solitaire’a , gdy ten nachylił się nad nim próbując zachęcić by wyjawił im swoją wiedzę na temat Rattnera. Uspokoił się dopiero gdy zajął się nic Marc. Zabiegi zarządcy przyniosły mu ulgę w cierpieniu i częściowo odzyskał siły i świadomość. Maegor zdecydował się go przesłuchać, lecz zanim zdążył zadać pytanie jeniec wycedził przez zęby.
- Ojciec kazał przekazać wam wiadomość. Mur niedługo padnie. Znaleźli Róg. Jeśli oddacie dziewczynkę powie wam gdzie macie go szukać.
Timmy w tym czasie niepostrzeżenie przeszukał zwłoki zabitych wieśniaków. Przy mężczyźnie, któremu podciął gardło znalazł pordzewiały sztylet włożony za pas, przy drugim z bukłak z wodą, oczywiście nie licząc kołczanu strzał zawieszonego za plecami. Po za tym obaj mężczyźni mieli przy sobie niewielkie torby a w nich butelki z łatwopalnym olejem i szmaty do zawijania grotów strzał.

Zmęczony i ranny Hames jako ruszył w stronę Nocnego Fortu, po chwili podążył za nim Awart, który zamierzał sprawdzić jak się miewa Syllene.
Hames pierwszy przeszedł przez główną bramę za którą zauważył stojącego na warcie strażnika, Howlanda Stone. Kojarzył go z widzenia, Stone był jednym z lepszych zwiadowców Nocnej Straży i tak jak Hames stacjonował w Czarnym Zamku, choć nigdy nie było okazji by znaleźć się w jednym patrolu za Murem.
Stone stał prosto i pustym wzrokiem wpatrywał przed siebie. Wydawał się być pogrążony w jakimś śnie na jawie lub głębokiej hipnozie wywołanej zapewne jakimś zaklęciem.
Jako, że Syllene nie było w głównej komnacie ani innych przylegających pomieszczeniach Awart ruszył w kierunku piwnic, gdzie znajdowały się lochy. Tam do tej pory ukrywała się dziewczynka. Wiedział, że Szczurzy Lord może być wszędzie, dlatego nie wypuszczał swojej broni z rąk, będąc czujnym i ostrożnym.
Zawołał dziewczynkę po imieniu lecz odpowiedziała mu cisza. Zszedł więc po schodach do lochów, cały czas w gotowości w razie niespodzianego ataku.
Po chwili mógł odetchnąć z ulgą. Syllene siedziała w jednej z cel, skulona w kącie, była cała i zdrowa, a po Szczurzym Lordzie nie było śladu.
- Już po wszystkim? – zapytała z nadzieją w oczach.

ocenił(a) serial na 9
killer83_2

* Lodowy, jako że jesteś na razie nieprzytomny, nie masz obowiązku odpisywać, chyba że chcesz opisać jakieś swoje sny, wspomnienia itp. :-)

killer83_2

HAMES

Podążając w stronę fortu zastanawiałem się nad słowami, jakie wypowiedział opatrywany przez nas nieprzyjaciel. Na szczęście chyba uda się go uratować i być może wyciągniemy od niego jeszcze jakieś informacje.

,,Mur niedługo padnie. Znaleźli Róg” te słowa brzęczały mi w uszach. ,,Kto go znalazł i jaki róg?” chciałoby się od razu zapytać, chodź odpowiedź na drugą część pytania była mi chyba znana… To Róg Zimy, wraz z tą myślą przed oczami ukazała mi się niepokojąca wizja…

Będzie czas by to wszystko poukładać i zastanowić się co dalej, nie jednak w pośpiechu, trzeba wpierw zregenerować swe siły. W takim stanie jakim jestem obecnie, powali mnie na ziemie, nawet silny podmuch wiatru. Mało brakuje bym stracił przytomność i moc w nogach, równie niespodziewanie co Ooa.

Nie spoglądałem za siebie, jednak czułem za sobą kroki innego strażnika. Powoli ściągałem z siebie przemoczony i zabrudzony krwią czarny strażniczy strój. Grube ocieplane futro ze skóry tylko na początku stawiało opór. Biała peleryna, by odzyskać swój dawny śnieżny kolor będzie wymagała dokładnego wyprania w ciepłej wodzie. Niemal w samej kolczudze, którą miałem zamiar zdjąć dopiero przed snem, stanąłem u progu wejścia do Nocnego Fortu. Wchodząc do środka zauważyłem, że w jego wnętrzu już się ktoś znajdował. Był to jeden z czarnych braci, którego twarz była mi doskonale znana. Łotr lecz dobry zwiadowca, jeden z lepszych i najbardziej doświadczonych. Na początku mego pobytu w Czarnym Zamku nie okazywał mi sympatii. Nie zabiegałem w sumie o nią, wolałem trzymać się z dala o takich typów jak on. Wymuszone gesty serdeczności, są tak samo męczące dla ciała, jak walka z nieustępliwym przeciwnikiem. Nie uczestniczyliśmy w wspólnych patrolach i tak byśmy nie współpracowali.

Strażnik idący za mną, również przekroczył próg fortu, mijając jego otwartą bramę.

Awart, który jakby wiedział gdzie znajduje się dziewczynka, pewnym krokiem bez zastanowienia ruszył do jednego z pomieszczeń, przeciskając się przez wąskie przejście.

– Jesteś Stone, prawda?– zwracam się do napotkanego towarzysza. – Wiedziałem, że nie tak łatwo jest cię zabić.

Ten jednak nie odpowiada.

Przyglądam się dokładnie Howlandowi. Nie sądzę, by zamienił się rozumem z jakimś przygłupem. Ooa mówił coś o czarnej magii, a objawy są identyczne, co do strażnika który siedział nieruchomo naprzeciwko przyprowadzonych jeńców, jakby pełnił wartę, nie będąc tego jednak świadomym. Źle się to dla niego niestety skończyło. Tutaj jest podobnie, Stone również nie reagował na nic, miał jednak szczęście, że nie zastał go w takim stanie, ktoś mu wrogo nastawiony.

Niepokojąca myśl zawitała mi w głowie. Magia działa, co może oznaczać, że Szczurzy Lord jest w pobliżu.

- Awart! – wołam strażnika i wchodzę do środka fortu. Pełno przejść i pomieszczeń sprawiają, że nie wiem, w którą stronę się udać. – Awart! – krzyczę kolejny raz, tym razem będąc w forcie i czując, jak dźwięk mego głosu rozchodzi się po jego wnętrzu.

ocenił(a) serial na 9
Sayeer

MARC CAVE

Słowa Freya mocno mnie poirytowały, ale nie odpowiadam od razu. Obowiązki mają pierwszeństwo. Podchodzę do leżącego budowniczego i staram się określić co mu jest. Pomimo ciemnej karnacji, wygląda dość blado, co nie jest dziwne, bo stracił dużo krwi. Rana została jednak przeze mnie opatrzona w miarę solidnie i w nie najgorszych warunkach, więc od tego czasu sytuacja właściwie się nie pogorszyła. Facet jest po prostu wykończony, bo wiele dziś przeszedł, ale raczej przeżyje. Gdyby miał od tego umrzeć, to byłby martwy już od paru godzin.
- Na tę chwilę wiele mu nie pomogę, on po prostu potrzebuje trochę odpoczynku. Niech go ktoś zabierze do Fortu. Byle ostrożnie! Tam zmienię mu opatrunek, podam coś przeciwbólowego i jakieś jedzenie. A teraz niech śpi - to omdlenie tylko mu pomoże - mówię do stojących w pobliżu z nadzieją, że ktoś mnie słucha.

- Alan - podchodzę do łucznika i mówię głośno, upewniając się, że usłyszy mnie też Maegor - Z Czarnego Zamku tutaj jest kawał drogi. Zanim wyślemy wiadomość, zanim oni ją odbiorą, podejmą decyzję, zorganizują wyprawę i dotrą tutaj, minią w najlepszym wypadku dwie, a pewnie nawet i ze trzy doby. Rattner nie da nam tyle czasu. Wie, że jesteśmy słabi i większość nie nadaje się do walki. Jest też bardziej zdesperowany, by odzyskać tego dzieciaka. Jego atak to kwestia maksymalnie kilkunastu godzin, a ja jestem medykiem, nie magikiem. Mogę was opatrzyć i nieco wspomóc, ale zdrowieć będziecie dniami, tygodniami. Nasze posiłki mogą tu przybyć i rozprawić się ze Szczurami, a potem nas pochować. Inaczej tego nie widzę.

- Największe szanse będziemy mieć gdy ewakuujemy się z Fortu i wyślemy prośbę o wsparcie. Wtedy z posiłkami spotkamy się w połowie drogi i w większym oddziale będziemy bezpieczni w wypadku, gdyby te szczury postanowiły nas ścigać. Dziecko powinniśmy tu zostawić. Nie jest nam potrzebne, a jego odzyskanie ostudzi zapał i spowolni Rattnera. Po powrocie do Czarnego Zamku zdamy raport i zaczniemy się przygotowywać do prawdopodobnego kontrataku, co będzie już zależne od Lorda Dowódcy. W międzyczasie część z nas może próbować dopaść zdrajcę, lecz faktycznie nie jest to priorytet.

Zwracam się już bezpośrednio do Maegora.
- Ostateczna decyzja należy już do ciebie. Mam nadzieję, że podejmiesz ją rozsądnie i weźmiesz pod uwagę moje rady. Co byś jednak nie zrobił, zrób to szybko. Rattner nie da nam więcej czasu, niż będzie musiał, więc trzeba się sprężać. Tymczasem idę do fortu. Wyślij do mnie wszystkich, którzy mogą potrzebować pomocy. Tam będę miał lepsze warunki i więcej lekarstw i bandaży.

Odwracam się i powoli zmierzam w kierunku Nocnego Fortu. Przy okazji zobaczę, czy żyje jeszcze mój pierwszy podopieczny - Dirk. Był tak zmasakrowany, że dla jego własnego dobra powinien umrzeć, ale jeśli jakimś cudem to przetrwa, to może będzie miał do powiedzenia coś ciekawego.

___________________________
A tutaj mam pytanie do Mistrza: Jaka jest aktualnie pora dnia? Może nie jest to najważniejsze, ale od jakiegoś czasu pogubiłem się w upływie czasu i zorientowanie się w nim może być pomocne. :)

ocenił(a) serial na 9
SarkazM

*Aktualnie jest środek nocy, do świtu zostało parę godzin.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

(wybacz, nie wiedziałem, że można edytować. A pisze z wielkiej litery bo stary piernik już ze mnie i przyzwyczajenie daje we znaki ;) )

SOLITAIRE


Odsuwam się z pogardą i obrzydzeniem.
- W takim razie zdychaj tu - odwracam się w stronę strażnika, który zarzuca winę za ucieczkę Belliego nam - widzisz, byliśmy trochę zajęci walką z wrogiem, przypominam, że ty wtedy szukałeś odpowiedniej kryjówki. Ale zabawne. że do tego nawiązujesz, bo znaleźliśmy go na trakcie. Jakoś musiał się tam znaleźć, ktoś go musiał wypuścić z fortu, ciekawe kto to był... Mniejsza o to, nie mam ochoty marnować więcej czasu. Macie tu coś na oparzenia i bandaże? Musze opatrzyć rany, myślę, że razem z Duchem znajdziemy go dość szybko.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

RETROSPEKCJA:
276 rok po lądowaniu Aegona, Królewska Przystań.

Siedząc nad rachunkowymi księgami, pomału ogarniało mnie znużenie. Kosztorys do budowy domu Sir Borda Tarrstana, wciąż miał szereg niedociągnięć, począwszy od sprowadzenia materiałów, a skończywszy na wynagrodzeniu dla budowlańców. Same koszty transportu marmuru zza wąskiego morza niemal równały się kosztowi wykonania budowli, co przysparzało mnie o bezsenność . Sir Tarristan Bord w zamian za zasługi dla Królestwa, otrzymał kilka hektarów ziemi na Południowy-Zachód od Królewskiej przystani wraz z skromnym dworem. Jako że był to trzeci syn Lorda Hullema Borda zwanego "Zbożowym księciem", z powodów licznych młynów, i bujnych pól położonych na jego włościach, leżących w dolinie Reach na wschód od Wysogrodu, młodemu Bordowi nie przypadł żaden posag. Swoje życie i miecz związał z Gwardią Królewską, której był wiernym "złotym płaszczem" przez niemal pół wieku. Choć nie dorobił się nigdy miana Lorda Dowódcy, wszyscy wiedzieli że jest świetnym wojownikiem. Sam na własne oczy widziałem jak na zamkowym dziedzińcu toczył wyrównane potyczki z samym Sir Arthurem Dayne'm "Mieczem Poranka". Za nienaganną służbę został sowicie wynagrodzony, a król zażyczył sobie postawić dla niego dom , który w rzeczywistości miał być pałacem. Znalezienie środków na ten cel przypadło mojej skromnej osobie. Niewywiązanie się z obowiązków mogło różnie się skończyć. Wszyscy znali porywczą naturę króla, lecz nikt jeszcze wtedy nie przypuszczał jak bardzo...
O świcie następnego dnia wyszedłem ze swojej posesji kierując się w kierunku Czerwonej Twierdzy, Dzień zapowiadał się jako niezwykle upalny, choć słońce dopiero od kilku kwadransów było na horyzoncie już nie było czym oddychać. Tegoż dnia miałem w planach dostać się na zebranie małej rady i wysupłać co najmniej kilkaset złotych smoków od królewskiego skarbnika na pokrycie wydatków. Wydawało się że już jestem spóźniony, jednak w jednym z licznych korytarzy spotkałem niezgrabnie poruszającego się Maestera Pycella, który najwyraźniej nigdzie się nie spieszył.
- Powitać Wielkiego Maestera ! Ty jeszcze nie radzie ? - spytałem wyraźnie zdziwionego moją obecnością brodacza, który przemierzał korytarze wachlując się papierowym wachlarzem.
- Wiesz Lordzie Savquelis, zatrzymał nas mały osąd na pewnym niegodziwcu, który się odważył zdradzić króla - Odpowiedział Pycelle z udawaną grzecznością, jednak po wyrazie jego twarzy odczytałem że chce mnie spławić
- Zdradzić Króla ?! - Spytałem z równie udawanym przejęciem, mając w pamięci, jak pół roku temu ten sam Król wyrzucił mnie z małej rady w której zasiadałem jeszcze za czasów Jaeherysa II - Któż tego się dopuścił ? - nie ustawałem w swej komediowej roli.
- Niejaki Sir Tarristan Bord.
- W czym zawinił ten szlachetny człowiek ?! - Tym razem spytałem z niedowierzaniem, pamiętając że przed tygodniem Aerys zlecił mi wybudować dom dla tegoż człowieka.
- Zdrajca i tyle ! Król kazał go zrzucić z najwyższej wieży,a teraz właśnie wykonują na nim wyrok. - odparł Pycelle, wyglądając na wyraźnie znudzonymi moimi pytaniami.
- Jakie są oskarżenia ? Za co spotyka go śmieć ? Przecież służył wiernie Królestwu nawet dłużej od ciebie Maestrze - Nie ustępowałem, wciąż nie wierząc w to co słyszę.
- Według osądu Króla, ten człowiek mu zagrażał, knuł przeciw nie mu, ośmielił się nawet odrzucił królewski dar.

Aha, a więc Sir Tarristan nie chciał reszty swych dni spędzić popijając herbatę i doglądając pól, więc za to czekał go wyrok. Gdzie ja żyję ? To cywilizowany kraj czy ziemia dzikusów- pomyślałem.
- A jaka była twoja rola Maestrze w tym osadzie ? Co doradziłeś naszemu królowi ? - W tym samym czasie oparłem się o ścianę niemal wypuszczając z rąk kosztorys i plik innych dokumentów, które zdawały się być w obecnej sytuacji do niczego niepotrzebne.
- Cóż, naszą rolą jest służyć... - Odparł Maester, koślawo kracząc dalej w głąb korytarza - rozumiem Lordzie że dziś zaszczycisz nas swoją obecnością na Radzie. Pamiętam że miałeś do nas jakąś sprawę ale nie pamiętam już o co chodziło. - Kontynuował siwobrody pokonując kolejne kilka kroków.
- Już nie istotne maestrze ! Przeproś wszystkich za ma nieobecność. - Odpowiedziałem po czym obróciłem się na pięcie, zgniatając przy tym zgromadzone papiery. Przez chwilę zrobiło mi się słabo, musiałem na chwilę przycupnąć przy ścianie.
W mojej głowie krążyło sporo myśli. Trzeba powiedzieć wprost, byłem w szoku. Skoro jeden z najwybitniejszych rycerzy Królewskiej Gwardii zostaje skazany od tak na śmierć, z byle powodu. To jaki los czeka architekta, który nie jest ulubieńcem króla, a w zasadzie szaleńca w którego pomału zmieniał się Targaryen.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Jeniec raczej nic więcej teraz nie powie, spróbuję jeszcze pogadać z nim później. Jaki Róg? Mur padnie? Co za brednie. Wieśniak chyba ma gorączkę, przecież te historie o Rogu Zimy to bajki dla niegrzecznych dzieci. Teraz nie ma sensu z nim dłużej gadać, zwracam się więc do Freya:
- Doskonale pamiętam, po co nas przysłano, Frey. Tylko tak jakoś wyszło, że sytuacja trochę się zmieniła, jesteśmy w rozsypce i w każdej chwili możemy zostać zaatakowani. Martwi się raczej niczego nie dowiemy, wiesz? Jeżeli boisz się kpin i docinków bardziej niż śmierci z rąk Rattnera to proszę bardzo, zostań, nie będę cię ciągnąć. - następne słowa kieruję już do wszystkich zebranych strażników - Cave ma rację, nawet jeśli wyślemy kruki od razu, pomoc może przybyć za późno. Nie zamierzam tu siedzieć jak skończony idiota i czekać na pewną śmierć. Solitaire, Duch, wyruszycie za Bellym najszybciej, jak się da. Marc, musisz zostać z resztą, ktoś powinien zajmować się rannymi. My też powinniśmy wyjechać jak najprędzej.
Przed wyjazdem należałoby jeszcze pochować poległych braci i wysłać wiadomość do Czarnego Zamku. Tym ostatnim też będzie musiał się zająć Cave jako zarządca.
Co do córki Rattnera, to jeszcze tę sprawę przemyślę. Z jednej strony nie oddałbym temu szczurowi nawet mojej starej skarpety, a co dopiero czegoś, czego tak pragnie, ale z drugiej strony ciąganie bachora za sobą będzie problematyczne, no i nie wiadomo, co z nią później zrobić. Jednak wydaje mi się, że ona jest mu naprawdę bardzo potrzebna, wręcz niezbędna, czyli w razie czego może służyć za kartę przetargową. Poza tym obawiam się, że jeśli Rattner ją dostanie, wzmocni go to. A nam zależy na tym, żeby go osłabić. Odkładam tę sprawę na później, bo ból w ramieniu się nasila i przeszkadza w rozmyślaniach. Na razie udam się z resztą do Fortu, niech Cave zobaczy, co z moją ręką.

pani_sroka

Nie wierzę, że nie znalazłem tutaj nic cennego. Może pora dopomóc losowi.
Zwracam się na ucho do Solitaira:
- Nie podoba mi się to co tutaj się dzieje, nie podoba mi się, że odwalamy za kogoś najgorszą robote i jeszcze mają do nas pretensje, a jeszcze bardziej nie podoba mi się, że ten pies Belly śpi sobie teraz spokojnie i śmieje się z naszych naiwnych łbów. Jeśli teraz wyruszę jego śladem mam szanse go dogonić. Ty powinieneś wyleczyć rany, do tego czasu powinienem już wrócić ... bo mam zamiar go dopaść. Kontaktujmy się poprzez twojego sokoła, jeśli będzie w stanie mnie odnaleźć
Oddalam się w mrok i ruszam w pogoń za Bellym, biorę konia na którym wcześniej podróżowałem. Mam zamiar wychędożyć po drodze kilka panienek i wrócić z porządnym łupem. Oczywiście wrócę także ze SKALPEM BELLEGO !
-------------------------------------------------------------------------------- --------
MS nie będę aktywny do połowy miesiąca, stąd moja decyzja o pościgu.

ocenił(a) serial na 9
wronio

EPILOG

Alan więcej nie oponował, gdy Maegor wydał rozkaz powrotu do Nocnego Zamku. Ooa przeniesiono z powrotem do komnaty, gdzie zajmowano się rannymi. Marc zmienił mu opatrunek, podał makowe mleko i zioła zbijające gorączkę a potem napoił. Architekt wciąż pozostawał nieprzytomny, ale rana wydawała się być czysta i goić bez ryzyka poważnej infekcji. Dirk Conroye, stary wędrowny rycerz, który postanowił szukać przygód w Nocnej Straży wciąż leżał bez życia, jego stan się nie zmienił, ale też nie pogorszył, Dirk nie zamierzał najwyraźniej schodzić z padołu łez. Marc przeczyścił jego rany i podobnie jak Ooa, napoił i podał odpowiednie medykamenty. Następnie w komnacie zjawił się Snow. Zarządca zbadał jego ramię, okazało się, że nie było złamane lecz jedynie mocno stłuczone, Cave nasmarował je specjalną maścią, którą znalazł w rzeczach Robina. Maegor wrócił do swoich obowiązków, trzeba było jak najszybciej pochować poległych braci.

Howland Stone szturchnięty przez Hamesa przebudził się w końcu z dziwnego snu. Był zupełnie zdezorientowany i zagubiony jak dziecko, nie było śladu po twardym, nieustępliwym zwiadowcy co być może zasmuciło Hamesa, który darzył szacunkiem ludzi takich jak Howland. Gdy usłyszał co się stało, wydawał się załamany i schował gdzieś w kącie, w milczeniu ostrząc miecz. Dopiero gdy poproszono go o pomoc przy pochówku zwłok, wyszedł z zamku i pomógł przy kopaniu dołów. Wykopano pięć grobów. Gerord Selmy, Dures Enots, Eryck, Howland Cray, Myron Rogostopy spoczęli na zawsze pod Murem, którego jeszcze do niedawna strzegli. Strażnicy zmieniali się, jedni chowali zwłoki, drudzy pełnili wartę na dziedzińcu wypatrując wrogów.

Marc zajęty był rannymi niemal całą noc. Musiał opatrzyć rany i oparzenia Solitaire, który choć próbował utrzymać się na nogach i dzielnie pomagał reszcie, w końcu opadł z sił. Hames został opatrzony na końcu, Marc pozszywał mu ranę pod żebrem i podał trochę makowego mleka na uśmierzenie bólu. Do opatrzenia został jeszcze wieśniak, Cave uznał, że nie da się uratować jego ręki, więc zdecydował o amputacji. Daremny był to jego trud, bo po godzinie szczurzy pomiot przestał oddychać.

Tak nastał ranek. Zarządca był wycieńczony a oczy same kleiły do powiek. Musiał jeszcze przed podróżą wysłać kruki z wiadomością. Gdy to zrobił nawet nie wiedzieć kiedy, zasnął, kładąc się obok ciężko rannych, których doglądał.

Awart pomagał zarówno przy kopaniu grobów jak i pełnieniu nocnej warty, jednak od czasu do czasu zaglądał do Syllene przynosząc jej trochę strawy i wody do picia. Dziewczynka wydawała się spokojna, jakby wiedziała, że walka już się skończyła i nie grozi jej niebezpieczeństwo choć jej ojca nie udało się schwytać. Gdy dowiedziała się, że Strażnicy zabierają ją do Czarnego Zamku, rozpłakała się i rzuciła budowniczemu na szyję.

Rankiem przygotowano wozy i konie. Choć wszyscy byli skrajnie zmęczeni, podjęto decyzję by jak najszybciej ruszać do Nocnego Zamku. Nieprzytomnych Ooa i Dirka Conroye ułożono na jednym z wozów, Marc cały czas miał przy nich czuwać i doglądać, nie wiadomo było jak zniosą oni podróż i czy w ogóle przeżyją w trudnych warunkach.

Na drugim wozie jechać miała Syllene, pilnowana przez Awarta.

Maegor, Solitaire, Hames, Howland Stone, Alan Frey i Uryck stanowili obstawę. Co jakiś czas dwóch strażników wyjeżdżało do przodu przeprowadzić zwiad, cały czas byli czujni i gotowi na ewentualny atak, jednak nie pojawił się ani Tom Rattner ani żaden inny wróg.

Trzy dni później zjawili się u wrót Czarnego Zamku.

Każdy ze Strażników musiał złożyć stosowny raport i opowiedzieć dokładnie przełożonym co wydarzyło się w Nocnym Forcie. Spisano ich zeznania i jeszcze tego samego dnia, do Nocnego Fortu wyruszyło dwudziestu strażników, których jedynym zadaniem było schwytanie Toma Rattnera. W podróż zabrali Urycka, jednego z ocalałych bliźniaków, który miał im wskazać wioskę, gdzie ukrywał się Szczurzy Lord.

Dwa tygodnie później Strażnicy wrócili. Udało im się odnaleźć wioskę Rattnera, lecz osada była zupełnie opuszczona, Rattner zniknął a wraz z nim wszystkie kobiety i dzieci.

Zostawił jednak dla Nocnej Straży wiadomość. Ale o niej Strażnicy Nocnego Fortu mieli dowiedzieć się później.

Tymczasem większość z nich doszła już do siebie. Rany po oparzeniach na ciele i twarzy Soliteira się zabliźniły a Hames doszedł do pełnej sprawności po tym jak został ugodzony nożem. Ooa też czuł się coraz lepiej, ból w kikucie właściwie ustąpił i nie potrzebował już nawet makowego mleka. Marc wrócił do swoich obowiązków zarządcy, Maegor zaś wraz z innymi zwiadowcami pełnili warty na Murze.

Syllene większość czasu spędzała razem z Awartem, do którego się przyzwyczaiła i traktowała jak starszego brata. Często też odwiedzała pracownię maestra Aemona, który wydawał się bardzo zainteresowany historiami dziewczynki. Ta dalej twierdziła, że jej ojciec był kiedyś jednym z braci Nocnej Straży a legendy zapamiętały go jako Szczurzego Kucharza, Aemon jednak twierdził, że dziecko prawdopodobnie choruje na umyśle a przypadłość ta jest dziedziczna. Awart raz nawet został poproszony o pomoc w napisaniu listu. Wzrok maestra słabł i coraz częściej potrzebował pomocy zarządców. Aemon napisał list, a jego adresatem miał być sam książę Rhaegar Targaryan, z którym starzec podzielił się niezwykłą historią Syllene.

Wszystko zmierzało do szczęśliwego finału. Do czasu gdy strażnicy wrócili z polowania na Rattnera.

Jeszcze tego samego dnia Syllene zabrano od Awarta. Chłopak próbował dowiedzieć się co stało się z dziewczynką, w końcu dostał pozwolenie na spotkanie z Lordem Dowódcą. Zaprowadzono go do ciemnicy, jednak zamiast zastać tam Qorgyle’a, zauważył leżących na ziemi braci z Nocnej Straży. Ooa, Marc Cave, Maegor Snow, Solitaire, Hames, Alan Frey. Wszyscy nieprzytomni i związani. Nim Awart zdążył zapytać co się dzieje poczuł jak do jego ust ktoś przyciska szmatę nasączoną cuchnącą cieczą. Oczy zaszły mu łzami a w głowie zakręciło po czym stracił przytomność.

Pod osłoną nocy strażników wyniesiono na wozy i przykryto plandeką by nikt nie wiedział co lub kto się tam znajduje. Gdy po kolei zaczęli się budzić, był już ranek. Nie wiedzieli co się dzieje, na głowy założone mieli czarne worki a pytania, przekleństwa i klątwy były rzucane w próżnię.

Czasem wozy się zatrzymywały i robiono krótkie postoje podczas których karmiono i pojono strażników. Stracili rachubę czasu, nie wiedzieli ile dni i nocy jechali ani dokąd ich wieziono. Podczas ostatniego postoju podano im wodę. Smakowała inaczej. Kto nie chciał pić, siłą wlewano mu ją do gardła. Po wypiciu wody wszyscy strażnicy zasnęli.

Gdy się obudzili nie mieli już worków na głowie jednak nogi i ręce wciąż pozostały skrępowane. Poranne promienie słońca oślepiały ich i dopiero po chwili ich wzrok przyzwyczaił się do jasności. Większość nie kojarzyła miejsca gdzie ich pozostawiono, Maegor jednak je rozpoznał od razu, był tu już wcześniej.
Wioska Toma Rattnera rzeczywiście wydawała się opuszczona a złowieszczą ciszę przerywało tylko nerwowe pokrakiwanie wron.

CDN (?)

Tymczasem gdzieś na zachodnim trakcie…

Timmy niezwłocznie wyruszył w pościg za Bellym. Wybrał najsilniejszego, najszybszego z koni, jakie znajdowały się w Nocnym Forcie. Liczył, że zdradziecki komediant nie zdążył odjechać daleko. Niestety Duchowi przyszło jechać w nocy a jedynym źródłem światła był księżyc co nieco utrudniało mu tropienie śladów. Co jakiś czas jednak znajdował na trakcie ślady kopyt i to całkiem świeże, więc szanse na wytropienie Raymonda były całkiem spore.

O ile jednak Timmy był wytrawnym zwiadowcą, w siodle sprawdzał się beznadziejnie. Kilka razy niemal wypadł z siodła a koń, który wcześniej należał do ser Gerolda nie za bardzo chciał go słuchać. Duch wciąż znajdował ślady, coraz rzadsze i przysypane śniegiem, widać było że Belly nadrobił przewagę w dystansie. Chęć zemsty i mordu na zdrajcy nie pozwalała mu jednak odpuścić. Wiedział, że Belly w końcu będzie musiał zrobić postój by dać odpocząć swojemu rumakowi.

Nastał ranek, słońce wyszło zza wschodu. Pozostało kilkanaście mil do Icemarku, Duch liczył, że Belly zatrzyma się tam szukając schronienia. Nad głową zauważył szybującego sokoła bojowego Solitaire’a, którego pan wysłał na polowanie za dezerterem. Sokół zatoczył koło po czym zniknął gdzieś za czubkami sosen.
Ślady końskich kopyt znów wyglądały na świeże. Belly musiał być całkiem niedaleko.

Timmy w końcu dotarł do opuszczonego zamku. Od razu zauważył na ziemi kupkę ciepłego, wciąż dymiącego popiołu z ogniska. Uśmiechnął się sam do siebie i wymacał rękojeść sztyletu, którym zamierzał oskalpować komedianta.
Ruszył w pościg, popędzając konia. Tym razem jednak zapalczywość niemal go zgubiła, gdy koń w galopie nagle skoczył nad wystającą z ziemi kłodą, Duch poczuł jak nogi wysuwają mu się ze strzemion a on sam traci oparcie pod tyłkiem. Zwiadowca wyleciał do przodu, na szczęście prosto w miękki śnieg, który zamortyzował upadek. Niemniej uderzenie o ziemie solidnie go poturbowało i potrzeba było chwili czasu by Duch wstał i doszedł do siebie. Koń pobiegł dalej, Timmy więc popędził za nim rzucając stek najgorszych wyzwisk. Zanim udało mu się złapać zwierzę, stracił trochę cennego czasu. Wiedział, że kolejny upadek z siodła może się skończyć złamaniem karku, więc przestał szarżować. Wciąż jechał za śladami, które zostawił koń Raymonda.

Tego dnia jednak go nie schwytał a kiedy nastała noc zmuszony był zrobić postój i trochę odpocząć. Koń też był już sfatygowany i niechętny do dalszej podróży. Timmy rozpalił ognisko po czym wykopał norę pod zaspą, w której chciał zdrzemnąć się przez chwilę. Chwila trwała jednak nieco dłużej, zmęczenie w końcu dało o sobie znać, Duch obudził się dopiero przed północą. Znów ruszył śladami dezertera lecz tej nocy księżyc pozostał za chmurami. Gdy nastał kolejny ranek, nie było już żadnych śladów, za którymi Timmy mógłby podążać.

Zwiadowca jednak nie zamierzał się poddawać. Belly musiał po drodze napotykać na jakichś ludzi, może nawet zatrzymał się w którejś z wiosek. Wątpliwe było by jechał cały czas na Zachód. Im bliżej Wieży Cieni tym większa szansa, że wpadły w ręce Nocnej Straży.
I tak przez kolejne dni Duch spędził na poszukiwaniach Raymonda. Sokół Solitaire przestał już dawno krążyć po okolicy i jeśli nie zginął gdzieś po drodze zapewne wrócił do swojego pana o ile znalazł drogę do Czarnego Zamku. Gdy udało mu się tylko znaleźć jakąś osadę wypytywał o wędrowca na czarnym koniu, jednak nikt nie widział nikogo podobnego do Bellego. Rozczarowanie i zły nastrój Timma studziły czasem młode wieśniaczki, z którymi chętnie spółkował, narażając się na groźby i wyzwiska ojców i braci zbałamuconych dziewcząt. Nikt jednak nie odważył się podnieść ręki na Nocnego Strażnika, a nawet jeśli miałby ochotę, wzrok Ducha odbierał cały zapał.

Tak oto minęły dwa tygodnie bezowocnych poszukiwań zdrajcy. Wyglądało na to, że Belly uniknie kary, przynajmniej z ręki Timmy Ducha. W końcu strażnik uznał, że czas wracać do domu. Spiął lejce po czym ruszył z powrotem na wschód.

ocenił(a) serial na 9
killer83_2

* Jak widzicie to już koniec przygody. Przynajmniej na razie bo historia ma otwarte zakończenie. Opowieść osiągnęła kulminacyjny punkt, niektórzy są poważnie ranni, zmęczeni, więc uznałem, że to będzie najlepszy moment by zakończyć epizod, dać bohaterom czas na rekonwalescencje i chwilę wytchnienia.

Jeśli macie ochotę możemy kontynuować od razu, lub poczekać jakiś czas z nową przygodą.

Atrybuty waszych postaci zostaną podniesione o 1 pkt. więc poniżej wpisujcie jaki atrybut chcecie ulepszyć. Możecie dodać również jedną rzecz do swojego ekwipunku i wymienić dwa przedmioty na inne.

Poniżej możecie podsumować całą rozgrywkę oraz ocenić innych graczy wybierając tego, który waszym zdaniem najlepiej odgrywał swoją rolę lub zasłużył szczególnie dla drużyny. Krótka argumentacja mile widziana :) Na koniec ja również pokuszę się o podsumowanie.

PS: Najlepiej oceniony zostanie uhonorowany dodatkową zdolnością specjalną. Na siebie niestety głosować nie można :)

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

Cóż z chęcią bym kontynuował przygodę, dodał sobie atrybuty i ekwipunek jednakże nie za bardzo wiem na czym stoję, bo zakończenie jest dla mnie ciut nie jasne. Bo skoro nasze postacie są związane w jakimś odludnym miejscu, w którym nie wiadomo skąd się wzięły to chyba nie może być mowy o żadnym ekwipunku.
A co do formalności:
to +1 do zwinności. Co do ekwipunku to kalece nie przyda się już ani tarcza, ani plecak z architektonicznym wyposażeniem, chętnie to wymienię na jakąś imitację protezy, może nie będzie to złota ręka ala Królobójca ale jakiś metalowo drewniany pręt przymocowany rzemieniem do skóry z dwoma bądź trzema hakami na końcu, z możliwością wkręcenia tam sobie bagnetu + może krem na odmrożenia.
Najlepszy gracz: Pani Sroka vel Maegor Snow, za konsekwentny trzymanie się swoich racji, odgrywanie roli poczciwego chłopaka. Brak udziału w intrygach i pokierowanie grupy do zwycięstwa nad ekipą Szczura.
A co do rozgrywki ot może zrobił bym mała przerwę + zorganizował nowy zaciąg.
Podsumowanie: Ogólnie nie było źle, Momentami denerwowało mnie to że akcja ciągnęła się nie miłosiernie. Niektórzy potrzebowali 4 a czasem nawet 5 dni żeby napisać kilka linijek tekstu to też było dosyć kłopotliwe. Szkoda że połowa odpadła i nie wszyscy podeszli do tego z głową.

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

Spokojnie, o ekwipunek się nie martwcie, rzeczywiście teraz jesteście pozbawieni swoich przedmiów, ale wszystko się wyjaśni w nowej grze. Nie wiem czy zrobię nową rekrutację, podoba mi się obecna ekipa a jak jest tłok gra ciągnie się dłużej

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OKEJ, wszystko jasne.
W takim razie do ekwipunku załączył bym (oprócz nowej "ręki" lub czegoś co by ją przypominało) maść rozgrzewającą, grot strzały ze smoczego szkła (Kto wie do czego może się przydać) oraz 3 metrowy łańcuch, o przeciętnej, aczkolwiek jednakowej średnicy poszczególnych ogniw. Oczywiście w zamian zrzekam się tarczy i plecaka z dotychczasowym ekwipunkiem (Chyba już nazbyt wyeksploatowałem swoje cyrkle ;) )
A i prośba do ciebie byś w swoim podsumowaniu, krótko opisał co się stało z poszczególnymi postaciami, tzn. jak umarły itp. bo momentami się pogubiłem.

killer83_2

Podsumowanie.

To po kolei. Epilog WOW wielkie zamieszanie, szybki powrót do Czarnego Zamku, później wywózka do wioski Szczurzego Lorda. Myślałem już o najgorszym, że chcą się nas pozbyć gdzieś w lesie, a tu niespodzianka. U kucharza Rattnera tak źle może nie być, będzie okazja go lepiej poznać.

Zabita otwartość na zakończenie w kilku kwestiach i brak możliwości wyboru dalszych poczynać trochę boli. Jeszcze kilka rzeczy można było zostawić w rękach graczy. Solitaire na pewno wyruszyłby za Bellym, jakby się uparł, nawet jeśli Duch zdecydowałby jechać sam. Wybór wierzchowca przez Timmego niepotrzebnie zmieniony. Wywrotki na koniu zabawne. Te kilka tygodni poszukiwań, to trochę śmiesznie wyszły. Włóczył się po wioskach, zaczepiał okoliczne dziewki, aż dziwne że go samego nie posądzono o dezercje, tym bardziej, że nie miał przy sobie żadnych pisemnych rozkazów i przy każdej okazji otwarcie łamał zasady Nocnej Straży.

Szkoda, że spisek zapomniany, a mogło dojść do konfrontacji z Ooą. Cave za pomocą medykamentów mógł mi pomóc wyciągnąć od niego wiele cennych informacji, zwłaszcza że architekt był w tak złym stanie, że przyjąłby każdy środek bez pytania. Decyzja o zabraniu ze sobą dziecka, też podjęta zbyt szybko. Miałem inny pomysł gdzie ją wysłać i nie był to burdel.

Ze spraw technicznych – atrybuty nie są potrzebne. Reszta bez zmian. Wybrać jeden wariant broni w jakiej jesteśmy przeszkoleni:

GŁÓWNA BROŃ (ulubiona/wyszkolona) – 1.Łuki, 2.Broń sieczna (miecze, szable), 3. Broń obuchowa (topory, buzdygany), 4. Włócznie (kije, kostury, laski), 5. Broń lekka (sztylety, lekkie topory, krótkie miecze)

Kusza - nie wymaga specjalnego wyszkolenia.

Umiejętności specjalne - potrafimy w różnym stopniu wszystkie zdolności z danej puli np. Łowca (skradanie, wykrywanie pułapek…), Wojownik (wytrzymałość na ból, przyjmowanie ciosów), Medyk (opatrywanie ran, zioła, maści), Technik/Architekt (otwieranie zamków, tworzenie konstrukcji…) i wiele innych. Z obecnej gry wynika, że tak jest najwygodniej i najlepiej w ten sposób opisać daną postać i określić jakie zadania może wykonywać, uzupełniając się z pozostałymi osobami z drużyny.

Dlaczego bez atrybutów? Bo nierealistycznie opisują postać (osoba o inteligencji 10, może wypowiadać się jak Hodor, Szybkość - 10, a jest w ciężkim pancerzu), wystarczy że MG będzie oceniał przydatność i zdolność do wykonania danej czynności. Jeżeli propozycja zrezygnowania z atrybutów zostanie odrzucona, to zwiększam Siłę +1.

Ekwipunek to tyle ile da się faktycznie unieść i nie potrzebować do tego osobnego worka. Cały ubiór, coś w kieszeniach, przy pasie, bądź w plecaku i dodatkowa broń. Wymieniam kolczugę na zbroję (wzorowana na Nights Watch Armor Skyrim Mod). Na razie nic nie dobieram, zobaczę co ma Rittner w wiosce i jak się potoczy dalej gra.

Zatrzymałbym na moment fabułę i zastanowił się co dalej. Podstawowa sprawa, rozpoczęcie drugiego sezonu w ten sposób, poniekąd uniemożliwia wprowadzenie nowych graczy do gry, a może znaleźliby się chętni. Hmm , sam nie wiem. Zawsze lepiej jest prześledzić reakcję większej liczby osób.

Banicja przez połowę gry dla Howlanda Cray, a później okazało się że jego postać została uznana za martwą, tego nie rozumiem. Ta smutna mina chyba sugerowała, że miał chęć by jeszcze poprowadzić postać.

Gracz wyróżniony – wybieram Ooa, zdolność specjalna – trzeba wyprosić Rattnera o nową dłoń/hak dla niego.

ocenił(a) serial na 9
Sayeer

Zdaje mi się, że to dobrze, ze Killer załatwił cały epilog jednym postem, bo w dotychczasowym tempie to ewakuowalibyśmy się i składali raport pewnie do kwietnia gdzieś. :)

Z niewyjaśnionych spraw zastanawia mnie los Dirka, bo jeśli ten przeżył, to powinien być już w stanie opowiedzieć co mu się konkretnie przytrafiło. No, chyba że już się to wyjaśniło i gdzieś mi umknęło...

Jestem za kontynuacją przygody bez dużej zwłoki, ale może by tak faktycznie dać szansę komuś nowemu (o ile są chętni). Zawsze to jakiś powiew świeżości, a o ile będzie to ktoś ogarnięty i zaangażowany, to raczej nie sprawi nam kłopotów, bo aktywnych graczy za wielu nie zostało przecież. Szczerze mówiąc, to nie wiem nawet kto jeszcze się udziela, a kto nie.

Podoba mi się pomysł kolegi z klasą broni. Ma to sens i faktycznie tak jest, że włócznik powinien w wyjątkowej sytuacji dobrze poradzić sobie z długim kijem, a z mieczem już niekoniecznie. W większości przypadków jednak nie mamy specjalnie dużego wyboru broni, bo przecież nikt nie nosi ze sobą całego arsenału, a tylko to, z czym czuje się najlepiej.

Jestem też za umiejętnościami specjalnymi, o ile ktoś będzie w stanie stworzyć jakieś dostępne modele do wyboru, bo sam nie znam się na tyle i nie za bardzo umiem wymyślić coś dla siebie.

Wolałbym jednak utrzymać ideę atrybutów, bo to takie typowe dla gier RPG, a do tego pozwala faktycznie konkretnie opisać swoją postać. I jeśli jest zrobione z rozsądkiem (Max siły niezbyt pasuje do małego chuderlaka, inteligencja i charyzma nie idą w parze z niepieśmiennym wieśniakiem, itd., itp.) to nie sprawia żadnych problemów. A nad tym rozsądkiem w kreacji bohaterów to czuwamy raczej wszyscy, zwłaszcza MG.

Z ekwipunkiem oczywiście się zgadzam, mamy ograniczone miejsce w paru kieszeniach, przy pasie i w ewentualnie małym plecaku. Nikt przecież nie będzie woził całego sprzętu na taczkach. :)

Jeśli chodzi o moją postać, to poprosiłbym o +1 do charyzmy. W sumie będzie to 8 i mam nadzieję, że wtedy zacznę być traktowany naprawdę poważniej. Marc jest za mały i za leniwy, żeby samemu zasuwać, zostaje więc liczyć na to, że pozostali będą go w miarę słuchać. :)

Co do ekwipunku, to nie wymieniam nic, natomiast chętnie dołączyłbym do niego swoiste rozszerzenie podręcznej apteczki o coś w stylu 'dopalaczy'. Będą to dwie nieduże manierki o paskudnych w smaku i niezbyt zdrowych na dłuższą metę, lecz krótkotrwale (ok. godzina) podnoszących wydajność organizmu i dodających nieco energii miksturach.
W obu manierkach w sumie znajduje się kilka 'porcji'. Nie ma tu oczywiście mowy o żadnych supermocach, jedynie takim wspomagaczu w stylu bardzo mocnej kawy i zastrzyku adrenaliny. :)
Pochodzenie nowego ekwipunku można oczywiście wyjaśnić: Po powrocie z wyprawy, Marc spędził dużo czasu z maestrem i w jego komnatach, gdyż brał udział w leczeniu rannych i kontuzjowanych. Wolnymi wieczorami przeglądał stare księgi maestra, w których trafił na starodawny przepis. Postanowił go wypróbować i okazało się, że mikstury działają całkiem nieźle. Nie miał okazji powiedzieć o tym Aemonowi, bo na początku się bał, a ostateczna próba miała miejsce zaraz przed porwaniem, po którym nie było już możliwości spotkania z maestrem.

Sporo się wahałem kogo wyróżnić, bo każda z postaci, które dotrwały do końca, miała wiele pozytywów. Swój głos oddam jednak też na Ooa: Za wprowadzenie elementu egzotyki do rozgrywki, za szalone pomysły i zaangażowanie w ich realizację oraz poniekąd w ramach rekompensaty. Bo jest jedynym z bohaterów, który stracił coś więcej, niż paru towarzyszy. A bez ręki może być mu na Murze trudno...

ocenił(a) serial na 10
SarkazM

Na początek bardzo dziękuję organizatorowi za wytrwałość i chęci - pełen szacunek.

W kwestii epilogu nie będę się rozpisywał, w końcu ciężko było zakończyć kilka miesięcy pisaniny jednym postem.

Jeśli chodzi o atrybuty to poproszę +1 do kondycji.

Wyposażenie - muszę pomyśleć.

Teraz sugestie, już w czasie trwania przygody naszło mnie kilka pomysłów.


Proponuję wprowadzić w atrybutach czasowe osłabienia wzmocnienia wynikające z czynników mniej lub bardziej losowych. Przykładowo - "Solitaire został raniony, jego zwinność zmniejsza się o 2, ale z uwagi na wściekłośc z powodu rany siła zwiększa się o 1". Albo dwa dni bez snu powodują, że czujesz się senny, Twoja celność spada o 1". Dodatkowo może warto bardziej wykorzystywać te nasze atrybuty? Zauważyłem, że niektóee nie mają właściwie zastosowania, choćby charyzma - na graczy realnych nie wpływa, bo każdy robi co chce, a NPCy raczej zachowują się tak jak mistrz sobie zaplanował. Dalej, wykorzystywanie rzeczonych atrybutów w praktyce. Moim zdaniem rezultat zaplanowanego działania powinien być sumą wszystkich używanych w danej sytuacji umiejętności. Pod lupę weźmy atak na moją postać - Solitaire'a przez wieśniaka. Prawie odciął mu ręke i został powalony. Przy sile 2, zręcznosci i szybkości 10 raczej uniknąłby takiego przewalenia nawet pomimo rany, uchyliłby się lub sparował ciałem, nastomiast nie dałby rady zadać ciosu z taką siłą, by praawie pozbawić napastnika ręki.

Inteligencja też coś na nic się nie przydaje, kondycje można by również bardziej zaakcentować, np. poprzez zwolnione ruchy postaci z powodu zmęczenia/niemożnośc dalszej walki i przymus odpoczynku. Może warto wprowadzić więcej atrybutów, ale by były bardziej sprecyzowane, albo wprowadzić więcej specjalnych umiętności, ale nie "przekokszonych" Niech to będzie np. umięjetność tropienia, podstawowe leczenie(umiejętnośc np. zatamowania sobie upływu krwi), zmysł analityczny, dar do przesłuchań i wyciągania informacji et cetera et cetera.


Ogólnie fajnie gdyby rezultaty były bardziej zależne od atrybutów postaci.

Również chciałbym kontynuuować jak najszybciej przygodę. Można dodatkowo zrobić nabór i wprowadzić z czasem nowych graczy :)


Jeśli chodzi o wyróżnienie. Przyznam, że nie czytałem w ogóle postów sprzed naszego wprowadzenia oraz niedotyczących nas, gdy byliśmy jeszcze na trakcie - nie z lenistwa - chciałem dla realizmu wiedzieć tylko tyle ile będzie mi pokazane po przybyciu. Nawet nie wiedziałem, że Ooa nie ma ręki, dopóki nie zostało to zaznaczone :p Nie wiem więc, kogo wyróżnić, moim zdaniem wszyscy pisaliście wybornie, rodem z dobrej powieści. A z pisarzami do czynienia miałem sporo. Uważam jednak, że sprawiedliwie będzie, aby Ooa dostał jakąś umiejętność. My zostaliśmy ranni niegroźnie i nie obniżyło to naszej sprwności na przyszłość, on natomiast nie ma ręki.


ocenił(a) serial na 9
SarkazM

Ok., już wyjaśniam co się stało z poszczególnymi postaciami:
Quentyn jeden dezerterów za którymi na początku gry ruszył w pościg Selmy został zamordowany w wiosce Rattnera. Los drugiego dezertera, Dareona Watersteel jest nieznany, strażnicy znaleźli go uwięzionego w piwnicy a gdy ją opuszczali jeszcze żył.
Elyot, zwany Klepakiem zginął podczas przeszukiwania wioski, Qepil Iłłaketénesz wpadł w drodze powrotnej do rowu nabijanego kolcami.
Robin, niedoszły maester został uznany przez Howlanda Stone za zdrajcę i zamordowany, Petrick Karstark otruty przez Ooa i Marca, Dures Enots zginął podczas bitwy z Rattnerem.
Howland Cray uciekając z wieży spadł ze schodów i złamał kark (o nim szerzej później). W bitwie zginęli również Selmy, Myron Rogostopy i Eryck.
Raymond Belly jest w dalszym ciągu uciekinierem (prawdopodobnie), los Howlanda Stone i Urycka, którzy wrócili z resztą do Czarnego Zamku na razie pozostaje nieznany dla waszych postaci, podobnie jak Syllene.

Pisząc epilog sugerowałem się rozkazami, które wydał Maegor Snow poszczególnym bohaterom. Gdyby zdecydowali się zostać w Nocnym Forcie, to i finał by wyglądał trochę inaczej. Solitaire, rzeczywiście mógł ruszyć w pościg, lecz nie w takim stanie jakim się znajdował (postrzał w ramię, oparzenia co najmniej drugiego stopnia, zmęczenie) nie dotrwałby przytomny do rana. Duch z pewnością widział w jakim stanie jest jego kompan i miał świadomość, że ten by go tylko opóźniał. A co do konia, to rzeczywiście moje niedopatrzenie, przeoczyłem fragment, że Timmy zabiera swojego wierzchowca. Niemniej i tak niewiele by to zmieniło, bo koń był po długiej podróży wymęczony a Belly zabrał najsilniejszego z rumaków. Niemniej przepraszam za pomyłkę.

A co do niefortunnej jazdy Timma, oczywiście jest to wynik jego bardzo niskiego atrybutu, w dodatku zmodyfikowanego o jazdę w trudnych warunkach, więc nie ma za bardzo chyba co tu jest tłumaczyć :-) Jak się okazuje Jazda Konno też jest czasem przydatna w grze. Timmy sam przecież określił co zamierza robić w trakcie poszukiwać Bellego. Mieszkańcy Północy są zazwyczaj życzliwi dla Nocnej Straży i chętnie przyjmują pod swój dach, a urok osobisty Ducha też ma swoje znaczenie, więc nawet jeśli ktoś by podejrzewał go o dezercję zapewne Timmy by się jakoś wykpił.

Sprawa Ooa wcale nie jest zamknięta. Wręcz przeciwnie. To dlaczego nie skończył jeszcze lochach pozostawię na razie tajemnicą. Obawiam się, że Marc nie pomógł by Hamesowi w przesłuchaniu Ooa, ponieważ sam brał chwilowo udział w jego intrygach :-)

Co do Howlanda Cray odniosłem wrażenie, że nie za bardzo mu się już chce grać. Odpisywał coraz rzadziej a jego ostatnia niefortunna wolta czyli „Uciekam z wieżyczki do podziemi zamku i odszukuję sławetną czarną bramę. Recytuję tekst przysięgi - brama powinna się otworzyć” to chyba wynik zmęczenia i zniechęcenia grą. Może się jednak pomyliłem w jego intencjach, więc jeśli KarmazynowyKokos chce grać, niech stworzy nowego bohatera.

SarkazM, dobrze kombinujesz. Dirk przeżył i ma to duże znaczenie dla gry, jednak nie mogę zdradzić szczegółów. Przemyślę wasze pomysły dotyczące klasy broni i umiejętności specjalnych, atrybuty na pewno zostaną, bo dzięki nim widać w czym postać jest mocna, średnia lub słaba.
I jeszcze a propo wyposażenia. Lodowy, kto jak kto, ale Ooa z pewnością przykułby własne kalectwo w zaletę. Jesteś architektem, potrafisz na pewno wymyślać i budować różne przedmioty, twoja proteza może okazać się skuteczną bronią. Aż się prosi by miała jakieś ukryte ostrza lub inne gadżety :-)
Co do „dopalaczy” nie mam żadnych zastrzeżeń, bardzo dobry pomysł a i geneza powstania specyfiku zmyślna.

W chwili obecnej mamy siedmiu aktywnych graczy, całkiem nieźle jak na forumowe rpgi. Mogę przyjąć w sumie jeszcze jedną osobę a jeśli zgłosi się więcej chętnych, sami zagłosujecie kogo chcielibyście w drużynie.

killer83_2

Atrybuty są problematyczne, jednak słusznie powinny zostać, ale po to by opisywać daną postać. Obecna skala i jej wyznaczniki jak szybkość, charyzma, celność i jazda konna, mogą i powinny wynikać z zachowań i umiejętności (łucznik będzie miał bonus do celności, a wieśniak do obchodzenia się ze zwierzętami, charyzma będzie wynikać z odpowiedniego doboru słów, by odniosła skutek). Zostawiłbym po prostu atrybuty, jako charakterystyka danej postaci: SIŁA (Arya - Gregor Clegane), INTELIGENCJA (Hodor – Aemon), CHARYZMA-OSOBOWOŚĆ (Sam Tarly - Tyrion), ZWINNOŚĆ (Bran - Jaqen H'ghar)…?

UMIEJĘTNOŚCI

Timmy Duch (Łotrzyk, Włamywacz, Złodziej) – skradanie, ukrywanie, wspinaczka, omijanie pułapek, otwieranie zamków, przeszukiwanie, kradzież kieszonkowa, blefowanie, zastraszanie, uwodzenie, targowanie, miejski survival.

Solitaire (Łowca, Poszukiwacz, Tropiciel) – skradanie, ukrywanie, wspinaczka, omijanie pułapek, ocena słabego punktu, tropienie.

Ooa (Architekt, Uczony, Strateg) – rysowanie map, konstruowanie, rozbrajanie pułapek, otwieranie zamków, zarządzanie zasobami, planowanie.

Marc Cave (Łucznik, Medyk, Kupiec) – sokoli wzrok, leczenie ran, bandażowanie, pierwsza pomoc, zielarstwo, rzeczoznawstwo, handlowanie.

Hames (Magnar, Wojownik, Dziki) – więź z przyrodą, uspokajanie zwierząt, wiejski survival, walka, odporność, kondycja.

Awart (Włócznik) - wymierzony cios, doskonała pamięć, zwinny.

Maegor Snow (Wódz) – obserwacja, bezruch, dowodzenie, podnoszenie morale.

Reszta umiejętności będzie wynikała z przebiegu gry i odkrywaniu cech postaci, to jest tylko część którą zdołałem wychwycić.

WYSZKOLENIE W BRONI

1. Broń dystansowa (łuki, kusze, proce)
2. Broń sieczna (miecze, szable)
3. Broń obuchowa i miażdżąca (topory, młoty, buzdygany)
4. Broń drzewcowa (włócznie, kije, laski, kostury, widły, kosy, oszczep, lanca, pika)
5. Broń lekka (sztylety, krótkie miecze, lekkie topory, tasaki, siekiery, ostrza)

Kusza, proca i broń miotana nie wymagają specjalnego szkolenia, jednak lepiej będzie się z nią obchodzić osoba wyszkolona w broni dystansowej.

ocenił(a) serial na 9
Sayeer

Wasze pomysły o tych wszystkich cechach i specjalnościach są równie ciekawe i kuszące, co trudne do zrealizowania. Rzetelne skategoryzowanie tego wszystkiego, sprawiedliwe określenie zasad i konkretnych korzyści przynoszonych przez poszczególne cechy to moim zdaniem robota na wiele bezsennych wieczorów, więc szczerze mówiąc, nie wiem czy gra jest warta świeczki.

Moim zdaniem powinniśmy się tu po prostu zdać nieco na taki zwykły czynnik ludzki, gdzie wszyscy gracze będą indywidualnie brali pod uwagę fakt, że ktoś ma np. dużo charyzmy i uczciwie uwzględniali to podczas działań swojej postaci. Sam tak starałem się robić i często szedłem na rękę Lodowemu, bo choć nie do końca zgadzałem się z jego pomysłami, uznawałem że dzięki ogromnej charyźmie, Ooa po części przekonałby do siebie Marca.

Jeśli chodzi natomiast o inteligencję, to też pozostawiłbym to naszej wewnętrznej umowie, że postacią mniej inteligentną raczej nie kierujemy jak mistrzem dedukcji, taktyki i intryg. Jeśli natomiast chcecie dużo kombinować, to musicie poświęcić inne atrybuty. I warto być wtedy świadomym swoich słabości, żeby nie dać się znokautować komuś silniejszemu czy szybszemu. Tak przynajmniej staram się robić ja i wiedząc, że Marc jest dość wątłej postury, nie rzucam go bezmyślnie w wir walki, gdzie by niechybnie poległ. Mam nadzieję, że udaje mi się to robić w miarę wiarygodnie. :)

Podobnie bym zrobił z tym opisem czy ktoś jest włamywaczem czy łowcą. Myślę, że krótka wzmianka w życiorysie powinna wystarczyć, żeby wszyscy gracze (jak i Killer) intuicyjnie wiedzieli na czym dany bohater się zna i z czym sobie dobrze radzi. :)

W kwestii usystematyzowania broni, to nie jest jednak takie łatwe. Nawet wewnątrz grup podanych powyżej znajdują się egzemplarze znacznie różniące się miedzy sobą (np. szabla i miecz to dwie całkiem odmienne techniki walki, o czym pisałem niegdyś bardzo dużo w dyskusji na temat możliwości Khala Drogo - może ktoś to pamięta...). W takiej sytuacji myślę, że również krótki opis powinien wystarczyć, żeby określić kto jaką bronią lubi i najlepiej potrafi się posługiwać.
- I to wszystko przy zastrzeżeniu, że właściwie wszyscy w Nocnej Straży są szkoleni w walce na miecze (szable w Westeros chyba właściwie nie występują) i strzelaniu z łuku (choć tutaj tylko 'zawodowi' łucznicy mogą pochwalić się jakąś sensowną celnością na odległości większe niż kilkanaście metrów). Podobnie jest z kuszami właśnie - użyć jej może każdy, jednak trafić w odległy cel jest już trudno (wypada mieć trochę celności). A do tego kusza ze swoją szybkostrzelnością jest bronią właściwie jednorazową. :)

W związku z powyższym, możemy założyć że wszyscy mają jako takie pojecie o walce podstawową bronią i teraz wybieramy czy jesteśmy przyzwyczajeni do którejś z nich, czy też do czegoś całkiem innego.

Myślę, że w ten sposób będziemy mogli względnie szybko ruszyć z kontynuacją rozgrywki, zamiast wielotygodniowych debat typu 'skradanie daje ci minus 70% szans na wykrycie po zmroku przy odpowiednim kamuflażu i solidnym śnie zeszłej nocy, a sokoli wzrok dodaje 30% do pola widzenia, 15% do celności strzału i pozwala natychmiast rozpoznać zamiary wykrytej postaci - chyba że się nie wyspałeś, to wtedy kleją ci się oczy i widzisz o 40% gorzej'
Wiem, ironizuję nieco, ale obawiam się po prostu przerostu formy nad treścią, co negatywnie może się odbić na płynności rozgrywki.

Anyway, decyzja i tak należy chyba do Killera. :)

killer83_2

Na początek - wielki szacun dla prowadzącego, czasu, jaki poświęcił dla tego wątku i całej włożonej pracy.
Bardzo dobry pomysł z tym epilogiem, jak i z samym zabraniem dziewczynki do głównego fortu, jak słusznie zauważył Maegor, coś za bardzo zależało naszemu wrogowi na jej posiadaniu, zresztą Awart dobrze wie, co chciał z nią zrobić, a w przeciwieństwie do (dziwnie wątpiącego maestra) w pełni jej wierzy. Coś nie byli w Czarnym Zamku zainteresowani wyjaśnieniem śmierci Karstarka i zdradą Ooi, ale to szczegół :P
Jak już pisałam na samym początku to dla mnie debiut w te klocki i jestem kompletną amatorką, więc moja postać, jak i posty, nie były jakiś wysokich lotów (myślę, że na żywo, w realu w sensie, byłoby mi łatwiej) ale nie powiem, fajnie było. Co do kontynuacji to jasne, że Awart byłby zainteresowany, z tym że mam oczywiście świadomość, że to do mnie te pretensje za żółwie tempo, a niestety nie mogę zapewnić, że będę zawsze miała możliwość odezwu w ciągu 48 godzin, więc sama nie wiem.

killer83_2

Dostosuję się do wszystkiego, ale rzeczywiście z tym dodawaniem i odejmowaniem atrybutów w zależności od sytuacji, byłby problem i chyba nie o to chodzi, by ograniczać się mechanizmami, a zapominać że i tak przecież kierujemy się rozsądkiem i realizmem. Lepiej zostawić wolną rękę graczom, a błędy i nielogiczne postępowanie niech jak jest obecnie ocenia MG. Poza tym dzięki za wyjaśnienie kilku kwestii z epilogu, z tego co widzę i tak Hamesowi nie udałoby się wywieźć Sylenne tak jak zamierzał. Miałby przeciwko sobie zbyt wielu strażników, a powrót do Czarnego Zamku rozpoczęliśmy, zgodnie z rozkazem Maegora, tak szybko, że nie byłoby czasu, by wpłynąć jeszcze na sytuacje. Wszystko już jest dosyć jasne. Póki co dodaje sobie jakąś torbę do ekwipunku i małą siekierę, jako broń dodatkową.

ocenił(a) serial na 10
Sayeer

A mi bardzo podoba się pomysł Sayeera z narzuceniem tej charakterystyki postaci. Oczywiście jako swoistych wskazówek, a nie ścisłych wytycznych. Czasem można się po prostu zagalopować i okazuje się, że mieszczuch ze stolicy nie wychylający się zza murów twierdzy tropi po śladach jakiegoś uciekniera. To oczywiście na szybko wymyślony przykład, nie tyczący się nikogo.

Jeśli chodzi o charyzmę to miałem wielki dylemat, jak się zachowywać w stycznosci z osobami o jej wysokim poziomie, z jednej strony powieniem być podatny na jej wpływ, a z drugiej oja postać to alienujący się samotnik, buntownik na pierwszym miejscu stawiający swoje zdanie i ocenę sytuacji, przyzwyczajony do wolności nie potrafiący się dostosować do grupy.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

Ja mogę zaczynać nową przygodę od razu, ale nie miałabym nic przeciwko krótkiej przerwie. Jestem też za tym, żeby zwerbować kogoś nowego, będzie ciekawiej. Obecna forma rozgrywki mi się podobała, nie bardzo rozumiem te modyfikacje, które niektórzy chcą wprowadzać, jest to moje pierwsze doświadczenie w tego typu grach więc jeśli coś się zmieni to bardzo proszę, żeby ktoś mi to cierpliwie wytłumaczył.
Zdaję sobie sprawę, że zdarzało mi się nie odpisywać w terminie, było to spowodowane problemami technicznymi, które, mam nadzieję, nie będą się już więcej powtarzać.
Najlepszy gracz to oczywiście Lodowy, za stworzenie oryginalnej i bardzo ciekawej postaci, która dużo wniosła do fabuły.
Co do atrybutów to poproszę +1 do inteligencji, jak podniosę sobie inteligencję przynajmniej w grze to się w ten sposób dowartościuję.

killer83_2

Nie jest tak łatwo wcielić się rolę męską, będąc kobietą. Dla Awarta i Maegora podnosi to poprzeczkę. Zostaje możliwość i czekanie, aż dojdzie do odkrycia prawdziwej tożsamości tych postaci, obłędnie opiekuńcza natura Awarta dostałaby dodatkowe uzasadnienie.

Warto wcześniej ustalić, byśmy nasze posty, umieszczali jako odpowiedź na aktualny post MG, a post MG był zawsze odpowiedzą na pierwszy post w tym temacie (który zawsze widnieje na górze strony), a nie ostatni napisany. Poprawi to nawigacje.

ocenił(a) serial na 9
Sayeer

Wronio będzie nieobecny do połowy lutego więc podsumowanie zrobię już teraz.

Przede wszystkim chciałem wam podziękować za świetną grę, siódemka która pozostała do końca była rewelacyjna, świetnie się odnaleźliście się w rozgrywce, przede wszystkim imponująco oddaliście charaktery swoich bohaterów, najbardziej zależało mi na wiarygodności psychologicznej postaci, plan wykonaliście celująco.

Pozostałym graczom, którzy odpali wcześniej również dziękuje za poświęcony czas. Żałuje, że zabrakło wam cierpliwości, bo wasi bohaterowie mieli duży potencjał i z pewnością wnieśli by wiele do przygody.

Słowa uznania kieruję do trójki nowych graczy. Miałem opory by przed końcem gry wprowadzać nowe postaci, jednak to była najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć, świetnie weszliście w opowieść, to był prawdziwy powiew świeżości dla naszej gry.

A teraz jeszcze krótkie podsumowanie samych postaci.

AWART – Najbardziej niepozorny z bohaterów, który często znajdował się w centrum kluczowych wydarzeń. Z premedytacją rzucałem najpierw Petricka a potem Syllene pod jego opiekuńcze skrzydła i się nie zawiodłem, świetnie odegrana empatyczna postać. Jego konflikty i utarczki słowne z Ooa i Maegorem, palce lizać.

HAMES – Niezwykle interesująca biografia, nawiązująca do spisku Aerysa. Widać, że śledził na bieżąco rozgrywkę i wszedł do gry z ogromną wiedzą, którą wykorzystał przy tworzeniu swojej postaci. Pomógł drużynie, eliminując do spółki z Cave’em jednego z wieśniaków Rattnera. Jako, że tropi spisek w którym uczestniczy Ooa, ich konflikt zapowiada się intrygująco.

MAEGOR SNOW – Od początku próbuje rządzić twardą ręką i narzucać własne zdanie. Gdy zostaje w końcu dowódcą nabiera wiatru w żagle i nie daje sobie w kaszę pluć, wie czego chce, jest do bólu konsekwentny, ogarnięty i pewny siebie. Żałuję, że nie zdecydował się ratować Gerolda, ale w końcu to egoista, niezdolny do poświęceń.

MARC CAVE – Jego zachowawcza postawa w trakcie konfliktów i potyczek jest rozbrajająca, znakomicie i konsekwentnie odegrana postać. Konflikt Marca z Bellym to jeden z moich ulubionych wątków w przygodzie. Do końca nie odpuszczał komediantowi, choć ryzykował, że na jaw wyjdą jego grzeszki, do których namówił go Ooa.

OOA – Co tu dużo mówić, szalony geniusz. Jego posty były niezwykle merytoryczne, gdy trzeba było opisać plan remontu zamku, operował słownictwem i terminologią jak rasowy student architektury albo konserwacji zabytków. W trakcie gry napsuł mi krwi, gdy okazało się, że nie jest do końca tym za kogo się podaje i bawi we własne gierki. Ostatecznie zainspirował mnie do kolejnych pomysłów, które wykorzystam w nowej rozgrywce.

SOLITAIRE – Enigmatyczny bohater, który dysponuje imponującym wyposażeniem. Dwa chakramy i bojowy sokół, któremu udało się dopaść i zranić Rattnera, świetny pomysł. Choć pozuje na samotnika i nie lubi działań w grupie stanowi w mojej opinii doborowy duet z Duchem. Mimo poważnych obrażeń w sprytny sposób wyeliminował jednego z pomiotów Szczurzego Lorda.

TIMMY DUCH –Przebojowy i czasem nazbyt pewny siebie, jednak nie sposób odmówić mu uroku. W dodatku mocno zawzięty, jego nienawiść i chęć zemsty na Bellym wywołała u mnie wielki uśmiech na twarzy. Gdy ruszył w pościg za komediantem, nie ukrywam, odetchnąłem z ulgą, gdy okazało się, że Duch kiepsko jeździ konno. Raymond ocalał i nie powiedział ostatniego słowa, co z pewnością ucieszy zuchwałego łotrzyka.

I jeszcze kilka wersji tego jak mogła by się potoczyć historia gdybyście podejmowali inne decyzje.
1. Ooa nie straciłby ręki gdyby zachował zimną krew i nie próbował skorumpować Rogostopego. Rogostopy nie był mistrzem dedukcji i nie domyślił co wydarzyło w lochach. A zamiast pojedynku z katem Ooa powinien salwować się ucieczką.
2. Ooa zapewne skończyłby w łańcuchach, gdyby Awart od razu doniósł Howlandowi Stone lub Maegorowi, że ten w podziemiach próbował niszczyć dowody będące przedmiotem śledztwa w sprawie zaginionego patrolu (posłanie i lalka Syllene, które wspólnie znaleźli w piwnicach zamku)
3. Gdyby Marc uległ szantażowi Raymonda i pozwolił mu upozorować własną śmierć, Robin by nie zginął z ręki Howlanda Stone a cała sprawa by szybko ucichła i nikt nie zadawałby niewygodnych pytań.
4. Gdyby Ooa nie przyznał się do zdrady przed braćmi i nie odniósł obrażeń w walce z Myronem, prawdopodobnie zostałby pod nieobecność Selmego dowódcą strażników.
5. Gdyby Strażnicy ugięli się pod żądaniami Rattnera i oddali mu Syllene, nie gwarantowało by im to bezpieczeństwa. Rattner i tak by próbował się ich pozbyć by nikt nie dowiedział się o jego istnieniu.

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania odnośnie alternatywnych wydarzeń, piszcie, postaram się odpowiedzieć.

Ja nie mam wątpliwości, graczem, który zasłużył na specjalnie uznanie jest Lodowy i na niego bym oddał swój głos. Miał stuprocentową frekwencję w opisach, ale to najmniej istotne. Wielki szacunek za zaangażowanie w historię, wiarygodne odgrywanie postaci, pomysły i inwencję twórczą. Rzeczywiście, Ooa z wszystkich żyjących bohaterów został najbardziej poszkodowany, ale tylko dlatego, że balansował na cienkiej linii, z bezwzględnego intryganta i zdrajcy stał się Nocnym Strażnikiem gotowym stanąć w ramię w ramię z resztą drużyny w obliczu nieuchronnej zagłady.

Lodowy, możesz wybrać sobie dodatkową zdolność specjalną, mam nadzieję, że choć trochę zrekompensuje to Ooa utratę nieszczęsnej ręki :)

Co do spraw technicznych:
Nie jestem przekonany co do kolejnego kategoryzowania postaci. Jak stwierdził SarkazM, dzięki charakterystyce naszych bohaterów można interpretować w czym są oni mocni lub słabi
Wiadomo, że łowca, łowcy nierówny - nie każdy posiada te same umiejętności. Jeden potrafi świetnie tropić ślady a drugi kamuflować się lub mieć znakomitą orientację w terenie. Jeśli w drużynie znajdzie się dwóch zwiadowców o podklasie „Łowca” i każdy z nich będzie posiadał te same zestawy umiejętności możemy zatracić się w statystykach i zniszczyć indywidualność bohatera. Najlepiej po prostu oddać sprawy w ręce intuicji.

Wyszkolenie w broni to też kwestia interpretacji. Jeśli ktoś walczy toporem, to i z buzdyganem da sobie radę, choć wiadomo, że najbardziej efektywnie posługiwać się będzie ulubioną bronią, w której ma największą wprawę w wojaczce lub na treningach.

Jeśli chodzi o mechanikę starałem się jak najmniej rzucać kośćmi skupiając się bardziej na story-tellingu. Jeśli atrybuty gracza były wysokie, w poszczególnie wykonywanych zadaniach darowałem sobie testy i z miejsca interpretowałem sukces na korzyść bohaterów. Rzuty wykonywałem tylko wtedy gdy bohaterowie porywali się na zadania trudno wykonalne, np. gdy Ooa pojedynkował się z Myronem Rogostopym. Ogólnie najważniejsza jest pomysłowość graczy i to w jaki sposób opisują swoje zamiary i działania. Np. Hames atakowany przez wieśniaka sprytnie zażył napastnika sypiąc mu piachem po oczach. Solitaire zamiast próbować walczyć, przetrzymał przeciwnika czekając aż się wykrwawi i osłabnie. Takie akcje nie wymagają rzutów kośćmi, liczy się inwencja i pomysłowość.

Atrybuty takie jak inteligencja czy charyzma, są równie przydatne jak chociażby zwinność czy siła. Wiem, że Ooa nie może zmusić innych graczy do posłuchu, jednak już postaci drugoplanowe ulegają jego woli. Już teraz zdradzę, że taki Alan Frey, nieprzychylny z początku architektowi jest teraz pod jego wpływem i podczas przesłuchania w Czarnym Zamku przemilczał fakt zdrady architekta i gotowy jest wziąć go w obronę.
Co do atrybutu inteligencji. Aktor nie musi być geniuszem by odegrać rolę Einsteina czy doktora House, wystarczy, że takiego będzie udawał, a Mistrz Gry mu w tym pomoże np. pomagając w opisie dostrzec różne wskazówki i podsuwając pewne spostrzeżenia. W tej przygodzie akurat mało było takich momentów, teraz jednak będę się starał częściej wykorzystywać ten atrybut dla działań postaci.

To chyba było by na tyle. Za tydzień ruszamy z nową przygodą. Jeszcze raz wam dziękuje za świetną grę!


ocenił(a) serial na 10
killer83_2

Heh.. Na wstępie chciałem podziękować wszystkim za to wyróżnienie :) Nawyk zaglądania na filmweba co 1-2 dni wziął się z zabawy LIGA WOJOWNIKÓW WESTEROS, której musiałem doglądać wiec stąd pewnie ta stuprocentowa frekwencja :) Co do samej postaci to starałem się nią tak grać żeby nie było nudno i mam nadzieję że w mniejszym bądź większym stopniu mi się to udało. Szczególne dzięki dla SarkazMa i KarmazynowegoKokosa za pomoc w niektórych intrygach ;)
Teraz może ciut więcej o grze z mojej perspektywy: W ciągu całej rozgrywki podjąłem kilka zbyt pochopnych decyzji, które później odbiły się na całej rozgrywce. Nie potrzebnie już na samym początku z złej strony dałem się poznać Awartowi. Ze zniszczeniem dowodów trzeba było poczekać aż sobie pójdą.
Ze smutkiem przyjąłem również informacje że nie powiódł się mój plan względem ukatrupienia Bellyego, przez co wraz z Marciem mieliśmy później problemy, a jak się jeszcze później okazało nie tylko my.
Największym moim błędem podczas rozgrywki było trochę nie przemyślane wyznanie win przed wszystkimi, ale był to fundament pod zbudowanie nowej strategii, która jak się później okazało również się nie sprawdziła.
Teraz rzecz z Rogostopym - Chciałem do piwnic zwabić jedną z drugoplanowych postaci aby po pierwsze przekabacić ją na swoją stronę, a jeżeli by to się nie udało to wraz ze swoja grupą najpierw ukatrupić te postać a później dokonać zbrojnego przewrotu w całym obozie pod nieobecność Selmyego po którym przejął bym władzę. Niestety tym razem grupa "zaufanych" zawiodła, byli albo zajęci swoimi sprawami albo po prostu olali sprawę. Nie spodziewałem się również że walka z Rogostopym będzie tak jednostronna i na nic nie przyda się podczas niej moje zatrute ostrze. Po cichu wierzyłem że jeszcze ktoś przyjdzie mi z odsieczą, niestety nie doczekałem się. Na chwilę zakończenia obecnej kampanii OOA jest człowiekiem prawym.
Teraz co do specjalnych zdolności - Cóż dzięki swej inteligencji i charyzmie, potrafię już w jakimś stopniu manipulować ludźmi, zdolności architektoniczne pozwalają mi ocenić "kondycję" danego budynku, jego ewentualne słabe punkty, miejsca newralgiczne i strategiczne. Potrafię również otwierać zamki i kłódki i to nawet jedną ręką ! :) Życiowe doświadczenie i wiele lat spędzonych w Królewskiej Przystani daje mi wyrachowanie dzięki któremu z uporem trzymam się żywota. Jako człowiek światły co nieco wiem również o strategii, co zaowocowało w pewnym stopniu w ostatniej bitwie. Dzięki swej archeologicznej pasji jestem w stanie w pewnym stopniu rozszyfrować hieroglify i starodawne runy.
Wśród swych zdolności brakuje mi jednak takich które mogły by przydać się w pojedynkach 1na1 - przez co w grze najpierw prawie dałem się spalić żywcem i solidnie poobijać w walce z Karstarkiem, a później straciłem rękę w pojedynku z Rogostopym. Niech te przykre doświadczenia niosą za sobą jakąś lekcję - ZDOLNOŚĆ DO KAMUFLAŻU (Głównie w ciemnościach, dzięki swemu kolorowi skóry) - co pozwoli mi do ukrywania się w ciemnościach przed wrogami, unikania większości ciosów (Również dzięki większej zwinności) czy ataków z zaskoczenia.
Wrócił bym jeszcze na chwilę do ekwipunku: Zmieniłem zdanie grot strzały ze smoczego szkła, na nic mi się nie przyda. Pragnął bym go zamienić na sakiewkę ze złotem (W końcu należę do bogaczy i na pewno nie przyjechałem na mur z pustymi rękami), która na pewno nie będzie wadzić.
To tyle :) Jeszcze raz dzięki, i "widzimy" się za niecały tydzień !

killer83_2

Tydzień przerwy, to można w tym czasie kilka luźnych uwag napisać :) Było dużo śmiechu, poważnych sytuacji, nielogicznych zdarzeń i wrażeń. Jest co opisać.

@Lodowy
Ze względu na specyfikę takiej zabawy, trudno byłoby doprowadzić intrygę do końca. Musiałbyś manipulować nie tylko innymi postaciami, ale również porwać w swoje gierki MG, aczkolwiek taka szansa była. Twoje kreowanie światem gry na początku, było dość zabawne, ale i tak najlepsza była reakcja Awarta, kiedy wyznajesz mu prawdę. Wyszło wtedy lekkie nieporozumienie.

Znając swoje motywy działania, mogę pokusić się o mała analizę. Chciałbym zwrócić uwagę na różnice wynikające, ze sposobów wykonywania przez nasze postacie instrukcji.

Spotkanie z Bellym:

Hames: oddalając się powolnym krokiem od Bellego, będę kontynuował wypowiedź
MG: Hames przytaknął po czym ruszyli w stronę gąszczy

Wyruszenie do Nocnego Fortu:

Hames: - związany i bez butów nas spowolni. Zamierzam dotrzeć do Nocnego Fortu, choćby bez niego.
MG: Hames i Timmy Duch choć nie mieli w ekwipunku powrozu, związali jednak prowizorycznie swojego jeńca

Na końcu nielogicznym był fakt dotarcia do fortu Solitaire przedzierającego się przez las (naszpikowany pułapkami) w rekordowym czasie, poza granicami ludzkich możliwości. Skrót (jeśli było brane to pod uwagę) zmniejszający dystans 20 mil prawie o połowę, kiedy oba forty połączone są prostą drogą, nie powinien istnieć, chyba że teleport, albo dziura czasoprzestrzenna.

Sytuacja pod fortem:

Dłuugie jak na zastałą sytuacje wypowiedzi Ducha i Solitaire, zakończone napisaniem wiadomości nie mając pióra, ani skrawka papieru. Ptak pojawiający się zawsze tam, gdzie jest potrzebny (ukrywał się z nami pod fortem). Solitaire wysyła sokoła z listem do fortu, jakby sterował dronem :)

Kolejne zdarzenia w odniesieniu do naszych instrukcji i motywów:

Duch: Oddajmy mu broń i obuwie, bardziej przyda nam się uzbrojony niż związany - mówię przecinając jego więzy.

Po tym jak moi druhowie odeszli, był czas by Belly mnie zaatakował, aż się o to prosiło zamiast:

MG: rozwiązał (Hames) Raymonda, oddał mu buty i sztylet, który wcześniej przy nim znaleźli.

Nie miałem sztyletu Raymonda, gdyż go nie przeszukiwałem. Całkowicie się nie interesowałem tym co dzieje się za mną. W pełnym skupieniu obserwowałem dziedziniec.

Odpowiednim narzędziem do ataku byłby kamień i cios w głowę, zamiast później jak potwierdziłem w swoim poście przekazanie sztyletów Bellemu, atak na korpus mając założoną kolczugę. Rzuty kością nawet by nie pomogły Bellemu, mnie zranić w ten sposób.

Ogólnie kolejność zdarzeń była dość dziwna, bo zostałem zaatakowany wtedy gdy zainteresowałem się Bellym i jego obecnością (niwecząc możliwość zaskoczenia mnie), zamiast od razu, po rozwiązaniu jemu rąk przez Ducha i opuszczeniu mnie przez towarzyszy. Kompletnie byłbym tym zaskoczony. Wtrącenie, że rozwiązuje Bellego (drugi raz) i daje mu sztylet (którego nie miałem i musiałem dać swój i miał już w sumie dwa) było niepotrzebne, gdyż jak sugerowałem w wypowiedzi skupiony byłem na ochronie dziewczynki i nic mnie naokoło nie interesowało. Byłem wtedy łatwym celem dla kogoś stojącego za mną, a uderzenie kamieniem w głowę, omija kontrowersyjne przebicie kolczugi przez sztylet i zadanie rany.

Belly napsuł wszystkim sporo krwi, był świetnie wykreowaną postacią i gdyby nie to, że był kierowany przez MG, mógłby ubiegać się o wyróżnienie :)

Walka z rannym w udo topornikiem:
Hames: miecz, skieruje prosto w ranne miejsce rywala i ostro zakończonym czubkiem oręża, ugodzę przeciwnika.
MG: wbił klingę prosto w jego trzewia

No, ale to można wyjaśnić, po prostu nadział się :)


Podsumowując, zabawnie dużo rzeczy wyglądało i poprawiało humor. Puszczałem nawet na końcu takie oczko do czytelnika cyt. ,, Dzieją się tak pop*erdolone rzeczy, że nie zaszkodzi nadać tej sytuacji jeszcze więcej groteski.”i słynne pranie mózgu Uryckowi. Były też trudne decyzje moralne i sytuacje jak strata ręki przez Ooe, ale przełożymy to na korzyść, coś da się zrobić. Kończąc dziękuje autorowi zabawy za zaangażowanie i wprowadzanie nas w intrygującą przygodę, wykreowaną przez niego, gratuluje przy tym pomysłu i cieszę się, że wszyscy zadeklarowali chęć dalszej gry.

ocenił(a) serial na 10
Sayeer

Myślałem trochę o ekwipunku, czy jest możliwośc otrzymania skórzane pancerza, swoistego kaftanu z wygarbowanej i twardej skóry, do połowy uda? Lekki, nieograniczający ruchów i szybkości, więc rzecz jasna nie potrafiący osłonić przed pchnięciem mieczem czy cięciem silnej postaci, ale osłaniający przed wszelakimy sztyletami, słabo wystrzelonymi strzałami, lub częściowo niwelujący rany od nich. Ogólnie typowy dla tropiciela, taki "wschodni"



Sayeer - my nie byliśmy w forcie lecz na trakcie, nie mieliśmy więc prostej drogi do fortu, a wiadomo, że koń wszędzie nie przejdzie, więc najkrótszą drogą iść nie mógł. 10mil to 18kilometrów, średni trucht człowieka to 12.Więc biorąc pod uwagę, że moja postać ma 10 szybkości i stosunkowo wysoką kondycję - moim zdaniem to jak najbardziej możliwe.

W kwestii sokoła. Raczej logiczne, że ptak wyszkolony do walki będzie w pobliżu swojego pana, dodatkowo był sterowany gwizdami :p

Natomiast w kwestii wysłania wiadomości, nawet nie pomyślałem, że papier jest jakąś specjalną częścią ekwpiunku podstawowego, jeśli nie jest - mój błąd, zagalopowałem się

ocenił(a) serial na 9
Aegish

Akurat w kwestii sprintu Solitaire'a przez las zgodzę się z Aegishem. Też miałem wątpliwości co do tego pomysłu i początkowo skłaniałem by jednak został za jeźdźcami w tyle, ale uznałem, że człowiek o niemal nadludzkiej szybkości i zwinności jest w stanie przebiec taki dystans, szybciej od jeźdźców, którzy nie pędzą galopem gdyż eskortują więźnia i w dodatku poruszają już po zmroku. Dyskusyjna pozostaje sprawa wytrzymałości, zapewne Solitaire musiałby robić krótkie postoje a po dobiegnięciu do celu był mocno wymęczony, ale przymknąłem na to oko.
Co do innych sytuacji, śmiesznych lub nielogicznych wynikały albo z moich niedopatrzeń albo z tego, że czasem gracze nie zawsze jasno określali swoje działania i czasem wszystko kończyło się na wspólnym planowaniu, z którego musiałem interpretować kto co robi w danym momencie.

fune - nie wybrałaś sobie jeszcze atrybutu ani nowego przedmiotu do ekwipunku.
pani_sroka - wybierz sobie jeszcze przedmiot do ekwipunku, chyba, że ci nie jest potrzebny :)

Aegish

Forty umiejscowione przy murze łączy droga, która jest poprowadzona jak najkrótszą trasą. Wracając z Wieży Cieni, podążając przez Icemarkt, aż do Nocnego Fortu, podróżowaliśmy tą drogą.

Solitaire: Wykonuję w myślach obliczenia, drogą do fortu jest około 20mil, lasem 12, może 15
MG: Solitaire zgodnie z tym co sobie zamierzył, przedarł się skrótem przez las

Wyjaśniając w czym rzecz, będąc oddalonym od czegoś 20 mil (na zachód od Nocnego Fortu), nie skróci się dystansu wybierając inną trasę, co najwyżej można założyć, że szybciej pokona się tą odległość od innych (jeźdźcy mają zablokowaną drogę, omijają coś, przeprowadzają konie przez urwisko), ale to i tak będzie zawsze przynajmniej 20 mil. Decyzja o pokonaniu trasy lasem i to dodatkowo w utrudnionych warunkach, przedzierając się po ciemku przez zarośla, zmagając się przy tym z pułapkami, przeszkadzającym w biegu śniegiem po kostki, była zaskakująca, a sukces dotarcia wcześniej niespodziewany. Było to możliwe przy wolnym przemieszczaniu się jeźdźców, natomiast o wykorzystaniu skrótu, zmniejszającego dystans nie mogło być jednak mowy i właśnie w tym wypatrywałem tą nielogiczność.

Jeden z moich ulubionych dialogów:
Duch: niech twój sokół w końcu na coś się przyda i zaatakuje łuczników
Solitaire: Gwiżdzę przeciągle dając mojemu sokołowi rozkaz do ataku, powinien zając chwilę łuczników
MG: zauważyli jak sokół Solitaite’a dopada do Rattnera

Sokół zdecydował jednak sam, że lepiej będzie heroicznie zaatakować Rattnera :)

ocenił(a) serial na 10
Sayeer

Masz rację, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem pamięci do topografii westeros, mi do głowy nie przyszło w tym momencie, jak szła droga do zamków ;)

Natomiast efekt i tak byłby ten sam - Podróżowaliście dostosowując się do najsłabszego jeźdca, pewnie Ducha w tym przypadku dodatkowo mając ze sobą więźnia, myślę, że tempo było wolniejsze d biegu przeciętnego człowieka, o tropicielu wychowanym w lasach nie wspominając

Aegish

Znajomość topografii w tym przypadku nie była potrzeba. Biec na przełaj, to według mapy, można było np. do znanego miejsca, jakim jest Queenscrown, ale to już jest znaczna odległość do pokonania.

ocenił(a) serial na 10
Sayeer

MG, jak z tym pancerzem, jest możliwość, czy przesadzony i wziąć coś nowego?


Lodowy, przypomniałeś mi o kwestii, która mnie zaciekawiła. Skąd pomysł na przyrządy archeologiczne? Wybacz pytanie - zboczenie zawodowe, studiuję właśnie ten kierunek

ocenił(a) serial na 9
Aegish

Pancerze kojarzą mi się z ciężkim żelastwem a z tego co napisałeś ten jest zrobiony z utwardzanej wygarbowanej skóry więc trudno to nazwać typowym pancerzem. Jak dla mnie śmiało możesz wybrać coś takiego do ekwipunku, pasuje do twojej postaci, chyba że masz jeszcze jakieś pomysły :)

ocenił(a) serial na 9
killer83_2

A propos pancerzy, czy członkowie Nocnej Straży nie są domyślnie wyposażeni w jakieś kolczugi, grube skóry, itd?

ocenił(a) serial na 9
SarkazM

Zwiadowcy teoretycznie powinni nosić kolczugi albo utwardzane skóry, zarządcy i budowniczy niekoniecznie. Pewnie i wśród zwiadowców znajdą się tacy, których takie wynalazki krępują i przeszkadzają więc preferują lżejszy ubiór. To kwestia indywidualna każdego z bohaterów.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

Pancerz, kamizelka, zwał jak zwał ;) Konkretyzując ma być lekki, może zatrzymać tylko relatywnie lekkie uderzenia, osłabić nieco potężniejsze ale za to nie ogranicza swobody ruchu i szybkośći


Chciałbym też wymienić plecak z prowiantem, to był nieprzemyślany wybór, w końcu sokół może coś upolować. Myślę nad małą sakwą metalowych kul z kolcami, które mógłbym rzucać na ziemię uciekając czy zabezpieczając miejsce postoju, wbijałyby się głęboko w kopyta koni uniemożliwiając bieg lub w stopy ludzi. Może też jakieś farby maskujące... A może coś innego mi wpadnie do głowy

ocenił(a) serial na 9
killer83_2

Skoro pancerz jest raczej standardowym wyposażeniem Nocnej Straży, to z góry właśnie założyłem, że wszyscy go posiadają (tak jak płaszcze, czy buty) i nie trzeba o tym dodatkowo wspominać przy ekwipunku.
Marc jest ostrożnym człowiekiem, nie ma szans, żeby ruszył na tajemniczą wyprawę bez czegoś takiego. I mam nadzieję, ze faktycznie nie musi to być jeden z wypisanych elementów wyposażenia, bo po prostu nie mam więcej miejsca i będąc zmuszonym z czegoś zrezygnować, miałbym ciężki orzech do zgryzienia...

ocenił(a) serial na 10
SarkazM

W takim razie Killer, określ proszę jak to jest, cobyśmy wiedzieli na czym stoimy :)

ocenił(a) serial na 9
Aegish

Strażnicy mogą nosić kolczugi, które nie są wliczane jako element ekwipunku. Jednak Nocna Straż nie śmierdzi groszem nie stać ich by każdego ubrać w porządny pancerz zrobiony przez wytrawnego rzemieślnika. Na taki stać szlachtę i majętne osoby - synów kupców itp. Standardowe kolczugi NS nie chronią Strażników przed większością obrażeń. Mogą co najwyżej zamortyzować cios sztyletem lub zatrzymać strzałę wystrzeloną z dużego dystansu tak więc jeśli ktoś potrzebuje lepszej ochrony lepiej zainwestować w ekwipunku w lepsze zbroje (tutaj was ogranicza tylko wyobraźnia).

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

Nie czytałem za bardzo tych waszych dywagacji w obu tematach, ale pozwolę sobie zabrać głos.
Już po raz kolejny w jakiejś zabawię pojawia się grupa "reformatorów" którzy chcą przeforsować swoje pomysły, widziałem już jakąś nową kartę bohatera itp, Pytanie tylko po co ? Wbrew pozorom coraz większe modyfikację psują poniekąd rozgrywkę i odstraszają ludzi. Także radził bym zachować umiar.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones