Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Walka mistrzów

W 1967 roku Jorgen Leth nakręcił 12-minutowy film "The Perfect Human". Pokazywał on "idealnego" mężczyznę i "idealną" kobietę, oddających się codziennym czynnościom, którym towarzyszył suchy komentarz z offu. Obraz ten zrobił wielkie wrażenie na Larsie von Trierze, dla którego Leth był zresztą w czasach studiów filmowym mentorem. Postanowił więc wykorzystać wspomnianą produkcję i osobę swojego mistrza do małego eksperymentu. Poprosił go o zrealizowanie od nowa jego krótkometrażówki, opierając się na wytycznych ustalonych przez von Triera.

I tak Leth musiał kręcić swój film w oparciu o 12-klatkowe (trwające raptem pół sekundy) ujęcia, wybrać się na Kubę, odwiedzić najbardziej nędzne miejsce świata, sam wystąpić w głównej roli, wyprodukować kreskówkę itd. Ale podobnie jak okrucieństwo von Triera, wymyślającego coraz to nowe utrudnienia, tak i wyobraźnia Letha nie miała swoich granic. Mistrz wychodził z kolejnych prób obronną ręką, podsyłając von Trierowi do oceny kolejne małe arcydzieła i tym samym poniżając swego "oprawcęNie bez powodu von Trier przyznaje na koniec: "To atakujący jest najbardziej wystawiony na ciosy



Co kierowało von Trierem, gdy wpadł na pomysł rywalizacji z Lethem? Chęć poniżenia mistrza? Podbudowanie własnej niskiej wartości? Nic z tych rzeczy. Przede wszystkim chciał zmusić twórcę "The Perfect Human" do zerwania z wizerunkiem idealnego artysty. Leth znany jest z tego, że kręci filmy przeintelektualizowane, że zachowuje do nich ogromny dystans. Zamierzeniem von Triera było spowodowanie, by jego mistrz ugiął się trochę pod naporem jego wymagań, by sięgnął w głąb samego siebie i tchnął prawdziwe życie w swoje projekty. W przypadku dystyngowanego, starszego pana jakim jest dziś Leth, zabiegi te nie przyniosły jednak rezultatu.

O wspomnianej powyżej swoistej misji von Triera nie wywnioskujemy jednak, nie sięgając do krążących w internecie i innych źródłach materiałów. W naszym kraju znajomość duńskiego kina wciąż ogranicza się bowiem do produkcji spod znaku Dogmy. Mimo to, jest jedno ważne przesłanie, które z eksperymentu von Triera i Letha możemy odczytać. "5 nieczystych zagrań" wyraża przede wszystkim fascynację kinem, jego nieograniczonymi możliwościami. Jest dowodem na to, że nawet w niesprzyjających warunkach, przy ograniczeniach napływających z zewnątrz, utalentowany twórca, który szczerze chce nakręcić film, znajdzie sposób by opowiedzieć swoją historię.

Szkoda tylko, że nie udało się pokazać tego w bardziej przystępny sposób. Prowokacyjny i podobnie jak dzieła Letha, przeintelektualizowany dokument von Triera pozostanie więc dziełem niszowym, zdolnym zaspokoić gusta nielicznego grona widzów.


6
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje