Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Brudne dusze

To nie jest film dla normalnych ludzi – tak reklamowano ten film, kiedy pojawił się w kinach. I powiem, że jestem w stanie zgodzić się z tym sloganem. Takim "dziełem" można się delektować i odprężyć przy nim po ciężkiej pracy, i że taka, ewentualnie, delektująca się nim osoba ma wszystkie klepki na swoim miejscu. Oczywiście można go obejrzeć, żeby wyrobić sobie o nim własne zdanie, ale tyle. Żadnych rewelacji. Odradzam zapoznawanie się z tym filmem osobom, które nie są w stanie przejść  przez "Piły" i "HosteleNiezaprzeczalnie jest niesamowicie brutalny, obrzydliwy i niesmaczny, choć akurat to ostatnie słowo ma zbyt małe zabarwienie emocjonalne na oddanie klimatu "Frontiere(s)Może to małe piwo dla miłośników brutalności, strug krwi i fruwających wszędzie wnętrzności, dla tych, którzy już niejedno widzieli i psychika im się uodporniła na widoki przerażające dla przeciętnego widza, ale przeciętny widz prędko się po takim seansie nie pozbiera. To, że istnieją "dzieła" jeszcze bardziej brutalne, nie jest żadnym argumentem, że akurat to takie nie jest. Ja po seansie milczałam przez chwilę, bo nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Byłam zniesmaczona i zdegustowana, bałam się, że skrzywiona mina zostanie mi już na zawsze. Do tej pory nie jestem pewna, czy nie żałuję, że go obejrzałam.
 
Brutalność jest dosyć, moim skromnym zdaniem, żałośnie ujęta w historyjce o rodzinie kanibali - nazistów, którą trzęsie nazi - dziadek. Wszyscy drżą na jego widok, prostują się i przełykają ślinę, starają się, jak mogą go zadowolić, żeby tylko nie wzbudzić jego gniewu. Rodzinka poluje na nieświadomych niczego ludzi i przyrządza sobie z nich wykwintne dania. Ta wysublimowana procedura ma miejsce w obrzydliwie brudnym domostwie, ciała ofiar są gromadzone w koszmarnie niechlujnym budynku, będącym chyba chlewem, bo znajdują się tam wielkie, czarne i przerażone trupim sąsiedztwem świnie. Ten wszechobecny brud jest odrażający, wywołuje gulę w gardle i trzyma ją tam aż do samego końca. Czułam ją wyraźnie, kiedy patrzyłam na scenę taplania się bohaterki w gnoju, potem kiedy miałam wątpliwą przyjemność oglądać bryzgi krwi tryskającej jak fontanny z potężnego krzykacza, nadzianego na piłę tarczową, a potem zaserwowano mi malowniczy deszcz mózgu, który spłynął na Yasmin z głowy jej prześladowcy. Zresztą to nie jedyne smaczki w tym filmie – mamy jeszcze przekłuwanie kostek, żeby ofiara nie mogła uciec, smażenie człowieka aż do przekształcenia jego twarzy w krwawą miazgę, no i the best of, przegryzienie tętnicy. Uroczo - ogółem.
 
Może ktoś wysili się na próbę analizy psychologicznej i spróbuje zobaczyć w tym filmie jakąś głębię, na przykład coś w stylu "do czego może doprowadzić skumulowanie brutalności i jej bezpośrednie oddziaływanie na wrażliwą psychikęAlbo jak skrzywić tę psychikę może jedzenie ludzkiego mięsa. Albo… A zresztą nie wiem sama, co ktoś może spróbować w nim zobaczyć. Ja widzę w nim jedynie obrzydliwość i brutalność, ubrane w dziwaczną historyjkę stworzoną specjalnie po to, żeby wprowadzenie brutalności miało ręce i nogi oraz coś na kształt sensu. Nie wydaje mi się, żebym chciała obejrzeć "Frontiere(s)" ponownie, tak jak to czynię czasami w przypadku drugiej części "HosteluNie widzę powodu powrotu do tej masy obrzydliwości i odrażających postaci, zdeformowanych psychicznie przez wychowanie twardą ręką dziadka nazisty. Nie, dziękuję bardzo. Nie skorzystam.

6
Lubię dobre filmy - definicja dobrych dla każdego oznacza coś innego, dla mnie to takie, które nie pozwalają odejść od ekranu, przyciągają fabułą, nie można o nich szybko zapomnieć... Prócz tego... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje