Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Tytuł nie kłamie. Zemsta nie jest w filmie Andrésa Luquego i Samuela Martína Mateosa ani fotogeniczna, ani oczyszczająca. Przypomina chorobę, która przez lata infekuje umysł, by w końcu zmusić ciało do ataku. Gdy wreszcie nadchodzi, nie przynosi ukojenia, nie daje poczucia sprawiedliwości, pozostawia jedynie gorycz. Oryginalne "Tiempo sin aire" oznacza w dosłownym tłumaczeniu "czas bez oddechu" i jeszcze lepiej wyraża reżyserską optykę.



María (Juana Acosta) wierzy, że kiedyś, podczas wojny domowej w Kolumbii, żołdak Iván (Felix Gómez) zgwałcił i zamordował jej córkę. Teraz, po latach, bohaterka przyjeżdża do Hiszpanii wraz z synem i zaczyna pracę jako pokojówka. Podczas gdy Iván próbuje na Teneryfie ułożyć sobie "życie po życiu" ze swoją dziewczyną Vero (Adriana Ugarte), María powoli i metodycznie planuje odwet. Katalizatorem pragnienia zemsty jest fotografia - jedna z wielu, które w filmie zostają podniesione do rangi symbolu nierozliczonej przeszłości i nieprzepracowanej traumy. 





Luque to reżyser i producent specjalizujący się w dokumentach. Żywiołem Mateosa jest z kolei fabuła. Zderzenie tych wrażliwości owocuje ciekawym miksem gatunkowym: z jednej strony mamy więc formułę kina zemsty, z drugiej - wnikliwą obserwację psychiki bohaterów. Szaleństw formalnych raczej tu nie uświadczycie, może poza wyraźnym zróżnicowaniem estetycznym dwóch planów czasowych: retrospekcji, w których widzimy pokłosie konfliktu wojska z partyzantami oraz teraźniejszości, w której María - trawiona przez lata obsesją - wciela w życie swój plan. To, co najciekawsze i najlepsze dla filmu, dzieje się jednak pomiędzy bohaterami. 



Fascynująca gra napięć między Maríą, Ivánem i Vero to emocjonalny rdzeń filmu (mimo, że do tego tercetu szybko dołącza psycholog dziecięcy i skruszony alkoholik Gonzalo - ekranowe sumienie Any - to wydaje się on jednak postacią z innej bajki). 
Zasila on całą narrację nie tylko dzięki oszczędnemu i precyzyjnemu scenariuszowi, ale przede wszystkim - koncertowej grze AcostyGómeza i Ugarte. Zwłaszcza ta pierwsza, kojarzona w rodzimej Hiszpanii raczej z repertuarem komediowym, pokazuje całe spektrum dramatycznych emocji: zarówno tych delikatnych, jak i tych wygrywanych na wysokich nutach. Jest przerażona i zdeterminowana zarazem, targają nią wątpliwości, a jednocześnie traktuje zemstę jak moralny imperatyw. 



Pojemna formuła, na którą postawił reżyserski duet, została wypełniona paroma gatunkowymi i art-house'owymi kliszami, ale ostatecznie więcej tu szczerej humanistycznej refleksji niż żerowania na mocnym dramaturgicznie temacie. W połączeniu z solidną pracą operatorską i doskonałą obsadą daje to film, który tchu wam raczej nie odbierze, lecz przypomni, że zemstę - także w kinie - najlepiej serwować na zimno.


Moja ocena:
7
Michał Walkiewicz
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje