PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469867}

Hobbit: Pustkowie Smauga

The Hobbit: The Desolation of Smaug
7,6 322 383
oceny
7,6 10 1 322383
6,1 28
ocen krytyków
Hobbit: Pustkowie Smauga
powrót do forum filmu Hobbit: Pustkowie Smauga

A może ten temat po prostu przepadnie, ale wyrażę tzw. "unpopular opinion": lubię Tauriel.
Starałam się być neutralna odkąd pojawiły się o niej jakieś konkretne informacje, ale moja
fanowska strona po cichu była na tak. I uważam to trochę za smutne, że wiele dziewczyn jej nie
lubi (jeśli nie większość tutaj), podczas gdy na Zachodzie zauważam tendencję odwrotną. Bo
właśnie ja uważam, że Tauriel została dodana do filmu nie po to, żeby przyciągnąć facetów.
Faceci w większości i tak by poszli. Ona została dodana przede wszystkim dla kobiet. I równie
krzywdzącą opinią jest dla mnie to, że wątek miłosny (który jest bardzo niejednoznaczny)
dyskwalifikuje Tauriel jako "silną postać kobiecą". Dla mnie nie. Wręcz przeciwnie.
Po pierwsze, naprawdę szczerze nie wiadomo, co Tauriel czuje do Kiliego, czy Legolasa. Z
Legolasem jest dość niejasna sprawa, co on również do niej czuje. Wiadome deklaracje są ze
strony Kiliego jedynie. On jest w niej totalnie zakochany, czy jak kto woli - zauroczony (jestem
bliższa tej drugiej wersji), a ona czuje do niego sympatię, współczucie, ale czy coś więcej? Nie
byłabym tego taka pewna. W więzieniu nawiązała się między nimi nić porozumienia, choć
początkowo to była niechęć (swoją drogą, podobało mi się, jak zgasiła marny podryw Kiliego :>).
Są oboje młodzi, dlaczego nie mieliby ze sobą pogadać? Starsze krasnoludy są dużo bardziej
nieufne, taki Kili natomiast się nie zna tak do końca i nie wie, z kim ma do czynienia. Ten wątek
moim zdaniem był ciekawą okazją do rozwinięcia opowieści o danych postaciach, choć szkoda,
że było to takie krótkie. To jest coś raczej na zasadzie przełamywania stereotypów na temat
drugiej grupy, co jest ukazane dobrze.
Po drugie - wątek miłosny nie definiuje Tauriel jako postaci. Można o niej powiedzieć
zdecydowanie więcej, niż "kocha kogoś tam/ktoś jest w niej zakochany". Dlatego uważam, że
porównywanie wątku miłosnego do "Zmierzchu" jest bardzo krzywdzące. "Zmierzch" jest gniotem
dlatego, że o takiej Belli nie można powiedzieć praktycznie nic poza "jej życie i myśli zdominował
Edward". Tauriel nie jest tylko "wątkiem miłosnym", jest też dzielną wojowniczką, która ma
własne zdanie. A że okazuje jakieś uczucia, takie jak sympatia czy tolerancja? To moim zdaniem
nie sprawia, że jest słaba. Wręcz przeciwnie, gdybyśmy dostali kolejnego badassa bez uczuć, to
również byłoby to stereotypowe zagranie. Tu też jest moim zdaniem ciekawe przesłanie pt.
"Możesz być silna, możesz być wojowniczką, ale te role nie sprawiają, że jesteś mniej kobieca".
Bardziej od tworzenia całkowicie niestereotypowych postaci podoba mi się mieszanie cech
stereotypowych i niestereotypowych. I mieliśmy trochę takich przykładów w popkulturze. Silna
postać kobieca to nie silna kobieta, a postać silna (czy to fizycznie, czy psychicznie), która po
prostu jest kobietą. I Tauriel do takich postaci należy. Ba, nawet Sigrid i Tilda są silnymi
bohaterkami kobiecymi w filmie. Nie pojmuję więc tego, że najeżdża się na Tauriel, podczas gdy
mamy inne, średnie postacie dodane do filmu, jak np. Alfrid, który jest moim zdaniem średnią
kopią Grimy.
I wszystko rozumiem, gdy dana postać może się po prostu nie podobać, lecz część opinii i
porównań, jakie widziałam, były naprawdę krzywdzące. I jeśli ktoś nie oglądał filmu, to może mu
się wydawać, że ten wątek miłosny trwa przez połowę filmu, a wcale tak nie jest.
Tylko nie bijcie!

ocenił(a) film na 9
Pani_Zima_1989

Myślę, że głównym problemem jest mała liczba scen. Ale ciężko to rozwiązać - bo z jednej strony wątek nie powinien dominować filmu, a z drugiej - też miałam lekki niedosyt. Ale poczekajmy na wersję rozszerzoną, Evangeline mówiła, że wycięli przynajmniej jedną scenę, którą ona by chciała w edycji rozszerzonej. :)
I zgodzę się z justyssią - niestety, takie zarzuty padały. I nie znoszę określenia "Mary Sue", ponieważ choć teoretycznie Mary Sue może być też facet, to w praktyce nigdy nie widziałam, żeby ktoś poważnie stawiał zarzut (nie licząc jakichś porównań, jak np. w poście wyżej). Po prostu - dodana postać jest kobietą, to z miejsca przegrywa. Choćby nie wiem, jaka była, niemal zawsze padnie to określenie.
Ale właśnie racja, Bilbo jest lepszym przykładem Mary Sue, niż Tauriel. Żeby nie powiedzieć "schematycznym", bowiem nic nie umie, wszystko dzieje się w jego życiu przez szczęśliwy przypadek, nagle okazuje się, że całkiem dobrze włada bronią, jest sprytny, mądry i ogólnie wygrywa wszystko, na czele z sympatią innych bohaterów. Też mówiłam, że jakby zmienić płeć Aragorna (filmowego), to też byłby niezłą "Mary Sue", a mimo to nikt się nie czepia. Dlatego też wolę określenie "słabo napisana postać".

Kayleigh90

Tauriel jest spoko, ludzie ją lubią zarówno na Zachodzie, jak i Wschodzie, więc nie musisz się bać, że się komuś narazisz, że ci ktoś "pociśnie", albo wręcz będzie bić.
Bardzo często podkreślasz, że spodziewasz się nagonki po wygłoszeniu swojej opinii, ale uspokoję cię (rozczaruję?), nic takiego nie będzie miało miejsca, co z resztą sama widzisz po postach wyżej :)

Tauriel jest spoko, za to jej uwikłania miłosne są - moim zdaniem - nietrafione i infantylne. Moim zdaniem to, w co została ta postać wtłoczona uwłacza samej bohaterce i z różnych wypowiedzi aktorki ją grającej wynika, że myśli dosyć podobnie.
Wątek miłosny Tauriel - jeżeli już miałby być obecny - powinien być wg mnie poprowadzony w subtelniejszy sposób, dotyczy wszak kilkusetletnich elfów, spodziewałabym się czegoś więcej, niż kolejnego trójkąta miłosnego z mieszaniem ras w tle.

PS. Skąd porównanie Tauriel do Katniss i Mikasy?

ocenił(a) film na 9
emo_waitress

Hmm, a w którym miejscu coś Evangeline mówiła? Bo jeśli chodzi o ten cytat, że nie chce trójkątów miłosnych po LOST, to on jest wyrwany z kontekstu. Bo potem dodała, że przeczytała scenariusz i nie miała do niego zastrzeżeń. I jak mówię, nie wiadomo, czy to będzie klasyczny trójkąt miłosny, zresztą - wiadomo, jak się Hobbit skończy, więc tu nie ma szans scenariusz pt. "wzięli ślub i żyli długo i szczęśliwie". (a serce fanki mówi, że szkoda i jest złamane)

Porównanie - moje własne. W przypadku Katniss często mówiono, że w ogóle to, jak media potraktowały film "Igrzyska Śmierci" to ironia, ponieważ skupiły się na tym samym, co media przedstawione w książce - czyli na tym, kogo kocha Katniss, a reszta się nie liczy. Jeśli gdzieś był przedstawiony trójkąt miłosny, to właśnie tam, przedstawiony w dość ciekawy sposób i ciekawie rozwiązany (choć moim zdaniem nieco łopatologicznie, ale temat nie o tym, no i spoilery). A tymczasem przecież Katniss chciała co innego, miała zupełnie inne marzenia. Mikasa - przecież tajemnicą nie jest, że jest zakochana w Erenie. W dodatku Jean również okazuje zainteresowanie. Ale dziewczyna ma swoją mroczną historię, motywację, no i (to, co w SnK bardzo mi się podobało) okazało się, że jest lepsza od głównego bohatera. Ma wrodzony talent, ale musi się uczyć. Jeśli już tak zeszłam na anime, to jeszcze inny przykład mi się przypomina - Oscar z "Róży Wersalu". Również podobna historyjka, a poprowadzona w świetny sposób.

Kayleigh90

Niestety nie mogę podać źródeł wypowiedzi, bo najczęściej potykam się na nie na tumblrze.

Mogę się wypowiedzieć tylko o Katniss filmowej i to z 1 filmu, bo tylko ten widziałam - była ok, bardziej utkwiła mi w głowie jej wspólna historia z rodziną, dorosłymi, którzy jej pomagali w Igrzyskach i tą dziewczynką, z którą się zaprzyjaźniła, niż romanse. Owszem, były one, i o ile się orientuję z wypowiedzi osób, które czytały książkę, również przerysowane w stosunku do pierwowzoru (ale nie wiem na pewno, powtarzam tylko za innymi).
Ale w stosunku do całości, Katniss pokazała to, co mi się podoba i czego oczekuję od kobiet w popkulturze - męstwo, siłę, relacje z rodziną i przyjaciółmi, wrogami, a także strach, ból, zwątpienie. Cały wachlarz emocji NIE związany z miłością do faceta. A potencjalny romans, miłość jest ewentualnie tylko częścią całości. Jak w życiu :)
A Mikasa pokazała tak samo dużo, mogliśmy poznać jej historię, przywiązanie do rodziny, waleczność. A to, że kocha Erena w inny sposób, niż jak założyliśmy (czyli siostrzany), można było poznać pod koniec anime.

No i obie miały duużo więcej czasu niż Tauriel, do pokazania siebie.

Niestety nie kojarzę Róży Wersalu.

ocenił(a) film na 9
emo_waitress

No i właśnie tu te postacie wygrywają.

Co do książkowej Katniss... Ja czytałam książki, ale z lekka nie rozumiem tego zarzutu. Książki były pisane w narracji pierwszoosobowej, z jej perspektywy. Wątek miłosny jest totalnie wątkiem pobocznym, który jest trochę bardziej szczegółowy pod koniec. W filmie również jest poboczny, acz nie do końca (i w ogóle polecam drugą część, lepsza od pierwszej), bo jednak to pewne rozterki się dłużą.
Właśnie to jest też główny zarzut do anime, że zmienili to, co było w mandze, choć mi to nie do końca przeszkadza, póki nie zaczną wymyślać cudów na kiju, ale to dopiero zobaczymy.
Jeśli nie kojarzysz, koniecznie nadrób. Stare anime, ale bardzo fajnie zrobione. Niestety nie wiem, gdzie teraz można znaleźć, bo ja oglądałam na yt, a potem skasowali :(

ocenił(a) film na 8
Kayleigh90

Wypowiedź bardzo fajna, ale nie jestem pewna, czy te wszystkie zarzuty, o których piszesz, są prawdziwe. Nie sugeruję, że kłamiesz - tylko, że spotkałaś jedną, dwie może trzy opinie, nazwijmy je "skrajnymi", i na ich podstawie wysnułaś wniosek o tym, że wszyscy krytykują postać Tauriel, a lubienie jej jest niepopularne.

Mogę tylko mówić o moim otoczeniu - a im te elfka całkiem się podobała. Mnie też - w tym zdominowanym przez mężczyzn świecie przydała się fajna postać kobieca - nie taka eteryczna Garadiela, ale właśnie wojowniczka. We Władcy Pierścieni były Arwena i Eowyna, w Hobbicie kogoś takiego brakowało.

Gdzieś napisałam - teraz wiem, że trochę niesprawiedliwie - o kolejnym trójkącie miłosnym. Dzięki Twojej opinii zastanowiłam się, i masz rację z tym, ze nie wiadomo przecież co czuje Tauriel do Kiliego. Czy to, ze jest nim w jakiś tam sposób zainteresowana oznacza, że musi to być kolejna love story? A nawet jeśli tak będzie - ja szczerze wątpię, pewnie ta elfka umrze - to nie widzę problemu.

ocenił(a) film na 9
Cat_89

Wiesz, żeby to była jedna opinia, dwie. Ale patrzyłam nie tylko na filmweb, ale też na inne portale, gdzie ludzie wyrażają swoją opinię i jest podobnie.

Ale też z drugiej strony - znajomi, którzy byli ze mną w kinie mówią, że Tauriel im się podobała, wątek miłosny tak samo. Inna koleżanka, choć była nieco później - tak samo. I nie widziałam w kinie jakichś reakcji typu "ale to było do bani". Ale to ciężko też stwierdzić tak jednoznacznie, czy Tauriel jest lubiana, czy raczej nie. Ba, niektórym właśnie się podobało nawet to oświetlenie podczas leczenia Kiliego, bo przypominał im się LOTR. I myślę, że twórcy liczyli się z tym, że postać będzie kontrowersyjna.

No i z takiego samego założenia wychodziłam. Książka mi się podobała. Jako dziecko, nie miałabym zastrzeżeń, ale jako trochę starszy czytelnik wymagam czegoś więcej. W niemal każdej baśni występuje postać kobieca, jeśli nie jest jej główną bohaterką. Gdzieś nawet czytałam opinię, że i ci młodsi czytelnicy się zmieniają, bo ktoś opisywał, jak mała dziewczynka, córka osoby opisującej to wydarzenie, uparła się, że Bilbo jest dziewczynką. Początkowo matka oponowała i starała się wyjaśnić, mówiła "skąd ci to przyszło do głowy", itd., ale dziewczynka uparła się, że Bilbo jest płci żeńskiej i koniec. Więc matka zaczęła czytać Hobbita i mówić o Bilbo per "ona" i nie było jakiejś wielkiej różnicy, a mała była zadowolona. Tak samo jak mówili, że Tauriel jest w porządku postacią, bo wcześniej dziewczynki często mówiły "Chcę być jak Legolas, tylko dziewczyną". Teraz mają Tauriel, żeby się wzorować.

Ja się gdzieś wypowiadałam, że na przekór większości uważam, że nie umrze. Nie wiem, co jest gorsze dla niej, ale myślę, że można uzasadnić jej brak w LOTR tym, że mogła walczyć dla Thranduila podczas bitwy o Dale chociażby. I tak, ja właśnie tak myślę, że ona czuje jakąś tam sympatię, ale miłość? To nie takie proste uczucie dla Elfów. A biedny Kili się nią po prostu zauroczył, ale nic w tym dziwnego, skoro to dzieciak (na ludzkie miałby około 18 lat). I o to mi głównie chodziło :)

ocenił(a) film na 8
Kayleigh90

Przypomniałam sobie, jak zareagowali co poniektórzy na informację o wprowadzeniu Tauriel do filmu - histerycznie to mało powiedziane:) Ale tak jest zawsze, zwłaszcza jak ma się jakieś wyobrażenie o filmie - zwłaszcza jak jest się fanem czy fanką adaptowanej książki, to każde naciągnięcie/niedociągnięcie jest wytykane paluchem. Sama pamiętam, jak kręcili Mrocznego Rycerza i rolę Jokera zgarnął Heath Ledger - ależ było sapania! Z mojej strony też, ale potem wszystko elegancko odszczekałam.

Jeszcze pomyślałam, że Tauriel może ucieknie razem z Kilim ;) Albo po prostu nic między nimi nie zaskoczy, bo dlaczego niby mają się zakochać? Kili miał prawo spróbować flirtu z niedostępną dla niego elfką, Tauriel może mieć do niego słabość, jaką się czuje do sympatycznego człowieka, który okazał nam zainteresowanie.

Zgadzam się w pełni z Twoim przekazem - jak do tej pory jest mało bohaterek, z którymi mogłyby się utożsamiać dziewczyny.

ocenił(a) film na 9
Cat_89

Ja w sumie też nie cieszyłam się z wyboru jednego aktora do drugiej części Igrzysk Śmierci, bo wydawał mi się niezgodny z opisem książkowym. Ale zobaczyłam film i uznałam, że gościu dobrze sobie poradził, to co mam się czepiać. Co do Tauriel - choć czytałam "Hobbita", to miałam spory niedosyt, że kobiety są tylko wspomniane. I że przydałby się, żeby ktoś wprowadził lekką równowagę do tej bandy gości kipiącej testosteronem :) Wtedy się dowiedziałam o Tauriel i byłam za tym pomysłem.

Nieee, na poziomie fanowskim brzmi fajnie, ale w filmie bym tego nie widziała. Acz od czego są fani, jak nie od rozwijania wszelakiej maści alternatywnej wersji wydarzeń? ;)

ocenił(a) film na 9
Cat_89

Ach, i niestety, wbrew oczekiwaniom czy to w stylu "Ja nie chcę, żeby Kili umarł :<", czy "Lol, PJ tyle rzeczy pozmieniał, że mnie nic nie zdziwi" - Kili zginie. Aidan potwierdził to prawie rok temu w jednym wywiadzie, więc nie widzę powodu, żeby mieli to nagle zmieniać, pod wpływem, nie wiem, popularności wątku z Tauriel, cokolwiek.

ocenił(a) film na 8
Kayleigh90

UWAGA, SPOILER! W książce Tolkiena ginie Kili, i to szlachetnie, bo w obronie krewniaka.

Popuszczając wodze fantazji, to w filmie Kili może zginąć w obronie Tauriel - w sumie to by było w stylu <holiłudu>. A potem elfka, ogarnięta szałem zabija wszystkich orków na swej drodze, jednak i jej się dostaje. Upada zaraz przy Kilim, ich dłonie delikatnie stykają się opuszkami palców. Legolas podchodzi do nich, roni łzy - wszak Tauriel była bliska jego sercu. Ona mu wspomina o jedności świata lub on sobie przypomina, jak ona o tym mówiła. Legolas powstaje, ma srogą miną i poprzysięga zrobić wszystko, by myśl jego koleżanki nie zginęła.

ocenił(a) film na 9
Cat_89

To już gdybanie czysto fanowskie, czy Tauriel zginie w jego obronie, czy nie zginie. Ja będę do końca wierzyć, że nie. Bo obok tejże teorii popularna jest inna, że Tauriel zwróci kamyk Dis, zawiadamiając tym samym, że syn niestety nie dopełnił obietnicy... :(

Kayleigh90

Bardzo dobra wypowiedź :)) z którą w pełni się zgadzam.

ocenił(a) film na 9
Kayleigh90

Ja się z Tobą w pełni zgadzam i porównanie do Zmierzchu to totalne nieporozumienie. Ładnie napisałaś, dokładnie tak jak ja uważam. Żaden Zmierzch nawet przez sekundę mi do głowy nie przyszedł dopóki nie weszłam na to forum.

ocenił(a) film na 9
Aredhel125

Dla mnie po prostu nie każdy trójkąt miłosny =/= "Zmierzch", bo są takie wątki dobrze poprowadzone. Moim życzeniem byłoby wykorzenienie tego czegoś z popkultury, tak, żeby nikt o tym nie pamiętał, ale wiem, że tak się nie da.

ocenił(a) film na 9
Kayleigh90

Też bym miała takie życzenie. Nawet na tym forum widać ile szkody to narobiło. Wystarczy jeden wątek, który nawet nie wiem czy można nazwać miłosnym i zaraz Zmierzch... Szkoda słów, to aż boli.

ocenił(a) film na 7
Kayleigh90

Z tym Zmierzchem to jest jakieś szaleństwo. Ja sama niejednokrotnie na filmwebie prowadziłam dyskusje na ten temat - dlaczego jak jest wątek miłosny, a już zwłaszcza w produkcji dla młodzieży to zaraz ,,Zmierzch''. Często były to dyskusje nieco ostrzejsze, ponieważ denerwuje mnie takie upraszczanie i powierzchowne ocenianie. Dzieło pani Meyer zapuściło już takie korzenie w świadomości, że nie wiem, jakby to wykorzenić. Co innego krytyka wątku miłosnego, jeśli jest fatalny, ale bez przesadyzmu, a co innego wrzucanie wszystkich do jednego worka.

Pani_Zima_1989

Nastąpiło po prostu stworzenie nowej świeckiej tradycji. Infantylne, schematyczne i stereotypowe wątki miłosne nazywane są Zmierzchem i obawiam się, że nic na to nie poradzimy. Nawet jeżeli jest to uogólnianie.
Ja się często z tym określeniem spotykam, kiedyś nawet w ustach gościa, który nawet nie wiedział do końca o czym to jest, ale używał go jako określenie dla jego zakochanej małoletniej siostry. Czyli w świadomości społeczeństwa istnieje już Zmierzch jako określenie pewnego rodzaju zachowania w miłości i raczej się nie zmieni, szczególnie po nakręceniu filmów.

Bez oporów przyznaję, że nazywam Zmierzchem nachalne trójkąty miłosne, infantylne, niepotrzebne romanse oraz stereotyp słaba kobieta/ silny mężczyzna. Dla mnie wątek Tauriel/Legolas/Kili spełnia dwa pierwsze kryteria. Sorry, jeżeli kogoś to razi :)

PS. Nie każdy trójkąt miłosny jest Zmierzchem!

ocenił(a) film na 9
emo_waitress

I to jest smutne, że właśnie w ten sposób to zostało w masowej pamięci, a nigdy w ogóle nie powinno stać się popularne.
I dlaczego właśnie trójkąta miłosnego nie przyrównać do "Przeminęło z Wiatrem", tylko od razu do "Zmierzchu"? ;)

ocenił(a) film na 7
emo_waitress

Oczywiście, że nie każdy trójkąt jest Zmierzchem. Czasem po prostu jest męczące to nieustanne porównywanie do owegoż dzieła. Spotkałam się nawet z komentarzem, że Igrzyska Śmierci to coś ,, zmierzchopodobnego", ponieważ jest nastoletnia dziewczyna i jej relacje uczuciowe z dwójką chłopaków. To nic, że na tym podobieństwo się kończy, że bohaterka ma kompetnie inny charakter niż Bella, inne losy i zupełnie na czym innym polega wątek miłosny. To bywa irytujące i stąd ten mój komentarz o szaleństwie.

ocenił(a) film na 9
Pani_Zima_1989

I dokładnie to samo mam na myśli, że być może zawsze znajdą się jakieś podobieństwa, ale na tej zasadzie wszystko można porównać ze wszystkim, a czy jest większy sens?

ocenił(a) film na 10
Kayleigh90

Ja też się zgadzam z Twoimi wypowiedziami w tym wątku. Mam takie samo zdanie. A cała afera romansowa jest bezsensu pompowana i rozdmuchana. Mi w żadnym wypadku nie przeszkadzała w filmie, a wręcz odwrotnie urozmaicała fabułę i dawała wytchnienie od licznych scen akcji. Takie ładne to było. I tyle.
Thranduil moim zdaniem, to taki troskliwy tatuś, który chroni wiana swego ukochanego synunia :-) że ogólnie nikt nie jest godzien jego względów. Chyba że wysoko urodzona elficka królewna, no to może, ewentualnie, żeby nie był starym kawalerem ;-) Thranduil nie jest wzorem taktu i wyrozumiałości. Jest królem i wyraża jasno i stanowczo swoje poglądy.

ocenił(a) film na 9
ewej

"chroni wiana swego ukochanego synunia :-) "

synunia hehehehe.

ocenił(a) film na 9
ewej

Nikt nie jest godzien względów Legolasa? A jakie to ma znaczenie, jeśli...
http://miss-cath.tumblr.com/post/72321136960 (z mojego tumblra, ale po prostu nie mogłam z tego dzisiaj) :)

Kayleigh90

Ty jesteś Miss Cath na Archive of Our Own?

ocenił(a) film na 9
justyssia

Tak :) (chociaż się głośno do tego nie przyznaję, ale jak ktoś pyta, to nie zaprzeczam).

ocenił(a) film na 8
Kayleigh90

ja sie z Toba w pelni zgadzam, watek Tauriel&Killi&Legolas jest bardzo fajny i interesujacy.
SPOILER
pomimo tego ze Killi zginie, ciekaw jestem jak Jackson rozwiaze ten watek :)

ocenił(a) film na 9
Kayleigh90

w 100% się zgadzam! Tauriel jest niesamowita. Aktorka świetnie ją zagrała i poza tym jest niesamowicie piękna :) Życzę jej samych sukcesów :) I oby w trzeciej części czesto ją pokazywali :)

Kayleigh90

Tak. Mnie też urzekł ten wątek. Mimo obaw, to z kina wyszedłem zadowolony. Patrzę trochę na ten romans jako na hołd Jacksona dla miłości Gimliego do Galadrieli.

Suweren1

Gimli nie kochał Galadrieli. To było uwielbienie, szacunek i podziw, ale nie miłość.

emo_waitress

Wiadomo, że nie miał zamiaru się z nią żenić, itp... Ale to uwielbienie jak najbardziej można nazwać miłością, jednak nie w znaczeniu takim, jakie używamy powszechnie. Powiedzmy, że było to jak miłość do bóstwa.

Kayleigh90

no i ok nie bój się każdy ma prawo to swojego zdania i nie przejmuj tymi co piszą inaczej :)

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

Odpowiedz sobie w takim razie na pytanie - w ilu scenach Tauriel pojawia się po to, by pokazać swoją autonomię i poświęcić się wyższej sprawie, a w ilu staje się tylko narzędziem do uratowania Kiliego lub wzbudzenia zazdrości u Legolasa?

Odpowiedź - w żadnej. W żadnej scenie nie widzimy Tauriel, która poświęca się dla wyższej idei, dla jakichś szlachetnych przekonań. Wszystkie męskie postaci w Hobbicie mają motywacje wykraczające poza świat uczuć osobistych - leży im na sercu dobro ich ludu, ich ziemi, ich państwa. Są całkowicie oddani abstrakcyjnym ideom takim jak honor, przyjaźn, braterstwo, walka ze złem. Natomiast motorem napędowym Tauriel są albo jej własne uczucia, albo potrzeba wzbudzenia jakichś uczuć w innych. Zauważ, że nawet jej chęć pomocy krasnoludom jest motywowana głównie postacią Kiliego. W każdym wątku występuje jako katalizator przemian u innych bohaterów, natomiast sama nie jest autonomicznym bytem. Jej istotność w ciągu fabuły kończy się tam, gdzie kończą się też motywacje Kiliego, Legolasa i Thranduila. Z punktu widzenia akcji jest kompletnie zbędna, bo ani nie popycha jej do przodu, ani nie jest też czynnikiem hamującym. W tej perspektywie nawet Orkowie mają większą rolę do odegrania w Hobbicie niż rzeczona elfka.

Dlatego postać Tauriel to jeden wielki stereotyp i zapychacz - jest piękna, zadziorna, kieruje się emocjami, ale te cechy nie definiują jej samej, tylko mężczyzn, którzy się nią interesują.

ocenił(a) film na 9
adonae

No dobra, a scena, kiedy mówi o tym, dlaczego chce walczyć? "Are we not part of this world?" I co jest złego w kierowaniu się emocjami? Czyli postać ma być bez emocji, bez uczuć, bez duszy, żeby była w porządku? Kiedy byłaby autonomiczną postacią? Co złego jest w tym, że chciała pomóc Kiliemu (nota bene, myślę, że ona myślała, że już nie żyje, że słowa Orka były prawdziwe)? I czy męskie postacie nie mają uczuć? Nawet jeśli mają inne motywy, to ja bym nie powiedziała, że są bezuczuciowe. Scena, kiedy Thorin i Balin zobaczyli ponownie Erebor mnie bardzo ruszyła, bo widać, że nie mogą tak przejść bez emocji. I ostatnie pytanie - czy każdy musi się poświęcać dla wyższej idei, by być dobrą postacią?

ocenił(a) film na 6
Kayleigh90

Postać Tauriel to najlepsze co spotkało drugą część Hobbita. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jest to najbardziej dopracowana przez Jacksona rzecz. W morzu niezwykłej i bardzo rozpropagowanej cienizny świeci ona najjaśniejszym światłem wychodząc dzięki temu naprzód i zostawiając w tyle mdłego Thorina czy niezwykle irytującego Legolasa, którego jedynym zadaniem jest nabijanie punktów doświadczenia w niekończących się potyczkach. To co mi się podobało w sposobie wykreowania jej rysu charakterologicznego toto, że Peterowi udało się uchwycić dwie płaszczyzny osobowości. Z jednej strony mamy zaradną, pewną siebie oraz rezolutną kobietę, z drugiej goniącą za marzeniami osobę pragnącą przełamać bariery dzielące ją od innego, lepszego dla niej świata. Na swój sposób pragnie zerwać z konwenansami, które zostały na nią nałożone na skutek przynależności wynikającej z urodzenia jak i statusu. Definiowanie jej jedynie przez pryzmat romansu, który jest niczym innym jak dopełnieniem pewnych dynamicznych zmian, jest dla mnie dość powierzchownym oraz co najważniejsze śmiesznym. Tauriel nie jest goniącą za urodziwą facjatą nastką, a świadomą swoich oczekiwań dziewczyną w której uosabia się szersze spojrzenie na świat. Można powiedzieć, że jest ona w pewnym sensie kontrastowym obrazem dla zadufanego w sobie oraz odrobinę ksenofobicznego Legolasa czy Thranduila. Bez cienia wątpliwości jest to bohaterka dynamiczna, która swoim postępowaniem zmienia świat przedstawiony kreując przy tym bieg wydarzeń. Wprowadziła świeżość oraz emocje, czyli dwie podstawowe kwestie, które oczekuję od filmu. Szkoda jedynie, że ma to taki mały odzew względem całości filmu. Mam jednak nadzieję, że w części trzeciej się to zmieni.

ocenił(a) film na 9
tomb2525

Nie zgodziłabym się jedynie co do Thorina, ale z resztą - jak najbardziej :) Tauriel to piękny dowód, że można być kobiecą, a jednocześnie umieć skopać tyłki i budzić respekt.

Kayleigh90

Errrr... też uważasz, że postać Tauriel to najlepsze, co spotkało drugą część Hobbita?

ocenił(a) film na 9
emo_waitress

Znaczy, tu akurat nie. To nie jest najlepsza rzecz, ale miły dodatek. Były lepsze wątki.

ocenił(a) film na 6
Kayleigh90

Thorin był dobry w części pierwszej. W "Pustkowiu" natomiast zachowywał się jak rozkapryszony bachor, który chce cukierka ale nikt mu go nie chce dać. Ten wieczny foch zaczynał mi naprawdę ciążyć.

ocenił(a) film na 9
tomb2525

O Tombie, Ty tutaj? :D

Thorin był fochowaty w tej części, ale mojej sympatii nie stracił. Podoba mi się ta jego duma i majestat (a raczej madżestik).

ocenił(a) film na 6
Tortuga033

No popatrz :D

Mówiąc szczerze to Thorin irytował mnie już w części pierwszej. Oczywiście nie mogę odmówić mu pewności siebie czy świadomości swojej siły i pozycji, niemniej sposób w jaki obnosi się z tym na prawo i lewo wyłazi mi bokiem. Kiedy już myślałem, że wraz z końcem "Niezwykłej podróży" uległo to zmienia, to jednak w "Pustkowiu Smauga" mamy powrót do tego schematu. Nie potrafię go po prostu zdzierżyć. Tak naprawdę moją największą sympatię z tej całej "kompanii" zdobył Balin.

ocenił(a) film na 9
tomb2525

Dla mnie Balin, Dwalin i Bifur. No i Bombur :D O Gandalfie nie wspominam, bo to raczej oczywiste.
Też myślałam, że po tym ściskaniu się z Bilbem, przestanie nim pomiatać, ale jednak nie. Choć można to wytłumaczyć rządzą władzy i złota, która wzrosła w nim, kiedy dotarli do celu.

ocenił(a) film na 7
tomb2525

Maryniu Przenajświętsza! To ja chyba na innym Hobbicie w kinie byłam. Teraz wszystko jasne.

ocenił(a) film na 8
Kasiek_haz

Macie tutaj dogłębną recenzje najnowszego naszego rodaka Hobbita-genialna uwzględniająca każde aspekty
http://www.youtube.com/watch?v=NvwVMha57K8

ocenił(a) film na 6
Kayleigh90

Watek milosny nie przeszkadza mi w tym przypadku zanadto, w Srodziemiu zdarzaly sie zwiazki mieszane, choc akurat pomiedzy elfami i krasnoludami byly rzadkoscia.

Natomiast irytowaly akrobatyczne wygibasy seksownej elficy. Zupelnie niepotrzebnie wprowadzono klimaty rodem z filmow klasy C czy z Matrixa. Ja rozumiem, ze elfy ogolem sa zwinne i sprawne, ale sceny walki moglyby byc ciut realistyczniejsze. Film by na tym nie ucierpial.

per333

Mi się Tauriel nie podoba. I to akurat z szacunku do kobiet. Jackson dał sobie totalnie wolną rękę w przerabianiu Hobbita, zatem mógł wprowadzić dowolnie skonstruowaną postać kobiecą. Proszę bardzo, mi to nie wadzi, filmowe Śródziemie coraz mniej ma stycznego z moim Śródziemiem książkowym – niech sobie reżyser-co-wie-lepiej-co-lepsze wprowadza nowe postaci. Jako potencjalny widz filmowy proszę jedynie o jedno – niech będą ciekawe. I wizualnie i charakterologicznie. I co dostaję? Dostaję typical lasencję, kalkę dosłowną setek identycznych elven-jedi-magic female warriors, które wychodzą google nosem, wystarczy hasło zapuścić. 99% czytadeł fantasy klasy B, C, D, gier karcianych i komputerowych żywi się takimi panienami, obowiązkowo rudymi, rudością sztuczną i nijak do karnacji nie pasującą. Latają te panieny z lewa na prawo, nieziemsko sprawne i nieziemsko zgrabne, cyborgi do zabijania, straszliwe dla wrogów, czułe, ach, jakże czułe dla przyjaciół. To już było, to znam na pamięć, dziękuję, unikam. A jeśli już o wojowniczki idzie to chętnie popatrzę na Lagerthę z Vikingów, rasową shieldmaiden – dowód, że można zrobić niesztampową żeńską postać.

Natomiast ostatnią osobą jaką chciałabym ujrzeć w Mrocznej Puszczy jest turbo paniena z reklamy farby do włosów.

Trajkowitka

Lagertha <3
Na koniec przebiła w mojej opinii awesomnością wszystkich bohaterów, łącznie z własnym mężem.

Co do reszty się zgadzam. PJ mógł stworzyć niezwykłą kobietę, jak już musiał koniecznie jakąś dodawać. Ale pojechał po najmniejszej linii oporu. Zakrycie cycków to nie jest innowacyjność, już były wcześniej waleczne panie ubrane od stóp do głów.

Autentycznie większą nowatorskością oraz przełamywaniem schematów w kwestii kobiet wykazuje się Merida. Im więcej oglądam filmów i seriali od czasu tej bajki, tym bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu.

ocenił(a) film na 9
emo_waitress

Co do Meridy, to ona sama w sobie jest fajna, jako bohaterka, ale film był dla mnie z lekka przereklamowany. Był dobry, ale nie miał "tego czegoś". I samej Meridzie zarzuca się, że jest przeciwieństwem stereotypu, ale nigdzie nie pokazuje tej dziewczęcej strony (już nawet nie mówi się o tym, że nie chciała wychodzić za mąż, bo dla mnie to jest zrozumiałe). Nie zgadzam się z tym osobiście, ponieważ wygląd bohaterki wskazuje nam jednoznacznie, że to dziewczyna, a nie babochłop, i poza tym jest dzieckiem, jakby nie patrzeć, ma prawo przechodzić taką fazę buntu :)

Kayleigh90

Jaka jest ta dziewczęca strona, której nie pokazuje Merida?

ocenił(a) film na 9
emo_waitress

W artykule, który czytałam, na jej temat był dokładnie taki cytat: "Disney/Pixar’s “Brave” continues the stereotype, in which Merida is portrayed less as a girl and more as a rebellious asexual child trying to find her own way in the world." Z czym osobiście się nie zgadzam, ponieważ ona ma dopiero 15 lat! W wieku 15 lat przeważnie mądrych decyzji się nie podejmuje.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones