Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Codzienny osąd: twórcy "Bezmiaru sprawiedliwości" o swoim filmie

Filmweb / autor: Paweł Marczewski / 01-03-2007 15:08
Dziś w stołecznym kinie Silver Screen po pokazie "Bezmiaru sprawiedliwości" Wiesława Saniewskiego odbyła się konferencja prasowa z udziałem reżysera oraz odtwórców głównych ról. Poza Wiesławem Saniewskim o wspólnym dziele opowiadali Jan Frycz, Jan Englert, Artur Żmijewski, Bożena Stachura, Robert Olech oraz autorka scenografii Marta Krieger.

"Bezmiar sprawiedliwości" wykorzystuje konwencję dramatu sądowego. Reżyser zaznaczał jednak, że autentyczny proces był dla niego jedynie pretekstem dla ukazania dylematów, z jakimi ludzie borykają się nie tylko przed surowym obliczem wymiaru sprawiedliwości, ale przede wszystkim w codziennym życiu. "Każdego dnia kogoś osądzamy", mówił Saniewski. "Żonę, męża, dzieci... Nieustannie ferujemy wyroki

Film rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych. Łukasz (Robert Olech), młody absolwent prawa, zastanawia się, czy powinien zdawać na aplikację adwokacką, do czego namawia go ojciec. Chłopak broni się jednak przed takim wyborem. Prawo wydaje mu się zbyt jednoznaczną, zbyt łatwą receptą na życie. Łukasz będzie jednak musiał zweryfikować swoje poglądy po wysłuchaniu od kolegi ojca, mecenasa Wilczka (Jan Frycz), odmiennych relacji z tego samego procesu, który toczył się przed laty w sprawie o zabójstwo młodej dziennikarki. Dziewczyna była w ciąży z kolegą z pracy, dużo starszym od siebie, w dodatku zamężnym mężczyzną (Artur Żmijewski). To właśnie on stał się głównym podejrzanym...



Jan Englert i Wiesław Saniewski


"Bezmiar sprawiedliwości" intryguje niejednoznacznością, wielością punktów widzenia. To dramat - sądowy, obyczajowy, psychologiczny - rozpisany na wiele równoprawnych głosów. Rozbieżności co do interpretacji filmu pojawiły się nie tylko między dziennikarzami a twórcami filmu, ale również między odtwórcami głównych ról.



"To film o wątpliwościach etycznych, jakie każdego czekają na początku drogi życiowej. W przypadku zawodu adwokata te wątpliwości są szczególnie silne", mówił Jan Frycz. Aktor wskazywał, że "Bezmiar sprawiedliwości" można odczytać jako przemyślaną obronę "szlachetnej naiwności

Jan Englert, grający doświadczonego adwokata Pawła Bosia, uwypuklał na inny wymiar filmu. "Ten film skłania do postawienia sobie pytania o to, czy w ogóle istnieje coś takiego jak sprawiedliwość", mówił.

Dziennikarze pytali Artura Żmijewskiego, czy czuł presję budując swoją postać w oparciu o osobę mężczyzny, który rzeczywiście był sądzony w bardzo podobnej sprawie. "Na pewno trudno było zagrać kogoś oskarżonego", mówił aktor. "Zawsze też trudno jest wiarygodnie zagrać żyjącą osobęZaznaczał jednak, że dzięki swojemu bohaterowi chciał ukazać sytuację, w której może znaleźć się każdy.

Artur Żmijewski mówił też, że ogromną wartość filmu dostrzega w tym, iż w każdej postaci możemy odnaleźć własne wady i zalety, w każdej możemy rozpoznać jakąś cząstkę siebie.

Padło pytanie, czy film tak bogaty nie byłby dobrym materiałem na serial telewizyjny. Wiesław Saniewski przyznał, że istnieje dłuższa, trzygodzinna wersja "Bezmiaru sprawiedliwości", która zapewne - podzielona na kilka części - zagości w telewizji. Dodawał jednak, iż ze względów dramaturgicznych byłoby najlepiej, gdyby części było nie więcej niż dwie.

Póki co warto wybrać się na "Bezmiar sprawiedliwości" do kina. Film wchodzi na ekrany już 9. marca.

Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

Najnowsze Newsy