Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Żeby pójść do nieba najpierw trzeba umrzeć

Jak chyba wszystkie spośród byłych azjatyckich republik byłego Związku Radzieckiego, Tadżykistan wydaje się być odległą, egzotyczną krainą, o której niewiele wiadomo, a jeśli już z czymś może się kojarzyć przeciętnemu Europejczykowi, to pewnie z wojną, biedą, przemytem broni i narkotyków. W tych skojarzeniach jest wiele prawdy. Wciśnięta między wysokie góry Pamiru kraina nie tylko w ostatnich czasach była miejscem dramatycznych wydarzeń. Po upadku władzy radzieckiej Tadżykistanem wstrząsnęła wojna domowa toczona przez zwaśnione klany. Dziś kraj znów znajduje się w strefie wpływów Rosji, która okazała się być jedyną siłą mogącą zapewnić względną stabilność, bezpieczeństwo i ochronę przed eskalacją islamskiego fundamentalizmu. Od południa Tadżykistan graniczy z Afganistanem, od północy z Kirgizją. Jego zachodnia granica - z Uzbekistanem przebiega przez Kotlinę Fergańską, jeden z najbiedniejszych regionów Azji. Ten opis świadczy w jak trudnej sytuacji znajduje się dziś Tadżykistan.

Czy komuś może przyjść do głowy, że w tym odległym kraju powstają filmy? A jednak. Chyba najbardziej znanym nazwiskiem tadżyckiej kinematografii jest dziś Dżamszed Usmonow. Rok temu po raz pierwszy miałem okazję zapoznać się z twórczością tego reżysera, oglądając jego "Anioła na prawym ramieniu" wyświetlanego w Warszawie w ramach przeglądu filmów z Azji Centralnej. Tamten obraz, udanie łączący w sobie dramat i komedię, przyziemny realizm z rustykalną metafizyką, zaciekawił mnie i wzruszył. Dlatego gdy zobaczyłem nazwisko Usmonowa i tytuł jego nowego filmu w programie tegorocznego Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego wiedziałem już, że nie mogę przegapić "Żeby pójść do nieba najpierw trzeba umrzeć



Mój wybór okazał się trafny. Cztery lata przerwy w robieniu filmów pozwoliły Usmonowowi zmienić nieco stylistykę. A jednak "Żeby pójść do nieba" urzeka podobnie jak "Anioł na prawym ramieniuUsmonow zrezygnował tym razem z wiejskiej scenerii i tematyki, ale jego bohaterami pozostali zwyczajni-niezwyczajni ludzie wraz ze swoimi codziennymi-niecodziennymi historiami. W filmach Usmonowa, jak w życiu, humor sąsiaduje z tragedią. Swój mały dramat przeżywa dwudziestolatek Kamal, który nie radzi sobie z seksem, choć od kilku miesięcy jest żonaty. Zdesperowany wyrusza w podróż do miasta w poszukiwaniu dziewczyny, licząc na to, że wreszcie mu się uda. Na nic zdają się jego tragikomiczne próby nawiązania znajomości z przypadkowo spotkanymi kobietami, na nic zdaje się pomoc kuzyna. Życie przynosi jednak nieoczekiwane wydarzenia, a Kamal będzie musiał stawić czoła poważniejszym próbom charakteru niż noc spędzona z kobietą. Bohater dojrzewa szybciej, niż mu się to wydawało. Dzieje się tak za sprawą Wiery, jednej z kobiet przypadkowo poznanych przez Kamala.

Film Usmonowa nie jest może wybitnym dziełem. Ale jest przede wszystkim dobrze opowiedzianą "prostą historią" o prostych ludziach, których życiowe koleje nabierają uniwersalnego znaczenia. Półtorej godziny to pewnie zbyt mało, by poruszyć wszystkie poważne problemy, które w filmie mogą być jedynie szkicowo nakreślone. "Żeby pójść do nieba" nie jest przez to ani traktatem moralno-filozoficznym, ani społeczną panoramą Tadżykistanu. Mimo wszystko warto jednak poświęcić te półtorej godziny by poznać historię Kamala, Wiery i jej męża. Aktorzy wcielający się w te postacie wiarygodnie zagrali swoje role, ich przeżycia, emocje i dramaty. Grający Kamala Churszed Golibekow jest momentami - zwłaszcza w swoich kontaktach z kobietami - dziecięco naiwny, ale ostatecznie potrafi odnaleźć się w okolicznościach wymagających od niego zdecydowanych działań. Oszczędnie w emocjach, choć historia bohaterów jest znacznie bardziej dramatyczna niż losy Kamala, zagrali swe role Dinara Drukarkowa jako Wiera oraz Maruf Pulodzoda (odtwórca głównej roli w "Aniele na prawym ramieniu") jako jej mąż.

Warto było skorzystać z okazji, jaką daje Warszawski Festiwal Filmowy, by obejrzeć film Usmonowa. Filmy nie tylko z Tadżykistanu, ale z całej Azji Centralnej niestety rzadko goszczą na ekranach naszych kin i telewizorów. A na następną produkcję Usmonowa być może trzeba będzie czekać kolejne cztery lata.

Moja ocena:
8
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje