Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja wyd. DVD filmu

Jeden z dwunastu

Ten film mogę właściwie opisać jednym zdaniem, jak najbardziej subiektywnie go oceniając: dla mnie to niezaprzeczalnie najbardziej genialny film wszech czasów. I nie zmieniam opinii już od kilku dobrych lat, kiedy to obejrzałam go pierwszy raz. Mimo że od tej pory technika bardzo się rozwinęła, efekty mogą zapierać dech, muzyka wyciskać łzy z oczu, a napięcie wbijać w fotel od pierwszej minuty. Ale i tak "Dwunastu gniewnych ludzi" pozostaje dziełem absolutnie genialnym, ponadczasowym. Nigdy się nie zestarzeje, jestem tego pewna. A dlaczego? Zacznijmy od początku.


Wydawać by się mogło, że film, w którym cała akcja dzieje się w jednej sali i przez prawie dwie godziny, ogranicza się do mniej lub bardziej żywiołowej rozmowy pomiędzy dwunastoma ławnikami, w końcu musi zacząć nudzić widza. Bo ileż można słuchać dialogów i wpatrywać się w coraz bardziej spocone twarze? Do tego film jest w wersji czarno-białej, o jakichkolwiek efektach możemy sobie tylko pomarzyć, muzyka też specjalnie nie ma czym nas zachwycać, a mimo to nie można oderwać się od ekranu. Do samego końca.




Fabuła jest niesłychanie prosta: w koszmarnie duszny dzień, tuż przed burzą, w sali z nieczynną klimatyzacją, zbiera się dwunastu mężczyzn, aby ustalić werdykt w sprawie młodego mężczyzny oskarżonego o zamordowanie ojca. Wyrok wydaje się przesądzony, ławnicy planują wyjście na mecz, opowiadają sobie o wydarzeniach z pracy, mamy tutaj m.in. speca od reklamy, architekta, starego człowieka, mężczyznę z marginesu - ludzi z różnych środowisk, stanów i zawodów. Nagle podczas głosowania okazuje się, że jeden z nich jest za niewinnością oskarżonego. Reszta jest rozzłoszczona, bo oznacza to przedłużenie pobytu w dusznej sali. Zaczyna się dyskusja, naciskanie na "niepokornego", żeby nie przedłużał i zgodził się na uznanie chłopca winnym. Mijają kolejne minuty, w trakcie rozmów ławnicy zwracają uwagę na nowe fakty, wychodzą na jaw uprzedzenia i kompleksy, niektórzy zmieniają zdanie, niektórzy się łamią, niektórzy tkwią w skamieniałej złości.


Wydaje się nudne? Nic podobnego! Zafascynowana obserwowałam, jak dyskusja prawie staje się żywą istotą, a co najlepsze, bohater, który głosuje przeciwko, nie wykłóca się, nie walczy zapamiętale, nie skacze do oczu innym, nie wrzeszczy. Wręcz przeciwnie, ma po prostu wątpliwości i nie chce bez ich wyjaśnienia skazać człowieka na śmierć. Ów bohater jest spokojny, cały czas zastanawia się, analizuje, jest skupiony i cierpliwy, a poza tym dzielny, bo nie daje się zastraszyć i nie łamie się, mimo że na początku ma przeciw sobie pozostałych. I to jest właśnie genialne w swojej prostocie. Jemu też ciężko wytrzymać w tej nieznośnie dusznej sali, poci się coraz bardziej, ale jemu jednemu zależy na życiu oskarżonego i walczy o nie spokojnie, ale zdecydowanie. Wraz z temperaturą podnosi się stopień rozdrażnienia i kłótliwości mężczyzn, można obserwować zmiany ich nastrojów i całą gamę zróżnicowanych charakterów.


O "Dwunastu gniewnych ludziach" można mówić bardzo długo. Można z tego filmu wyciągnąć tyle fascynujących rzeczy! A ja mogę się nim zachwycać aż do znudzenia. I bardzo, ale to bardzo polecać wyrafinowanym smakoszom kina. Bo amatorzy szybkiej akcji i efekciarskich klimatów nie znajdą w nim absolutnie nic i wyłączą go, znudzeni, po kilku minutach. On jest przeznaczony dla miłośników kina ambitnego. Nic dodać nic ująć - to kawał dobrego filmu.

Moja ocena:
10
Lubię dobre filmy - definicja dobrych dla każdego oznacza coś innego, dla mnie to takie, które nie pozwalają odejść od ekranu, przyciągają fabułą, nie można o nich szybko zapomnieć... Prócz tego... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje