Recenzja filmu
Policjant też człowiek
Są stróżami prawa. Pojawiają się tam, gdzie doszło do tragedii lub przestępstwa. Pacyfikują agresywne tłumy, co sprawia, że często uważani są za wrogów. Stanowią anonimowe, zbrojne ramię systemu. Czy rzeczywiście noszący mundur policji są maszynami do bezrefleksyjnego wykonywania rozkazów? Kim są ci, od których zależy nasze bezpieczeństwo, a czasem i życie? Jeśli przez te pytania nie możecie spać w nocy, odpowiedzi szukajcie w najnowszym filmie Anne Fontaine, reżyserki "Idealnych matek", "Dziewczyny z Monako" i "Niewinnych
Punktem wyjścia dla "Nocnego konwoju" jest powieść Hugona Borisa "PoliceJego bohaterami jest troje policjantów pracujących na komisariacie w 20. dzielnicy Paryża. W filmie śledzimy dzień z ich życia, dzięki czemu mamy przekonać się, że policjant też człowiek – z własnym intymnym światem. Virginie (Virginie Efira) czeka zabieg przerwania ciąży. Aristide (Omar Sy) nie radzi sobie z traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości. Erik (Grégory Gadebois) przeżywa krytyczne chwile w związku małżeńskim.
Na ten osobisty bagaż, który bohaterowie muszą dźwigać podczas służby, nakłada się stres związany z policyjnymi obowiązkami. A jest tego sporo. Każdego dnia stają się bowiem świadkami bezsensownej śmierci albo towarzyszami najróżniejszych ludzkich dramatów. Czasami trafiają w sam środek akcji, w której liczy się wyłącznie refleks, sprawność i siła. Tytułowy nocny konwój jest tylko częścią całej serii zdarzeń, w których bohaterowie będą uczestniczyć. To punkt kulminacyjny, skupiający cały stres związany ze służbą i życiem prywatnym.
Dopóki Fontaine trzyma się blisko bohaterów, przyglądając się ich dylematom, obserwując, jak radzą sobie z trudnymi emocjonalnie wydarzeniami, "Nocny konwój" jest interesujący. To prawda, dramaty nie są szczególnie oryginalne: zdrada, problemy małżeńskie i skrywana trauma to święta trójca nie tylko filmów o policjantach. Może co najwyżej dziwić to, że mało tu wódki i narkotyków. Wszyscy trzej bohaterowie zostali jednak tak dobrze nakreśleni, a grający ich aktorzy mają w sobie tyle autentyczności, że nie trudno zaangażować się w ich losy.
Dużo gorzej "Nocny konwój" prezentuje się, kiedy próbuje poruszać ważne dla Francuzów tematy, jak na przykład problem uchodźców i nielegalnych imigrantów. Gdy Fontaine się do nich zbliża, natychmiast w niewytłumaczalny sposób miejsce subtelności i wyczucia zajmują słabo motywowane i toporne analogie. Reżyserka nie wychodzi w zasadzie poza stwierdzenie, że temat jest trudny i stresujący dla tych, których bezpośrednio dotyka. Z tego też powodu w ostatecznym rozrachunku "Nocny konwój" okazuje się kolejnym sprawnie zrealizowanym, lecz w gruncie rzeczy pustym filmem, który niepotrzebnie angażuje się w debaty na tematy, na które nie ma nic lub prawie nic do powiedzenia.
Punktem wyjścia dla "Nocnego konwoju" jest powieść Hugona Borisa "PoliceJego bohaterami jest troje policjantów pracujących na komisariacie w 20. dzielnicy Paryża. W filmie śledzimy dzień z ich życia, dzięki czemu mamy przekonać się, że policjant też człowiek – z własnym intymnym światem. Virginie (Virginie Efira) czeka zabieg przerwania ciąży. Aristide (Omar Sy) nie radzi sobie z traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości. Erik (Grégory Gadebois) przeżywa krytyczne chwile w związku małżeńskim.
Na ten osobisty bagaż, który bohaterowie muszą dźwigać podczas służby, nakłada się stres związany z policyjnymi obowiązkami. A jest tego sporo. Każdego dnia stają się bowiem świadkami bezsensownej śmierci albo towarzyszami najróżniejszych ludzkich dramatów. Czasami trafiają w sam środek akcji, w której liczy się wyłącznie refleks, sprawność i siła. Tytułowy nocny konwój jest tylko częścią całej serii zdarzeń, w których bohaterowie będą uczestniczyć. To punkt kulminacyjny, skupiający cały stres związany ze służbą i życiem prywatnym.
Dopóki Fontaine trzyma się blisko bohaterów, przyglądając się ich dylematom, obserwując, jak radzą sobie z trudnymi emocjonalnie wydarzeniami, "Nocny konwój" jest interesujący. To prawda, dramaty nie są szczególnie oryginalne: zdrada, problemy małżeńskie i skrywana trauma to święta trójca nie tylko filmów o policjantach. Może co najwyżej dziwić to, że mało tu wódki i narkotyków. Wszyscy trzej bohaterowie zostali jednak tak dobrze nakreśleni, a grający ich aktorzy mają w sobie tyle autentyczności, że nie trudno zaangażować się w ich losy.
Dużo gorzej "Nocny konwój" prezentuje się, kiedy próbuje poruszać ważne dla Francuzów tematy, jak na przykład problem uchodźców i nielegalnych imigrantów. Gdy Fontaine się do nich zbliża, natychmiast w niewytłumaczalny sposób miejsce subtelności i wyczucia zajmują słabo motywowane i toporne analogie. Reżyserka nie wychodzi w zasadzie poza stwierdzenie, że temat jest trudny i stresujący dla tych, których bezpośrednio dotyka. Z tego też powodu w ostatecznym rozrachunku "Nocny konwój" okazuje się kolejnym sprawnie zrealizowanym, lecz w gruncie rzeczy pustym filmem, który niepotrzebnie angażuje się w debaty na tematy, na które nie ma nic lub prawie nic do powiedzenia.
Moja ocena:
6
Udostępnij: