Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Miłość w czasie choroby

"Drugie życie Lucii" mogło być naprawdę pięknym i wzruszającym filmem o miłości. Nagromadzenie dramatów i emocjonalnych potrzeb kazało spodziewać się nietuzinkowego podejścia do schematu melodramatu. W rzeczywistości jednak film wcale nie należy do tego gatunku. To baśń o zbyt prostej symbolice, którą ratuje ciekawa reinterpretacja idei miłości na całe życie.

Tytułowa Lucia to kobieta, która zdaje się mieć już całe życie za sobą. Jej ciało zżera choroba, jej związek z mężem osiadł na mieliźnie, a jej pasje milcząco pokrywają się kurzem. Lucia zapewne marniałaby w oczach, gdyby nie pojawienie się z pozoru beztroskiej Lei. Młoda kobieta bezpardonowo wkroczy w życie Lucii, rozsadzając mur, jaki ta zbudowała wokół swego serca. Obie bohaterki podążą z nurtem zaskakującego uczucia, rozpoczynając przygodę, która pozwoli im ponownie poznać siebie i odnaleźć swoje miejsce na Ziemi.



Jak w każdym szanującym się melodramacie, uczucie nie zwieńczone jest happy endem. W przypadku "Drugiego życia Lucii" nie jest to do końca prawda. Rzecz wcale nie kończy powódź łez rozpaczy. Dzieje się tak dlatego, że siłą obrazu jest afirmacja zmienności. Reżyser, opowiadając historię Lucii i Lei, a także ich partnerów, pokazuje, że nic w naszym życiu nie trwa wiecznie, i nie jest to wcale złe, o ile potrafimy to zaakceptować. Na wszystko jest czas i miejsce. Każdy związek w sposób naturalny rodzi się, rozwija i powoli umiera. Ważne, byśmy potrafili czerpać z niego to, co najlepsze i nie trzymali się kurczowo truchła, które nic nam już nie daje poza cierpieniem. Oczywiście, łatwiej to powiedzieć, niż uczynić, jednak reżyser poprzez historię swoich bohaterek daje nam ważną lekcję życia i zachęca do podążenia drogą Lucii.

Dla tych, którzy wierzą w miłość do grobowej deski, przesłanie "Drugiego życia Lucii" może wydawać się smutne i nadmiernie pragmatyczne. Dla mnie jest to jednak jego największa, być może jedyna wartość. Reżyser skonstruował bowiem swą historię na zbyt prostych metaforach choroby, miłości, akceptacji. Stosuje stonowaną narrację, która sprawdza się wyłącznie w przypadku niedomówień. W "Drugim życiu Lucii" wszystko jest wyłożone wprost, łącznie z jednoznacznym zakończeniem. Nie zostawiając widzom miejsca na wypełnienie luk, reżyser sprawił, że historia stała się pustym schematem, a bohaterki zostały zredukowane do papierowych postaci. Trochę szkoda, bowiem leżący u podstawy filmu pomysł wart był lepszej realizacji.

Moja ocena:
5
Marcin Pietrzyk
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje