Recenzja filmu
Moda na Piłę
Zacznijmy od tego, że jestem ogromnym fanem tej serii, więc poniższa recenzja będzie niejako odpowiedzią na niskie oceny krytyków i obraźliwe komentarze przeciwników tego "odmóżdżonego" filmu.
Ostatnia scena "Piły III" nie pozostawiła żadnych nadziei - Jigsaw i jego partnerka zginęli. Nawet jeśli ktoś miał co do tego wątpliwości, to początkowa scena „Saw IV” szybko je rozwieje. Jednak śmierć nie była przeszkodą dla Jigsawa i precyzyjnie zaplanowany przez niego test tak naprawdę dopiero się zaczął. Tym razem próbie poddano dowódcę grupy S.W.A.T - Rigga oraz detektywa Hoffmana, którym będzie pomagała dwójka agentów FBI. W filmie napotkamy też masę retrospekcji ukazujących wzruszającą i budzącą zrozumienie historię Johna Kramera (Jigsaw).
Wraz z pojawieniem się w kinach „Saw III” seria wkroczyła na nową ścieżkę. Twórcy szczycą się, że każdy, najmniejszy nawet dostrzegalny w filmie szczegół nie znalazł się tam bez powodu. Fani analizujący „Piłę III” doszukali się masy nawiązań do Biblii i buddyzmu chociażby. Czwarta odsłona idzie o krok dalej w tym aspekcie, co sprawia, że tytuł ten aż prosi się, by poświęcić mu więcej czasu.
Cokolwiek by o "Pile" mówić, wszyscy zgadzają się co do jednego - technicznie nie można jej niczego zarzucić. Dynamiczne ujęcia nie pozwalają ani na chwilę oderwać wzroku od ekranu, a przejścia między kolejnymi kadrami dopracowano do perfekcji. Tryskająca często krew i wymyślne tortury po raz kolejny nie mają sobie równych ─ zadowalają wygłodniałych fanów gore. Ostatnie 20 min. filmu to jak zwykle najbardziej zapadające w pamięć chwile spędzone w kinie. Szokująca końcówka jest już tradycją serii, tak więc i tym razem przywiązano do niej wiele uwagi. Sprawia to, że słysząc rozpoczynający się genialny motyw muzyczny poprzedniczek, ciarki przechodzą po plecach i mijają długo po wygaśnięciu napisów końcowych.
Tak więc otrzymaliśmy trzymający za gardło już od pierwszej minuty thriller, w którym każdy z widzów odnajdzie coś innego. Jednych zadowoli brutalność filmu, innych zachwyci zawiły, perfekcyjnie przemyślany scenariusz, obfitujący w często drastyczne i chwytające za serce sceny. A wszystko to okraszone wspaniałą ścieżką dźwiękową.
Czy „Saw IV” jest najlepszą częścią serii? Z pewnością nie. Klimat poprzedniczki uleciał wraz z zepchnięciem na drugi plan autorów scenariusza pierwszych trzech części. Co prawda o ile z drugą czy nawet pierwszą „Piłą” jest w stanie konkurować, to genialnej trójki przebić się nie udało, a nawet po części zniszczono jej klimat. Bez wątpienia jednak „Piła IV” warta jest polecenia.
Jeszcze więcej psychologii.
Jeszcze więcej krwi.
Jeszcze mocniejsze zakończenie.
I jeszcze więcej... kontrowersji...
Ostatnia scena "Piły III" nie pozostawiła żadnych nadziei - Jigsaw i jego partnerka zginęli. Nawet jeśli ktoś miał co do tego wątpliwości, to początkowa scena „Saw IV” szybko je rozwieje. Jednak śmierć nie była przeszkodą dla Jigsawa i precyzyjnie zaplanowany przez niego test tak naprawdę dopiero się zaczął. Tym razem próbie poddano dowódcę grupy S.W.A.T - Rigga oraz detektywa Hoffmana, którym będzie pomagała dwójka agentów FBI. W filmie napotkamy też masę retrospekcji ukazujących wzruszającą i budzącą zrozumienie historię Johna Kramera (Jigsaw).
Wraz z pojawieniem się w kinach „Saw III” seria wkroczyła na nową ścieżkę. Twórcy szczycą się, że każdy, najmniejszy nawet dostrzegalny w filmie szczegół nie znalazł się tam bez powodu. Fani analizujący „Piłę III” doszukali się masy nawiązań do Biblii i buddyzmu chociażby. Czwarta odsłona idzie o krok dalej w tym aspekcie, co sprawia, że tytuł ten aż prosi się, by poświęcić mu więcej czasu.
Cokolwiek by o "Pile" mówić, wszyscy zgadzają się co do jednego - technicznie nie można jej niczego zarzucić. Dynamiczne ujęcia nie pozwalają ani na chwilę oderwać wzroku od ekranu, a przejścia między kolejnymi kadrami dopracowano do perfekcji. Tryskająca często krew i wymyślne tortury po raz kolejny nie mają sobie równych ─ zadowalają wygłodniałych fanów gore. Ostatnie 20 min. filmu to jak zwykle najbardziej zapadające w pamięć chwile spędzone w kinie. Szokująca końcówka jest już tradycją serii, tak więc i tym razem przywiązano do niej wiele uwagi. Sprawia to, że słysząc rozpoczynający się genialny motyw muzyczny poprzedniczek, ciarki przechodzą po plecach i mijają długo po wygaśnięciu napisów końcowych.
Tak więc otrzymaliśmy trzymający za gardło już od pierwszej minuty thriller, w którym każdy z widzów odnajdzie coś innego. Jednych zadowoli brutalność filmu, innych zachwyci zawiły, perfekcyjnie przemyślany scenariusz, obfitujący w często drastyczne i chwytające za serce sceny. A wszystko to okraszone wspaniałą ścieżką dźwiękową.
Czy „Saw IV” jest najlepszą częścią serii? Z pewnością nie. Klimat poprzedniczki uleciał wraz z zepchnięciem na drugi plan autorów scenariusza pierwszych trzech części. Co prawda o ile z drugą czy nawet pierwszą „Piłą” jest w stanie konkurować, to genialnej trójki przebić się nie udało, a nawet po części zniszczono jej klimat. Bez wątpienia jednak „Piła IV” warta jest polecenia.
Jeszcze więcej psychologii.
Jeszcze więcej krwi.
Jeszcze mocniejsze zakończenie.
I jeszcze więcej... kontrowersji...
Moja ocena:
5
Udostępnij: