Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

O braku tolerncji i zrozumienia

Pomidor, pomidor pomidor... o czym to ja pisałem? A tak, o pomidorach. Pomidory są małe, czerwone i bezbronne. Większość życia spędzają przyczepione do krzaczków, by w momencie, w którym wchodzą w dorosłość zostać zerwane, a następnie poćwiartowane / ugotowane / zmiażdżone i na końcu zjedzone. Od lat traktowane są jak obywatele drugiej (a nawet trzeciej) kategorii. Ale czy naprawdę mamy prawo stawiać je w jednym szeregu z rzodkiewkami i ogórkami? Czy sałatka warzywna nie mogłaby się obejść bez nich?

W 1963 roku Alfred Hitchcock pokazał światu swoje "PtakiLudzie się śmiali. W 1975 roku nikt się jednak nie śmiał, gdy 7 milionów ptaków zaatakowało miasteczko Hopkinsville w stanie Kentucky. Taka właśnie informacja znajduje się na samym początku filmu. Czyżby więc jego twórcy chcieli nas ostrzec przed zbliżającą się pomidorową inwazją? A jeśli tak, to skąd mieli takie informacje? Dlaczego rząd to tej pory nie zajął się działaniami prewencyjnymi? I dlaczego jednym z bohaterów filmu jest nurek biegający po pustyni? Czyżby szykował się globalny potop? Podejrzewam, że do końca roku 2012 poznamy odpowiedzi na te pytania. Ale wróćmy do filmu...

"Atak morderczych pomidorów" to, jak już sam tytuł wskazuje, przejmujący dramat psychologiczny o nierównej walce o prawa jednostki. Jego uciskani od pokoleń bohaterowie próbują przypomnieć o sobie światu i wywalczyć wolność. Niestety, ich bezsilność prowadzi do bezsensownego rozlewu krwi, który dość szybko przeradza się w wojnę. Ofiary w ludziach można liczyć w tysiącach, pomidory giną milionami (często w akcjach samobójczych - rzucając się desperacko na przeciwników). Aby jakoś ogarnąć ten wojenny chaos, powołany zostaje specjalny oddział specjalistów specjalnie wyselekcjonowany do tej specjalnej misji. Dzięki nim szanse ludzkości na przeżycie spadają prawie do zera...



Recenzowany przez mnie film jest filmem doprawdy niezwykłym. To prawdziwe urzeczywistnienie snów milionów fanów na całym świecie. Z jednej strony mamy wzruszającą historię o braku tolerancji, z zapadającymi w pamięć kreacjami aktorskimi (wspaniały Gary Smith w roli mistrza kamuflażu, który w czerwonym przebraniu infiltruje obóz wroga), z drugiej - wypełnione wspaniałymi efektami specjalnymi kino akcji z niebanalnym wątkiem kryminalnym.

A może jednak nie?

Tak szczerze mówiąc, film o pomidorach jest zwykłym filmem o pomidorach. Nie ma tu efektów cyfrowych, nie ma dobrego aktorstwa, wartkiej akcji czy zawiłego wątku kryminalnego. Jest tylko gigantyczna dawka absurdalnego humoru i sos pomidorowy. Jak to mówią tybetańscy mnisi: chcieć to móc. Twórcy pomidorów chcieli, mogli i im się udało. Calusieńkie osiemdziesiąt minut projekcji to zbiór śmiesznych lub bardzo śmiesznych wygłupów (nie koniecznie utalentowanej) grupki aktorów. Biegają, krzyczą, śmieją się, są przesadnie poważni lub po prostu stoją w miejscu i głupio wyglądają. A wszystko kręci się wokół zbuntowanych pomidorów atakujących ludzi (niektóre są nawet większe od człowieka, o czym jako pierwszy przekonał się biedny Timmy; mamy nadzieję, że szybko zostałeś strawiony). A jak film prezentuje się od strony wizualnej? Jak amatorski projekt grupki znajomych, którzy postanowili nakręcić film dla samych siebie. I dobrze, pokazali środkowy palec wszystkim producentom, którzy na komedie wydają krocie, mając nadzieję, że może się zwrócą. Poza tym nie każdy film jest w stanie zyskać miana kultowego, a "Morderczym pomidorom" się to już dawno temu udało.

Mimo upływu lat, ten mały filmik o pomidorowej wojnie wciąż świetnie się ogląda. To również miła odskocznia od tych wszystkich współczesnych komedii, których dowcipy krążą wyłącznie wokół alkoholu, seksu i fekaliów. Owszem, "Atak morderczych pomidorów" spodobać się może wyłącznie widzom, którzy mają ogromny dystans do tego co oglądają, ale na szczęście takich wciąż na świecie mnóstwo. A dowodem tego planowany jest na rok 2011 remake! Nic, tylko życzyć jego twórcom powodzenia.


Moja ocena:
8
I'm a lumberjack and I'm okay I sleep all night and I work all dayph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje